X-Men: Destiny - recenzja

Rafał Dziduch
2011/10/31 19:00
9
0

X-Men: Destiny reklamowano jako połączenie RPG-a i gry akcji osadzonej w świecie komiksowych superbohaterów Marvela. RPG jest w tej grze "tyle co kot napłakał", a akcja sprowadza się do biegania po częstokroć pustych korytarzach i bezustannego aplikowania wrogom tych samych combosów. Do tego dostajemy grafikę rodem z PS2, całkiem bezmyślnych przeciwników, a jako bonus grę, która czasami lubi się zawiesić (grałem na PS3 i kilka razy mnie to spotkało, co wprawiło mnie w lekki szok). No i powiedzcie sami – jak ja mam to ocenić?

X-Men: Destiny reklamowano jako połączenie RPG-a i gry akcji osadzonej w świecie komiksowych superbohaterów Marvela. RPG jest w tej grze "tyle co kot napłakał", a akcja sprowadza się do biegania po częstokroć pustych korytarzach i bezustannego aplikowania wrogom tych samych combosów. Do tego dostajemy grafikę rodem z PS2, całkiem bezmyślnych przeciwników, a jako bonus grę, która czasami lubi się zawiesić (grałem na PS3 i kilka razy mnie to spotkało, co wprawiło mnie w lekki szok). No i powiedzcie sami – jak ja mam to ocenić? X-Men: Destiny - recenzja

Prawda jest taka, że potencjał tkwiący w tym tytule był całkiem spory. Zdolni scenarzyści byliby w stanie wykrzesać dużo ze wstępnego założenie, w którym wcielamy się w jednego z trojga bohaterów, odkrywającego w sobie moc genu „X”. Nie szukając daleko, podobne zawiązanie akcji było choćby w InFamous, gdzie nasz podopieczny też ze zdziwieniem odkrył u siebie pewne nadnaturalne moce. Zresztą – co drugi komiks jest właśnie o tym! Równie zdolni koderzy powinni opracować wciągający i pasjonujący gameplay, który dałby możliwość rozwinięcia ciekawego systemu walki, opierającego się na nietuzinkowych przecież zdolnościach herosów. Specjaliści od RPG powinni zaś opracować pasjonujące questy i ożywić cały świat rzeszami NPC-ów, a w tym względzie mieli do dyspozycji pokaźny garnitur postaci stworzonych przez Marvela. Eh, marzenia ściętej głowy...

Dlaczego tu tak brzydko?

Niestety utalentowanych pracowników w kanadyjskiej firmie Silicon Knights najwyraźniej zabrakło. Większość członków ekipy jest odpowiedzialna za chłodno przyjęty Too Human, więc może to coś wyjaśnia. Główny, ale wcale nie jedyny zarzut pod adresem X-Men: Destiny dotyczy przestarzałej technologii, na której wszystko hula. Ta gra wygląda jakby była tworzona na PS2 i dosłownie odstrasza słabą grafiką. Oglądana na telewizorze full HD wygląda szkaradnie. Tekstury wirtualnego San Francisco są szaro-bure i pozbawione jakichkolwiek szczegółów. Tak się akurat składa, że ostatnio oglądaliśmy całkiem udane San Francisco w Driver, ale te obie metropolie pod względem jakości wykonania dzielą lata świetlne. W X-Men: Destiny czasami zdarza się nawet, że bohaterowie w trakcie krótkich dyskusji przedstawieni są na kompletnie czarnym tle. Graficy nie błysnęli talentami, ani jeśli chodzi o zróżnicowanie scenerii (biegamy tunelami i ulicami, trafiamy do podziemnych baz i kanałów albo skaczemy po szkieletach zawalonych budowli), ani postaci, które również nie są – jak na dzisiejsze standardy – niczym specjalnym. Wprawdzie z upływem czasu grafika jakby się poprawia, ale albo mówimy tu nadal o stanach średnich, albo po prostu się przyzwyczaiłem. Ktoś może powiedzieć, że przecież oprawa wideo nie jest najważniejsza. To prawda – nie jest. Jednak jeśli od pierwszych minut dosłownie straszy, zamiast zachwycać, z większą rezerwą podchodzi się do aspektów gameplayu.

Dlaczego tu tak brzydko?, X-Men: Destiny - recenzja

I te niestety też nie porywają. Weźmy choćby wspomniane elementy RPG, które miały jakoś determinować rozgrywkę. W klasycznym rozumieniu RPG w tej grze nie występuje. Owszem na początku decydujemy o wyborze głównej mocy naszej postaci (jedna z trzech możliwych: teleportacja, kontrola gęstości materii oraz projekcja energii), potem kilkakrotnie mamy nawet wpływ na to, po stronie której frakcji mutantów się opowiemy (X-Meni lub Bractwo Mutantów), prowadzimy rozmowy z napotkanymi postaciami i możemy nawet zrezygnować z rozgrywania niektórych wyzwań, ale to wszystko o wiele ładniej wygląda w opisie, niż w rzeczywistości. Gra jest liniowa, więc rozmawiamy z NPC-ami tylko wtedy, kiedy zostało to przewidziane w scenariuszu. Nie ma wolności i swobody w zwiedzaniu świata, a pogawędki sprowadzają się wyłącznie do odklikania kolejnych tematów. Ekipa tworząca grę nie przewidziała nawet zmiany koloru wypowiedzi już raz odsłuchanych, przez co czasami pyta się przez pomyłkę i pośpiech o to samo. Zresztą te rozmowy nie mają nawet charakteru typowego dla RPG. Po kliknięciu każdego tematu wysłuchujemy po prostu tyrady rozmówcy, więc równie dobrze mogłyby to być typowe cutscenki. To ma być RPG? Nic z tego! X-Men: Destiny to czystej wody TPP action i tego się trzymajmy.

Moce i combosy

Poza rozmowami w X-Men: Destiny oczywiście dużo się walczy. Na wstępie wybieramy jednego z trojga bohaterów i obdarzamy go mocą (np. teleportacja, możliwość zmieniania się w kamień lub dystansowe miotanie pociskami). Nasz świeży mutant dostaje gołe drzewko umiejętności, które – wzorem innych gier akcji - stopniowo da się rozwijać za specjalne orby pozyskane z ciał poległych wrogów. Ten element ratuje nieco sprawę, bo w sumie mocy jest kilkadziesiąt i niektóre są nawet fajne. Japońska uczennica Aimi Yoshida, na którą się zdecydowałem potrafiła zmieniać swoje ciało w wielką i twardą kulę, która taranowała wrogów; wyrzucała specjalne miny, które detonując, rozwalały przeciwników; miała też w zanadrzu różne ciosy z wyskoku, a swojej najsilniejszej formie zmieniała się w wielkiego Tytana, który dosłownie miażdżył przeciwników. Moce i combosy, X-Men: Destiny - recenzja

Bohaterowie mają również do dyspozycji zestaw czterech genów, które podzielono na kilka grup (ofensywne, defensywne, użytkowe, a nawet związane z noszonym strojem). Niektóre z nich również da się rozwijać na kilku poziomach i to pod względem mechaniki nie różni się to od rozwoju drzewka umiejętności. Same starcia w nie są X-Men: Destiny, niestety, za bardzo pasjonujące i szybko stają się po prostu monotonne. Problem w tym, że przeciwnicy atakują hurtowo, kompletnie bez jakiejkolwiek strategii, a my po prostu musimy bezustannie naparzać w przyciski. Najczęściej też towarzyszy nam licznik, który wskazuje znienacka i pokazuje, ilu wrogów mamy jeszcze rozłupać. Dopiero po tym otwiera się dostęp do kolejnej części miasta, która z namaszczeniem zostaje pokazana przez najazd kamerą i oznaczona wielgachną ikoną „X”. Nie wiem jak Wam, ale mi takie ułatwienia kompletnie psują klimat i zabawę, zwłaszcza, że w tak liniowej grze są mało potrzebne. Dodatkowo zauważyłem w tym „planie ułatwień” autorów pewną niekonsekwencję. Otóż kilka razy gdzieś na moment utknąłem, bo gra nie mówiła akurat, co należało zrobić, a na przykład trzeba było wykończyć jeszcze dwóch wrogów, którzy ukryli się gdzieś na dachu. Takie sytuacje mocno mnie frustrują, bo w końcu gra ma dawać rozgrywkę, a nie sprawiać, że mam się zastanawiać, co w danej chwili zrobić i biegać po pustych korytarzach, by odszukać niedobitki.

Magneto i spółka

W grze pojawiają się również starcia z bossami, a w czasie całej historii spotkamy na swej drodze nawet sporo postaci dobrze znanych fanom uniwersum X-Men. Wśród tej menażerii znaleźli się na przykład: Cyclops, Quicksilver, Surge, Magneto, Nightcrawler, Wolverine czy Gambit, a co ciekawe nasza postać nauczy się wykorzystywać moce wielu innych mutantów. Walki z najsilniejszymi przeciwnikami są w sumie dość proste i niewiele się różnią od tego co znamy z innych gier. Najczęściej są kilkuetapowe, trzeba najpierw osłabić wroga, potem uciekać przed jego atakami, a na końcu go wykończyć. Zabrakło sekwencji QTE, więc część graczy pewnie będzie zadowolona, a część uzna to za kolejne uproszczenie. Dodatkowo w czasie misji pojawiają się wyzwania. Chodzi w nich z grubsza o to by w określonym czasie utłuc określoną liczbę przeciwników. Wyzwania dają nam zdobycz w postaci punktów, które można wydać na rozwój bohatera. Magneto i spółka, X-Men: Destiny - recenzja

Prawdę mówiąc, nie zachwyciłem się również fabułą X-Men: Destiny. Wydała mi się zbyt płytka, powielająca klasyczne komiksowe stereotypy i przewidywalna już od samego intra. Zawszę bawię się w prywatne obstawianie „złola” i tym razem trafiłem bez pudła, ale zabawy Wam nie zamierzam popsuć. Powiem tylko, że w San Francisco ktoś dokonał terrorystycznego ataku na uczestników wiecu, promującego harmonijną koegzystencję ludzi i mutantów. Naszej postaci przychodzi dowiedzieć się, kto stoi za atakiem i przy okazji uratować sporo ludzkich istnień. Po drodze dowiemy się trochę więcej o konflikcie pomiędzy mutantami, ale nie spodziewajcie się niczego odkrywczego. Trochę dziwi mnie ta „wpadka” z płycizną scenariuszem, bo odpowiadał za niego Mike Carey, postać z pewnością znana fanom komiksów spod znaku X-Men. Całość udało mi się ukończyć jedną postacią w 5 godzin i można to powtórzyć jeszcze dla dwóch pozostałych bohaterów, tylko po co?

GramTV przedstawia:

W sumie X-Men: Destiny to kiepska gra, która odwołuje się do popularnego uniwersum, ale tylko pozornie ma do zaproponowania coś ciekawego. Przedpremierowe obietnice nie zostały spełnione, a technologicznie gra odstaje od dzisiejszych standardów. Może gdyby wyszła w czasach świetności PS2, warto by dać jej szansę, ale obecnie nie ma to większego sensu. No chyba, że kochacie wszystko z napisem X-Man na pudełku, ale pamiętajcie wówczas, że Was ostrzegałem.

3,9
Słabizna, że aż oczy puchną. Tylko jeśli bardzo lubicie to uniwersum. Pozostali grają na własne ryzyko.
Plusy
  • zróżnicowane umiejętności
Minusy
  • oprawa graficzna
  • liniowość
  • banalne walki
  • słabe AI
  • przewidywalny scenariusz
Komentarze
9
Usunięty
Usunięty
05/11/2011 13:27

3,9 dla tego a dragon age 2 daliscie bodajze 9 albo 9,5 o ile pamiec nie zawodzi, DA2 ktore co najwyzej zaslugiwalo na naciagane 7/10

Mastermind
Gramowicz
Autor
01/11/2011 18:09
Dnia 31.10.2011 o 19:27, Witka1995 napisał:

Dlaczego te obrazki są tak mało ostre? Gra naprawdę wygląda tak rozmazanie?

te obrazki prezentują się lepiej niż gra w akcji :)

Mastermind
Gramowicz
Autor
01/11/2011 18:09
Dnia 31.10.2011 o 19:27, Witka1995 napisał:

Dlaczego te obrazki są tak mało ostre? Gra naprawdę wygląda tak rozmazanie?

te obrazki prezentują się lepiej niż gra w akcji :)




Trwa Wczytywanie