Rozmowy na koniec tygodnia...

Chamberlyn
2006/01/08 21:56
0
0

Prolog

Święta już za nami, Nowy Rok też uczczony, nie pozostaje chyba nic innego, jak z nową energią wziąć się do roboty. I uraczyć Was nową dawką naszych wynurzeń, za którymi zapewne bardzo się już stęskniliście (optymiści z nas). Zapraszamy więc do lektury!

1. Smutni panowie i stolica hazardu

Przed weekendem rozpoczęły się w Las Vegas targi Consumer Electornics Show i chociaż nie jest to impreza w żaden bezpośredni sposób związana z grami, to na ogół jakieś tam informacje zawsze się pojawiały. I tym razem spodziewano się nowości, niestety na spodziewaniu się skończyło. No bo skoro największym "niusem" targów póki co jest dla graczy zewnętrzny czytnik HD-DVD dla Xboksa 360... to zdecydowanie nie jest dobrze. A najbardziej zawiodło chyba Sony - które ciągle trzyma gębę na kłódkę w sprawie PlayStation 3.

Domek: Wiesz, obejrzałem sobie wystąpienie Sony, zarówno to poświęcone PlayStation 3 jak i PSP.

Chamb: Ja jakoś nie miałem na to siły psychicznej, widziałem tylko pojedynek Gates vs. Ballmer w Fight Night Round 3 na Xboksie 360, który zorganizowano na ichniej konferencji... i nie zawiodłem się. Steve znów zachowywał się... jak to Steve ma w zwyczaju, a Bill strasznie złoił mu skórę... równowaga sił w uniwersum została zachowana... Ok, wracając do PS3 i PSP - streść mi pokrótce to też tam ciekawego panowie z Sony na temat swoich wspaniałych zabawek powiedzieli.

Domek: To o PSP... głupie. Nic o grach, cieszą się tylko strasznie, że można na tym telewizję oglądać, że to, że owo. A najbardziej zabił mnie tekst w rodzaju: "W momencie, w którym wprowadziliśmy PSP na rynek, przenośne konsole do gier przestały być zabawkami".

Chamb: Czy oni nieśmiało sugerują, że PSP ma w sobie jakieś ukryte zastosowania biznesowe? ;)

Domek: No ale to jeszcze nic. Potem odpaliłem sobie prezentację "o PlayStation 3", z której wynika.... no właśnie - nic nie wynika. Absolutnie. Póki co musimy wierzyć panom z Sony, że konsola będzie świetna.

Chamb: Czyli w stylu pewnej firmy pracującej nad pewnym cRPG? "Trust us, it's awesome"? ;)

Domek: Co najciekawsze w tym wszystkim, oni sami podczas tego wystąpienia zauważyli, że tak naprawdę sama moc sprzętu nie daje rozrywki i potrzebny jest przede wszystkim świetny "kontent". I co? I nic - skończyło się na zapewnieniu, że ów "kontent" będzie, po czym zamknięto temat.

Chamb: Nie no jasne... przecież na świetnej konsoli, kontent nie może być inny jak świetny, ba pokusiłbym się nawet o stwierdzenie, że kontent ma szansę być prześwietnym kontentem, albo nawet prześwietnym przekontentem! Zaufajmy im! ;)

W ogóle po obejrzeniu tych wystąpień dochodzę do wniosku, że Sony się chyba trochę pogubiło. Fakt, Nintendo może dla niektórych trochę za bardzo kombinuje, z kolei Microsoft stara się nieco zbyt natrętnie być "jazzy", młodzieżowy i w ogóle na topie, no ale widać przynajmniej o co im chodzi. A Sony? Wyszło dwóch smutnych kolesi i bez specjalnego zaangażowania, za to z rozbrajającą pewnością siebie stwierdziło, że sprzęt będzie rządził.

Domek: Normalnie nie mogę się już doczekać, skoro wielki boss Sony mówi, że będzie świetna, to na pewno będzie!

Chamb: Prześwietna! ;)

A propos wielkiego bossa, to jeszcze pochwalił się przy okazji, że ma domy w Tokio i gdzieśtam jeszcze. Jesteśmy pod wielkim wrażeniem, świat należy do nich. Ja tymczasem zrzekam się dobrowolnie statusu PSP fanboy’a.

Domek: Kupuję DS-a, co tam! ;)

Chamb: Przepraszam, czy ktoś na sali ma jakąś kolorową kredkę? Nie? To jak ja oznaczę ten wiekopomny dzień w kalendarzu? :(

2. Melancholijne tąpnięcie na ratunek branży

Z bardziej ogólnych przemyśleń - wiecie, że w cywilizowanym świecie podobno zainteresowanie elektroniczną rozrywką wśród młodzieży spada? I to regularnie już od długiego już czasu. I dlatego właśnie Nintendo kombinuje (zresztą póki co dość skutecznie) z przyciąganiem nowych odbiorców. Mówią, że po prostu robienie cały czas tego samego co dotąd, ale "więcej i lepiej" nie ma przyszłości i doprowadzi prędzej czy później do upadku branży. Póki co aż tak bardzo tego nie widać, nowe odsłony uznanych hitów nadal sprzedają się dobrze, ale liczby mówią same za siebie - tendencja jest zniżkowa, a słabe wyniki finansowe wydawców dają przynajmniej do myślenia.

Domek: Chłopaki z Nintendo kombinują, znaleźli już jakiś czas temu (ale ja mam refleks szachisty i dopiero teraz zobaczyłem ;)) szereg statystyk wskazujących na to, że Revolution będzie rynkowym hitem a pozostałe konsole do bani.

Chamb: No popatrz, popatrz...

Domek: No serio. Wyszedł ważny pan z Nintendo, pokazał parę wykresów i po chwili mu wierzyłem.

Chamb: Wykresy? No skoro pokazał wykresy to ja też to kupuję... nawet bez oglądania tychże wykresów!

Ale czemu nastolatków nie interesują już gry? Toż to jakieś nienaturalne, sprzeczne z rozsądkiem. Co się dzieje z tym światem... może zamiast tego zaczęli np. uprawiać sport albo chodzić na randki? Trzeba im po prostu wybić z głowy takie głupoty. A do wybijania z głowy pilot nadaje się pewnie lepiej niż zwykły pad. Tak, jestem sobie w stanie wyobrazić do czego dąży Nintendo. ;)

GramTV przedstawia:

Chamb: Tak całkiem poważnie, to pokusiłbym się o takie stwierdzenie: nowych graczy nie przybywa, ponieważ rynkiem rządzą sequele i wszelkiego rodzaju kontynuacje, więc nowym graczom może być ciężko rozpoczynać przygodę z jakąś serią od 5 części, a na poprzednie nie spojrzą ponieważ te mają archaiczną grafikę i w ogóle są stare... Oczywiście nie jest to zapewne powód dominujący, ale coś w tym chyba jest? Prawda?

No niewątpliwie, tych sequeli już wszyscy mają dość... Ale trzeba też zauważyć, że problem istnieje nie od dziś (ja w takich dyskusjach zawsze wspominam taki artykuł z Gamblera, którego autor rozpaczał, że twórcom wyczerpały się już pomysły, że tylko klepią sequele, że nie ma nic nowego, że branża chyli się ku upadkowi... a było to jeszcze przed pierwszym Baldur’s Gate!). Inną sprawą jest, że z roku na rok jakby przybiera on na sile... i chyba naprawdę potrzebne jest jakieś "tąpnięcie", coś co przyjdzie i zniszczy tę zamarłą w stagnacji konstrukcję (wybaczcie, ja dziś w jakimś melancholijnym nastroju jestem i takie potworki płodzę ;)).

3. Na gokarcie do Stanów

A teraz jeszcze trochę a propos DS-a i Nintendo (jakoś myśli moje ostatnio wokół tego krążą, znak, że zbliża się zakup handhelda ;)). I wracamy też przy okazji do tematu dużych sklepów z grami i nie tylko. Otóż ostatnio w jednym z nich oglądałem sobie konsolkę ojców Maria właśnie i zadziwiła mnie jedna sprawa. Wersja z dodaną pełną grą Mario Kart DS - 649 zł. Wersja sam DS bez gry ... też 649 zł.

Chamb: Jak znam życie, to idzie i to i to.

Domek: Taa...

Chamb: Pewnie znajdują się też tacy, którzy kupują samego DS-a, a później biorą jeszcze Mario Kart DS. Bo myślą, że to w zestawie to demo czy coś. Ehhh...

Domek: No to pół biedy. Dla mnie gorsze jest to, że taki sprzedawca im słowa nie powie. Wiesz, no człowiek nie ma obowiązku znania wszystkich wersji w jakich występuje interesujący go sprzęt. Jest to rozważne, tak, ale nie obowiązkowe.

Chamb: No tak - żeby nie było - też jestem zdania, że problem stanowią sprzedawcy.

Domek: Natomiast takie wrażenie... że sprzedawca tam w sklepie to jest po to, żeby wycyckać kupującego jak się tylko da... no to takie, hmm, nie do końca odpowiednie chyba.

W tym momencie Chamb dodał "no cóż... to Polska", ale wyciąłem, bo nie przepadam za takim nędzeniem. Być może dla niektórych będzie to coś nowego, ale za granicą też są oszuści i nieuczciwi sprzedawcy (zresztą tak samo i u nas spotkać można uczciwych). ;) Nie jest to problem tylko ograniczony do naszego kraju. Choć też fakt faktem, że od zachodnich kolegów "nasi" mogliby się jeszcze trochę nauczyć.

Chamb: Wiesz co amerykański Apple wprowadził w swoich sklepach?

Domek: Do każdego kupionego iPoda kilo jabłek gratis.

Chamb: Lepiej! Wprowadzili gości, co chodzą po sklepie z bezprzewodowym czytnikiem kart i jak chcesz to możesz bezpośrednio u nich coś kupić.

Domek: Bez potrzeby stania w kolejce? Jak to tak?

Chamb: Bez potrzeby.

Domek: Niesłychane...

Chamb: To jest podejście! Gdzie by tam u nas... co, koleś ma chodzić, być pomocny i może jeszcze się uśmiechać? Bez podwyżki? ;)

Tutaj już Chamba nie wyciąłem, bo jeszcze by się wkurzył, że go tak tnę. ;) Także Chamb, teraz nie będę ciął. Masz swoją jedyną tego rodzaju okazję, żeby napisać coś bez ryzyka, że zniknie to z tekstu. Wykorzystaj ją dobrze!

Chamb: No... na początek chciałem serdecznie podziękować rodzicom za ich wsparcie... o Boże, a obiecałem mamie, że nie będę płakał... ;)

Epilog

Przyszedł czas zakończyć pierwsze noworoczne Rozmowy na koniec tygodnia. I co, warto było tyle czekać? ;) No jasne! Na całe szczęście na następną odsłonę poczekacie jedynie tydzień - i to możemy Wam chyba mniej więcej obiecać.
Teksty Chamba: Chamb
Teksty Domka: Domek
Narrator: Domek

Domek: Chamb... zauważyłeś coś dziwnego? W tej części to Ty jesteś "ten śmieszny"... o Boże! Zamieniliśmy się tożsamościami! Aaaa!

Chamb: Czyli to teraz ja będę miał problemy z pokonaniem francuzów? Cholera... ;)

Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!