W zeszłym tygodniu odwiedziliśmy biuro Cenegi, aby przejść szkolenie z podstaw wirtualnej, sportowej jazdy pod skrzydłami Kamila Franczaka.
W zeszłym tygodniu odwiedziliśmy biuro Cenegi, aby przejść szkolenie z podstaw wirtualnej, sportowej jazdy pod skrzydłami Kamila Franczaka.
Jakiś czas później Kamil minimalnie rozminął się z finałem GT Academy. Jako jeden z siedmiu uczestników został zaproszony na obóz szkoleniowy na słynnym, angielskim torze Silverstone, gdzie odpadł tuż przed finałowym wyścigiem i to z powodu ogromnego pecha. Czy ominęła go wielka, sportowa kariera? Może, ale Kamil nie specjalnie przejmuje się z tego powodu. Dziś jest licencjonowanym, wojskowym pilotem, który na co dzień ma możliwość realizacji swoich dwóch największych pasji. Obie związane są z prędkością i adrenaliną. Jedną realizuje w pracy, latając wojskowymi samolotami, drugą w wolnych godzinach, ścigając się wirtualnymi samochodami. W środę 8 lipca zjawił się w Warszawie, by korzystając z nadchodzącej premiery F1 2015 pokazać nam grę, a przy okazji przeprowadzić szybki i bardzo skondensowany kurs na temat prowadzenia sportowego samochodu.
W tym miejscu zaczęła się właśnie rola Kamila. Pilot i kierowca w jednym sam przyznał, że do czasu zrozumienia podstawowych zasad prowadzenia wyścigowego samochodu osiągał średnie wyniki i dopiero nauka teorii, a następnie wdrożenie jej w praktyce przyniosło mu spory wzrost. Podstawy nie są trudne, postaramy się więc przekazać Wam kilka wskazówek, byście i Wy mogli ulepszyć swoje umiejętności.
Kolejnym ważnym punktem szkolenia była przyczepność i bardzo prosty błąd popełniany przez wielu kierowców - jeżeli przy wyższej prędkości próba skrętu nie przebiega po ich myśli, a auto zbyt niechętnie wchodzi w łuk, dokręcają kierownicę mocniej myśląc, że dzięki temu mocniej skręcą. Otóż nic bardziej mylnego, gdybyście zerknęli na przybliżony wykres przyczepności dla opon zauważylibyście, że ma on swój optymalny wierzchołek, w którym opony zachowują się najlepiej. Jeżeli przekroczymy to miejsce, będzie już tylko gorzej. Dlatego, choć wydaje się to irracjonalne, czasem by lepiej pokonać zakręt i wyjść z kłopotów należy lekko zmniejszyć skręt kierownicy, by pozwolić oponom złapać maksymalną przyczepność.
Ostatnim, czysto technicznym elementem omawianym przez Kamila były trzy rodzaje hamowania. Trash braking to hamowanie mocne i zdecydowanie, na granicy blokady kół. Ważne jest, by wcisnąć pedał hamulca w odpowiednim stopniu, ale z czasem zwalniać nacisk - wraz ze spadającą prędkością zmienia się bowiem docisk auta, co powoduje, że bez stopniowego zwolnienia nacisku na hamulec auto (choć w naszym przypadku był to bolid) wpadłoby w poślizg. Drugi rodzaj hamowania to trail braking - przede wszystkim pozwala ono na dociążenie przodu samochodu w zakręcie. Tak, na początku pisałem, że jest to rzecz, której chcemy uniknąć, ale zaawansowani kierowcy używają trail brakingu, by zmienić rozkład masy samochodu i łatwiej wprowadzić auto w zakręt. Dodatkowo używając tego rodzaju hamowania cały proces rozpoczynamy później, zyskujemy więc cenne sekundy, a zakręt pokonujemy z wyższą prędkością. Aha, jedna cenna uwaga - ważniejsza od prędkości na wejściu w zakręt, jest prędkość wyjścia z zakrętu. Lepiej więc wolniej w niego wjechać i wyjeżdżając mieć wyższą prędkość, niż odwrotnie. Ostatnim z rodzajów hamowania, o których opowiadał nam Kamil, było brush braking, nazywane także soft brakingiem. Tu generalnie chodziło tylko o lekkie "klepnięcie" w pedał hamulca tuż przed wejściem w zakręt, by lekko zwolnić i równo rozłożyć masę pojazdu, a następnie przejechać zakręt bez dodawania gazu (oczywiście odwołując to do toru Monza i konkretnego, omawianego przez Kamila zakrętu).
Po wyjściu z zakrętu Parabolica z maksymalną efektywnością rozpędzamy się po długiej prostej start/meta. Z prędkością około 340km/h zbliżamy się do pierwszej szykany. Po lewej stronie szukamy tabliczki 150m, na której rozpoczynamy bardzo mocne hamowanie (trash braking). Jest to bardzo trudny odcinek i bardzo znaczący dla osiągania dobrego czasu okrążenia. Prędkość wynosi około 67km/h. Wyjście z szykany jest kluczowe, gdyż prowadzi do zakrętu Grande, który bez trudu możemy przejść na pełnym gazie. Z prędkością około 320km/h zbliżamy się do drugiej szykany (zakręt 4 i 5). Hamowanie rozpoczynamy tuż przed tabliczką 100m, czyli około 120m. Ważne, żeby na wyjściu uniknąć uślizgu, o który łatwo z uwagi na dość nierówną nawierzchnię w tym miejscu. Pozostajemy skupieni, gdyż chwilę później trafiamy na sekwencję dwóch prawych zakrętów Lesmo. Lekkie hamowanie, redukcja biegu, późny apex. Na wyjściu staramy się wykorzystać całą szerokość toru, gdyż zakręt 7 prowadzi nas na długą prostą poprzedzającą trzecią szykanę Ascari. Prędkość około 320km/h, hamujemy tuż przed tabliczką 100 m. Dziewiąty zakręt pokonujemy po wewnętrznej, żeby zapewnić sobie dobrą pozycję do wyjścia z szykany na długą prostą. Prędkość około 325km/h i zbliżamy się do ostatniego zakrętu na torze Monza - Parabolica. Hamujemy równo z tabliczką 100m, wczesny apex i wraz z otwieraniem się zakrętu zbliżamy się do zewnętrznej, szukamy trakcji, jak najszybciej zwiększamy prędkość i tym sposobem przekraczamy linię mety.