Dwie Zeldy, dla których warto było kupić pierwszego Switcha, powróciły w doskonalszej wersji na nowej konsoli Nintendo. Nie wszystko wyszło idealnie, ale i tak czapki z głów.
Siadając do pisania poniższego tekstu, wróciłem do mojej recenzji The Legend of Zelda: Breath of the Wild, o której pisałem tak: “Nintendo dostarczyło wielką, piękną i genialnie przemyślaną opowieść z otwartym światem, w którym chce się przebywać. Jeździć ‘bez celu’ na samodzielnie okiełznanym rumaku i szukać przygód na własną rękę, bez wielkiej strzałki wskazującej kierunek”. Sześć lat później The Legend of Zelda: Tears of the Kingdom określiłem “grą wielką, doskonale udźwiękowioną, wciągającą jak bagno i wręcz absurdalnie pomysłową”. Choć od premiery BotW minęło już osiem lat, a TotK obchodziła w maju drugie urodziny, moje opinie o obu grach są nadal aktualne. Upływający czas nie odbił się negatywnie na doświadczeniach, które oferują dzisiejszym graczom, przy czym sięgając dziś po oryginały na Switcha musieliby przełknąć gorzką pigułkę niskiej rozdzielczości i chrupiącej animacji. Na szczęście, dzięki nowej generacji, nie muszą.
I tu przechodzimy do sedna sprawy, czyli udzielenia odpowiedzi na pytania: czym właściwie są gry The Legend of Zelda: Breath of the Wild i The Legend of Zelda: Tears of the Kingdom z dopiskiem Nintendo Switch 2 Edition oraz czy warto w nie inwestować?
Obie gry debiutujące na pierwszym Switchu (a BotW nawet na Wii U!) doczekały się dopieszczonych wersji, które pod kątem zawartości nie różnią się praktycznie niczym od pierwowzorów. Znaczące zmiany zaszły za to w oprawie wizualnej – dzięki bebechom Switch 2 ostatnie przygody Linka możemy podziwiać w rozdzielczości 1440p (TV) lub 1080p (handheld) z płynną animacją w 60 fps. Już samo to stanowi ogromną różnicę, jeśli przypomnimy sobie notoryczne spadki płynności w oryginalnych wersjach i mdłe tekstury. Kierunek artystyczny robił swoje i mimo tych ograniczeń technologicznych BotW/TotK prezentowały się zjawiskowo, jednak dopiero teraz możemy mówić o prawdziwej uczcie dla zmysłów. Również dzięki wykorzystaniu technologii HDR.
Do piękniejszej oprawy graficznej dochodzą też znacznie krótsze czasy ładowania i... to w sumie tyle, jeśli chodzi o technologiczne zmiany. Na tym jednak się nie kończą nowości kultowych gier z dopiskiem Nintendo Switch 2 Edition. Z pozoru drobnym, ale dla weteranów bardzo znaczącym dodatkiem, jest dodanie drugiego slotu na zapis stanu gry. Przesiadając się na nową konsolę i migrując save’y, możemy kontynuować przygodę lub zacząć wszystko od nowa. Największą, a zarazem najbardziej kontrowersyjną nowością, jest Zelda Notes, czyli smartfonowa aplikacja towarzysząca obu grom w wersji Nintendo Switch 2 Edition.
Notatki w telefonie
Zelda Notes pobieramy za darmo na swój telefon, by móc korzystać z kilku ciekawych rozwiązań. Na pierwszy ogień idzie swoista nawigacja GPS. Na ekranie smartfona możemy podglądać naszą aktualizowaną na żywo pozycję na mapie Hyrule, a jednocześnie słuchać głosu przewodnika, który kieruje nas do Koroków i świątyń. Brzmi fajnie, ale w praktyce potrafi irytować i zdecydowanie zaburza immersję. Poza tym nie widzę żadnej przeszkody, by taką samą funkcję wprowadzić bezpośrednio do gry na konsoli, zamiast polegać na zewnętrznym urządzeniu.
GramTV przedstawia:
Druga opcja Zelda Notes to Voice Memories, czyli krótkie komentarze postaci z gry (głównie Zeldy), które pojawiają się w wybranych miejscach podczas eksploracji świata. I znowu, z założenia pomysł był ciekawy, ale po wysłuchaniu kilku takich wspomnień zupełnie nie miałem ochoty “polować” na kolejne. Inaczej sprawa wygląda z funkcją Zelda Notes, która pozwala dzielić się swoimi projektami wynalazków z TotK z innymi graczami. Wrzucając swój projekt do aplikacji, generujemy specjalny kod QR, który może zostać wykorzystany przez innych użytkowników. Taki sam ruch można wykonać w odniesieniu do wybranych przez nas przedmiotów. Przenosząc itemy do specjalnej zakładki (Item Box), chętni gracze mogą sobie zeskanować kod QR i korzystać z takich zasobów.
Kolejna funkcja Zelda Notes to prosty edytor zdjęć robionych w trakcie gry, przeglądanie statystyk/postępów naszej rozgrywki i porównywanie się z innymi graczami (Global Play Data). Ciekawym dodatkiem jest Daily Bonus, czyli możliwość zdobycia jednorazowego (na dany dzień) wsparcia w postaci uzupełnienia serduszek, naprawy łuku, otrzymania posiłku itp. Darmowe przedmioty można także zdobyć łącząc Zelda Notes z kompatybilnymi figurkami Amiibo.
Zelda Notes brzmi jak genialne rozwiązanie, które umiejętnie wykorzystuje nowoczesną technologię i trendy. Wierzę, że wielu graczy będzie regularnie korzystać z apki w trakcie swoich przygód. Ja sam szybko się jednak odbiłem od tych bonusów - zwłaszcza grając w BotW, która nie czerpie tylu korzyści z Zelda Notes co TotK. Innymi słowy, fajnie, że powstało takie coś jak ZN, ale wolałbym mieć to wszystko bezpośrednio w grze. A nawet nie wszystko, bo tylko wymiana projektów/przedmiotów zachęca mnie do sporadycznego odpalania apki.
Czy warto więc inwestować w The Legend of Zelda: Breath of the Wild / Tears of the Kingdom Nintendo Switch 2 Edition? Zdecydowanie tak! Odpalając te gry na Switch 2 zakochałem się w nich na nowo dzięki przepięknej oprawie wizualnej i płynnej animacji. Dodajmy do tego krótsze czasy ładowania i nie widzę żadnego powodu, by wracać do oryginału na Switcha (o BotW na Wii U nie wspominając). Nintendo ma przy tym minusa za fakt, iż The Legend of Zelda: Breath of the Wild Nintendo Switch 2 Edition nie jest definitywną wersją genialnej gry sprzed ośmiu lat. Wydanie pudełkowe zawiera bowiem oryginał i ulepszenie do wersji NS2E, ale bez rozszerzeń sprzedawanych jako DLC. Plus należy się z kolei za to, że ulepszenia dla obu gier są oferowane bez dodatkowych opłat abonentom Nintendo Switch Online + Expansion Pack.
9,0
Genialne gry doczekały się prawie idealnych remasterów
Pewno miałby inne podejście, jakbym dużo podróżował, ale tak z listy gier na switcha, w które nie grałem na innej platformie pozostaje jedynie Zelda.
Heh, ja nigdy mojego Switcha nie brałem w żadną podróż :P Po prostu z mojego puntku widzenia gry Nintendo są przystępne, odprężajace, dopracowane i grywalne. Nie można im też odmówić uroku. Na Switchu też mocno reprezentowane są gatunki które preferuje - taktyczne RPG lub RPG, ale czasem też platformówką czy akcyjniakiem nie pogardzę. A nawet w jakieś Mario czy Zeldę czasem zagram bo to są po prostu bardzo dobre, kreatywne i sprawiające radochę gry. Taki stary dziad jak ja nic już więcej nie potrzebuje, jak trzeba coś ambitniejszego to odpalam PC.
Silverburg
Gramowicz
25/06/2025 13:22
wolff01 napisał:
Ja na razie czekam na więcej flagowców, ale z perspektywy czasu zakup Switcha był dobrym pomysłem - co roku wychodziła przynajmniej 1-2 gry dla których warto było mieć konsolę, a były to exclusivy. Podejrzewam że tak samo będzie ze Switch 2. Dla mnie takim tytułem w tym roku będzie pewnie Metroid Prime 4, mimo że w teorii będzie dostępny też na starym Switchu. BotW bardzo sobie chwalę ale czy chciałbym przechodzić jeszcze raz to ciężko mi powiedzieć...
Pewno miałby inne podejście, jakbym dużo podróżował, ale tak z listy gier na switcha, w które nie grałem na innej platformie pozostaje jedynie Zelda.
wolff01
Gramowicz
25/06/2025 12:54
Silverburg napisał:
Jeśli kiedyś uznają, że warto wydać to na coś innego, niż switcha, to chętnie zagram, ale na pewno nie zamierzam wydawać 2,5 koła na jedną grę.
Ja na razie czekam na więcej flagowców, ale z perspektywy czasu zakup Switcha był dobrym pomysłem - co roku wychodziła przynajmniej 1-2 gry dla których warto było mieć konsolę, a były to exclusivy. Podejrzewam że tak samo będzie ze Switch 2. Dla mnie takim tytułem w tym roku będzie pewnie Metroid Prime 4, mimo że w teorii będzie dostępny też na starym Switchu. BotW bardzo sobie chwalę ale czy chciałbym przechodzić jeszcze raz to ciężko mi powiedzieć...