Recenzja The Family Stallone. Kiedy Sly i jego rodzina starają się być nowymi Kardashianami

Krzysztof Żołyński
2023/10/17 17:00
0
0

Bez zbędnych dyskusji można powiedzieć, że The Family Stallone to telewizja śmieciowa. Jednak sympatyczny facet, jakim w sumie jest Sylvester Stallone, sprawia, że chce się to oglądać. Mimo wszystko.

Kilka miesięcy temu obejrzałem film dokumentalny o Arnoldzie Schwarzeneggerze i był to klasycznie skonstruowany dokument, pełen zdjęć, wypowiedzi i ciekawostek z życia gwiazdora. Kiedy wyczytałem, że powstaje dokument o drugiej ikonie kina akcji, ucieszyłem się, że poznam także Sylvestra Stallone. I w sumie tak się stało, ale The Family Stallone poszło w inną konwencję. Czy to dobrze?

Recenzja The Family Stallone. Kiedy Sly i jego rodzina starają się być nowymi Kardashianami

Po obejrzeniu pierwszej zajawki wiedziałem, na co się godzę, a więc moje oczekiwania nie były wygórowane, ale byłem ciekaw, czy to będzie aż tak słabe, jak się zapowiada. Oto Sylvester Stallone, jego trzy córki i żona, która z łatwością mogłaby uchodzić za kolejną latorośl, wpuszczają do swojego życia kamery w stylu Kardashianów. Można tutaj zadać pytanie — dlaczego dwukrotnie nominowany do Oscara gwiazdor kina akcji, który dokonał w swoim życiu dosłownie wszystkiego, mając na karku 76 lat, zechciał bawić się w reality TV?

Wspomniany przed chwilą serial o Arnoldzie pokazywał sylwetkę aktora i jego drogę do wszystkiego, czego dokonał w życiu. Oczywiście, że czasami bywał jednostronny i dawał błyszczeć wielkiemu ego Terminatora, za to Rodzina Stallone jest okropną papką, okrytą toną plastiku. I w sumie ratuje go tylko sentymentalne nastawienie widzów do byłego Rambo.

Osoby które, choć odrobinę zagłębiły się w dzieje Sylvestra Stallone z pewnością doskonale wiedzą, że to scenariusz Rocky’ego sprawił, że stał się znanym i zamożnym człowiekiem, wyciągając go z kompletnych społecznych dołów. Idealny przykład amerykańskiego snu i inspiracji dla młodych ludzi. Jednak takiego człowieka próżno szukać w serialu. Owszem, Sly próbuje pozować na luzaka i człowieka przedkładającego wszystko nad szczęście rodziny, zdrowie i poprawny układ z przyjaciółmi. Jednak przekaz tych pięknych zasad jest okraszony banałami i odbywa się w atmosferze przepychu, z cygarem w ręku, nad jednym z basenów.

Stallone próbuje mętnie tłumaczyć pomysł reality show z udziałem jego rodziny. Zdaniem gwiazdora spędził poza domem 60% swojego życia, a więc teraz, wpuszczając do domu kamery, może z nimi spędzić maksymalnie dużo czasu, bez uników. Kupujecie to?

GramTV przedstawia:

Porównanie do serialu o Kardashianach nie jest tutaj przypadkowe i nasuwa się w zasadzie samo. Utworzył on pewien wzorzec, który jest obecny również w produkcji o rodzinie Sylvestra Stallone: silna matka, córki, które mają swój własny punkt widzenia i nie boją się go wyrażać, oraz sławny ojciec, chcący wciąż utrzymać wizerunek sympatycznego faceta, który tak naprawdę niewiele ma w domu do powiedzenia, ale bardzo stara się być przewodnikiem stada. I trzeba przyznać, że Sly właściwie odgrywa tę rolę całkiem nieźle, ale kiedy jest w pobliżu swojego brata i kolegów z Hollywood, jest bardziej w swoim żywiole. I to właśnie on błyszczy w tym serialu i go napędza, a jego wysiłki wsparli Ala Pacino i Dolpha Lundgren, których udział dodaje wszystkiemu hollywoodzkiego blasku.

Reality show pojawiło się w 1988 roku, jako zapychacz luk w emisji telewizyjnych programów, związany z trwającym wtedy strajkiem scenarzystów. Od tamtego czasu cieszy się on niesłabnącą popularnością u widzów, a udział w tego typu przedsięwzięciach przestał być szczytem obciachu, gdyż przewinęło się przez nie wielu aktorów, muzyków i wszelkiej maści celebrytów. W każdym razie The Family Stallone nie jest zdradą hollywoodzkiego dziedzictwa słynnego aktora. Jest za to ewidentną promocją dla jego córek. Dwie zajmują się prowadzeniem profesjonalnie realizowanego podcastu, a trzecia aspiruje do roli gwiazdki filmowej, zwłaszcza po roli w Tulsa King, którą podobno zawdzięcza talentowi, a nie nazwisku taty.

Być może Stallone próbuje też podreperować wizerunek męża i swojego małżeństwa. Wiadomo, że ostatnio miało miejsce załamanie jego związku z dwadzieścia lat młodszą Jennifer, które omal nie doprowadziło do rozwodu. W serialu nie ma o tym oczywiście wzmianki, jest za to miłość ponad wszystko.

Dowiadujemy się, jak Sly wychowywał i szkolił swoje córki, które już od piątej rano musiały wykonywać rozmaite ćwiczenia fizyczne, trenować golfa, grać w bilard, ćwiczyć pchnięcie kulą, rozgrywać partie szachów, uprawić boks i recytować wiersze. Wszystko to przegryzały jajecznicą smażoną w stylu Rocky’ego. Każda córka jest inna, ale niemal doskonała. Podobnie ich matka. Wszyscy wydają się cudowni i tak bardzo zależy im na przedstawianiu siebie jako idealnej kochającej rodziny i maskowaniu niedawnego, poważnego kryzysu, że zaczyna się to robić mdłe. I podkreślają to zdjęcia oraz zastosowane filtry sprawiające, że wszyscy wyglądają nienagannie, młodo i tak bardzo nierealnie.

Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!