Recenzja Sifu – Dark Souls x Kung-fu

Mateusz Mucharzewski
2022/02/06 15:10
0
1

Praktycznie co roku na rynku pojawia się gra, która dzieli graczy. Jedni odbijają się od ściany, inni kochają. Sifu to właśnie to.

Recenzja Sifu – Dark Souls x Kung-fu

Moje pierwsze wrażenia z Sifu były tak dobre, że gdyby nie ciążące na mnie embargo napisałbym w mediach społecznościowych, że to będzie jedna z najlepszych gier tego roku, a Wy jeszcze o tym nie wiecie. Zaczynamy jako tajemniczy, ubrany na czarno mężczyzna. Trwa nasz atak na jakieś mieszkania. Pierwsza myśl? Chyba nie jestem tym dobrym. Tak też jest w rzeczywistości. Moim celem jest stary mistrz, którego z jakiś powodów muszę zabić. Akcja rozgrywa się oczywiście w Japonii, a my posługujemy się tylko tamtejszymi sztukami walki. Pierwsze co rzuca się w oczy to świetnie animacje, płynne i efektowne pojedynki oraz reżyseria (m.in. praca kamery), która dodaje grze emocji. To było tak dobre, że mój entuzjazm na myśl o graniu w Sifu drastycznie wzrósł. Doszedłem do mojego celu i wygrałem walkę. Stary mistrz nie żyje. Świadkiem tego zdarzenia jest jego mały syn. On też musi umrzeć. No i zginął…

…ale przeżył! Przenosimy się w czasie do teraźniejszości. Dzieciak ma 20 lat, opanował kung-fu i pała żądzą zemsty. Teraz zaczyna się właściwa rozgrywka. Wtedy jeszcze nie wiedziałem jak bardzo się zaraz rozczaruję. Z tyłu głowy nadal mam jednak informacje z zeszłego roku, kiedy dowiedzieliśmy się o pewnej szczególnej mechanice Sifu. W tej grze z każą śmiercią bohater staje się coraz starszy. Nie oznacza to tylko tego, że mamy ograniczoną liczbę zgonów na całą grę. To też, ale taka decyzja twórców niesie za sobą też zupełnie inne konsekwencje. Kiedy doszło do mnie czym jest ta gra zrozumiałem, że bliżej jej do bijatyki inspirowanej Dark Souls niż emocjonującej i dobrze wyreżyserowanej opowieści jaką zachwyciłem się w prologu. Dobrze mieć tego świadomość, aby finalnie wpaść do grupy osób zakochanych Sifu, a nie mocno rozczarowanych.

GramTV przedstawia:

Na wstępie trzeba więc wyjaśnić czym jest mechanika śmierci. W grze mamy pięć misji, każda z nich odpowiada innemu bossowi, który przed laty zabił naszego ojca. Zaczynamy mając 20 lat. Po śmierci starzejemy się o rok. Każdy zgon to też zmiana statystyk – mniej zdrowia i większe zadawane obrażenia. Walczyć możemy prawie do 80-tki. Nie oznacza to jednak, że mamy aż 40 żyć. Każdy zgon nabija licznik, który odpowiada wiekowi o jaki się starzejemy. Pierwszy to rok, a każdy kolejny o rok więcej. Zabijając przeciwników można ten licznik nieco zmniejszać. Jeśli jednak zaliczymy kilka porażek w krótkim czasie, możemy się szybko postarzeć nawet o kilkanaście lat. W tej grze jest to niezwykle bolesne.

Pierwszą misję wykonałem mając około 70 lat. Niewiele mi więc zostało na kolejne etapy. W tym momencie widzimy jaka jest główna idea Sifu. Tutaj chodzi głównie o to, aby powtarzać misje i wykonywać je w jak najlepszym stylu. Przy kolejnym podejściu pokonałem pierwszego bossa jako 30-latek. Dzięki temu w kolejnej margines błędu był znacznie większy. Na tym polega cały pętla rozgrywki. Każdą z pięciu misji trzeba powtarzać, aby osiągnąć jak najlepszy wyniki i dojść do końca w możliwe najniższym wieku, bo od niego właśnie zaczniemy kolejny etap.

To jaki wynik osiągniemy zależy od kilku czynników. Po pierwsze sama znajomość gry. Im lepiej opanujemy model walki tym lepsi będziemy. Tu faktycznie da się zrobić progres. Często też ważne jest, aby dobrze poznać odwiedzane lokacje. Przykładowo w drugim etapie walki z pierwszym bossem z boku planszy można znaleźć pałkę, która znacząco ułatwia walkę. Kolejna sprawa to rozwój postaci, głównie oparty na zdobywaniu nowych ciosów. Odblokowujemy je tylko na jedno podejście, ale wydając odpowiednio dużo punktów doświadczenia możemy je zachować na zawsze. To też wymusza konieczność grindowania niektórych zdolności. Ze wszystkich mechanik akurat ta najmniej przypadła mi do gustu. Wolałbym wydawać punkty doświadczenia na bardziej praktyczne bonusy jak dłuższy pasek zdrowia, większa wytrzymałość czy zwiększoną siłę ataków.

Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!