Artifex Mundi nie zwalnia tempa i serwuje nam kolejną przygodówkę w zupełnie nowych klimatach, zatytułowaną Grim Legends - The Forsaken Bride. I wiecie co? To na pewno jedna z lepszych (a może nawet najlepsza?) gier zabrzańskiego studia.
Artifex Mundi nie zwalnia tempa i serwuje nam kolejną przygodówkę w zupełnie nowych klimatach, zatytułowaną Grim Legends - The Forsaken Bride. I wiecie co? To na pewno jedna z lepszych (a może nawet najlepsza?) gier zabrzańskiego studia.
Akcja krótkiego filmu wprowadzającego nas w fabułę Grim Legends - The Forsaken Bride rozgrywa się podczas wyjątkowo nieprzyjemnej burzy - nie tylko okropnie pada, ale i strasznie wieje. Na ekranie obserwujemy zrozpaczoną kobietę, która wykrzykuje sporo dość oklepanych zwrotów, lecz nie one są istotne, lecz pewien gest, który mówi znacznie więcej. Tajemnicza postać zrzuca kaptur, a następnie ściąga z dłoni pierścień i ciśnie nim daleko przed siebie, nie wiedząc, że momentalnie znalazł on nowego właściciela. Ciąg dalszy tej historii następuje dopiero po dwudziestu pięciu latach... To tyle słowem wstępu. A co z właściwą akcją?
![]()
Co dalej? Grim Legends - The Forsaken Bride to - wbrew pozorom - dość wielowątkowa opowieść. Większość z postaci przewijających się przez ekran (a jest ich całkiem sporo, bo z czasem dochodzą kolejne) skrywa pewne tajemnice i do końca nie wiadomo, komu można ufać. Choć scenariusz jest - jak to w przygodówkach point and click - liniowy do bólu, to wciąga bez reszty, a każda scenka przerywnikowa, przybliżająca kolejne niuanse fabularne, intryguje na tyle, by nie pozwolić nam odejść od monitora. Mamy tu liczne (i często naprawdę zaskakujące) zwroty akcji, ciekawe dialogi, świetny klimat i mniej lub bardziej skomplikowane zagadki. A także finał, który nie budzi niedosytu i nie następuje po trzech - czterech godzinach zabawy, lecz bardziej siedmiu - ośmiu, co jest wynikiem naprawdę godnym odnotowania.
Grim Legends - The Forsaken Bride nie rewolucjonizuje formuły wypracowanej przez Artifex Mundi na potrzeby wcześniejszych gier. Jest to co prawda nowa marka w portfolio ekipy z Zabrza, ale jeśli graliście w jej poprzednie dzieła, tutaj poczujecie się jak w domu. Przechadzamy się po kolejnych lokacjach, rozmawiamy z napotkanymi tam postaciami, zbieramy rozmaite przedmioty (niektóre mocno ukryte, inne leżące nam "tuż pod nogami"), by docelowo połączyć je w odpowiedni sposób i umieścić we właściwym miejscu lub dostarczyć wskazanej osobie. Poza typowymi zagadkami natury logicznej nie brakuje tu także plansz z ukrytymi obiektami, jak również możliwości spróbowania swoich sił w grze w domino.
Mimo to Artifex Mundi postarało się o niewielkie urozmaicenia w rozgrywce. Grim Legends - The Forsaken Bride zawiera sekwencje zręcznościową, podczas której musimy strzelić z kuszy, by odblokować przejście do następnej miejscówki. O ile mnie pamięć nie myli, w trakcie całej gry pojawia się jeden taki fragment, choć mogłoby być ich nieco więcej - pomysł świetny, szkoda jednak, że wykorzystany jednorazowo. Częściej natomiast musimy wspierać się pomocą naszego czworonożnego towarzysza. Tak, w Grim Legends - The Forsaken Bride pojawia się śliczny kotek, którego możemy poprosić o pomoc w razie potrzeby. Gdy trzeba, przegoni on inne zwierzęta, a nawet poda nam przedmiot, do którego sami nie możemy się dostać.
![]()
Poprzednie gry zabrzańskiego studia Artifex Mundi wyglądają pięknie i to samo można powiedzieć o Grim Legends - The Forsaken Bride. Wszystkie lokacje, jakie odwiedzamy w grze, są wykonane bardzo starannie i - warto dodać - zostały stworzone ręcznie. Zresztą spójrzcie tylko na screeny dołączone do niniejszej recenzji. Udźwiękowienie stoi również na wysokim poziomie. Po pierwsze, odgłosy otoczenia są naprawdę realistyczne, a klimat buduje niezwykle udany soundtrack. Pojawia się pewien motyw przewodni, który szczególnie przypadł mi do gustu, bo tworzył niesamowitą atmosferę. Nie zanucę, wybaczcie. Całość dopełniają świetnie wyreżyserowane cut-sceny oraz animacje, które wyglądają, jakby wykonano je techniką motion-capture (możliwe, że właśnie z takiej technologii skorzystano, ale pewności nie mam).
![]()