Pierwsza część artykułu na temat przeróbek Kinecta cieszyła się tak dużą popularnością, że postanowiliśmy powrócić do tematu - wszak interesujących filmików i projektów nigdy za wiele. Przy okazji warto odnieść się ogólnie do komentarzy, jakie pojawiły się po pierwszym tekście. Chciałbym wyjaśnić, że celem mojego poprzedniego tekstu nie było, jak niektórzy zarzucali, promowanie Kinecta. Jeżeli publikujemy artykuł reklamowy, to wspominamy o tym w tekście, jak ma to miejsce w przypadku "Tygodnia z..." Jest dla mnie jasne, że Microsoft ma swoich pracowników, którzy zajmują się tą pracą. Patrząc na wyniki sprzedaży robią to zresztą chyba dosyć skutecznie, a ja odnotowuję ten fakt jedynie jako dziennikarz. Co więcej, nie zgodzę się do końca z zarzucanym mi "hurraoptymizmem". Tekst miał mieć charakter krótkiej prezentacji tego, co zrobili z urządzeniem jego posiadacze. Ocenę materiałów i ich "przełomowość", a także atrakcyjność technologii pozostawiam już Czytelnikom. O wadach Kinecta (np. słynne opóźnienie) wiem pewnie nie mniej i nie więcej niż inni. To że przeróbki nie są doskonałe również widać gołym okiem. Czasami jednak od "jakości" realizacji poszczególnych projektów ważniejszy jest sam pomysł. I właśnie taki charakter ma mieć również ten artykuł. Powstał po to, żeby zachęcić Was do własnych poszukiwań, których efektami może zechcecie podzielić się z nami w komentarzach. Tymczasem zobaczcie, co jeszcze wyszperałem w sieci.
Zacznijmy od animacji trochę podobnej do tej, jaka pojawiła się w poprzednim artykule. Tam mielismy do pracy zaprzęgnięty program Maya, w tym wypadku autorzy posłużyli się popularnym 3d Studio Max. Na poniższym filmiku widać, że efekt współpracy Kinecta i tego oprogramowania jest dość precyzyjny. Oczywiście zawsze można postawić pytanie, czy to tylko ciekawostka, czy może część filmowców (choćby i amatorów) skorzysta z takiej możliwości.
Ja widać, Kinect dość dobrze radzi sobie z postacią poruszającą się w kilku kierunkach, z wymachami ramion, czy nóg, a nawet podskokami. Co ciekawe, opóźnienie w przenoszeniu ruchów postaci na ekran wydaje się być stosunkowo nieduże. Był to, jak pamiętamy, największy zarzut jaki od premiery stawiano Kinectowi. Czy zatem da się je w jakiś sposób zminimalizować?
Skoro jesteśmy już przy animacji z użyciem Kinecta, warto zerknąć na poniższy materiał. Czy można animować wirtualne zwierzę we dwoje? Otóż, okazuje się, że nie ma z tym najmniejszych problemów, bo przecież urządzenie "wykrywa obecność" kilku osób.
W tym wypadku kamery wbudowane w Kinecta śledzą dwóch operatorów. Ruchy jednego odpowiadają za poruszanie przednią, a drugiego za tylną częścią wirtualnego dinozaura. W projekcie Caitlin Rose Boyle i Asy Fostera widać wyraźnie, że urządzenie ma duże problemy z tempem, w jakim przenosi ruchy na ekran, oraz z ich dokładnością. Po części może się tak dziać również za sprawą stosunkowo krótkich nóg dinozaura. Jednak Kinect radzi sobie całkiem nieźle z rozróżnianiem dwójki operatorów.
Jeżeli Kinect całkiem przyzwoicie radzi sobie z animacją, w której operator porusza wirtualnymi obiektami, to może pójść o krok dalej i stworzyć oprogramowanie do poruszania... robota? Wprawdzie, w poprzedniej części widzieliśmy już latającego Kinecta, ale "robot" to brzmi dumnie! W ten właśnie sposób pomyśleli konstruktorzy z grupy Engineered Arts Intern. I tak, ich kluczowy projekt, RoboThespian RT3.2, nauczył się współpracy z Kinectem.
RoboThespian RT3.2, a właściwie jego udana współpraca z Kinectem zrobiła jakiś czas temu furorę na targach CeBIT 2011. Trzeba przyznać, że całkiem zasłużenie, jest to bowiem kolejny krok na drodze do pełnej obsługi robotów w ten sposób. Prawdziwe przeszkody w tym momencie leżą – paradoksalnie – po stronie Kinecta, który nie jest w stanie rozpoznawać animacji palców. Można sobie wyobrazić sposób, w jaki operator steruje precyzyjnie dłońmi RoboThespiana, ale na razie jest to jeszcze nie do wykonania. Do tego dochodzi zauważalne w tym wypadku opóźnienie.
Wracajmy do gier. Wszystkich fanów Minecrafta zaciekawią z pewnością możliwości, jakie oferujeKinect w stosunku do tej produkcji. Obejrzyjcie filmik, który jest już w sieci wprawdzie od dłuższego czasu, ale nie pojawił się w pierwszej części naszego artykułu. Zatem nadrabiamy zaległości.
Jak to działa? Jak widać w materiale, gra została przyspieszona, by uzyskać płynną animację. Użytkownik Revixter stworzył z wykorzystaniem skryptów opartych na Pythonie nieoficjalną łatkę do popularnej gry. Projekt obejmuje trzy fazy, z których zrealizowano dotychczas dwie. Pierwsza zakładała przeniesienie w wirtualny świat Minecrafta to, co widzi oko kamery Kinecta. W tym wypadku był to sam Revixter. Drugi etap zakładał animowanie odwzorowanego w ten sposób obiektu. Na filmiku zadanie to zostało zrealizowane, co widać w momencie żonglowania piłeczek, czy zabawy z kotem. Trzecia faza projektu pozostaje na razie tajemnicą, ale ważne, że dzięki kodom opracowanym przez Revixtera każdy może zeskanować dowolny obiekt, aby przenieść go w świat klocków.
Ciekawą przeróbkę zaproponował również użytkownik okreylos, którego poznaliśmy już przy okazji pierwszego tekstu. Wcześniej badał on możliwości Kinecta jako urządzenia, które odwzorowuje sceny 3D. Teraz zajął się tzw. "rozszerzoną rzeczywistością", wykorzystując w tym celu element z popularnej gry.
GramTV przedstawia:
Ci, którzy grali w EyePeta lub choćby Invizimals z pewnością pamiętają, jakie wrażenia towarzyszyły im, gdy po raz pierwszy ujrzeli wirtualne stworzonko smigające po ich pokoju. Kinect z powodzeniem może zrealizować podobny projekt. Wprawdzie wygenerowany stwór z Dooma III w tej wersji jeszcze nie potrafi się przemieszczać, ale zapewne odpowiednie skrypty przywróciłyby go do wirtualnego życia. To prawdopodobnie tylko kwestia czasu.
Jeżeli marzyliście o tym, by obsługiwać system Windows 7 bez użycia myszki, to dzięki Kinectowi ten pomysł też stał się możliwy do wykonania. Wprawdzie nie słychać jeszcze o oficjalnej implementacji tego rozwiązania, ale kto wie, może Microsoft zainteresuje się tym, co stworzył Wolfgang Herfurtner. Zobaczcie:
Kinect znakomicie nadaje się jako kontroler systemu operacyjnego, co potwierdza nawet fakt, że może nim sterować niezależnie kilku użytkowników. Obracanie, czy powiększanie fotografii nie nastręcza większych problemów, podobnie jak proste zabawy z edytorem graficznym, czy nawigacja w internecie.
Wolfgang Herfurtner po zaprezentowaniu powyższego filmiku szybko wrzucił też do sieci kolejny, który bliższy jest sercu każdego gracza. Pytanie jest proste: jak obsługuje się R.U.S.E. za pomocą Kinecta? Odpowiedź znajdziecie poniżej.
Miałem akurat okazję grać trochę w R.U.S.E. przy pomocy Move'a. Choć grało mi się świetnie, to przyznam, że chętnie pobawiłbym się bez kontrolera. Herfurtner udowodnił, że jest to możliwe. A skoro tak, to pozostaje nam tylko czekać, aż producenci podpatrzą jego osiągnięcie i wykorzystają je w swoich produkcjach.
Na zakończenie świeża przeróbka, która zapewne wywoła spore poruszenie wśród graczy, ale również - kto wie - może wśród prawników. Jak wiadomo, dwie konkurencyjne platformy, a więc X360 i PS3, obrały nieco odmienne drogi w zakresie sterowania grami. Dlatego w jeden z flagowych projektów na konsoli Sony, a więc w Killzone 3, grać można przy pomocy pada albo Move'a. A co by było, gdyby jednak udało się uruchomić go z wykorzystaniem Kinecta?
Przyznacie, że połączenie tandemu X360 i Kinect z konsolą PS3 robi piorunujące wrażenie. Oczywiście, jak zaznacza sam autor i co doskonale widać w materiale, precyzja sterowania w Killzone 3 na obecnym etapie testów jest, pisząc oględnie, niedoskonała, ale przecież nie to jest najważniejsze.