Gra Wstępna #21 Dreadnought i World of Speed

Kamil Ostrowski & Adam Berlik
2017/09/06 13:30
1
0

Przedpremierowo sprawdziliśmy dla Was free-to-playową strzelaninę bitewną Dreadnought oraz grę, w którą na Steamie w porywach gra kilkadziesiąt osób.

Kamil Ostrowski

Dreadnought

  • Obecny status: Early Acces od 25 lipca
  • Planowana data premiery: 2018

Kamil Ostrowski, Gra Wstępna #21 Dreadnought i World of Speed

Dreadnought to produkcja do której podszedłem na zasadzie „ehh, kolejna łupanina free-to-play do odhaczenia”. Ku mojemu zdziwieniu, po paru godzinach byłem dosyć solidnie wciągnięty, a po skończeniu meczu nie przychodziło mi nawet do głowy, żeby skończyć na jednej czy dwóch rundach. Kolejne drednoty same się nie zniszczą.

Od samego początku twórcy nie ukrywają, że czerpią pełnymi garściami z World of Tanks. W zasadzie gdyby Wargaming.net zezwalało na modyfikację swojej free-to-playowej gry, to mógłbym podejrzewać, że jest to bardzo zaawansowany mod. Drzewka rozwoju międzymeczowego są niczym żywcem wzięte z WoT, podobnie jak ciężar maszyn czy raczej powolne tempo rozgrywki. Dreadnought wyróżnia się dopiero, kiedy przeniesiemy się na pole bitwy i zaczniemy pruć ze wszystkich dział.

Twórcom udało się na tyle rozbudować mechanikę, poprzez dodanie specjalnych, szczególnych umiejętności, że wprowadzono do gry naprawdę sporo urozmaicenia, co działa na plus i przyciąga. Możemy więc przekierować moc do jednego z trzech układów: napędu, osłon, albo broni, co samo w sobie jest fajne. Uciekając przed wrogim ostrzałem w głowie słyszymy „all power to the thrusters!”. Do tego pod przyciskami z lewej strony ukryto wszelkie bajery, które statek może posiadać (przy czym poszczególne rodzaje drednotów wyposażone są w zróżnicowany sposób). Są więc wyrzutnie różnego rodzaju rakiet, torpedy, drony strącające rakiety, wzmocnienie pancerza, krótkozasięgowy teleport, impuls zakłócający sygnały. Słowem – naprawdę sporo klasyków znanych z filmów science-ficion. Czego więcej potrzeba?

Dodatkowym plusem jest fakt, że deweloper naprawdę fajnie oddał ciężar i potęgę tytułowych drednotów. Kosmiczne krążowniki ciągną się po mapie niczym wielkie woły, ostrzeliwujące się z ogromną zajadłością z działek pulsacyjnych, grawitacyjnych, rakiet, mini-gunów i całej reszty ogromnego arsenału. Kolosy wyłaniające się zza gór, albo kryjące się w ogromnych rusztowaniach kiełkującej instalacji kosmicznej robią wrażenie. Usta aż układają się do śpiewu „mam tę mooooc”.

Twórcy będą musieli jeszcze trochę nad grą popracować, ale od czego jest otwarta beta? Jeżeli więc ktoś z Six Foot Games, albo z obsługującego ich działu to czyta, to oto lista rzeczy do poprawki:

  • Koniecznie dodajcie jakieś oryginalne tryby – moja propozycja to konwój, w którym jedna drużyna próbuje przelecieć przez dużą mapę, a druga ich atakuje, przy czym atakujący nie mają limitu respawnów,
  • Ikony i opisy powinny być większe, żeby dały się odczytać z większej odległości,
  • Rozbudujcie samouczek,
  • Możliwość personalizacji statków byłaby bardzo na miejscu.

Poza tym generalnie nie mam większych zastrzeżeń. Ogólnie rzecz biorąc Dreadnought jest bardzo przyjemnym free-to-playem. Owszem, twórcy nie popisali się szczególną inwencją twórczą i większość ordynarnie ściągnęli od konkurencji, ale czasami wystarczy dobry pomysł i odrobina luzu, żeby wyszło co najmniej nieźle.

Jeden z przyjemniejszych free-to-playów w które ostatnio grałem. Niby nic wielkiego, ale czuć w tym prawdziwe „mięcho”.

Adam Berlik

World of Speed

Adam Berlik, Gra Wstępna #21 Dreadnought i World of Speed

  • Obecny status: Early Acces od 22 sierpnia (9,99 euro)
  • Planowana data premiery: 2017/2018 (free-to-play)

GramTV przedstawia:

Po kilku godzinach spędzonych z wczesną wersją gry World of Speed ciężko wskazać mi zalety tej produkcji. Nie wynika to jednak z ubogiej zawartości (tytuł znajduje się w fazie Wczesnego Dostępu), gdyż problemem nie jest znikoma liczba samochodów czy lokacji, ale obecność mikropłatności (już teraz można powiedzieć, że mamy tutaj do czynienia ze znienawidzonym pay-to-win) oraz niezbyt udany model jazdy.

World of Speed jest zręcznościówką MMO. To arcade w pełnym słowa znaczeniu. Nie trzeba hamować, można wchodzić w zakręty na pełnej prędkości, delikatnie wybijając auto z rytmu i odrobinę je niszcząc. Mimo tego każdą z udostępnionych maszyn prowadzi się inaczej. Czuć nie tylko zamontowane części, ale także masę poszczególnych samochodów. Taka różnorodność nie sprawia jednak frajdy. Owszem, są momenty, kiedy czujemy niewielką radość podczas mijania rywali, ale ogółem model jazdy jest – kolokwialnie rzecz ujmując – drewniany. Wynika to poniekąd z faktu, że autami potrafi rzucać na wszystkie strony (są bardzo czułe na ruchy gałką analogową), a jadąc z szybkością 200 kilometrów na godzinę w ogóle tego nie odczuwamy, mając wrażenie, że bierzemy udział w wycieczce krajoznawczej.

Podczas rozgrywki albo trenujemy samotnie, albo rywalizujemy z innymi graczami przez internet, co również budzi zastrzeżenia. World of Speed za każdym razem wymaga spędzenia kilkudziesięciu sekund w lobby. Nie jest to jednak zaskoczeniem, biorąc pod uwagę fakt, że w grę na Steamie średnio gra 25 osób, a rekord to około 90 użytkowników w jednej sesji. Zdziwieni? Ja nie, bo za Wczesny Dostęp trzeba zapłacić 9,99 euro. Sama gra ma być darmowa, ale mikropłatności znajdziemy w niej już teraz.

Za prawdziwe pieniądze można kupić diamenty. To właśnie one pełnią funkcję głównej waluty w World of Speed. Diamenty zamienimy na kredyty dzięki którym zakupimy nowe auta. Samochody ulepszymy z kolei za pomocą specjalnych punktów, które również możemy dodać do swojego konta, sięgając do portfela (wymienia się je za diamenty, a jakże). Jedyną blokadą jest brak możliwości nabycia super szybkich pojazdów na samym początku rozgrywki. Za udział w wyścigach zdobywamy bowiem punkty doświadczenia (obok wspomnianych już kredytów i dodatkowych punktów na ulepszenia), by z czasem awansować na kolejne levele. Każdy nowy level oferuje możliwość pozyskania coraz to lepszych pojazdów. Za co? Za kredyty oczywiście.

Utrapieniem znanym z gier mobilnych jest także możliwość czekania na naprawę samochodu. Jeśli ten zostanie choć odrobinę zniszczony, będziemy mogli go zreperować przed kolejnym wyścigiem na dwa sposoby: albo za kredyty, albo czekając na automatyczną naprawę około 40 minut. World of Speed naprawdę potrafi do siebie zniechęcić.

World of Speed został anulowany pod koniec ubiegłego roku i wszystko wskazuje na to, że była decyzja jak najbardziej słuszna. Gra tworzona niegdyś przez Slightly Mad Studios, czyli autorów Project CARS (obecnie odpowiadają za nią Redemption Ark i Saber Interactive) prezentuje mizerną jakość wykonania, starając się wyciągnąć od gracza jak najwięcej pieniędzy. Być może ten stan rzeczy ulegnie zmianie wraz z premierą finalnego wydania. Sprawdzimy to.

Krótko i na temat: na razie szkoda czasu.

Komentarze
1
PokerMorda
Gramowicz
07/09/2017 18:48

Tego WoSa trochę żal. Gdyby wydali ten Early Access w F2P mieliby o wiele więcej graczy. Ściganki F2P to ciekawa nisza na rynku, a i jeśli ktoś by się za to zabrał z głową, to i mikrotransakcje możnaby zrobić tak by były kuszące dla fanów motoryzacji (hello NfS World). Zobaczymy czy w ogóle wyjdą z tego Wczesnego Dostępu, bo jeśli serio gra średnio 25 osób, to to nie ma prawa się skończyć dobrze.