Z perspektywy czasu ten film nie jawi się wcale jako najgorszy w całej serii. Chociaż w dniu premiery zdecydowanie taki był.
W 2003 roku, po jedenastoletniej przerwie od premiery Terminatora 2: Dnia sądu, do kin trafiła kontynuacja, na którą czekał cały świat. Terminator 3: Bunt maszyn miał być kolejnym wielkim rozdziałem jednej z najważniejszych sag science fiction w historii kina. Zamiast pochwał ze strony fanów twórcy spotkali się jednak z chłodnym przyjęciem swojego nowego filmu. Krytycy zarzucali trzeciej części Termiantora brak ducha poprzednich części, zmiany w tonie, a także o wiele gorszą jakość niż w filmach Jamesa Camerona. Dziś, po dwóch dekadach i serii nieudanych prób wskrzeszenia marki, ten sam film zyskuje zupełnie nową pozycję w świadomości sympatyków serii.
Termiantor 3
Termiantor 3: Bunt maszyn – kiedyś porażka, dzisiaj oryginalny eksperyment dla serii
Najwięcej emocji wzbudziło wówczas poczucie, że Bunt maszyn zrywa z powagą poprzednich części. Film wprowadził do serii elementy humoru, które wielu widzów uznało za przesadne. Scena, w której T-800 zdobywa ubranie od estradowego tancerza i zakłada karykaturalne okulary, stała się symbolem zmiany klimatu całej serii. Twórcy próbowali zaskoczyć publiczność, ale efekt był odwrotny do zamierzonego. Widzowie, którzy oczekiwali mrocznego thrillera, otrzymali widowisko balansujące na granicy pastiszu.
Równie głośno komentowano brak kluczowych twórców i aktorów znanych z wcześniejszych części. James Cameron nie wrócił za kamerę, Linda Hamilton zrezygnowała z roli Sary Connor, a Edward Furlong został zastąpiony przez Nicka Stahla. Jedynym powracającym filarem serii był Arnold Schwarzenegger, który jednak sam nie był w stanie unieść ciężaru wysokich oczekiwań wobec trzeciej części kultowej serii.
W cieniu tych kontrowersji łatwo było przeoczyć, że Bunt maszyn wprowadził do sagi wiele intrygujących wątków. Twórcy odwrócili schemat znany z wcześniejszych części. T-X, nowy model zabójczego cyborga, nie został wysłany z przyszłości po to, by zabić Johna Connora, ale jego przyszłych dowódców. Co więcej, T-800 pojawia się w przeszłości nie z rozkazu samego Connora, ale Kate Brewster, jego przyszłej żony. Ta konstrukcja fabularna dodała opowieści nowej perspektywy, pokazując, że przyszłość nie musi zawsze kręcić się wokół jednej osoby.
Film kończy się także jednym z najbardziej ponurych finałów w historii serii. Katastrofa nie zostaje powstrzymana, Skynet zostaje włączony, a widzowie stają się świadkami początku apokalipsy. Ten pesymistyczny zwrot fabularny był odważnym posunięciem, które dopiero z czasem zaczęło być doceniane.
GramTV przedstawia:
Choć krytycy nie byli zachwyceni, film okazał się finansowym sukcesem. W światowym box office Terminator 3 przyniósł ponad 430 milionów dolarów. Dziś, po uwzględnieniu inflacji, byłby to wynik na poziomie jednego z największych hitów roku. To właśnie ten sukces umożliwił powstanie kolejnych filmów, które miały ożywić serię.
W kolejnych latach pojawiły się Terminator: Ocalenie, Terminator: Genisys oraz Terminator: Mroczne przeznaczenie. Każdy z tych projektów miał ambicje rozpoczęcia nowej trylogii. Każdy też zakończył się niepowodzeniem. Brak spójnej wizji, ciągłe zmiany w obsadzie i reżyserii, a także próby łączenia nowoczesnych efektów z klasyczną estetyką Camerona sprawiły, że marka zaczęła się wyczerpywać.
Paradoks historii polega na tym, że film, który przez lata uchodził za słabszy element cyklu, dziś jawi się jako jeden z ostatnich naprawdę solidnych rozdziałów tej sagi. W porównaniu z chaotycznymi i przeładowanymi fabularnie późniejszymi odsłonami, Bunt maszyn wyróżnia się prostą narracją oraz fabularną strukturą.
Mimo upływu czasu Terminator pozostaje marką o ogromnym potencjale. James Cameron w ostatnich latach sugerował, że może wrócić do franczyzy, jednak nie przedstawił żadnych konkretnych planów. Coraz częściej pojawiają się głosy, że jeśli seria ma mieć przyszłość, potrzebuje całkowitego odcięcia od nieudanych kontynuacji i powrotu do tego, co uczyniło ją wyjątkową w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych.
No dark fate to najwiekszy szit. S trojka to nieudana kopia dwojki. Szkofa. Mozna zrobic z tego wszystkiego swietna trylogie
lukeluk
Gość
21/10/2025 21:07
Dziś, po dwóch dekadach i serii nieudanych prób wskrzeszenia marki, ten sam film zyskuje zupełnie nową pozycję w świadomości sympatyków serii"
- Tę nową pozycję to on zyskał od razu, gdy wyszła kolejna (4) część.
q-tas
Gość
20/10/2025 11:21
Bunt maszyn spoko film. Tyle że zbyt przestarzały fabularnie i wizualnie. powstał w czasach Matrixa, Władcy Pierścieni, Harrego Pottera, Spidermana … Nie miał szans na zyskanie uznania