W ostatnich tygodniach obserwowaliśmy rozkład zasłużonego wydawcy, jakim było THQ. Pochylmy się więc na chwilę nad jego barwną, trwającą niemal ćwierć wieku historią.
W ostatnich tygodniach obserwowaliśmy rozkład zasłużonego wydawcy, jakim było THQ. Pochylmy się więc na chwilę nad jego barwną, trwającą niemal ćwierć wieku historią.
Debiutancką produkcją wydaną przez THQ był Peter Pan and the Pirates, powstały z myślą o konsoli NES. Równolegle spółka zajmowała się także produkcją zabawek i gier planszowych, ale dualizm trwał tylko do roku 1994. Biznes w branży elektronicznej rozrywki kręcił się bowiem tak dobrze, że postanowiono porzucić drugą gałąź działalności. Odważną decyzją kierownictwa firmy było pozostanie przy konsolach starej generacji, podczas gdy na rynku brylować zaczęły PSX, Saturn i Nintendo 64. Okazało się to strzałem w dziesiątkę, bo gry na SNES-a dalej sprzedawały się świetnie, a koszty ich wyprodukowania były nieporównywalnie mniejsze od tych potrzebnych na stworzenie tytułu na nowy sprzęt.
![]()
Sukces ten odcisnął zresztą swoje piętno na całej późniejszej historii firmy - gry bazujące na wrestlingu były obecne w jej katalogu praktycznie do samego końca. Nie zawsze było jednak z nimi tak różowo. Electronic Arts widząc, jaką popularnością cieszy się produkcja oparta na marce WCW postanowiło zdobyć do niej prawa, co zresztą mu się udało. THQ mocno to odczuło, gdyż zaledwie w ciągu dwóch dni wartość jednej akcji spółki spadła o 40 (!) proc. Farrell nie zamierzał jednak załamywać rąk i szybko dogadał się z konkurencyjną dla WCW organizacją World Wrestling Federation. Gier spod znaku WWF, a później WWE, THQ wydało aż 26. Wrestling był z pewnością jednym z najbardziej rozpoznawalnych znaków firmy.
![]()
Początek XXI wieku to zresztą dla THQ okres intensywnych zakupów. W 2004 roku firma przejęła twórców słynnego Homeworlda, Relic Entertainment, a także mniej znaną ekipę Blue Tongue Entertainment, autorów m.in. obu odsłon de Bloba; w 2006 wcieliła Vigil Games, które następnie wydało na świat dwie części Darksiders oraz Juice Games, najbardziej znane z wyścigowej serii Juiced. W tym samym roku THQ powołało do życia załogę Kaos Studios, sformowaną w dużej mierze z ludzi odpowiedzialnych za jednego z najpopularniejszych modów do Battlefielda 1942, Desert Combat. Ale zakupy nie odbywały się jedynie na płaszczyźnie studiów, ale także licencji.
![]()
Wszystko to prezentuje się barwnie i obiecująco. Dlaczego zatem u progu drugiej dekady XXI wieku THQ stanęło nad przepaścią i zsunęło się po urwisku? Przyczyn zapewne jest co najmniej kilka. Niemal równo rok temu analizę przeprowadził serwis Kotaku. Artykuł pojawił się na łamach serwisu nie bez przyczyny - wypunktowano bowiem, że w 2007 roku za jedną akcję THQ trzeba było zapłacić 30 dolarów, zaś po pięciu latach jej wartość spadła do 0,7 dolara. Na ławie oskarżonych o doprowadzenie do takiego stanu rzeczy posadzono sześciu potencjalnych winowajców, spośród których każdy miał dołożyć od siebie mniejszą lub większą cegiełkę:
![]()
Szósty oskarżony zasługuje na osobny akapit, bo to sprawca chyba największego nieszczęścia w całej historii THQ - uDraw. Urządzenie pozwalające rysować w wirtualnej rzeczywistości, wprowadzone najpierw na Wii, a następnie na Xboksa 360 i PlayStation 3, okazało się katastrofą na miarę zrzucenia bomby jądrowej. Koszty tej inwestycji miały wynieść spółkę 100 milionów dolarów (nie trzeba chyba dodawać, że dla firmy takiego kalibru taki wydatek jest kolosalny), tymczasem urządzenie sprzedawało się FA-TAL-NIE. THQ na początku ubiegłego roku przyznało, że na magazynach zalega mu 1,4 miliona egzemplarzy tego sprzętu. Tak gigantycznych strat nijak nie dało się nadrobić, tym bardziej, że w spółce nie działo się najlepiej już od paru lat. Wydawca zamykał, sprzedawał lub przywracał niezależność posiadanym przez siebie ekipom (Heavy Iron Studios, Incinerator Studios, Big Huge Games, Kaos Studios, Juice Games), porzucał marki (MX vs. ATV, UFC).
![]()
Interesującą refleksję na temat THQ przedstawił na łamach GamesIdustry.biz Rob Fahey, już w tytule sugerując, że firma padła ofiarą zmian zachodzących na rynku. I nie jest to opinia odosobniona. Jeszcze przed ogłoszeniem bankructwa, prezes Ubisoftu Yves Guillemot mówił: - To co stało się z THQ jest regularnym zjawiskiem w czasach tranzycji. Niektórym udaje się przetrwać, inni podążają w nowych kierunkach. Tego samego doświadczyły u krańca poprzedniej generacji Atari, Midway czy Acclaim. Publicysta GI.biz dodaje do tego jeszcze jeden czynnik: próbę utrzymania zbyt wielu srok za ogon. - Hardkorowe gry na PC i konsole; gry na urządzenia przenośne; produkcja sprzętu i kontrolerów skierowanych do odbiorców okazjonalnych; branża dziecięca... To są różne i dalekie od dopełniających się formy biznesu, a to, że wszystkie siedzą pod szerokim parasolem z napisem "gry wideo" o niczym już nie świadczy. Nawet duża firma miałaby trudności z odniesieniem sukcesu w tak wielu różnych od siebie sektorach, a THQ nie było dużą firmą - pisze Rob Fahey.
![]()
THQ (1989-2013)