Nie każdy o tym wie, ale aktor nie był pierwszym wyborem reżysera do kultowej roli.
Minęło cztery dekady od premiery kultowego Powrotu do przyszłości. Michael J. Fox ujawnił, że po raz pierwszy spotkał się z Erikiem Stoltzem – aktorem, który pierwotnie miał zagrać Marty’ego McFly’a w filmie z 1985 roku. Nie każdy o tym wie, ale J. Fox nie był pierwszym wyborem Roberta Zemeckisa do roli.
Erik Stoltz w Powrocie do przyszłości
Powrót do przyszłości – Michael J. Fox poznał w końcu Erika Stoltza
W swojej nowej książce pt. Future Boy Fox wspomina to spotkanie, opisując je jako spokojne i szczere. W rozmowie z magazynem People aktor przyznał:
Było wspaniale. To była świetna rozmowa. Po prostu dwóch facetów rozmawiających o życiu. Wokół tego, co się wydarzyło, narosła cała mitologia – że to była zdrada albo spisek. Ale nie, po prostu tak się stało. Każdy z nas miał inne doświadczenie i poszedł dalej.
Przypomnijmy, że Eric Stoltz został pierwotnie obsadzony w roli Marty’ego McFly’a, ale po miesiącu zdjęć zastąpiono go Michaelem J. Foxem. Jak wspominali członkowie ekipy, Stoltz nie wnosił do roli lekkości i komediowego rytmu, na którym zależało reżyserowi Robertowi Zemeckisowi.
GramTV przedstawia:
Zastępstwo okazało się jednym z najważniejszych momentów w historii kina – Powrót do przyszłości stał się jednym z najpopularniejszych filmów lat 80., a Fox zyskał status gwiazdy. Dziś aktor z dystansem i sympatią wspomina tamten okres oraz samego Stoltza, którego nazwał „wspaniałym aktorem i inspirującym człowiekiem”.
Choć Michael J. Fox od lat zmaga się z chorobą Parkinsona, pozostaje niezwykle aktywny zawodowo. Oprócz pisania książek, wystąpił w głośnym dokumencie Nieustannie: Historia Michaela J. Foksa, w którym szczerze opowiada o swojej karierze, chorobie i determinacji, by nadal tworzyć. Film został entuzjastycznie przyjęty przez widzów i krytyków.
Trylogia Powrót do przyszłości z Michaelem J. Foxem i Christopherem Lloydem do dziś uchodzi za klasykę kina science fiction. Spotkanie dwóch „Martych McFlyów” po 40 latach można uznać za symboliczny moment dla fanów całej serii.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!