Scenariusz Johna Logana powstał na podstawie libretta Hugha Weelera i sztuki Christophera Bonda.
Opowieść rozgrywa się w realiach XIX-wiecznego Londynu – jak wieść głosi, miejsca podówczas nader nieprzyjemnego, gdzie większość ludzi klepała biedę, a towarzyska śmietanka, zrzeszająca nielicznych wybrańców, bawiła się na potęgę, mogąc bez problemu tuszować swe ciemne sprawki... Jej główny bohater, golibroda Benjamin Barker (Johnny Depp), powraca do rodzinnego miasta po piętnastu latach. Niesłusznie oskarżony i skazany przez sędziego Turpina (Alan Rickman), który miał zakusy na jego piękną małżonkę Lucy, musiał opuścić rodzinę. Teraz ma nadzieję odzyskać swe życie. Niestety, los okazuje się jeszcze bardziej okrutny. Dowiaduje się o pohańbieniu i śmierci żony, na domiar złego ich córka Johanna (Jayne Wisener) przebywa w domu sprawcy wszystkich nieszczęść jako tak zwana „wychowanka”. Jak należałoby oczekiwać, nasz golibroda, który w międzyczasie przestał być pozytywnie nastawionym do życia, wszechświata i całej reszty oraz w gruncie rzeczy nieszkodliwym człowiekiem, postanawia wywrzeć srogą pomstę w zapalczywym gniewie. Tu wspomnieć należy, iż udając się pod swój dawny adres, spotyka wdowę, panią Lovett (Helena Bonham Carter), prowadzącą odwiedzaną jedynie przez karaluchy paszteciarnię. Kobieta ta okazuje się nieocenioną pomocnicą w ułożeniu i przeprowadzeniu planu, który swą prostotą i krwiożerczością zaszokowałby niejednego zbrodniarza. Barker, przybrawszy miano Sweeneya Todda, znów otwiera zakład, zaś wkrótce potem firma „Paszteciki pani Lovett” zaczyna znakomicie prosperować... Po szczegóły planu straszliwej zemsty tudzież odsłonę losów bohaterów tej historii odsyłamy do kin. To, co zobaczą – a przede wszystkim usłyszą – widzowie, jest doprawdy niezwykłe. Musicale stanowią gatunek dający się wdzięcznie zaadaptować na srebrny ekran, a szczególne wrażenie wywołują te, których tematyka bazuje na ostrych motywach kultury popularnej – kryminale, thrillerze i fantastyce – zaserwowanych z przymrużeniem oka. Powstały w ten sposób tak ciekawe utwory, jak: Lisztomania (de facto oniryczna i groteskowa opowieść grozy na temat życia Ferenca Liszta), słynny The Rocky Horror Picture Show (żartobliwie gloryfikujący pulpowy horror i science fiction), Sklepik z horrorami (komediowe sf) i olśniewające Chicago (kryminał). Natomiast zekranizowany musical przedstawiający historię Sweeneya Todda wpisuje się w nurt thrillerów połączonych ze slasherem, a w dodatku opowieść okraszona została sporą dozą czarnego humoru. Jednakże film ów różni się nieco od powyższych przykładów pewnym „drobnym szczegółem” – a konkretnie stosunkiem partii wokalnych do fragmentów mówionych. Tych ostatnich występuje relatywnie mało. Oprawa muzyczna Stephena Sondheima powala na kolana, zaś aktorzy zaskakują widzów ogromem pracy włożonej w role, zwłaszcza iż większość z nich nie afiszowała się dotąd z talentami wokalnymi. To nie tak, że leci sobie film, a od czasu do czasu bohaterowie wykonują piosenkę czy taniec – opowieść została niemal w całości wyśpiewana, praktycznie można by nawet określić ją mianem operetki. Należy ostrzec, iż niektórym widzom utrudnia to odbiór filmu, choć doprawdy trudno zrozumieć dlaczego, gdyż Tim Burton wraz z ekipą oferowali nam prawdziwą ucztę dla oka i ucha, o duchu już nie wspominając. Wśród aktorów na wielkie oklaski zasługują odtwórcy głównych ról, co akurat nie stanowi niespodzianki. Johnny Depp i Helena Bonham Carter to osoby wręcz zadomowione w zespole Burtona i po prostu widać, iż wczuli się idealnie w upiorność i dziwaczność przygotowanych dlań postaci. Depp, który potrafi wydźwignąć nawet przeciętny film, robi prawdziwą furorę, szalejąc z brzytwą jako demoniczny golibroda, a do tego radząc sobie z bardzo trudnymi partiami wokalnymi. Jednakże tym razem to Carter, ucharakteryzowana niczym narzeczona Frankensteina, budzi większy podziw. Jej gra oraz głos są znakomite. Szczególnie zapadają w pamięć momenty, gdy ich partie dialogowe przenikają się nawzajem (niezapomniana scena, w której pani Lovett wyznaje miłość Toddowi, ten zaś śpiewa z czułością i oddaniem swej ulubionej brzytwie...). Jednakże nie tylko owa para zachwyca maestrią wykonania. Rewelacyjnie zagrał także młodziutki Ed Sanders, wcielając się w Toby’ego, sierotę zatrudnionego przez wdowę Lovett. Rozbrajają swą mimiką Sacha Baron Cohen jako golibroda Pirelli (konkurencja Sweeneya Todda) i wspominany już Alan Rickman jako złowrogi i odstręczający sędzia Turpin.Wspomnieć warto o samej realizacji filmu. Miłośnicy i miłośniczki Tima Burtona wiedzą, oczywiście, czego mniej więcej się spodziewać. Tu również mamy do czynienia z wizją świata jak z dziwnego, koszmarnego snu, co podkreśla gra barw – od ciepłych, przesyconych słońcem kolorów z przeszłości bohatera, gdy funkcjonował jako Benjamin Barker, do mrocznej, zimnej, wyszarzałej, wypłowiałej, a przede wszystkim zasnutej mgłą teraźniejszości Sweeneya Todda. Niczym w komiksie wybija się na tym tle jaskrawoczerwona barwa krwi, której płyną i tryskają całe hektolitry. Dowcipne stwierdzenie „kubły krwi zza sceny” nabiera zupełnie nowego wymiaru. Co ciekawe, kiczowaty chwyt, stosowany w horrorach klasy B, tu urasta do rangi wysmakowanej artystycznie groteski. To zaś zasługa podkreślających nastrój zdjęć Dariusza Wolskiego.
Sama fabuła, nieco teatralny, przerysowany (jak na ten gatunek przystało) sposób gry aktorskiej i specyficzna atmosfera budzi skojarzenia z wczesnymi wersjami Upiora w Operze, z pierwszymi filmami o Frankensteinie, lecz przede wszystkim z powieściami Edgara Allana Poe i Charlesa Dickensa. To bardzo Dickensowska wizja świata – gdzie wierchuszka może skazać dowolnego człowieka bez dowodów, małych chłopców wiesza się za domniemaną zbrodnię, dzieci w sierocińcu poi tanią berbeluchą, by zasnęły, a zbuntowane niewinne dziewczątka zamyka w domu wariatów, by nabrały rozumu i stały się posłuszne. Naprawdę zachęcamy do obejrzenia tego filmu. Powinien podobać się i zapalonym melomanom, i fanom slasherów, i całej reszcie ludzkości (oczywiście tej wyposażonej w elementarne poczucie humoru). Czapki z głów, Sweeney Todd i jego wierne brzytwy nadchodzą!
Plusy: + genialna oprawa muzyczna + rewelacyjny sposób realizacji + popis aktorstwa i talentów wokalnych + atmosfera upiornej baśni + udane przełożenie scenicznego musicalu na obraz filmowy Minusy: - dominacja partii wokalnych utrudnia odbiór niektórym widzom
Tytuł: Sweeney Todd: Demoniczny golibroda z Fleet Street Reżyseria: Tim Burton Scenariusz: John Logan Zdjęcia: Dariusz Wolski Muzyka: Stephen Sondheim Obsada: Johnny Depp, Helena Bonham Carter, Alan Rickman, Timothy Spall, Sacha Baron Cohen, Jamie Campbell Bower, Laura Michelle Kelly, Jayne Wisener Produkcja: USA/Wielka Brytania 2007 Dystrybucja: Warner Bros