W poszukiwaniu Geralta, czyli rekonesans w Wyzimie i okolicach

Finnegan
2007/10/28 18:00

Mówiono, że człowiek ten nadszedł od północy, od bramy Powroźniczej...? To wam powiem, skoro pytacie: łajno prawda, szlachetny panie, ot, co! Może i Białowłosy, wiedźmin się znaczy, Geralt czy Gerłat, imienia nie pomnę, wlazł tamtędy kiedy do naszej Wyzimy, nie przeczę. W końcu on tutaj, we stolicy, nie po raz pierwszy chyba... Bo z pyska i imienia to on jakby kubek w kubek taki jak ten co córkę nam miłościwie panującego króla Foltesta odczarował, będzie dobrych parę lat temu... Tamten też taki siwy łeb miał i też jak tylko przyjechał, to z miejsca trupy padły. Pono tuzin ludzi usiekł w karczmie jakiejś, bo się jeden na niego krzywo spojrzał. W każdym razie jak tera do Wyzimy zawitał to się znowu zaczęło częściej o trupy w rynsztokach potykać. Musi być, że dalej się na niego krzywo patrzają, kiepy jedne. Tedy jak go obaczycie, to naukę wyciągnijcie i nie patrzcie w ogóle. Albo jak musicie już się gapić, to pysk cieszcie, jakbyście się w oblicze samej bogini Melitele wpatrywali, może się nie zeźli. A jak chcecie więcej wiedzieć gdzie łaził, to inszych tutaj pytajcie, bo ja więcej nie wiem.”

W poszukiwaniu Geralta, czyli rekonesans w Wyzimie i okolicach

Mówiono, że człowiek ten nadszedł od północy, od bramy Powroźniczej...? To wam powiem, skoro pytacie: łajno prawda, szlachetny panie, ot, co! Może i Białowłosy, wiedźmin się znaczy, Geralt czy Gerłat, imienia nie pomnę, wlazł tamtędy kiedy do naszej Wyzimy, nie przeczę. W końcu on tutaj, we stolicy, nie po raz pierwszy chyba... Bo z pyska i imienia to on jakby kubek w kubek taki jak ten co córkę nam miłościwie panującego króla Foltesta odczarował, będzie dobrych parę lat temu... Tamten też taki siwy łeb miał i też jak tylko przyjechał, to z miejsca trupy padły. Pono tuzin ludzi usiekł w karczmie jakiejś, bo się jeden na niego krzywo spojrzał. W każdym razie jak tera do Wyzimy zawitał to się znowu zaczęło częściej o trupy w rynsztokach potykać. Musi być, że dalej się na niego krzywo patrzają, kiepy jedne. Tedy jak go obaczycie, to naukę wyciągnijcie i nie patrzcie w ogóle. Albo jak musicie już się gapić, to pysk cieszcie, jakbyście się w oblicze samej bogini Melitele wpatrywali, może się nie zeźli. A jak chcecie więcej wiedzieć gdzie łaził, to inszych tutaj pytajcie, bo ja więcej nie wiem.”

Pytacie skąd się biorą tacy jak oni? Ano hoduje się ich podobno, w Kaer Morhen, Wiedźmińskim Siedliszczu. Pytacie tedy co to Kaer Morhen? Zamek straszny i stary pono jak góry co go otaczają. Okolica odludna i ponura, wilcy tylko wyją i ptacy latają, wiatr w ruinach hula, bo sama twierdza to ruina pono. Stołp się ostał, jak mówią, na kilka pięter wysoki i część murów obronnych, ale teraz to wszystko chwastami pewnikiem zarośnięte.

Dawniej pono więcej ich tam mieszkało, wiedźminów się znaczy. Małych chłopców, jak porwali którego ze wioski, to przywozili tam i poili wywarami magicznymi które wszelką litość miały w nich zabić i żal wszystek, tak by bez mrugnięcia zabić mogli wilkołaka jak i matkę swoją i za jedno im to było. W lochach ich trzymali coby uciec nie mogli, bo podobno lochy tam okrutne są. Chłopców owych trenowali i katowali tak długo, aż biedak taki ducha nie wyzionął albo im samym podobny się nie stał. Wszystko stoi, panie, w uczonych księgach, takich jak „Monstrum, czyli Wiedźmina Opisanie”.

Aliści ludzie, niegodziwością wiedźminów poruszeni, zebrali się i postanowili plugastwo wytępić i żywym ogniem wypalić. Kupą wielką poszli - bo przeca wiadomo, że kupy nikt nie ruszy - i mutantów wszystkich niemal wybili. Na nic się zdały niedostępne mury i kraty. Bo ludzi prawych dobrzy czarodzieje prowadzili i ci mocy swej użyli tak, że mury i baszty pękały i w gruz się obracały. Zdobyto zewnętrzny i wewnętrzny dziedziniec, padł stołp i zaczęło się niszczenie plugawości. Pono była tam biblioteka w której księgi mroczne przechowywano i laboratoryja jakoweś, gdzie dekokty i eliksiry ichnie warzono. Wszystko to w niwecz obrócono by odmieńcy nigdy już nie mogli ludziom uczciwym szkodzić. No i od tamtego czasu to Kaer Morhen ruiną stoi. Jeśli ich siedliska szukać chcecie, to wasza wola, ale mówię wam, że czas tracicie, bo opuszczone to dawno miejsce...”

Na podgrodziu był, mówicie...? Nie wiem, nie było mnie tam z tydzień albo i dłużej... Podgrodzie to do niedawna spokojne miejsce było, panie... Drzewiej to ślicznie tu było, teraz zresztą na wiosnę to tez pięknie być potrafi... Okolica jest przecudna...Jak słońce świeci i słychać śpiew ptaków to miło jest sobie tak wśród pól i łąk chodzić a jak się wówczas na którymś z mostów stanie i na rzekę spojrzy, to jakby nie z wody a z płynnego srebra była. Wydawać by się mogło, że człek żadnych trosk i zmartwień nie ma. Ale jak się uważniej przyjrzeć, to widać, że nie ze wszystkim tak teraz jest tam dobrze... Najpierw wielka wojna była z Nilfgaardem i siła luda na niej poginęło a potem zaraza przyszła, kara boska najpewniej. Dlatego teraz wiele zagród pustych stoi, szkielety tych co pomarli znaleźć w nich można, bo pochować ich się ludzie nadal boją. Po zmroku niebezpiecznie włóczyć się po okolicy, wszyscy niemal w domu siedzą bo bestia jakowaś straszliwa ludzi napada. I to nie ghule, bo te to uczciwie w krypcie kawałek drogi od miasta siedzą, czasem tylko jakiegoś głupka zeżrą, ale upiorne wilki czy może psy, rozszarpujące swe ofiary na strzępy...

Dobrze, że karczma na rozstajach jest palisadą solidną odgrodzona, bo i przenocować można tam spokojnie. To duży, solidny budynek, wielu gości pomieścić może, a jak kto pieniędzy ma mało, to na podwórcu przy ognisku noc przeczekać się da. Można tam jadło i trunki kupić, w kości zagrać, wieści z dalekich stron posłuchać a jak kto bardziej męskiej rozrywki szuka, to i walka na pięści się trafi. Karczmarz to straszny gbur ale kelnerka to śliczna dziewoja, jest na czym oko zawiesić... Karczma własną ochronę posiada a i kowal, krasnolud, na dziedzińcu ma warsztat i zamówienia przyjmuje, jeno na oskarżenia o kontakty ze Scoia’tael gniewem reaguje. Dziwić się nie trza, takie czasy...

GramTV przedstawia:

Większość mieszkańców podgrodzia skupia się teraz bliżej miasta, wokół mostu do bramy Mariborskiej. Jest tez osada rybacka nad samą rzeką ale tamtejsi to gbury straszne. Chociaż jeśli towary jakieś kupić chcecie, to właśnie tam, u Harena Brogga - choć to człek chciwy i wyrachowany. Tam bym pytał o tego waszego wiedźmina...”

Chyba widziałem tutaj takiego, tutaj w Wyzimie Klasztornej... Chociaż mylić się mogę bo tłok straszny odkąd bramy zamknięto. Tu teraz kwarantanna bo zaraza szaleje po mieście. Jakiś taki siwy i blady, niezdrowo wyglądał. Jeśli zachorzał, to pewnie leży w jakimś błotnistym rynsztoku albo do szpitala proroka Lebiody trafił, jak szczęście miał. Tam pewnie kona w męczarniach. Szpital łatwo znajdziecie – to dawna świątynia Melitele. Teraz słychać stamtąd jęki i krzyki cierpiących. Kiedy umrą, wynoszą ich zwłoki tylnymi drzwiami i do dołu w ogrodzie wrzucają gdzie pali się je, by zapobiec rozprzestrzenianiu się choroby...

Mówię wam, dajcie sobie z tym spokój. W takich czasach bawić się trzeba. Tu pełno jest ochoczych pań, które za odpowiednia opłata towarzystwa dotrzymają. Zamtuz „Chętne Uda” jest zawsze otwarty a w „Misiu Kudłaczu” całą noc gra muzyka... Co mówicie? Że w karczmie na rozstajach rozrywki jużeście zaznali? To namiastka jeno... Pije się tu ostrzej i gra o wyższe stawki, a jak się zna odpowiednie osoby, to i fisstech można kupić... Co się z tym robi? Odwijasz skórę, wcierasz i jest zabawa... Jak to gdzie odwijasz? Tam gdzie możesz odwinąć... Tam też... he, he, he...

No dobrze, dobrze, jak się uparliście to wasza wola. Na Małym Mahakamie pytajcie, tam pełno dziwolągów. Nieludy się tam trzymają razem, maja tam swe domy i warsztaty, może ten wasz mutant gdzieś tam się kręcił. Tam nawet ten porąbany alchemik ma swoją pracownię... Wśród kupców na rynku popytajcie, może co kupował, oni tam mają różności. Albo u pasera Talara. Jeśli miał coś wartościowego, to mogło do niego trafić...Ale w takim przypadku twojego kamrata to pewnie ghule wykopują z trumny i kości ogryzają na cmentarzu... Mówicie że charakternik był? Hmmm... pomyślmy... Tedy może jeśli żyje to w miejskim loszku siedzi jeżeli co przeskrobał...

A jeśli no... tym... wiedźmakiem był, to tak czy siak z kapitanem straży warto by pogadać. Mówią że on płaci za głowy potworów i jaja przestępców, ale trzeba mu je serwować na srebrnej tacy. W dostarczaniu tych pierwszych to wiedźmaki się chyba specjalizują, nie...? Do kanałów może zlazł, na bestię, kuroliszka straszliwego, co pono w kamień ludzi wzrokiem zamienia, zlecenie przyjął? Słyszałem, ze bestia ubita, ale nie wiem kto tego dokonał. Kanały niebezpieczne są a w przyległych do nich starych kryptach łatwiej o żywe trupy lub siedzibę kolejnego zakazanego kultu, niż o złożone ze zmarłymi do grobu kosztownosci, tedy niewielu się tam zapuszcza, jeśli wiecie o czym mówię... Możecie tez u flisaków na grobli popytać, oczywiście jeśli was straż przepuści. Grobla wyzimska do Starej Wyzimy prowadzi, tam teraz getto dla nieludzi. Na grobli to prawie jak na wsi... cisza i spokój, czasem tylko kogoś utopiec pod wodę wciągnie... Może tam coś wiedzą.”

Wiedźmin Geralt? Woziłem go łodzią na bagna... Nawet kilka razy. Faktycznie, dziwny taki ale płacił uczciwie więc tym bardziej zapamiętałem... Wracał stamtąd zawsze umazany juchą i błotem a potem zjawiał się znowu i kazał tam płynąc powtórnie... Po co? Nigdy nie mówił, ale łatwo zgadnąć, że za wiedźminską robotą... Ciekawa rzecz, ale ostatnim razem to wiozłem go tylko w jedna stronę... Co się mogło z nim stać? No panie, pewnie nosił Biały Wilk razy kilka, ponieśli i Białego Wilka... Na bagnach łatwo zginąć... Wioska ceglarzy jest tam i może oni coś wiedzą, ale to obrzydliwe miejsce a oni sami jacyś dziwni... Normalni ludzie, jak im leje na łeb, to pod drzewa się chowają a ci stoją, w niebo się gapią i mamroczą, ze wspaniały deszcz.

Całe te bagna to właściwie podmokły las, trzciny i dziesiątki małych wysp. Drzewa przeglądają się w mętnej wodzie a gdy się ściemni i - uchowajcie bogowie - padać zacznie, to drogę człek gubi w oka mgnieniu... Okropieństw na bagnach co niemiara... Potworzyska stadami biegają: utopce i topielce spod wody wyskakują, by śmiałka w bajoro wciągnąć. Bloedziugry się panoszą i z człeka krew wysysają, a wiwerny z drzew sfruwają na nieostrożnych... Jednak śmiałków nie brakuje. Co poniektórzy to chcą zgłębić tajemnice wieży maga, co gdzieś na bagnach stoi. Podobno potężny mag tam niegdyś mieszkał. Inni skarbu w grobowcu vrana szukają, chciwością popychani... Niektórzy żyć chcą po prostu i na zwierzęta tu polują albo zioła i rośliny cenne zbierają, by je z zyskiem spieniężyć. Inni drzewa ścinają i z tego rodziny utrzymują. Lokalnym druidom to trochę nie w smak, wiadomo... Mają oni tu swój gaj święty i tam tez spotkać ich można.

Chyba jedyne piękne miejsce na tym podmokłym zadupiu, za przeproszeniem waszym... Byłem tam kiedyś o zioła rzadkie zapytać, słońce wtedy świeciło. Wiecie ja człek prosty jestem, ale rzeczywiście, coś tak kłuje w sercu, jak się cudy miejsca tego widzi... Te drzewa i kwiaty i ten spokój... Nawet zwierzęta i potwory w tym miejscu potulne jak baranki i krzywdy nikomu żadnej nie czynią. Zaprawdę dziwy to wielkie... Tamuj o Białego Wilka waszego pytajcie, druidy mądre, może coś uradzą. A jeśli tam go nie znajdziecie, szukajcie dalej... Teraz jak zaraza wygaśnie to tylko patrzeć jak bramy do innych dzielnic otworzą... Próbujcie w Wyzimie Handlowej, albo i w Starej Wyzimie. Temeria nie tylko ze stolicy się składa przecież... Szukajcie w okolicznych wsiach i siołach, a jeśli przyjaciel wasz żyw, to znajdziecie go prędzej czy później... Powodzenia w waszej podróży. Wiela jest jeszcze na tym świecie dziwów do obaczenia...”

Komentarze
27
Usunięty
Usunięty
01/11/2007 10:19

Ogólnie n ie wiem mczy ta giera mi przypadnie do gustu chociaż jestem fanem e-rpg.

Usunięty
Usunięty
30/10/2007 19:33

Powtórzę się.Ale muszę się powtórzyć.Bardzo klimatyczny tekst.Bardzo.

utajawi
Gramowicz
29/10/2007 10:52

Klimatyczny artykuł, świetnie oddaje klimat gry... a ja tym czasem uciekam do gry właśnie ;-]




Trwa Wczytywanie