Paramount ogłosiło, że w przyszłych latach uniwersum Star Trek doczeka się nowej kinowej premiery. Jednocześnie zapowiedziano projekt, który zamiast patrzeć w przyszłość marki, wraca do jej fundamentów i jednego z najbardziej przełomowych bohaterów kultowej serii.
Star Trek: Discovery
Star Trek – dokument Beam Me Up, Sulu ma datę premiery
Już 17 lutego 2026 roku na platformach cyfrowych zadebiutuje dokument Beam Me Up, Sulu. Film opowie historię postaci Hikaru Sulu, w którą od lat sześćdziesiątych wcielał się George Takei. Punktem wyjścia dla twórców jest studencki film z 1985 roku, uznawany przez lata za zaginiony, nad którym jego autorzy pracowali aż 35 lat. Co więcej, sam Takei ostatecznie pojawił się w tym fanowskim projekcie.
Reżyserzy dokumentu, Timour Gregory i Sasha Schneider, podkreślają, że ich celem było zrozumienie fenomenu długowieczności Gwiezdnej Floty i emocjonalnego przywiązania fanów do tej marki. W ich ocenie kluczem okazała się idea nieskończonej różnorodności w nieskończonych kombinacjach, obecna w DNA serii od samego początku.
Interesowało nas to, co sprawia, że ludzie tak bardzo przejmują się Star Trekiem. Co kazało studentom poświęcić 35 lat na stworzenie fanowskiego filmu, co skłoniło George’a do udziału w nim i dlaczego fani pozostają tak zaangażowani. Doszliśmy do wniosku, że wszystko sprowadza się do idei nieskończonej różnorodności w nieskończonych kombinacjach, która od początku była wpisana w serial i dziś wybrzmiewa silniej niż kiedykolwiek.
Sam Takei zaznacza, że dokument ma znacznie szerszy wymiar niż sentymentalny powrót do jednego projektu sprzed dekad. Aktor zwraca uwagę na aktualność przesłania, jakie od lat niesie ze sobą Star Trek, szczególnie w kontekście współczesnych napięć społecznych.
Ten dokument opowiada o czymś znacznie większym niż studencki film, w którym wystąpiłem. To historia o znaczeniu różnorodności i inkluzywności, czym Star Trek był pionierem w telewizji i w czym przez niemal 60 lat pozostaje wzorem. W obecnym klimacie politycznym potrzebujemy, aby takie wartości były jeszcze wyraźniej obecne w popkulturze.
GramTV przedstawia:
Wizja twórcy marki, Gene Roddenberry, od samego początku zakładała świadomie zróżnicowaną obsadę. Obecność japońsko-amerykańskiego oficera i czarnoskórej kobiety na mostku Enterprise była w latach sześćdziesiątych czymś bezprecedensowym. Każda kolejna odsłona telewizyjna kontynuowała tę ideę, rozwijając ją wraz ze zmieniającym się światem.
W dokumencie pojawią się również inni twórcy i aktorzy związani z marką, w tym Eugene Roddenberry, Alexander Siddig, Christina Chong, Garrett Wang oraz Ian Alexander. Gregory i Schneider odpowiadają nie tylko za reżyserię, ale także za produkcję filmu wspólnie z Matthew Drake’em i Ashu Raiem.
Beam Me Up, Sulu miało już swoją premierę podczas festiwalu Raindance Film Festival w Londynie w 2025 roku. Teraz dokument trafi do szerszej publiczności, oferując osobistą i zarazem uniwersalną opowieść o momencie, który na zawsze odmienił życie George’a Takeia.
Tragedia. W starszych Star Trekach to działało bo wszystkie różnorodności były traktowane jako coś zwykłego i naturalnego, przez co fabuła je pokazywała ale nie musiała się na nich skupiać dzięki czemu było miejsce na polityczne, militarne i naukowe, kosmiczne wątki... najwyżej akupiano się na różnorodności z kosmosu, obce rasy, obce koncepty znaczenia życia, rzeczywistości itp. A w obecnych star trekach porzucane są różnorodności z kosmosu i naukowe wątki i polityczne bo to za trudne, za skomplikowane (zastępuje się je wtórnymi prostymi kliszami), i fabuła skupia się na samych postaciach i ich emocjach jakby cały statek był w jednej wielkiej terapii psychiatrycznej.
dariuszp
Gramowicz
Dzisiaj 13:39
"To historia o znaczeniu różnorodności i inkluzywności, czym Star Trek był pionierem w telewizji i w czym przez niemal 60 lat pozostaje wzorem. W obecnym klimacie politycznym potrzebujemy, aby takie wartości były jeszcze wyraźniej obecne w popkulturze"
Paradoks polega na tym, że w pełni zgadzam się z tą tezą. Star Trek od zawsze pokazywał różnorodność jako coś naturalnego i łączącego. Problem w tym, że współczesne próby "wdrażania" tych wartości przez psychicznie chorych aktywistów często robią coś odwrotnego. Utrwalają podziały, operują ideologicznymi etykietami i moralizatorstwem. Są rasistowskie i seksistowskie. Zamiast inkluzywności dostajemy nową formę wykluczania. Często przez tych psycholi nazywanych "pozytywnym wykluczeniem" albo "pozytywnym rasizmem" bo nie ma to jak przyznać że jest się rasistą ale uznać że w tym wypadku to coś dobrego.
Boję się, że zamiast kontynuacji ducha Star Treka zobaczymy jego karykaturę. Ów klimat polityczny jest wynikiem działania tych psychicznie chorych rasistów.