Przedstawiciele branży przeciwko gubernatorowi

Domek
2005/10/19 13:49

Ustawa, podpisana ostatnio przez gubernatora Kaliforni, Arnolda Schwarzeneggera, nadal wywołuje sporo emocji. Zrzeszające przedstawicieli elektronicznej branży organizacje ESA i VSDA - zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami - wspólnie rozpoczęły proces przeciwko nowym przepisom.

Według wspomnianych organizacji ustawa narusza słynną Pierwszą Poprawkę amerykańskiej konstytucji, gwarantującą m.in. wolność słowa. Również zmuszanie producentów i dystrybutorów brutalnych gier do umieszczania na pudełkach nowych, dużych naklejek z liczbą 18, jest ich zdaniem niezgodne z amerykańską ustawą zasadniczą. ESA i VSDA wskazują na liczne sytuacje, w których decydowano już, że konstytucyjna wolność słowa jak najbardziej obejmuje gry komputerowe. Dodają też, że wejście w życie podpisanej przez Schwarzeneggera ustawy zaszkodzi bardzo wielu ludziom.

Nie jest to pierwsza tego typu akcja w USA. Obie organizacje zaangażowały się w walkę z podobnymi przepisami w kilku innych stanach, a w paru przypadkach udało im się już odnieść sukces. Ich przedstawiciele są przekonani, że kalifornijski przepis spotka ten sam los, co inne podobne ustawy, unieważnione przez sąd federalny. "Decydowanie o tym, co wolno oglądać dzieciom, nie należy ani do producentów ani do rządu. To rola rodziców" - dodają przytomnie.

Tymczasem sam Schwarzenegger wydał w odpowiedzi na działania organizacji oświadczenie, w którym stwierdził, że tanio skóry nie sprzeda (niedosłownie). Obiecuje zrobić wszystko, by podtrzymać nowe prawo i chronić dzieci przed szkodliwymi grami. Autor ustawy, Leland Yee, dodał zaś, że została ona sformułowana z pomocą ekspertów do spraw konstytucji i nie ma szans, by mogła zostać uznana za bezprawną. Skrytykował też walczących o to przedstawicieli branży. "Obracający 31 miliardami dolarów przemysł gier komputerowych nie przejmuje się zdrowiem i dobrem naszych dzieci. Obchodzą ich wyłącznie własne interesy".

O podpisaniu przez Arnolda Schwarzeneggera ustawy zabraniającej sprzedaży brutalnych gier nieletnim pisaliśmy w tej wiadomości.

GramTV przedstawia:

Komentarze
14
Usunięty
Usunięty
21/11/2005 16:20
Dnia 19.10.2005 o 15:22, Yorrickus napisał:

> "naszym dzieci" powinno chyba być "naszych" (ale rodzicem nie jestem więc mogę się mylić):P ech, czepiacie się, kolego, czepiacie. Przecie to tylko literówka zwykła.

Inni się czepiają to czemu Ja nie mogę?:P

GeoT
Gramowicz
20/10/2005 09:55

Z dziećmi to jest ponoć tak, że najwięcej wiedzy przyswajają w pierwszym okresie życia. Jak chce się nauczyć bezboleśnie dziecko języka obcego to trzeba w ciągu pierwszych kilku lat intensywnie zacząć. Dlaczego? Bo w tym okresie dziecko ma najbardziej chłonny umysł, tworzy się najwięcej połączeń nerwowych w mózgu itd. Należy zakładać, że szybkie "łykanie" wiedzy dotyczy nie tylko przydatnych wiadomości, ale WSZYSTKICH informacji do dziecka docierających, w tym -trzeba to sobie powiedzieć - postaw i przesłań kierowanych przez gry.Popieram zdanie, że wychowanie dziecka to domena w 100% rodziców, ale IMO takie działania jak to z USA trochę rodzicom w tym pomagają. Tzw. "starzy" powiedzmy sobie wprost na grach się najczęściej kompletnie nie znają nie wiedzą co to CounterStrike, Unreal itp. nic im to nie mówi. Okładki gier czasem też nie bardzo oddają to co jest w środku. Rodzice musieliby więc sami chyba taką grę sprawdzić i się zastanowić czy jest dla ich pociechy odpowiednia (a te pewnie miałyby niezły ubaw obserwując zmagania kompletnie nieobeznanego z tematem dorosłego człowieka z jakąś grą). Naklejki 18+ itp. pomogą im więc od razu ustalić dla kogo dana gra jest przeznaczona. Inna sprawa że wymaga to zaufania do obcych osób, które będą decydować o tym dlaczego dana pozycja jest/nie jest dla odpowiedniej grupy wiekowej.Uff ... ale się rozpisałem :)

Usunięty
Usunięty
19/10/2005 20:06

Cóż, Arnold trochę racji swojej ma, na przykład przestałem chodzić do kafejki po tym jak zobaczyłem kilkoro pierwszo czy drugo klasistów pełnych eufori wymiatających się w CS-sie, ubarwiając swą zabawę niewyszukanym słownictwem. Owszem rola rodziców jest wiadoma, ale czy mają ślęczeć nad dzieciakami w kafejce czy jak? Moim zdaniem większy nacisk położyć należy nie na zabronienie dostępu ale na zwiększenie kontroli nie tylko rodzicielskiej.




Trwa Wczytywanie