Scars Above - recenzja. Zabawa żywiołami

Adam "Harpen" Berlik
2023/03/14 16:00
0
0

Sprawdzamy, czy Scars Above to średniak, czy gra, która może stanowić godną konkurencję dla Returnala.

Gdzieś to już chyba widziałem

Na pierwszy rzut oka Scars Above ma z Returnalem wiele wspólnego i zestawianie obok siebie tych produkcji jest jeszcze bardziej uzasadnione dlatego, że obie zadebiutowały w lutym - Scars Above premierowo, natomiast Returnal w końcu zawitał na komputerach osobistych (wersja na PlayStation 5 jest dostępna od kwietnia 2021 roku). Mamy tutaj do czynienia z trzecioosobowymi strzelankami w klimatach science fiction i… tak naprawdę po ograniu każdej z nich muszę uznać, że na tym podobieństwa się kończą. Scars Above nie jest bowiem rogalikiem, jak Returnal, a poza tym kładzie nacisk na inne aspekty rozgrywki. Oprócz tego ewidentnie widać, że autorzy ze studia Mad Head Games dysponowali znacznie mniejszym budżetem aniżeli ich koledzy po fachu z Housemarque. Czy mimo to udało im się stworzyć ciekawą i godną uwagi produkcję?

Gdzieś to już chyba widziałem, Scars Above - recenzja. Zabawa żywiołami

Co z tą zabawą żywiołami?

Scars Above to gra, na którą będę przez większość tego tekstu niestety narzekał, choć tak naprawdę to, o czym przeczytacie za chwilę sprawiło, że w recenzowany tytuł grało mi się wyjątkowo dobrze, przynajmniej w chwilach, gdy toczyłem kolejne boje z - niestety - ciągle tymi samymi przeciwnikami. To kolejna produkcja, w której przydałaby się większa różnorodność jeśli chodzi o rodzaje wrogów, bo tłuczenie wciąż tych samych potworków z czasem może się oczywiście znudzić. No chyba że autorzy zrobią coś, co i tak skutecznie zatrzyma nas przed ekranem, a tak właśnie stało się w Scars Above.

Wyobraźcie bowiem sobie sytuację, w której zwyczajne strzelanie do nadciągającego oponenta praktycznie niewiele daje. Owszem, można zjechać jego pasek zdrowia do zera, ale zajmuje to znacznie więcej czasu niż w innych strzelankach TPP. W ten właśnie sposób gra Scars Above zachęca do eksperymentowania i umiejętnego wykorzystania czterech dostępnych rodzajów uzbrojenia. Możemy zamrozić przeciwnika, podpalić go lub otruć. W tym zdaniu zawiera się clue programu, cały sens walki oferowanej przez Scars Above. Widzimy oponenta stojącego na lodzie? Możemy sprawić, że za chwilę się on pod nim się załamie, unieruchamiając takiego niemilca. Czasem warto po prostu zamrozić intruza, a następnie strzelać do niego standardowego amunicją lub podpalającą, o ile zlokalizujemy specjalne miejsca na ciele delikwenta.

GramTV przedstawia:

Ciekawym urozmaiceniem jest również to, że podczas eksplorowania lokacji musimy zmagać się z niską temperaturą. Kiedy pasek hipotermii całkowicie się napełni, nasza bohaterka niezwłocznie zginie, więc trzeba lokalizować umieszczone na planszach ogniska i podpalać je odpowiednim rodzajem broni celem ogrzania bohaterki. Oczywiście nie jest to takie proste, jak się wydaje, bo po okolicy wciąż grasują wrogowie, więc niekiedy musimy mieć oczy dookoła głowy. Innym razem z kolei musimy sami “wystrzelać” sobie przejście, tworząc wspomnianą już taflę lodu za pomocą dostępnej amunicji. Ciekawe? Jak najbardziej, szkoda tylko że w Scars Above wiele innych rzeczy po prostu nie zagrało.

Wysoki próg wejścia

Przyznam szczerze, że przez pierwszych kilkadziesiąt minut obcowania z Scars Above byłem mocno zdezorientowany. Recenzowany tytuł zapowiadano jako wymagającego shootera, a już na starcie okazało się, że do dyspozycji mamy trzy poziomy trudności, więc tak naprawdę o jakimkolwiek większym wyzwaniu można mówić jedynie wtedy, gdy zdecydujemy się na ten najwyższy lub na starcie kampanii (więcej za chwilę). Odniosłem również wrażenie, że Scars Above nie do końca wie, czym chce być, bo prawie na samym początku okazało się, że w grze zaimplementowano odpowiednik znanych z Dark Souls ognisk w formie filarów, które działają niemal tak samo jak w produkcjach studia From Software. Oznacza to, że w razie śmieci odradzamy się przy ostatnio aktywowanym filarze, a odpoczynek przy nim sprawia, że odradzają się wszyscy przeciwnicy w okolicy.

Wysoki próg wejścia, Scars Above - recenzja. Zabawa żywiołami

Na tym podobieństwa do kultowego już dzieła Azjatów czy też niektórych souls-like’ów wcale się nie kończą, bo w Scars Above eksplorujemy liniowe lokacje (z kilkoma opcjonalnymi odnogami), które są ze sobą sprytnie połączone (słowo “labirynt” pasuje tu idealnie), a my podczas eksploracji sukcesywnie odblokowujemy skróty do ognisk. To znaczy do filarów, rzecz jasna. Tyle tylko, że Scars Above nie jest w żadnym razie grą, która zainteresuje osoby poszukujące czegoś w stylu Dark Souls. To nie jest souls-like, lecz produkcja stanowiąca umiejętne (tak, tak) połączenie kilku gatunków będąca ciekawą propozycją dla tych, którzy chcą gry nieco podobnej do przywołanego już Returnala, budzącej skojarzenia z wydanym ostatnimi czasy Dead Space’em, a momentami przywołującej na myśl takie gry z cyklu Resident Evil. Ba! Coś dla siebie znajdą tu również fani Obcego.

Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!