Drakensang Online to świetna i w dodatku darmowa gra hack'n'slash obsługiwana za pomocą przeglądarki, którą powinien zainteresować się każdy fan gatunku hack'n'slash. Dlaczego?

Drakensang kojarzy się graczom z papierowym systemem RPG zatytułowanym The Dark Eye oraz oczywiście serią komputerowych RPG-ów. Dotychczas doczekała się ona dwóch odsłon i na razie nie wiemy, czy powstaną kolejne. Pewne jest natomiast to, że marka nadal będzie widoczna na rynku, a to za sprawą przygodówki The Dark Eye: Chains of Satinav, a także dwóch przedstawicieli gatunku hack'n'slash. Pierwszy z nich, The Dark Eye: Demonicon, ukaże się jeszcze w tym roku, natomiast drugi, darmowy Drakensang Online, od dłuższego czasu dostępny jest dla wszystkich zainteresowanych w wersji beta. Postanowiłem go przetestować i muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem. Gra, pomimo iż obsługiwana jest za pomocą przeglądarki, może śmiało konkurować z innymi produkcjami MMO, które doczekały się pudełkowego wydania.
Aby przystąpić do zabawy, wystarczy zarejestrować się na polskojęzycznej, oficjalnej stronie Drakensang Online i wykreować swoją postać w niezbyt rozbudowanym edytorze, do którego przechodzimy, wciskając wielki pomarańczowy przycisk z napisem „rozpocznij grę”. Wpisujemy imię naszego bohatera, wybieramy klasę, płeć oraz budowę ciała i fryzurę. Po skorzystaniu z przycisku „stwórz” natychmiast zostajemy przeniesiemy do właściwej części rozgrywki i możemy rozpocząć siekanie przeciwników. Zabawę można rozpocząć z poziomu przeglądarki lub – co jest znacznie bardziej komfortowe - bezpośrednio z pulpitu, po uprzednim pobraniu klienta gry.

Opisywany tytuł oddaje do naszej dyspozycji trzy klasy postaci, przynajmniej na tę chwilę – z informacji zawartych na oficjalnej stronie Drakensang Online wynika, że niebawem powinny pojawić się kolejne. Na razie możemy wybierać pomiędzy Czarodziejem Kręgu, Rycerzem Zakonu Smoka i Strażnikiem Lasu. Pierwszy z nich to typowy mag, który preferuje walkę na dystans, więc – tradycyjnie – w tym przypadku rozgrywka jest nieco łatwiejsza, choć niektórzy wrogowie mimo wszystko zadają mu mocne obrażenia. Drugi to specjalista w starciach na krótkim dystansie, który wyposażony w na początku mniejszy, a później znacznie potężniejszy miecz i tarczę, nierzadko wpada pomiędzy oponentów, by rozprawić się z nimi przy pomocy dostępnego ekwipunku. Trzeci z kolei ma na wyposażeniu łuk, dzięki któremu – podobnie jak mag – atakuje z daleka, ale równie dobrze sprawdza się w pojedynkach toczonych w zwarciu, podczas których używa chociażby sztyletu. Może także zdekoncentrować i osłabić intruza strzałą, a następnie podbiec, by dobić go błyszczącym ostrzem.
System rozwoju postaci, który został zastosowany w Drakensang Online, z pewnością nie każdemu przypadnie do gustu. Tradycyjnie wykonując kolejne zadania i zabijając napotkanych przeciwników (nierzadko ich pokonanie jest wymagane do ukończenia danej misji) zdobywamy punkty doświadczenia, a kiedy uzyskamy ich odpowiednią ilość, awansujemy na kolejny poziom. O postępie informuje nas pasek widoczny u dołu ekranu. Problem w tym, że tak naprawdę nie mamy żadnego wpływu na to, jaki kształt przybierze nasz bohater w dalszej części zabawy i – jeśli rozpoczęlibyśmy grę po raz drugi – nie możemy liczyć na odmienny przebieg rozgrywki. Wszystko będzie wyglądało identycznie. Dlaczego? Ponieważ nie otrzymujemy punktów, które możemy przypisać pod poszczególne cechy postaci, takie jak siła, zręczność czy magia, a umiejętności odblokowują się automatycznie na danym poziomie doświadczenia.

Zadania w Drakensang Online nie należą do zróżnicowanych, w efekcie czego cała rozgrywka skupia się wciąż na tym samym, czyli walce. Musimy zbierać wypadające z wrogów przedmioty i dostarczyć je zleceniodawcy, ubić określoną liczbę potworów w danej miejscówce czy też porozmawiać z innymi mieszkańcami wirtualnego świata. Fabuła nie odgrywa tutaj kluczowej roli, a występujące w grze dialogi (nierzadko strasznie drętwe) są tak naprawdę jedynie (zbędnym?) dodatkiem. Można przechodzić kolejne poziomy, rezygnując z czytania ich i opierać się na informacjach zawartych na mapie – poszczególne ikonki wskazują, czy możemy odebrać nagrodę od naszego zleceniodawcy oraz, kto ma dla nas zadanie do wykonania. To nawet lepiej, bo do zabawy można dołączyć zarówno na kwadrans, czekając na kogoś w centrum, lub też na kilka godzin, wieczorem przy ciepłej herbacie, kosząc hordy wrogów. Zarówno w jednym, jak i drugim przypadku opisywana produkcja sprawdza się wyśmienicie. Co ciekawe, jeśli nie mamy ochoty walczyć z przeciwnikami sterowanymi przez sztuczną inteligencję, możemy spróbować swoich sił w trybie PvP, gdzie stawimy czoła innemu, prawdziwemu graczowi.
Tym, co przykuwa do monitora, jest system walki – Drakensang Online to typowy przedstawiciel gatunku hack'n'slash. Sieczka, pomimo iż monotonna, sprawia mnóstwo frajdy, choć opiera się głównie na zwykłym wciskaniu jednego przycisku myszy i korzystaniu z umiejętności, które możemy przypisać sobie do poszczególnych okienek znajdujących się u dołu ekranu. Całość obsługujemy za pomocą myszy, co jest ogromną zaletą gry przeglądarkowej. Jeśli lubicie diablopodobne produkcje charakteryzujące się wysoką jakością wykonania, w których trafiacie do zróżnicowanych, malowniczych lokacji, a na Waszej drodze stają różnorodni wrogowie, to z pewnością dzieło Radon Labs przypadnie Wam do gustu.
Drakensang Online jest darmową grą, ale nie oznacza to wcale, że nie można w niej kupować przedmiotów za prawdziwe pieniądze. Walutą są mroczne monety, które nabędziemy płacąc przelewem lub SMS-em – dostępnych jest kilka różnych nominałów. Po dołowadowaniu swojego konta będziemy mogli nabyć nowe rodzaje broni, tarcze czy inne rzeczy przydatne podczas rozgrywki u kupców oznaczonych na mapie i w lokacjach specjalną ikonką. Oczywiście jeśli je zakupimy, znacznie ułatwimy sobie zabawę, ale jednocześnie odbierzemy sporo frajdy z niej płynącej – zdecydowanie lepiej po prostu przechodzić kolejne lokacje, zbierać wypadające z wrogów itemy, a następnie odwiedzać sklepikarzy i płacić im tym, co zdobyliśmy świetnie się bawiąc.
Niezaprzeczalnym atutem Drakensanga Online jest oprawa wizualna. Stoi ona na wyjątkowo wysokim poziomie – w lokacjach zaobserwujemy mnóstwo szczegółów, a zastosowana paleta barw stanowi ucztę dla oczu. Dawno nie widziałem tak świetnie wykonanej gry przeglądarkowej i śmiem twierdzić, że śmiało z taką grafiką mogłaby ona ukazać się w tradycyjnej sprzedaży. Co ważne, w parze z nią idzie bardzo dobra optymalizacja. Na najwżyzych ustawieniach można grę uruchomić na średniej klasy pececie, a na najniższych działa nawet na biurowym laptopie ze zintegrowaną kartą graficzną na pokładzie. To bardzo ważne. Nie miałem co prawda możliwości sprawdzenia gry na netbooku lub tablecie, ale skoro na nie było problemów z działaniem na laptopie z Intel GMA 4500, to na mniejszych urządzeniach też powinno grać się komfortowo.

Drakensang Online wciąż ewoluuje. W obecnej fazie gra prezentuje się wyśmienicie i można ją z czystym sumieniem polecić fanom gatunku. Nie napiszę, że to dobra rozgrzewka przed premierą Diablo III, bo byłoby to krzywdzące dla Radon Labs, czyli twórców gry. Ich produkcja jest raczej świetną, darmową alternatywą dla – miejmy nadzieję nadchodzącego wielkimi krokami – dzieła Blizzarda. W tej roli spełnia się znakomicie i już teraz znalazła pokaźne grono odbiorców. Autorzy wciąż ją rozbudowują, dodając nowe opcje – wspomniałem już o przygotowywanych klasach postaci, ale na tym nie koniec, gdyż otrzymamy również nowe lokacje i zadania. Zaletą dla wielu będzie również fakt, że całość jest przetłumaczona na język polski. Jednym słowem – brać i grać!