Najnowsza ścigałka ze stajni EA, to powrót do klasycznych rozwiązań z czasów świetności serii. Od razu uprzedzę
maniaków realizmu - wiele go tutaj nie znajdziecie. To gra z wyjątkowo arcade'owym modelem jazdy, nawet czołówka z
jadącym z przeciwka samochodem nie oznacza końca wyścigu. No właśnie. Jadący z przeciwnej strony samochód sugeruje
(i całkiem słusznie), że po krótkim romansie z torami i legalnie wytyczonymi trasami, seria NFS powraca na drogi
publiczne. Zresztą sam tytuł mówi nam dość wyraźnie, że ścigać będziemy się nie tylko z innymi posiadaczami wypasionych
furek, ale również ze stróżami prawa.
Prezentacja na targach skupiła się jednak nie na samych samochodach, trasach, czy trybie kariery, ale przede wszystkim
aspektach sieciowo-społecznościowych. Need For Speed Hot Pursuit jest bowiem ewidentnie tytułem stworzonym do
zabawy z wykorzystaniem internetu. Nawet w głównym menu, podczas wyboru opcji, wciąż atakowani jesteśmy newsami
na temat osób znajdujących się liście naszych przyjaciół. "Derek_B pobił Twój rekord na trasie X", "Derek_B: mam nową
wypasioną furę. Zgadnij jaką?", "Zuzanna rzuca Ci wyzwanie Y" -takich i podobnych komunikatów przeczytamy tu dziesiątki.
Dzięki temu, niczym na Facebooku, będziemy po każdym włączeniu gry doskonale wiedzieć, jak wyglądają postępy naszych
znajomych, jakim wózkiem obecnie jeżdżą i w czym są od nas lepsi.
Przez cały czas trwania pokazu,twórcy podkreślali,jak ważny jest dla nich ten właśnie aspekt. Ok. Jednak na samym
wsparciu dla społeczności daleko się nie zajedzie - potrzebny jest jeszcze wciągający gameplay. I tu rzeczywiście nowy
NFS ma spore szanse. Zamiast suchego pokazu, mieliśmy bowiem okazję pograć na sześciu stanowiskach
jednocześnie, co oznacza oczywiście wspólne ściganie się. Moje pierwsze wrażenia są jak najbardziej pozytywne. Nie ma tu
żadnych udziwnień, często psujących zabawę i wciskanych na siłę "oryginalnych pomysłów". Są malownicze trasy, szybkie
wózki, ruch uliczny (w tyn wyścigu nie było niestety policji) i rozgrywka, do której mógłby po latach wrócić bez problemu
weteran wychowany na pierwszych częściach cyklu.
Model zniszczeń istnieje, choć ma znaczenie (przynajmniej w zaprezentowanym trybie multi) czysto estetyczne.
Samochody można mocno poobijać, jednak nie zauważyłem, by w jakiś drastycznie odczuwalny sposób wpłynęło to na ich
osiągi, czy prowadzenie. Jednak mimo to, mimo typowo zręcznościowego (acz całkiem przyjemnego) modelu jazdy, gra się
wyjątkowo fajnie. Ot, przyjemna gierka na szybkie sieciowe sesje po pracy lub szkole. Jeśli do naprawdę sporego
potencjału twórcy dorzucą sporo ciekawych tras i dużą liczbę wózków oraz wciągające tryby sieciowe, może to być jedna z
najciekawszych nadchodzących ścigałek.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!