Midnight Fight Express - recenzja. Sam przeciwko całemu światu

Adam "Harpen" Berlik
2022/08/24 09:10
0
0

Co można zrobić w pojedynkę? Na przykład Midnight Fight Express.

Kolejna świetna gra z Polski

Tak naprawdę nie do końca wiedziałem, czego mogę spodziewać się po Midnight Fight Express. Nie dlatego, że o grze było cicho, bo przedpremierowych materiałów w internecie znajdziemy całkiem sporo, zresztą sama produkcja została zapowiedziana na ubiegłorocznym gamescomie. Wolę ostatnio jednak wiedzieć o grze niezbędne minimum, by później odkrywać to, co ma do zaoferowania, na własną rękę.

Midnight Fight Express - recenzja. Sam przeciwko całemu światu

Midnight Fight Express to bijatyka w rzucie izometrycznym autorstwa Jakuba Dzwinela, czyli polskiego twórcy niezależnego. Czy jedna osoba może w pojedynkę stworzyć godnego przedstawiciela wspomnianego gatunku? Okazuje się, że tak. Mało tego, Midnight Fight Express to nie tylko po prostu zamknięty projekt w dorobku rodzimego producenta, ale i najzwyczajniej w świecie dobra gra.

Sama koncepcja Midnight Fight Express z pewnością nie należy do oryginalnych, bowiem wyruszamy w miasto, by zrównać z ziemią niemal wszystkich, którzy staną nam na drodze. Ma to oczywiście uzasadnienie fabularne, ponieważ na samym początku poznajemy niejakiego Babyface’a przesłuchiwanego przez policję na jednym z posterunków, gdzie na bieżąco - w formie retrospekcji - opowiada on dość ciekawą, choć naciąganą historię.

Fabuła jednak idealnie komponuje się z całą resztą, czyli karykaturalnymi postaci i dialogami rodem z kiepskich filmów. Coś, co mogłoby się wydawać niezbyt udanym połączeniem w Midnight Fight Express idealnie ze sobą współgra. Muszę was jednak ostrzec, bo humor również nie jest na najwyższym poziomie, ale nawet żarty niskich lotów mają tutaj rację bytu.

Bujdy na resorach

Midnight Fight Express cały czas pokazuje, że Babyface opowiada niezłe bajki. Policjanci nie chcą mu oczywiście w nic uwierzyć, lecz cierpliwie słuchają kolejnych historii. W pewnym momencie jeden z gliniarzy nawet pyta głównego bohatera, czy walczył ze smokiem. Nie mam pojęcia, czy wam taki sposób opowiadania historii przypadnie do gustu, czy też uznacie ją za niepotrzebną zapchajdziurę. Mnie się podobało, choć momentami dialogów mogłoby być trochę mniej. Nie ma co przedłużać, przecież tyle mord jest jeszcze do obicia.

Midnight Fight Express wciąga!

Wspomniałem, że same założenia w mechanice rozgrywki nie są unikatowe, niemniej Midnight Fight Express to świetna realizacja być może nieco oklepanych już pomysłów. Kampania składa się z 40 liniowych etapów. Początkowo wydaje się, że będzie wiać nudą, bo ile można chodzić od punktu A do punktu B i tłuc wciąż tych samych przeciwników. Jakub Dzwinel bardzo szybko wyprowadził mnie jednak z błędu, skutecznie urozmaicając poszczególne misje.

GramTV przedstawia:

Owszem, lekki i szybki cios to podstawa, bez niego nie ma co wychodzić na ulicę. Przechodząc kolejne poziomy będziemy zdobywać punkty zdolności, które wydamy na drzewku rozwoju postaci. Dzięki temu nasz bohater nauczy się łączyć ataki w kombinacje, kontrować ciosy wrogów, wykonywać efektowne finiszery czy nawet skorzysta z drugiej broni palnej. Drugiej, bo pierwszą może podnieść, eksplorując lokacje. Skoro już o tym mowa, to warto dodać, że wszędzie wala się w nich mnóstwo przedmiotów, które mogą posłużyć nam za broń.

Midnight Fight Express to gra, w której wyślemy niemilców na tamten świat, przywalając im patelnią, kluczem francuskim, metalowym prętem, kijem baseballowym, nożem i nie tylko. Czasem chwycimy również za giwerę, ale każda z nich ma bardzo ograniczoną liczbę pocisków bez opcji przeładowywania magazynku. Po wyczerpaniu amunicji możemy jednak rzucić pistoletem w przeciwnika, by go dobić. Aha, niektórych oponentów nie pozbędziemy się w tradycyjny sposób - na nic zda się broń biała, wybranych delikwentów trzeba po prostu wysadzić. I nie mam tu na myśli odwożenia ich na dworzec taksówką.

Nie ma czasu na nudę!

Jakub Dzwinel w wielu miejscach mocno pokombinował (ale nie przekombinował), by zatrzymać mnie przy ekranie do samego końca. Midnight Fight Express ma oczywiście sporo momentów, w których po prostu walczymy z przeciwnikami w klasyczny sposób, ale w jednym z etapów nie możemy stać blisko okna, bo celują do nas snajperzy, w innym musimy uważać na próbującego przejechać nas motocyklistę, a w kolejnym zamiast broni białej lub palnej urządzamy sobie bitwę na poduszki z siedzibie jednej z firm zajmujących się, tak tak, produkcją gier wideo. Ponadto modeli wrogów jest chyba z kilkadziesiąt, pojawiają się oni razem, osobno, w różnych konfiguracjach.

Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!