Alpha Polaris - recenzja

Adam "Harpen" Berlik
2011/08/04 17:02
2
0

Twórcy gry Alpha Polaris chyba za bardzo wzięli sobie do serca to, że najważniejsza w przygodówkach jest fabuła. Stworzyli świetną historię, ale niemal cała reszta pozostawia wiele do życzenia - warto jednak przymknąć oko na niedociągnięcia.

Twórcy gry Alpha Polaris chyba za bardzo wzięli sobie do serca to, że najważniejsza w przygodówkach jest fabuła. Stworzyli świetną historię, ale niemal cała reszta pozostawia wiele do życzenia - warto jednak przymknąć oko na niedociągnięcia. Alpha Polaris - recenzja

Alpha Polaris to debiutancka produkcja fińskiego studia Turmoil Games, które postanowiło załatać, miejmy nadzieję, że chwilową lukę w rynku, i zaoferowało produkcję adresowaną do fanów takich tytułów, jak The Thing czy też Darkness Within oraz Sanitarium. Stworzyło więc przygodówkę w konwencji thrillera psychologicznego, wykorzystującą interfejs typu point and click. Szkoda tylko, że nie straszy ona tak samo, jak inne produkcje tego typu – momenty grozy można policzyć na palcach jednej ręki. Nie oznacza to jednak, że gra jest pozbawiona klimatu. Atmosfera jest dość specyficzna, przygnębiającą i pozwalającą na to, by wczuć się w role bohaterów.

Wcielamy się w postać Rune'a Knudsona, który zostaje wysłany do tytułowej stacji badawczej celem zbadania zwyczajów mieszkających tam niedźwiedzi. Nie jest on osamotniony, ponieważ jednocześnie w misji biorą udział inne postacie, które zajmują się wydobywaniem ropy naftowej. Właściwa akcja zaczyna się wówczas, gdy my opiekujemy się znalezionym niedźwiedziem, a nasi towarzysze odnajdują ludzkie kości. Całą grupę w nocy zaczynają nawiedzać koszmary...

Fabuła jest bez wątpienia największą zaletą Alpha Polaris. Twórcy przygotowali wciągającą, dojrzałą historię, podczas której wspólnie z bohaterami będziemy przeżywać kolejne wydarzenia. Pełno tutaj dojrzałych dialogów (nie brakuje uzasadnionych wulgaryzmów), nieoczekiwanych zwrotów akcji, a także zróżnicowanych zagadek natury logicznej, czyli elementów, które są najważniejsze w grach przygodowych. Gołym okiem widać, że nadrzędnym celem autorów recenzowanej produkcji było przedstawienie jak najciekawszej historii. Dlatego też oprócz losów głównego bohatera, możemy również zobaczyć, jak pozostałe postacie radzą sobie w trudnym położeniu.

Wszystko byłoby w jak najlepszym porządku, gdyby nie jedno „ale”. Mianowicie napisy końcowe w Alpha Polaris ujrzymy zaledwie po prawie pięciu godzinach zabawy. Należy dodać, że przez ten czas możemy bez żadnego pośpiechu zwiedzić kolejne lokacje i w spokoju wykonać wszystkie zadania. Ciężko zatem wydłużyć ten czas, co niestety należy zaliczyć in minus. Zaczynam się powoli przyzwyczajać, że współcześnie wydawane gry przygodowe można ukończyć w jedno popołudnie, ale jednocześnie mam nadzieję, że inne studia nie będą brały przykładu z twórców Alpha Polaris czy też niedawno recenzowanego przeze mnie The Tiny Bang Story.

Twórcy Alpha Polaris umieścili w grze mnóstwo rozmaitych przedmiotów, a zbierając je możemy stworzyć kolejne rzeczy, dzięki którym będziemy mogli rozwiązać daną łamigłówkę. I to właśnie na kolekcjonowaniu przedmiotów i ich łączeniu skupia się większość rozgrywki. Oprócz tego musimy również wykazać się w zagadkach słownych. Największe zastrzeżenia budzi jednak zbyt zróżnicowany poziom trudności – zagadki są albo zbyt łatwe, albo zbyt trudne. Próżno szukać takich, w których trzeba pomyśleć przez dłuższą chwilę, by znaleźć rozwiązanie. Przez to trudno czerpać radość z wykonywania kolejnych zadań. Poza tym odniosłem wrażenie, że niektóre z nich wpleciono do rozgrywki na siłę. Wniosek? Lepiej po prostu skupić się na poznawaniu fabuły.

GramTV przedstawia:

Alpha Polaris może pochwalić się przejrzystym interfejsem użytkownika. Wystarczy jedno kliknięcie, by rozwinąć listę przedmiotów, które znajdują się w naszym ekwipunku. Otwierając dziennik również nie będziemy mieli żadnych kłopotów z odnalezieniem interesujących nas informacji. Problemem jest jednak to, że nasz bohater tak naprawdę niewiele zapisuje. Warto sięgnąć do zeszytu tylko wówczas, gdy mamy problem z jakąś zagadką słowną. Jeśli liczycie na to, że w dzienniku umieszczono ciekawe notatki związane z fabułą, których nie ujawniono w trakcie właściwej rozgrywki, to cóż... Nie przewidziano takich bonusów. Brakuje nawet przemyśleń Knudsona.

Wizualnie Alpha Polaris prezentuje bardzo nierówny poziom. Najbardziej w oczy rzuca się niedopracowanie wyglądu i animacji wszystkich postaci, które pojawiają się w grze (nota bene nie ma ich zbyt wiele) – tutaj osoby odpowiedzialne za ten element po prostu wykonali swoje zadanie na szkolną dwóję. Nieco lepiej, choć nie bardzo dobrze, spisali się pozostali pracownicy, którzy przygotowali lokacje oraz tła. Wyglądają one dość przyzwoicie, ale nie spełniają dzisiejszych standardów. Na niektóre obiekty można patrzeć z przyjemnością, przez pryzmat dawnych przygodówek, ale często widok przedmiotów po prostu zrazi potencjalnego odbiorcę, który w 2011 roku jest bardzo wymagający.

Nie można jednak nie wspomnieć o staraniach twórców. Plusem gry jest to, że sporą część lokacji możemy zwiedzać nie tylko za dnia, ale i również w nocy. Alpha Polaris charakteryzuje się ponadto niskimi wymaganiami sprzętowymi, więc zadziała bez problemu na kilkuletnim pececie, a nawet na średniej klasy laptopie, co jest niezaprzeczalną zaletą. Bardzo dobrze wypada udźwiękowienie – muzyka oraz odgłosy otoczenia, których słuchamy w trakcie zabawy, budują świetny, często przybijający klimat. Na plus należy zaliczyć także angielski voice-over (gra ukazała się w polskiej wersji z napisami)– głosy są dobrane bardzo dobrze, a aktorzy, którzy ich użyczyli świetnie wczuli się w swoje role. Podczas dialogów każda kwestia wypowiadana jest w niemal innym tonie – są spokojne wypowiedzi, ale nie brakuje i nerwowych dialogów.

Słowem podsumowania. Fabuła w Alpha Polaris jest poprowadzona pierwszorzędnie, bohaterowie przekonywający, a kolejne wydarzenia skutecznie zatrzymują gracza przed monitorem. Mechanika rozgrywki prezentuje się co najwyżej średnio, a momentami po prostu słabo, więc ciężko mówić o absorbującej zabawie. Do tego wszystkiego dochodzi słaba oprawa audiowizualna oraz skandalicznie krótki czas zabawy. Sugerowana cena wynosi 49,90 zł, czyli 10 zł za godzinę. Czy to opłacalna inwestycja? W dziesiejszych czasach raczej tak, choć trzeba dodać, że bardzo łatwo znaleźć inną, tańszą i lepszą przygodówkę, gwarantującą więcej godzin gry.

5,0
Warto zagrać, ale tylko dla fabuły
Plusy
  • fabuła
  • klimat
  • bohaterowie
  • voice-over
Minusy
  • zagadki logiczne
  • grafika
  • dziennik
  • cena/czas rozgrywki
Komentarze
2
Arkhaor
Gramowicz
13/08/2011 14:34

Dobra fabuła? Już idę do sklepu ;). Ahh... Sanitarium, ta nostalgia...

Usunięty
Usunięty
04/08/2011 17:23

Grałem w demo i akurat kończyło się wtedy kiedy wszystko co najlepsze miało się zacząć. Chyba będę musiał dorwać pełniaka i dowiedzieć się co dalej się wydarzy.PS:Ciekawostką jest nazwisko głównego bohatera. Knudson wywoływało u mnie delikatny uśmiech na twarzy głównie z powodu znanego - nieżyjącego już - misia polarnego z berlińskiego zoo o imieniu Knut właśnie.I na koniec potwierdzam: klimat fajny i fabuła wciągająca.