Po czym poznać nadchodzącą wiosnę? Można po cieplejszej pogodzie, zieleniących się roślinach, wskakujących w ciuchy mniej zakrywające ciało dziewczynach albo też powyciąganych na pierwsze przejażdżki motocyklach.
Po czym poznać nadchodzącą wiosnę? Można po cieplejszej pogodzie, zieleniących się roślinach, wskakujących w ciuchy mniej zakrywające ciało dziewczynach albo też powyciąganych na pierwsze przejażdżki motocyklach.
Co więcej, tytuł wpasowujący się w rynkową niszę. Gry motocyklowe oparte o profesjonalne licencje i aspirujące do miana symulacji mają się średnio, ale żyją. Milestone robiło dotychczas dwie takie gry produkcje - MotoGP oraz SBK. Najpierw jednocześnie (lata 2007-2008), potem tylko SBK (2009-2012), by teraz od dwóch lat ponownie skupić się na MotoGP. Tak jak mówiłem, niezbadane są wyroki Milestone. W każdym bądź razie w zalewie sportowych tytułów brakuje cały czas gier, które pozwolą pojeździć motocyklami w bardziej zręcznościowym stylu. Bo przecież ile można jeździć w kółko na torach wyścigowych, prawda? Dla studia nie jest to nowość, bo już w 2006 roku wydało na świat Super-Bikes: Riding Challenge, ale od tamtego czasu podobnych gier prawie się nie widuje. A szkoda, do dziś pamiętam jaką przyjemność dawało mi objeżdżanie Oahu w Test Drive Unlimited. Mimo, że gra ta skupiała się przede wszystkim na samochodach, a model sterowania motocyklami był co najwyżej poprawny. W Ride nie miało być co prawda otwartego świata, ale i tak koncepcja na zręcznościowe wyścigi zapowiadała się smakowicie. ![]()
Pewnie w recenzji nie jest mile widziane wrzucanie takiej ściany tekstu z wyliczanką dostępnych w grze motocykli, ale uwierzcie dla Ride ma to ogromne znaczenie, podobnie jak i dla fanów motocykli. Z samochodami jest inaczej, np. Honda Civic danej generacji pomiędzy kolejnymi latami nie różni się aż tak mocno. Kawasaki Ninja z 2005 może być natomiast zupełnie innym motocyklem od tego z 2006 roku. A już wersje Yamaha R6 z roku '99, a 2015 to kompletnie inne maszyny. Stąd też ogromnie ważne jest, że Milestone zadbało o tak szeroką gamę maszyn. Nawet jeżeli zainteresujecie się tylko połową z nich, nacieszenie się nimi zajmie Wam całe miesiące. ![]()
W zestawieniu motocykli w grze znajdziemy także wyjątkowe Ducati 1199 Panigale Superleggera. Wyjątkowe, bo bardzo ekskluzywne - jest to jeden z najdroższych motocykli na świecie, za który zapłacić trzeba 279 900 złotych. Co więcej, nawet posiadanie takich pieniędzy nie gwarantuje, że staniecie się posiadaczem tego sprzętu, bo liczba egzemplarzy produkcyjnych została ograniczona do 500. W związku z tym to Ducati zgłasza się do klientów z ofertą sprzedaży - nie odwrotnie. Panigale Superleggera wykonane jest ze szklanego włókna, magnezu i tytanu. Waży jedynie 177 kg po zalaniu płynami. Mocy ma natomiast około 200KM, dzięki czemu uzyskano genialny stosunek masy do mocy - jeden koń mechaniczny przypada tu na mniej niż jeden kilogram masy, co owocuje świetnymi wynikami podczas jazdy. Jego prędkość maksymalna wynosi 299 kilometrów na godzinę.Gdyby tego było mało, każdy motocykl nie tylko można, a nawet trzeba ulepszać. I dopieszczać. Obrabiamy więc głowicę cylindra, wymieniamy wydech i łańcuch, montujemy sportowy filtr powietrza oraz lepsze opony, wymieniamy skrzynię biegów, manetki, tarcze hamulcowe, zawieszenie oraz zaciski. Zmieniamy także lusterka, rączki, jak i kolor maszyny starając się, aby wyglądała dokładnie tak, jak tylko tego oczekujemy. Podobne zabiegi czekają nas przy doborze wyścigowego stroju. Może on być bardziej profesjonalny, w postaci kombinezonu, jak i codzienny - w postaci kurtki i jeansów. Następnie wybieramy kask, wizjer, rękawice czy kolor ochraniaczy na kolana. A wszystkie akcesoria, podobnie jak i części do motocykli, są licencjonowane.
Tak, ta gra jest aż tak szczegółowa. Ale to jeszcze nic. Wyobraźcie sobie, że można w niej wybrać jak nasz motocyklista ma się składać w zakrętach - rozróżniając w tym wolniejsze zejścia na kolano, jak i szybkie łuki w złożeniu za kierownicą. Wybieramy co do centymetra nachylenie obu łokci czy ułożenie ramion. Wskazujemy nawet w jaki sposób nasz zawodnik ma celebrować przekroczenie mety na punktowanym miejscu. Ba, umieszczamy specjalne tytuły widoczne pod naszą ksywą w trybie multi, by reprezentować się innym graczom jako "fan jazdy na jednym kole", "znawca ustawień" czy "ambasador Suzuki". Jest ich łącznie sto - odblokowujemy je podczas jazdy za nasze poczynania. Jest to poziom przywiązania do szczegółów, jaki cechować może jedynie prawdziwych pasjonatów gier wyścigowych i uwierzcie, że prawdziwi pasjonaci wśród fanów i graczy naprawdę to doceniają. ![]()
Głównym trybem zabawy są Mistrzostwa Świata, które podzielono na kategorie. Rozpoczynamy od średnich "golasów", w ramach których wydzielono sześć grup - poniżej 700 centymetrów pojemności, powyżej 700 centymetrów, dwu, trzy, czterocylindrowe oraz ostatnia, ogólna. W ramach każdej z grup bierzemy udział w od pięciu do siedmiu zawodach. Łatwo więc policzyć, że jedna kategoria to około 30 wyścigów. A jest ich siedem. Następne to: cięższe nakedy, supersport, historyczne ścigacze, nowoczesne ścigacze, profesjonale wyścigówki oraz kategoria open. Teraz policzcie ile tu jest zabawy, mnożąc 30 wyścigów przez siedem kategorii. Tak, w tej grze kariera przygotowana została z myślą o całych tygodniach i z całą pewnością nie da się jej ukończyć w dwa weekendy. Ale to jeszcze nie wszystko, bo wraz z postępami w grze wspinamy się po drabince najlepszych graczy (niczym w Project Gotham Racing), a wraz z nią otrzymujemy dostęp do wyścigów w ramach elitarnych trofeów. Każdy z nich ma wyznaczony limit miejsca, które musimy zajmować na liście najlepszych zawodników, zanim staniemy na linii startu. Ale warto się postarać, bo nagrodami są chociażby nowe motocykle do naszego garażu. ![]()
Ale tak jak wspominałem od samego początku, z Ride nie wszystko jest w porządku. Milestone nie byłoby sobą, gdyby nie położyło pewnych kwestii technicznych. I tak ponownie spotykamy się z trybem wieloosobowym stworzonym w zewnętrznej usłudze, w której trzeba założyć konto zanim przystąpimy do zabawy. Zresztą, online nie znajdziecie tu zbyt wielu graczy. Wkurzające podczas zabawy są długie wczytywania, czasem zupełnie niepotrzebne. Przed zawodami ekran z napisem "loading" oglądamy dwa razy. Za pierwszym razem gra ładuje... trójwymiarowy model motocykla, którym będziemy się ścigać. Jest on ładny, dopracowany, obejrzeć można go z każdej strony - tylko po kiego przymusowo musimy na niego patrzeć przed każdymi, jednymi zawodami? Nie mam pojęcia. Fakt, że dopiero, gdy wczyta się model i potwierdzimy przejście do następnego ekranu zacznie wczytywać się sam wyścig. Brawo, Milestone, dawno nie widziałem głupszego rozwiązania. ![]()
Twórcy skopali także opcję cofania czasu. Dlatego, że nie można korzystać z niej raz po razie. Wyobraźcie sobie taką sytuację, wchodzicie w zakręt zbyt szeroko, lądujecie na płocie - cofacie grę do bezpiecznego momentu. Po zmianie toru jazdy wpada na Waszą maszynę zawodnik sterowany przez komputer. Chcecie ponownie cofnąć się, by naprawić błąd, ale w tym momencie już się nie da. Dlaczego? Bo nie. Nie ma takiej możliwości, w tej bowiem chwili i przez następnych kilka sekund cofanie czasu jest nieaktywne, a Wy zostaniecie z palcem w dość ciemnym i nieprzyjemnym miejscu. Strasznie wkurzające rozwiązanie, które dla mnie nie ma żadnego sensownego uzasadnienia. ![]()
Co do samych tras i tu nie jest zbyt kolorowo. Cześć z nich to po prostu licencjonowane tory wyścigowe z całego świata - Milestone pewnie zrobiło użytek z tego, że miało gotowe modele z innych gier. Oprócz tego występują także tory w miastach, ale ich wykonanie jest mocno nierówne. Niektóre są naprawdę fajne, jak Park Narodowy Stelvio, Francuska Riwiera czy trasy w Północnej Walii - są szybkie, pełno w nich fajnych łuków, które przechodzimy w pełnym złożeniu przy dużej prędkości, no i są dość malowniczo położone. Na ostatniej z wymienionych można poczuć się prawie jak na Wyspie Man! Ale z drugiej strony napotykamy chociażby na trasę w Miami, w której każdy jeden zakręt wykonany jest pod kątem dziewięćdziesięciu stopni. Każdy jeden! W grze o motocyklach! Toż to czyste szaleństwo. ![]()
Dla niezorientowanych w temacie, szybkie wyjaśnienie. Wyspa Man gości co roku najbardziej ekstremalne wyścigi motocyklowe na świecie, które odbywają się na publicznych drogach. Trasa jest bardzo malownicza i wiedzie chociażby przez małe miasteczka, jak i klif położony niedaleko morza. Problem jednak w tym, że to publiczna (choć oczywiście na ten czas zamknięta) droga, a kierowcy absolutnie nie odpuszczają, wchodząc w zakręty przy pełnych prędkościach. Ryzykują przy tym swoim życiem, bo o wypadek łatwo - tuż obok asfaltu są krawężniki, chodnik, lampy, płoty i domy. Jeżeli coś pójdzie nie tak, motocyklista wprost może przebierać w rzeczach, w które walnie przy pełnej prędkości, co pewnie zakończy się dla niego śmiercią na miejscu. Jest to definicja motosportu i czystego szaleństwa, zawodnicy jeżdżą na pełnym gazie, pozostawiając sobie zero miejsca na błędy i są świadomi czekających na nich konsekwencji. Średnia prędkość podczas najlepszych przejazdów wynosi ponad 200 kilometrów na godzinę. Wyspa pochłonęła już 245 ludzkich istnień, w tym pięć tylko w zeszłym roku. Poniżej kompilacja wideo prezentująca na czym polega fenomen Wyspy Man.To jednak jeszcze nie koniec, bo "pochwalić" grę należy także za skopaną stronę audio. Mówię to zarówno o dźwiękach motocykli, z czym Milestone ma problemy od zawsze, ale także fatalnie dobranym soundtracku. W zręcznościowej grze wyścigowej, do tego o motocyklach, aż prosiłoby się o szybkie rockowe kawałki czy jakieś mocniejsze, elektroniczne bity. Nawet niekoniecznie najbardziej znanych wykonawców. Wystarczyłoby dogadać się z kilkoma młodymi, dobrze zapowiadającymi się zespołami czy muzykami, którzy sprzedaliby prawa do piosenek w niskiej cenie i jeszcze cieszyliby się, że ich utwory znalazły się na ścieżce dźwiękowej. Twórcy nie wpadli jednak na ten pomysł, zamiast tego wsadzili ciąg utworów wykonanych najmniejszym wysiłkiem w programach do robienia muzyki. Efekt nie jest zbyt powalający i przypomina radio z Hard Truck, a nie soundtrack z wyścigowej gry.
No i pozostaje jeszcze strona wizualna. Na pełnych detalach Ride prezentowało się nawet ładnie, ale podziwiałem w ten sposób grę przez całych kilka minut, bo jeździć przy takich ustawieniach się po prostu nie dało. Dramatyczne spadki animacji doprowadzające wręcz do freezów wymusiły szybką i drastyczną obcinkę w szczegółowości oprawy wizualnej. Optymalizacja nigdy nie była dobrą stroną Milestone, efekt jest taki, że produkcję podziwiałem na tak obciętych detalach, że prezentowała się po prostu brzydko, a i tak nie działała zbyt płynnie. Modele motocykli wykonano bardzo starannie, podobnie jak i efekty pogodowe oraz oświetlenie. Reszta natomiast, w szczególności otoczenie tras, drzewa i kibice, to z kolei pójście po najniższej linii oporu, które wprost kłuje w oczy. Oczywiście przy dużych prędkościach nie ma to większego znaczenia - na szczęście. ![]()