Jared Leto ma wyjątkowego pecha, jeśli chodzi o dobór filmów i ról.
Po latach oczekiwań, Tron: Ares — trzecia odsłona kultowej serii science fiction, zbliża się do premiery. Do sieci trafiły już pierwsze recenzje i niestety, nie są one zbyt łaskawe. Film Joachima Rønninga zebrał zaledwie 54% pozytywnych opinii na Rotten Tomatoes (na podstawie 65 recenzji) oraz 50 punktów na Metacritic, co stawia go w kategorii rozczarowań roku.
Tron: Ares
Tron: Ares rozczarowaniem roku?
Embargo na recenzje właśnie zostało zniesione. Nie mamy dobrych wieści dla fanów. Krytycy nie zostawiają na filmie suchej nitki.
TRON: ARES to przepięknie pusta cyberpunkowa skorupa, w której można dostrzec głównie echa inspiracji i świetnego Nine Inch Nails.
Wyczerpujący, przeprodukowany, mdły i nudny thriller akcji science fiction. Długi teledysk udający film.
TRON: Ares wciąga jak seria, która przeszła przez myjnię samochodową i wszystko, co ją pierwotnie wyróżniało, zostało zmyte.
TRON: Ares to w całości powielana narracja i schematy, bez niczego, co zasługiwałoby na widowisko, do którego dąży film, ani Trenta Reznora w ścieżce dźwiękowej.
Solidna ścieżka dźwiękowa i... sceny akcji i efekty wizualne. Ale nic poza tym.
GramTV przedstawia:
Wielu recenzentów zarzuca Tronowi: Ares, że stawia na wizualny przepych kosztem emocji i fabuły. Neonowa estetyka nadal robi wrażenie, ale zdaniem wielu to jedynie pusty pokaz efektów, pozbawiony dramatyzmu czy wiarygodnych postaci. Również rola Jareda Leto, wcielającego się w tytułowego Aresa — zaawansowany program sztucznej inteligencji — oceniana jest jako płaska i pozbawiona głębi. Warto dodać, że aktor nie ma ostatnio szczęścia — jeśli nowy Tron okaże się klapą z powodu słabych recenzji, będzie to kolejny głośny projekt z jego udziałem, który poniesie zarówno artystyczną, jak i komercyjną porażkę.
Seria Tron ma długą i nietypową historię. Pierwszy film, który zadebiutował w 1982 roku, był przełomowy technologicznie i zapisał się w historii kina jako jedna z pierwszych produkcji wykorzystujących grafikę komputerową. Po prawie trzech dekadach, w 2010 roku, ukazało się Tron: Dziedzictwo — widowisko z efektami specjalnymi, które przyciągnęło uwagę nowego pokolenia widzów, ale spotkało się z mieszanymi opiniami. Teraz, po kolejnym długim oczekiwaniu, Disney i Warner Bros. próbują ponownie ożywić markę. Premiera Tron: Ares zaplanowana jest na 10 października 2025 roku — także w kinach IMAX.
Tak, bo to wina aktora, że scenariusz, reżyseria czy efekty specjalne są niskich lotów? Do aktora można mieć pretensję za grę aktorską, a nie za produkcję czy post-produkcję.
Ależ... właśnie za kiepską grę aktorską mu się w internecie obrywa, za nic innego XD
Skąd wzięło się mniemanie, że kiepski aktor = kiepski film?
Bo ja wiem...? Z tego, że na aktorów patrzymy podczas filmu? Ale mogę się mylić.
Przykład: Keanu Reeves. Beznadziejny aktor, praktycznie zero talentu, a wszyscy go uwielbiają. Dlaczego? Bo role, w których występuje i to jak zostały okraszone scenariuszem, efektami itp. są na najwyższym poziomie.
A to zabawne, bo wg mnie akurat w wielu filmach z Reeves'em nie ma nic ciekawego ;D I rzeczywiście gra trochę drętwo. Ale ma jedną wielką przewagę nad Leto: nie jest nadętym zniewieściałym narcyzem który błaznuje przy każdej okazji. I tak, przez to ludzie go bardziej lubią. A Leto trochę mniej.
Wiktor
Gość
09/10/2025 12:25
Żeby się rozczarować trzeba mieć oczekiwania.
Po Tron Legacy oczekiwania mam tylko do soundtracka, a ten zdaje się dowozić.
krytycyHaHa
Gość
09/10/2025 11:16
Czyli to będzie dobry film bo zawsze oceny tych yyy yyy "specjalistów" trzeba traktować na odwrót i wtedy wiadomo co warto obejrzeć, a co nie.