Nosgoth - już graliśmy!

Sławek Serafin
2014/03/11 10:18
2
0

Wampiry polują na ludzi, ludzie polują na wampiry - jedna wielka łowiecka sielanka...

Wyobrażam sobie, jak bardzo zawiedzeni byli fani Legacy of Kain, gdy okazało się, że wielki powrót do tej serii po ponad dekadzie przerwy jest zupełnie czymś innym, niż sobie wymarzyli. Ja osobiście wielbicielem nie jestem, ale rozumiem, jaki to ból, gdy zamiast porządnej, singlowej gry z mocną fabułą i ciekawymi bohaterami, dostaje się bezosobową sieciówkę, na dodatek free-to-play. Tyle tego ostatnio jest, po co jeszcze jedna taka produkcja, nie? I to na dodatek dokonująca nekrofilskiego gwałtu na ukochanej przez wielu serii gier! Zgroza, po prostu zgroza. I niesmak.

Nosgoth - już graliśmy!

Niesmak to było zresztą pierwsze wrażenie, jakie wywołał we mnie Nosgoth. Zanim bowiem zacząłem grać, z ciekawości zajrzałem do sklepu w grze. Wiadomo, jak darmówka, to sklep będzie. A co w nim można znaleźć? Wszystko. Nowe bronie, nowe umiejętności... dostępne za normalne pieniądze. Trochę mnie to zmroziło, bo jednak przyjęło się, że w dobrej "darmówce" płaci się tylko za kosmetykę. A tu Nosgoth bez żenady sprzedaje lepszy sprzęt i lepsze umiejętności. Porażka na całej linii, prawda? No jak to tak, ktoś ma mieć lepiej tylko dlatego, że wydał kasę?! Wstyd.

I rzeczywiście, wstyd. Tyle, że to ja się powinienem wstydzić, że w taki powierzchowny sposób oceniałem grę zanim jeszcze w nią zagrałem. Podobnie fani Legacy of Kain powinni się wstydzić, że zaocznie wieszają psy na Nosgoth. Ta gra nie zasłużyła sobie na to ani trochę. Jest zaskakująco dobra, tak dobra, że pewnie nawet najbardziej ortodoksyjni obrońcy Raziela nie znajdą zbyt wielu słów potępienia, gdy już rzeczywiście w nią zagrają. A taka możliwość powinna nastąpić wkrótce, bo choć Nosgoth jest aktualnie w fazie zamkniętych testów bety, to wygląda na to, że wszystko co najważniejsze jest już na miejscu i spokojnie można by udostępnić grę o wiele szerszemu gronu odbiorców. No tak, ale tak właściwie to o jakiej grze tutaj mowa?

Nosgoth to sieciówka z akcją widzianą z perspektywy trzeciej osoby, nastawiona na dość kameralne starcia czteroosobowych drużyn. Starcia asymetryczne, bowiem jedni gracze wcielają się tutaj w ludzi, drudzy zaś w wampiry i, jak łatwo się domyślić, obie te frakcje mocno się od siebie różnią. Od razu powiem, że ta asymetria przemawia zdecydowanie na plus po stronie Nosgoth - strasznie mało jest teraz takich gier, a w prawie wszystkich sieciówkach króluje daleko posunięta uniformizacja stron, która sprawia, że zawsze gra się tak samo. Nie tutaj jednak. Nosgoth trzyma się mocno dobrej tradycji wypracowanej między innymi przez sieciową zabawę z Aliens vs Predator, czy też tryb versus z Left 4 Dead 2 - fani tego ostatniego znajdą tu z pewnością coś dla siebie pod postacią jednego z wampirów, Reavera, którego umiejętności i ogólny sposób w jaki się nim gra, przypominają łudząco łowcę z Left 4 Dead.

W tym momencie każda ze stron oferuje trzy klasy postaci. Będzie ich więcej, ale w tym momencie trzeba się zadowolić tą liczbą. I nie jest trudno o zadowolenie, bo poszczególne klasy różnią się znacznie nie tylko między sobą, ale też mocno się zmienia styl rozgrywki w obrębie samej klasy, w zależności od tego, jakie dobierzemy jej wyposażenie. Zatem, u ludzi mamy Huntera, Alchemista i Scouta. Cała trójka korzysta z broni zasięgowej, co odróżnia ich od wampirów walczących zawsze w zwarciu. Hunter ma szybkostrzelną kuszę, Alchemist coś w rodzaju granatnika, a Scout oczywiście łuk, który tym mocniej rani, im dłużej się napina cięciwę. I już ta jedna podstawowa różnica w uzbrojeniu sprawia, że gra się nimi zupełnie inaczej - a to dopiero początek. Każda postać, czy to człowiek, czy wampir, ma tutaj poza główną bronią także dwie dodatkowe zdolności. Na przykład Hunter może wystrzelić salwę eksplodujących pocisków, a także rzucić bolasy, które oplątują przeciwnika i nie pozwalają mu na atakowanie i używanie zdolności specjalnych. Pozostałe ludzkie klasy też mają po parze zdolności i wygląda na to, że żadna z nich nie jest jakoś szczególnie przegięta, ale wszystkie mają spory potencjał jeśli chodzi o synergię - czyli łatwo tworzy się różnego rodzaju "combosy" w obrębie drużyny. A drużyna w przypadku ludzi to jest absolutna podstawa.

Główny tryb rozgrywek w Nosgoth to drużynowy deathmatch. Jest też jakiś tryb oblężenia, ale nie miałem okazji w niego zagrać. Tylko deathmatch. Słabo, nie? Taki staroć, przecież to powinno być nudne. Może i powinno, ale nie jest. Głównie dlatego, że gra wymusza samorzutną ścisłą współpracę między graczami. I najlepiej widać to właśnie po stronie ludzi, którzy muszą nieustannie trzymać się razem i osłaniać wzajemnie, jeśli chcą mieć jakiekolwiek szanse w tym starciu. Ludzie mają bowiem dużą siłę ognia, ale są mało mobilni i nie dysponują w zasadzie żadnymi metodami ogłuszania czy unieruchamiania przeciwników w inny sposób. Wampiry wręcz przeciwnie, bez najmniejszego trudu radzą sobie w pojedynkach jeden na jeden, i dlatego człowiek odizolowany od kolegów to martwy człowiek. Zbicie się w ciasne, choć wcale nie zlęknione stado, to najlepsza metoda na samotnie polujące wampiry.

No właśnie, a co z wampirami? Ich trzy klasy to Reaver, Tyrant i Sentinel. W odróżnieniu od ludzi nie mają one żadnej broni, a ich odpowiednik uzbrojenia to podstawowy atak specjalny, inny dla każdej z klas. Reaver zatem ma wielometrowy skok, który przyszpila i unieruchamia na kilka sekund nieszczęsną ofiarę. Tyrant może szarżować, obalając ludzi, których tratuje. A Sentinel, wredne, latające bydlę, którego nauczyłem się szczerze nienawidzić, porywa delikwenta z ziemi, unosi w powietrze, a następnie upuszcza w wybranym miejscu, najprawdopodobniej tuż pod nos kolegów z drużyny, taka jego mać. Oczywiście, wampiry też mają swoje dodatkowe zdolności - skubany Sentinel może na przykład przewrócić wrogów podmuchem wywołanym potężnym machnięciem skrzydłami, lub też zabawić się w żywą bombę i rąbnąć z wysokości w jakiś punkt, robiąc sporo krzywdy pechowcom znajdującym się w tymże punkcie. I podobnie jak w przypadku ludzi, wampirze umiejętności można łączyć na różne sposoby w ramach drużyny, tworząc ciągi bardzo niefortunnych dla przeciwnika zdarzeń.

GramTV przedstawia:

A to dopiero początek. Pamiętacie ten bezwstydny sklep, którym się bulwersowałem na początku? Otóż każda z klas może zostać mocno zmodyfikowana pod każdym względem. Można im wymienić podstawową broń/zdolność, a także te dodatkowe. W tym momencie zamienników nie ma jeszcze zbyt wielu, czasem jest tylko jedna alternatywa, ale podejrzewam, że docelowo będzie ich całkiem sporo - bronie dla klas ludzkich występują w czterech różnych odmianach, wydaje się więc, że i pozostałe zdolności będą tak zróżnicowane, nawet jeśli na razie nie są. No właśnie, kluczem jest tutaj owo zróżnicowanie. Zżymałem się na opcję kupienia lepszego sprzętu za prawdziwe pieniądze, bo nie wiedziałem, że w Nosgoth... nie ma lepszego sprzętu. Ten dodatkowy, opcjonalny, nie jest lepszy. Jest inny, ale nie lepszy. Na przykład kusze dla Huntera. Można wziąć model zadający większe obrażenia, ale mniej szybkostrzelny i z mniejszym magazynkiem. Można przeciwnie, wziąć taką kuszę, która ma dwukrotnie większy magazynek, ale lżejsze i przez to słabiej raniące bełty. A można i taką, która strzela krótkimi seriami po trzy pociski, bardzo celnymi, ale nie jest w stanie prowadzić ciągłego ognia jak pozostałe. Czy można wyłonić jakąś bezdyskusyjnie najlepszą z tych broni? Nie, nie można. Wszystko zależy od osobistych preferencji i opracowanej taktyki, żadna z tych broni nie ma jednoznacznie lepszych statystyk od pozostałych. I podobnie jest z opcjonalnymi umiejętnościami dodatkowymi, zarówno u wampirów, jak i u ludzi. Wszystkie są fajne, wszystkie mają swoje zastosowania, żadna nie daje jakiejś szczególnej przewagi nad pozostałymi. I stąd moje początkowe zastrzeżenia do sklepu nie miały żadnych sensownych podstaw - wręcz przeciwnie nawet, to dobrze, że można od razu kupić wszystkie opcjonalne zdolności i sprzęt. Ci, którzy nie chcą płacić, odblokują go sobie stopniowo, ale nie ma żadnych przeciwwskazań co do tego, by nie zacząć eksperymentowania z różnymi zestawami wyposażenia od samego początku. Zwłaszcza, że to eksperymentowanie jest takie fajne. Bo i gra jest strasznie fajna.

Ludźmi gra się jak zaszczutą, ale nieźle uzbrojoną zwierzyną. Z kolei wampiry to przyczajeni do ataku z zaskoczenia łowcy, przemieszczający się z parkourową swobodą po ścianach i dachach. Każdy mecz wygląda tak, że najpierw gramy po jednej ze stron, a potem po drugiej, zamieniając się miejscami z naszymi przeciwnikami - i zwycięstwo następuje dopiero po podliczeniu wyniku z obu rund. Zwycięstwo i wynik są tutaj zresztą kwestią trochę drugoplanową, bo najwięcej satysfakcji daje po prostu wykańczanie wrogów. Wymaga to umiejętności, ale nie tylko, bo także stosowania odpowiedniej do danej klasy taktyki, a także drużynowej współpracy - i stąd właśnie satysfakcja, bo każdego "fraga" trzeba wypracować. Nie jest to jakieś szalenie trudne, nie zrozumcie mnie źle, ale po prostu pokonanie wroga wymaga czegoś więcej niż najechania nań celownikiem i kliknięcia. I to jest fajne. Fajna jest też dynamika rozgrywki, w której momenty eksplodującej, dzikiej akcji przedzielane są trwożliwym rozglądaniem się dookoła i tuleniem się do ścian w przypadku ludzi oraz czajeniem się po dachach i urządzaniem zasadzek w przypadku wampirów.

Sam byłem w lekkim szoku, gdy zdałem sobie sprawę, jak świetnie mi się w ten Nosgoth gra. Niby taka sztampa, wampiry kontra ludzie, niby takie chamskie wykorzystanie lubianej marki do zrobienia wyciągającej kasę darmówki, niby dość wtórny mimo wszystko pomysł na rozgrywkę - a gra się super. Nosgoth wie, jak budować fajny klimat, wie jak utrzymać tempo gry, wie jak trzymać w napięciu i dawać satysfakcję. Wie, mówiąc krótko, jak się dobrze gra. Niezła niespodzianka, nie? Od lat nie było takiej dobrej asymetrycznej sieciówki, nie licząc fantastycznego, ale zupełnie innego przecież Natural Selection 2.

Oczywiście, raczej nie jest to gra z gatunku tych, którym się poświęca setki godzin, w czasie których szlifuje się umiejętności i odkrywa kolejne taktyki. Nie jest na to chyba wystarczająco głęboka. Ale płytka też nie jest, ani trochę i wydaje się, że można tu spędzać bardzo miło czas. Może nie nałogowo, ale rekreacyjnie i to nawet w dużych ilościach. Zresztą, okaże się za jakiś czas, gdy beta Nosgoth się otworzy i zacznie się większy ruch w interesie. Na razie zaś przyznaję całkowicie zaskoczony, że ta gra jest czymś o wiele większym i o wiele lepszym, niż mogłoby się komukolwiek wydawać. Jakże miło jest przeżywać takie niespodzianki.

I tylko płatne skórki dla postaci mi się nie podobają. Unreal Engine daje radę z grafiką, zwłaszcza mapy wyglądają świetnie, ale alternatywne skórki są albo przeciętne, albo zwyczajnie słabe, moim zdaniem, zwłaszcza te dla ludzi. Jednak czego jak czego, ale dodatkowych skórek po premierze Nosgoth z pewnością nie zabraknie, więc wszystko przed nami.

Komentarze
2
Usunięty
Usunięty
11/03/2014 14:43

Zgadzam się z opinią autora - gra się przyjemnie i fajnie jest pyknąć sobie meczyk czy dwa dziennie, ale z nóg nie zwala. Wampirami gra się moim zdaniem nieco łatwiej (zawsze można zwyczajnie uciec przed atakiem), ale jeśli ludzie ze sobą dobrze współpracują to mają szanse wygrać - bez teamplay''u w pojedynkę są bez szans. Póki co grę psuje masa bugów (ale to w końcu beta, naprawią), często długi czas oczekiwania na 8 graczy (gdy otworzą betę, to zapewne problem zniknie) i mały wachlarz broni i umiejętności dla niepłacących. Ogólnie polecam fanom serii Legacy of Kain i tego typu gier TPP :)

Usunięty
Usunięty
11/03/2014 11:55

Tak jak przy pierwszych zapowiedziach byłem po prostu wściekły (nie wiem czego w sumie oczekiwałem tysiecznego cofniecia w czasie tylko po to by znów grać Razielem ? Restartu seri ? ) , to po przeczytaniu pochlebnych opini i obejrzeniu filmików z rozgrywki gra wskoczyła na pierwsze miejsce tytułów do zagrania . Gdybyście mieli jakiś wolny klucz to przyjmę murowanie .