Ubogi krewny Obcego - recenzja Phantaruk

Mateusz Mucharzewski
2016/08/16 18:00
0
0

Wyobraź sobie Obcy: Izolacja z kilkukrotnie mniejszym budżetem i brakiem licencji. Taki w skrócie jest Phantaruk.

Ubogi krewny Obcego - recenzja Phantaruk

Nasza rodzima wersja Obcego również przenosi akcję w przestrzeń kosmiczną i znajdującego się tam opuszczonego statku, w którym na każdym kroku da się trafić na potwora zabijającego dwoma uderzeniami. Ekipa Polyslash to jednak nie Creative Assembly, a pełniącemu rolę wydawcy PlayWay daleko do SEGI. To widać po Phantaruk, który sprawia wrażenie połączenia wielkich ambicji oraz małego budżetu i braku doświadczenia. Efekt jest jest każdy widzi.

Phantaruk od samego początku niewiele wyjaśnia. Gracz rzucony jest w środek wydarzeń bez żadnego wyjaśnienia co dzieje się wokół niego i co musi zrobić. Biorąc pod uwagę okoliczności najlepszym rozwiązaniem jest przede wszystkim znalezienie ucieczki z tego miejsca. Twórcy zdecydowali się więc na opowiadanie historii głównie poprzez napotykane co jakiś czas notatki. Czasami zdradzają one nieco szczegółów, innym razem to krótkie, w tym momencie kompletnie bezwartościowe informacje pozostawione przez załogę statku (np. o której godzinie ma się odbyć jakieś spotkanie). Na początku każdego etapu trafia się również na terminal, z którego można odsłuchać nagrania głosowe pozostawione przez kapitana statku. One w największym stopniu wyjaśniają co wydarzyło się w miejscu akcji. Narracja przypomina więc wiele „symulatorów kamerzysty” jak Zaginięcie Ethana Cratera czy Dear Esther. Jeśli więc ktoś nie lubi takich rozwiązań będzie się z Phantaruk bardzo męczyć lub po prostu ominie fabułę. Wiele nie straci.

Wcześniejsze porównanie Phantaruk do Obcy: Izolacja nie jest przypadkowe. W obu produkcjach ważną rolę odgrywa tytułowy potwór, którego trzeba za wszelką cenę unikać. W przypadku gry ekipy Polyslash jest to człekokształtne, lekko przygarbione monstrum. Kiedy tylko zauważy gracza przyspiesza i wygląda wtedy jak praczłowiek. Niestety Phantaruk ma wiele problemów, z czego najbardziej widoczny to jego ruchy. Potwór porusza się bardzo pokracznie i bardziej przypomina prototyp niż gotowy model. Nie ma również co liczyć na krwawą animację zabicia głównego bohatera. Phantaruk dwa razy machnie rękoma, a ekran robi się czerwony. Potem pozostaje już tylko wczytać ostatni punkt kontrolny.

Kolejny problem to sztuczna inteligencja. Przed Phantarukiem da się uciec, ale bohater nie potrafi biec sprintem zbyt długo. Trzeba więc szybko znaleźć kryjówkę, na przykład szyb wentylacyjny. Niekiedy wystarczy nawet schowanie się pod stołem. Potwór wtedy obraca się i idzie dalej. Brzmi to banalnie i tak faktycznie jest, ale niekiedy powoduje nowe problemy. W kilku lokacjach Phantaruk zostawiał mnie w spokoju, ale sprawiał wrażenie jakby nie potrafił wrócić do chodzenia po wyznaczonych ścieżkach. Kręcił się po jednym większym pokoju i nie chciał iść dalej. Trudno wtedy go ominąć i pójść w swoją stronę. Nawet próba czekania aż odejdzie dalej nie jest najlepszym rozwiązaniem. W tej grze cierpliwość nie popłaca.

GramTV przedstawia:

W Phantaruk problemem jest fakt, że co jakiś czas bohater musi wziąć zastrzyk. Niczym w klasycznym survivalu konieczne jest szukanie strzykawek i regularne aplikowanie sobie leku. Niestety trzeba to robić dosyć często, a więc spokojne i powolne granie nie ma sensu. Z drugiej strony gameplay jest tak skonstruowany, że nawet ginąć niewiele się traci (większość czasu przeznacza się na przeszukiwanie lokacji). Niestety zdarza się to dosyć często, zwłaszcza kiedy pojawi się Phantaruk. Wtedy trzeba bardzo uważać. Potwór potrafi łatwo dostrzec gracza, czasami nawet zbyt łatwo. Na samym początku rozgrywki złapałem się na tym, że faktycznie czułem napięcie związane z krążącym dookoła przeciwnikiem. W kolejnych etapach bardziej mnie on jednak irytował.

Sama rozgrywka to klasyczne chodzenie po kolejnych lokacjach w poszukiwaniu strzępków informacji i, w dużym uproszczeniu, kluczy otwierających kolejne drzwi. Na każdym poziomie do zwiedzenia jest kilka pokoi. Czasami porusza się po nich Phantaruk, niekiedy można tam spotkać ludzi zachowujących się jak zombie (chociaż wyglądają normalnie, no może z wyjątkiem niewielkiej ilości odzienia). Celem zawsze jest przejście do kolejnego segmentu statku. Czasami trzeba znaleźć klucz, innym razem oderwaną głowę, aby zeskanować siatkówkę oka czy znaleźć kod otwierający jakieś przejście. Nie ma żadnej walki, a chowanie się przez Phantarukiem zostało ograniczone do zwykłego kucania w ciemnym kącie lub pod stołem. Brakowało chociażby możliwości uderzenia przeciwnika jakimś przedmiotem. Byłoby to szczególnie przydatne przy spotkaniach z quasi-zombie.

Nic nie byłoby większym problemem, gdyby od Phantaruk ciężko byłoby się oderwać. To można było osiągnąć poprzez urozmaicony gameplay i kilka pomysłów na ciekawą mechanikę. Tego niestety ekipa Polyslash nie przygotowała. Gra szybko staje się monotonna i niczym nie zaskakuje. Zdecydowanie brakuje nowych mechanik i urozmaiceń. Oczywiście w takim Zaginięciu Ethana Cartera nie robi się wcale więcej, ale produkcja ekipy The Astronauts ma wiele innych atutów, przez co ciężko oderwać się od konsoli. Phantaruk taki nie jest. Wręcz przeciwnie, zaglądanie pod każdy kąt w poszukiwaniu notatki z ważnym kodem lub konkretnego przedmiotu szybko mnie męczyło. W zasadzie po przejściu jednego lub dwóch etapów musiałem zrobić sobie przerwę, bo dłuższy kontakt z grą wręcz wysysał ze mnie energię. Phantaruk to zdecydowanie nie jest gra do relaksu. Z drugiej strony takie Layers of Fear, również tytuł nie przeznaczony do czystej rozrywki, ma jeszcze mniej mechaniki, ale posiada wiele innych atutów. Produkcja ekipy Bloober Team co chwilę zaskakuje i oferuje coś ciekawszego niż kolejne schematyczne lokacje.

Strasznym rozczarowaniem jest oprawa wizualna. Gra napędzana jest przez silnik Unity, ale wygląda bardzo przeciętnie. Animacje są koślawe, lokacje mało oryginalne, a jakość tekstur pozostawia wiele do życzenia. Jednocześnie miałem spore problemy z wydajnością gry. Mimo małych lokacji i ślimaczego tempa akcji gra działa dosyć opornie. Wiem, że mój komputer nie należy do ścisłej czołówki pod względem wydajności, ale nie takie gry działały na nim jak złoto. Phantaruk jest więc nie tylko mało urodziwy, ale i źle zoptymalizowany. Z kolei udźwiękowienie, tak ważne w tego typu produkcjach, jest poprawne. Nie mam wiele do zarzucenia, ale i trudno cokolwiek mocno chwalić.

W wielkim skrócie - fani horrorów oraz gier nastawionych na spokojną eksplorację będą zawiedzeni Phantaruk. To gra, w której widać spore ambicje twórców i kilka ciekawych pomysłów, ale jako całość nie robi to wielkiego wrażenia. Odczuwalne są problemy wynikające przede wszystkim z niewielkiego budżetu. Zawsze zastanawia mnie czy w ogóle warto robić takie gry nie mając odpowiednich środków. Ekipę Polyslash ratuje przede wszystkim niewielka konkurencja. Fani gatunku będą zgrzytać zębami, ale z braku innych alternatyw część z nich może sięgnie po Phantaruk. Pozostali mogą sobie tę produkcję odpuścić.

5,5
Zdecydowanie lepiej spotkać Obcego niż Phantaruka
Plusy
  • Momentami faktycznie czuć napięcie
  • Fabuła z początku potrafi zainteresować
Minusy
  • Animacje
  • Oprawa wizualna
  • Optymalizacja
  • Konieczność regularnego robienia zastrzyków
  • Mało pomysłów na urozmaicenie rozgrywki
Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!