Zdradzę Wam coś - moim zdaniem remake to fantastyczny wynalazek. Stare, kultowe gry można zrobić od nowa, w nowoczesnej technologii tak, aby należycie wybrzmiały. To też cudowny sposób na zachowanie w naszej pamięci klasyków. W niektórych przypadkach pozwala to nowym graczom odkryć to, czym starsi zachwycali się lata temu. Sam tak miałem z Resident Evil - remake dwójki sprawił, że zakochałem się w tej serii, która zawsze była poza granicami mojego zainteresowania. Z kolei nowe Final Fantasy VII pozwoliło mi poznać tę niezwykłą opowieść, bo oryginał wychodził w czasie, w którym byłem za młody.
Nie jest jednak tak, że każdy remake to dobry pomysł. Wręcz przeciwnie, niektóre gry nie powinny być ruszane. Poniżej znajdziecie dziesięć takich przypadków. Nie trzymajmy się jednak na siłę definicji remake’u, bo niektóre z niżej opisanych gier można ewentualnie podciągnąć pod remaster (albo coś pomiędzy jednym a drugim). Skupmy się na innym - grach, których nie trzeba było odświeżać.
10 remaków, które były kompletnie niepotrzebne
10. Destroy All Humans!
Jeśli ma się tak dużo marek jak Embracer, czasami trzeba coś z nimi robić. Niektóre IP są warte reaktywowania i rozwijania (hej, gdzie jest Red Faction?). Destroy All Humans! nie zalicza się do tej grupy. Remake wyszedł w 2020 roku, 15 lat po premierze oryginału. W branży gier to przepaść, która wymagała znacznego przeprojektowania rozgrywki. Niestety deweloper ze studia Black Forest Games skupili się tylko na nowej, zresztą bardzo ładnej grafice. W efekcie dostaliśmy grę, która nie była nawiązaniem do klasyki, bo ta seria klasykiem nie jest. Nie jest to też sposób na to, aby pokazać Destroy All Humans! nowym graczom, bo dla nich ono jest nieco zbyt staroszkolne. Już lepiej było zrobić porządny reboot.
9. Night Slashers
W Gdyni swoją siedzibę ma Forever Entertainment, topowe polskie studio skoncentrowane na odświeżaniu starych gier. Na koncie ma kilka produkcji, jak House of the Dead, Panzer Dragoon czy Front Mission. Nie są to genialne remake’i, ale w sumie dobrze, że ktoś utrzymuje te serie przy życiu. Nieco inaczej patrzę jednak na Night Slashers. Przede wszystkim siła marki nie jest tak duża, aby miało sens ją reaktywować. Nie wiem więc po co Forever Entertainment sięgnął po to IP - nie ma za nim dużej bazy fanów, a sam efekt pracy polskiego wydawcy (deweloperem jest ich wewnętrzne studio Storm Trident) niewiele zmienia w oryginale. Można było sięgnąć po coś ciekawszego.
8. Grand Theft Auto: The Trilogy – The Definitive Edition
Jest w tym potencjał na znacznie wyższe miejsce. Zespół Grove Street wykonał swoją pracę na tyle nieudolnie, że nie mogę uwierzyć, jakim cudem Rockstar Games pozwolił to wydać. Mogliśmy otrzymać emocjonalną podróż do przeszłości, a nie ogromne rozczarowanie. Jest jednak powód, dla którego jest to dopiero ósme miejsce. Wszystko dlatego, że ten remake/remaster kompletnie nic nie zmienił w sytuacji serii Grand Theft Auto. To nie była jedyna szansa na jego powrót, a mały projekt, który w żaden sposób nie wpłynął na popularność GTA V czy hype na GTA VI. Nie miało jednak sensu go robić – tylko ze względu na szacunek do legendy elektronicznej rozrywki.