Vaclav Vorlicek – „Arabela” - recenzja serialu

mastermind
2008/02/15 18:42

Czarodziejski pierścień i zamęt w świecie baśni

Czarodziejski pierścień i zamęt w świecie baśni

Czarodziejski pierścień i zamęt w świecie baśni, Vaclav Vorlicek – „Arabela” - recenzja serialu

Kobieta za ladą (Žena za pultem), Szpital na peryferiach (Nemocnice na kraji města) czy Arabela to tylko trzy przykłady czechosłowackich seriali, które polska widownia telewizyjna wspomina z rozrzewnieniem. W siermiężnych latach 80. powodowały wyludnianie się ulic i wprowadzały w życie sporą dawkę specyficznego humoru oraz lekkości. Z trzech wymienionych jedynie Arabela była baśnią, w której świat realny mieszał się z tym nierealnym, a mieszkańcy obu rozwiązywali wspólne problemy. Rzecz jasna, Arabela to serial dla dzieci – wedle oficjalnych ówczesnych zaleceń dopuszczalny od lat siedmiu, ale dzisiaj zapewne sięgną po niego również dorośli, którzy dziećmi właśnie będąc, pasjonowali się przygodami księżniczki Arabeli i czarodzieja Rumburaka. I nie zawiodą się! Dzieło Václava Vorlíčka stanowi bowiem serialowy kanon, baśń, która nic nie straciła ze swej siły przekazu, historię nadal wielce zajmującą, a przy tym dowcipną. Więcej nawet – powrót do serialu po latach okazuje się zazwyczaj nie tylko wycieczką do lat „sielskich-anielskich”, ale również prowokuje do odkryć i analiz, których jako dzieci z pewnością nie dokonywaliśmy.

Na poziomie najprostszym, rozrywkowym i baśniowym mamy tu historię, którą w gruncie rzeczy można pod pewnymi względami porównać do... Akademii Pana Kleksa. Oto świat baśni jest zagrożony. Na skutek splotu nieoczekiwanych zdarzeń w ręce aktora, pana Karela Majera (niezrównany król czechosłowackich seriali, Vladimír Mensík, znany chociażby z Lemoniadowego Joe, wspomnianych Kobiety za ladą i Szpitala na peryferiach oraz Latającego Czestmira) dostał się bowiem tajemniczy dzwoneczek. Przedmiot ów przywołuje czarownika Rumburaka.

Gdy początkowo onieśmielony i zaskoczony Majer zechciał w końcu skorzystać z usług czarodzieja, postanowił nauczyć się strzelać. Przeniesiony do świata bajek zastrzelił... gadającego wilka. Za czyn ów Rumburak, jako współodpowiedzialny, został zamieniony w wilka. I ten właśnie osobnik, odzyskawszy swą dawną postać, postanawia zemścić się nie tylko na królestwie bajek, ale również na wszystkich jego mieszkańcach, i oczywiście na Majerze – sprawcy zamieszania. Docelowym planem poniżonego czarodzieja jest również zdobycie tronu królestwa i poślubienie pięknej księżniczki, tytułowej Arabeli. Przygody bajkowych i rzeczywistych postaci przeplatają się przez 13 odcinków, dając widzom – zwłaszcza młodszym – wiele śmiechu i powodów do radości. Ale nie wyłącznie.

Starsi, oglądając serial po latach, odkryją w nim wiele ciekawych rzeczy. Przede wszystkim Arabela jest niebywale surrealistyczna. Oczywiście już samo pojawianie się czarodziejów na praskich ulicach ma w sobie coś z dzieł Buñuela, lecz autorzy na tym nie poprzestają. Za sprawą mocy magicznego pierścienia (notabene obiektu pożądania wszystkich nastolatków ówczesnych lat) w filmie dzieją się rzeczy niebywałe. Postacie przebierają się w mgnieniu oka niczym modele z żurnali (np. za kolarza i nurka, co skrzętnie odnotowuje zaskoczona pokojówka hotelowa), na ulicach pojawiają się dorożki, a na stołach mięsiwo. Ludzie zamieniają się w zwierzęta albo w innych ludzi, a o takich oczywistościach, jak latanie na miotłach czy gadające muchy, nawet nie ma co wspominać.

Tu w każdym momencie możliwe staje się w zasadzie wszystko, a niebywały galimatias, jaki tworzy się w kolejnych odcinkach, potęguje jeszcze wrażenie surrealizmu. Nie twierdzimy, rzecz jasna, że Arabela to dzieło na miarę filmów wielkiego Hiszpana, ale oglądając ten znakomity serial po latach, zyskuje się poczucie odkrywania drugiego dna, zamierzonego bądź nie przez realizatorów. Zatem młodzi widzowie z pewnością zobaczą w Arabeli głównie baśń o odwiecznej walce dobra ze złem, podczas gdy starsi będą zaskoczeni wyobraźnią twórców i realizacją niecodziennych pomysłów.

Co ciekawe, pomimo upływu blisko trzydziestu lat dzieło Václava Vorlíčka broni się również pod względem, by tak rzec, technicznym. Oczywiście, efektów specjalnych na miarę współczesnych produkcji nie ma w nim co szukać, ale... Po pierwsze to całe pojawianie się, zamienianie, loty na miotłach, krótko pisząc – czary, są miło oldschoolowe. Efekty, choć dzisiaj już przestarzałe, nie wywołują jednak poczucia zażenowania, bo są świetnie wkomponowane w całość. Zresztą nie widać w nich ani grama amatorszczyzny i łatwo zauważyć, że twórcy zadbali o każdy detal jeszcze na etapie powstawania zdjęć, aby potem w studio zmontować wszystko zgodnie z regułami gatunku. Po drugie natomiast w Arabeli wprost rewelacyjna jest scenografia, a także kostiumy. Film realizowano w plenerach u naszych południowych sąsiadów, więc praskie ulice, gmach Politechniki oraz zamek Šternberk są – no cóż – bardzo malownicze. Nie ma mowy o żadnych tekturach, dyktach czy innych półśrodkach i widać jak na dłoni, że film musiał stanowić w swoim czasie produkcję dość kosztowną.

Realizatorzy zadbali też o to, żeby postacie ze świata baśni nosiły się jak należy, więc widzowie lubiący filmy kostiumowe również znajdą coś dla siebie. Mamy tu przegląd książęcej mody, niezwykłe kreacje czarodziejów, z których akurat można się troszkę pośmiać – no, jednym słowem: wszystkie bajkowe postacie odziane są tak, jak być powinny. Arabela urzeka również dowcipem. Rzecz jasna, w większości jest to dowcip sytuacyjny, wynikający z niecodziennych zdarzeń i zetknięcia tego, co realne, z tym, co nierealne, ale dość często trafiają się także perełki w dialogach. Jak choćby wówczas, gdy rodzina komentuje przemianę pana Majera w jamnika: „Nasz tata zamienił się w psa... Ale żeby po aspirynie?!”. Czyż to nie urocze?

Wydany na czterech płytach w okazałym tekturowym boksie serial Arabela bez wątpienia zasługuje na miano kultowego. Trochę szkoda, że na płytach nie znalazły się żadne informacje albo choćby minuta dodatków, ale zapewne takich po prostu nie było. W czasach, kiedy cena taśmy filmowej była astronomiczna, a jeden dzień zdjęć kosztował tysiące koron, nikt nie zaprzątał sobie głowy rozmyślaniem o dodatkach. Mimo tego jednak zestawem warto się zainteresować. Warto Arabelę obejrzeć niezależnie od wieku i niezależnie od tego, czy wcześniej już się ją widziało, czy też nie.

GramTV przedstawia:

Plusy: + całość jest jednym wielkim plusem Minusy: - no Władca Pierścieni to to nie jest, ale chyba nie o to chodzi...

Tytuł: Arabela Reżyser: Václav Vorlícek Scenariusz: Václav Vorlíček, Miloš Macourek Zdjęcia: Andy Arnautov Muzyka: Lubos Fiser Obsada: Vladimír Mensík, Stella Zázvorková, Vladimír Dlouhý, Jana Nagyová, Dagmar Patrasová i inni Produkcja: Czechosłowacja, 1979 Dystrybucja: Monolith Cena: 79 zł

Komentarze
11
Usunięty
Usunięty
16/02/2008 11:38

Ten styl raczej mnie nie pociąga.

Usunięty
Usunięty
16/02/2008 11:38

Ten styl raczej mnie nie pociąga.

Usunięty
Usunięty
16/02/2008 00:29
Dnia 15.02.2008 o 19:05, Pawlo09 napisał:

Coś ostatnio dużo tych recenzji filmów ale to chyba dobrze.

chyba nie za dobrze, powstaje nam film.pl zamiast domyslnego gram.pl - trudno, strony upadaja, powstaja nowe lepsze, cos sie zapewno znajdzie jak gram.pl zaprzeda do reszty dusze wszystkiemu tylko nie temu co widnieje w adresie strony ;)




Trwa Wczytywanie