Pro Cycling Manager 2011 - recenzja

Patryk Purczyński
2011/07/07 09:10

Twórcy Pro Cycling Manager 2011 zapowiadali skupienie się przede wszystkim na jakości grafiki kolarzy. Problem w tym, że niedociągnięcia tej serii tkwią w zupełnie innych sektorach, i to w nich powinny zajść największe zmiany.

Twórcy Pro Cycling Manager 2011 zapowiadali skupienie się przede wszystkim na jakości grafiki kolarzy. Problem w tym, że niedociągnięcia tej serii tkwią w zupełnie innych sektorach, i to w nich powinny zajść największe zmiany. Pro Cycling Manager 2011 - recenzja

W Polsce piękne czasy kolarstwa, związane z takimi legendami jak Czesław Lang czy Ryszard "cudowne dziecko dwóch pedałów" Szurkowski, a także tłumami ludzi zgromadzonymi przy trasie Wyścigu Pokoju, dawno minęły. Toteż i ja przyznaję bez bicia, że - choć nazwiska Cavendish, Contador czy Szmyd nie są mi obce - to moją wiedzę na temat tej dyscypliny trudno określić mianem rozległej. Okazuje się jednak, że takowa przy rozgrywce w Pro Cycling Manager 2011 nie jest specjalnie potrzebna - i bynajmniej nie dlatego, że gra przechodzi się sama. Po prostu do naszej dyspozycji twórcy oddali bardzo wąski wachlarz działań. A to niestety sprawia, że w menu głównym, czyli jednym z dwóch placów dowodzenia, wieje nudą.

Nasze zadania jako menedżera teamu kolarskiego sprowadzają się w Pro Cycling Manager 2011 do kilku działań: decydowania o obsadzie zawodów, wybierania strategii na wyścig, podpisywania i przedłużania kontraktów, zakupu lepszych części do rowerów, organizowania wyjazdów na obozy treningowe, wysyłania obserwatorów mających wyszukać młode, nieoszlifowane talenty i kilku pomniejszych czynności. Do tego w trakcie wykonywania niektórych z nich wręcz razi bezsens proponowanych rozwiązań - bo niby dlaczego po sukcesie mojego kolarza muszę dokonać wyboru, z kim o tym porozmawiać (prasa, drużyna, zawodnik)? Dlaczego nie mogę każdemu z tej trójki poświęcić chwili czasu? I dlaczego nie mogę zdecydować, co powiedzieć mediom, jakimi słowami zmotywować całą ekipę, jak pokrzepić samego triumfatora? Jedyne moje autonomiczne postanowienie dotyczy tego z kim odbyć dyskusję na temat rzeczonego sukcesu.

Takich pytań o zbyt daleko idące uproszczenia można by zadać jeszcze wiele. Bo niby jak wytłumaczyć, że nie można ustawić reżimów treningowych? Wyjątek stanowi czas, w którym zespół przebywa na wyjazdowym zgrupowaniu, ale przecież nie są to jedyne chwile w sezonie poświęcone na ćwiczenie tężyzny poszczególnych partii ciała, prawda? Interakcja z samymi kolarzami też prawie że nie istnieje. Co jakiś czas dostajemy co prawda informacje, że jeden z zawodników jest niezadowolony z roli, jaką pełni w zespole. Kuriozalne jest jednak to, że nie możemy mu w żaden sposób odpowiedzieć. Podobnie wygląda nasz kontakt z mediami (konferencje prasowe? Pomarzyć można...), nie wspominając już o sponsorach, których reakcję na wyniki zespołu oceniamy jedynie na podstawie paska zadowolenia i ewentualnego wypełnienia celów, jakie założył sobie nasz darczyńca.

No dobrze, kilka kubłów zimnej wody wylanych, to teraz wypadałoby rzucić parę komplementów. Nie jest bowiem tak, że Pro Cycling Manager 2011 zawodzi na wszystkich płaszczyznach, choć wady z pewnością przeważają nad jasnymi stronami, a wręcz je przyćmiewają. Do największych zalet można śmiało zaliczyć rozbudowaną bazę danych. Wybieramy spośród kilkudziesięciu zespołów, w każdym co najmniej kilkunastu kolarzy, a do tego należy przecież doliczyć wolnych strzelców bez kontraktów. Razem daje to całkiem pokaźny zbiór imion i nazwisk, opatrzonych najczęściej malutkim zdjęciem. Problem w tym, że operowanie po menu z listą zawodników, gdy chce się znaleźć takiego, który spełnia nasze wymagania, jest niewygodne. Dodatkową uwagą jest uderzająca po oczach niedbałość. Z patriotycznego obowiązku zdecydowałem się na rozgrywkę grupą CCC Polsat Polkowice i niestety połowa składu ma poprzekręcane nazwiska. Taką sytuację można by tłumaczyć brakiem licencji, jednak teamy wyruszają w kilkusetkilometrowe trasy przyodziane w oficjalne barwy, a wielu kolarzy jest opatrzonych zarówno prawdziwymi danymi, jak i wizerunkiem, o odpowiednich statystykach umiejętności nie wspominając.

Warto też docenić to, co dzieje się podczas samego wyścigu - zarówno pod względem estetycznym, jak i emocji. Przejazdy z reguły mają realistyczny, acz schematyczny przebieg. Kilku śmiałków ucieka z peletonu, po kilkudziesięciu kilometrach gromadka zostaje jednak przez tenże peleton wchłonięta i wyścig kończy się emocjonującym finiszem grupowym. Oczywiście zdarza się, że uciekinierzy dojeżdżają do mety z kilkuminutową przewagą, jednak takie sytuacje należą do rzadkości. Tak jest na trasach płaskich. W górach peleton rozrywa się natomiast wraz z kolejnymi podjazdami. Silniejsi zawodnicy trzymają się z przodu stawki, gorsi mogą stracić nawet pół godziny. Śledzenie wyścigów, w obliczu nijakości aspektu menedżerskiego, staje się zatem solą rozgrywki w Pro Cycling Manager 2011. Tym bardziej, że możemy na bieżąco kontrolować przebieg przejazdu i wprowadzać zmiany w strategii ekipy. Nie czarujmy się jednak - i ten aspekt nie jest jakimś spektakularnym widowiskiem. Dopiero kilka kilometrów przed metą, a także na premiach górskich i sprinterskich, czuć nieznaczny przypływ adrenaliny.

GramTV przedstawia:

Pro Cycling Manager 2011 wypada nieźle pod względem graficznym, przynajmniej jeśli chodzi o wygląd i sposób poruszania się kolarzy. Trudno się temu jednak dziwić, skoro właśnie na ten aspekt, jak można przeczytać na oficjalnej stronie gry, twórcy położyli największy nacisk. Bez trudu w peletonie rozpoznajemy swoich - każdy ma bowiem na plecach charakterystyczne barwy zespołu. Sam kształt oraz animacja zawodników i ich rowerów również stoi na wysokim poziomie, zwłaszcza gdy przejazd obserwujemy z domyślnie ustawionej kamery. Na zbliżeniach nie jest już bowiem tak słodko. Na tym kończą się jednak pochwały dla warstwy wizualnej. Wszystko, co nie jest kolarzem i jego jednośladem już tak efektownie się bowiem nie prezentuje. Tereny przy trasie są ubogie w szczegóły, a kibice machający i dopingujący swoich ulubieńców są po prostu fatalnie animowani - nie ma w ich ruchach żadnej płynności. Słabo wypada też udźwiękowienie. W menu towarzyszy nam monotonna ścieżka złożona z kilku utworów na jedno kopyto, a poczynania kolarzy kwitowane są nieczęstymi, nasyconymi lekką emocją, spostrzeżeniami komentatora.

Pomimo tego, że w Pro Cycling Manager 2011 nie można mówić o menedżerskiej głębi, brakuje mi jeszcze jednej rzeczy - systemu ogólnych porad, podanych w zgrabnej i nienapastliwej formie. O ile ktoś nie miał do czynienia z poprzednimi odsłonami serii, początki są przez ten niedostatek trudne, a gracz zmuszony jest uczyć się na własnych błędach. Są one dotkliwe zwłaszcza w wyniku pomyłek popełnianych już w trakcie samego wyścigu. Ikon jest wiele, opisane są tylko lakoniczną informacją, która niewiele wyjaśnia, a do tego coś nam przy mini-panelu zawodnika nagle zaczyna mrugać. Oczywiście zawsze można zerknąć do instrukcji (tej, która instaluje się na naszym dysku razem z grą, Ubisoft jako firma dbająca o ekologię nie dodaje już przecież drukowanych książeczek) i tam sobie pewne sprawy wyjaśnić. Do tego niezbędna jest jednak znajomość języka angielskiego (tudzież holenderskiego, niemieckiego, francuskiego, włoskiego lub portugalskiego) - o rodzimych klientów wydawca nie zadbał.

A skoro już przy języku jesteśmy... Polska wersja była robiona na kolanie - to widać od razu. Dość powiedzieć, że gra zaraz po tym, jak wylądowała na moim dysku, nawet menusy miała w języku angielskim (dopiero udostępniony po kilku dniach patch rozwiązał tę kwestię). Pomijając tę wpadkę, w spolszczeniu występują liczne niedociągnięcia, błędy gramatyczne i literówki (najbardziej uderzają mimo wszystko te w bazie danych). Dobrze jednak, że w ogóle Pro Cycling Manager 2011 dostępny jest w jako-takiej polskiej wersji językowej, bowiem przy tej ilości tekstu dla wielu granie po angielsku byłoby po prostu męczarnią.

Pro Cycling Manager 2011 to gra, której daleko do wybitnej. Ba, nie można jej nawet określić mianem porządnego przedstawiciela gatunku menedżerskiego. Produkcja Cyanide nie wyczerpuje tematu rzemiosła pracy z kolarzami w stopniu choćby dostatecznym, przez co rozgrywka w znacznej mierze jest po prostu nudna. I to właśnie główna przyczyna, dla której tytuł kończy z tak niską oceną. Dodatkowo na jej zaniżenie wpływają liczne, wyżej opisane niedoskonałości (a wypadałoby jeszcze wspomnieć o takich wpadkach, jak nierozwijające się niekiedy rozwijane menu czy długie loadingi). Na plus można zapisać wspomnianą już bazę danych i animację kolarzy, a także możliwość wspólnej zabawy z innymi w multiplayerze i obecność edytorów: bazy danych i tras. Pytanie tylko, czy znajdą się tacy, którzy w obliczu nikłej jakości produktu będą chcieli się jeszcze w to bawić.

4,0
Najważniejszy aspekt menedżerski kuleje najbardziej
Plusy
  • baza danych
  • animacja kolarzy
  • realistyczne rozstrzygnięcia
  • cena
Minusy
  • nudna
  • mało opcji menedżerskich
  • niemal zerowa interakcja z drużyną i mediami
  • brak porad
  • niedbałe spolszczenie
  • uboga grafika i udźwiękowienie
Komentarze
10
pepsi
Redaktor
Autor
22/07/2011 19:27
Dnia 15.07.2011 o 01:15, Gumisiek2 napisał:

Do pepsiego: nie wiem, czy był sens recenzowania gry, skoro nie interesujesz się kolarstwem. Albo znajdźcie w redakcji jakiegoś amatora kolarstwa, albo odpuśćcie sobie recenzowanie tego tytułu. Szkoda, że końcowa ocena jest tak niska, zwłaszcza że na Metacritic średnia ocen dla tego tytułu wynosi 75/100 przy czterech recenzjach, a sama gra zbiera też dość dobre oceny na GOL-u (8/10 zarówno w recenzji, jak i z głosów użytkowników).

Już po Twoim komentarzu pojawiło się kilka recenzji zakończonych oceną 5 lub 5,5, więc nie jestem osamotniony w szorstkim podejściu do PCM 2011. Zresztą swoją ocenę gruntownie uargumentowałem - jako menedżer jest to gra słaba i ze swojego stanowiska się nie wycofuję.

Usunięty
Usunięty
16/07/2011 15:38

Dla jednych nudna jest piłka nożna, dla innych nudne są szachy.Widzę że, chyba tego nie kumasz.A mówienie że, w piłce dzieje się więcej dlatego jest ciekawsza tylko to potwierdza.Tak samo jak w piłce nie tylko oglądasz toczącą się piłkę, tak w kolarstwie nie tylko oglądasz jadące rowery.

Usunięty
Usunięty
15/07/2011 12:49

Bezsensowne porównanie i nie wiem po co tyle dyscyplin podałeś. Mnie interesuje piłka nożna, koszykówka, siatkówka czasem i na pewno jest w tym więcej emocji niż w patrzeniu na rowery. Skoki narciarskie oraz F1 jest według mnie również nudne. W takiej piłce nożnej oprócz toczenia się piłki dzieje się o wiele więcej: radość po zdobytym golu, smutek po straconym golu, piękne akcje, walka bark w bark, emocje gdy drużyna przegrywa a ma ostatni rożny w meczu, i wiele różnych innych sytuacji tworzy tę grę ciekawą. Kolarstwo choć mam szacunek do kolarzy, bo to ogromny wysiłek fizyczny dla nich, jest to jednak sport nudny.




Trwa Wczytywanie