III Zjazd Twórców Gier - relacja

Michał Chlewicki
2010/07/20 17:30
0
0

Wczoraj zakończył się III Zjazd Twórców Gier - impreza objęta patronatem przez gram.pl. Zapraszamy do zapoznania się z przygotowaną specjalnie dla nas relacją.

Wczoraj zakończył się III Zjazd Twórców Gier - impreza objęta patronatem przez gram.pl. Zapraszamy do zapoznania się z przygotowaną specjalnie dla nas relacją. Tegoroczny Zjazd Twórców Gier przyniósł ze sobą pokaźny wzrost ilości uczestników. Jak się dowiedziałem od głównego organizatora Tomasza “Fanotherpg” Kaczmarka w poprzednich edycjach ZTG udział brało niewiele osób: w Krakowie - 13, w Warszawie - 40. W tym roku zarejestrowanych uczestników pojawiło się już 230. Można by więc śmiało stwierdzić, że tegoroczna impreza stała się prawdziwym prekursorem dużej imprezy ogólnopolskiej gromadzącej pod swymi skrzydłami ludzi, których pasją są gry, a przede wszystkim uczestnictwo w procesie ich tworzenia.

III Zjazd Twórców Gier - relacja

Od pierwszego dnia zjazdu uczestnicy mogli liczyć na różnorakie zajęcia oferowane przez organizatorów, a także związane z samą lokalizacją - Uniwersytetem Gdańskim. Prelekcje trwały od godziny 14 w piątek do godziny 19 w niedzielę, oczywiście z przerwami jedynie na sen. Dni zjazdu wypełnione były spotkaniami, rozmowami, dyskusjami, a jeśli kogoś zmęczyła ilość wiedzy serwowana przez prelegentów i organizatorów, mógł zadowolić się wspaniałą gorącą atmosferą Trójmiasta. Plaże, słońce (nawet w nadmiarze), morze i okoliczne lokale rozrywkowe mogły zadowolić najbardziej wymagających.

Oczywiście imprezy integracyjne odbywały się w większości po zakończeniu oficjalnego dnia zjazdowego. Wszystko to dlatego, że - jak mówili organizatorzy - prelekcje i wykłady mnożyły się same. Na miejsce tych, które wypadły z programu (o czym za chwilę) pojawiało się wielu chętnych do ich zastąpienia i podzielenia się wiedzą i doświadczeniami. Udało się nawet wykrzesać odpowiednią ilość laptopów i kabli sieciowych żeby przeprowadzić mały, nieoficjalny turniej StarCrafta. Same prelekcje odbywały się w dwóch aulach wykładowych, udostępnionych nieodpłatnie przez Uniwersytet Gdański, za co organizacja i uczestnicy są władzom uczelni niezmiernie wdzięczni. Przyjemnie zaciemnione, chłodne, rozsądnie nagłośnione, były komfortowym miejscem, w którym spokojnie można było spędzać długie godziny wysłuchując wykładów i prowadząc dyskusje z prelegentami.

Jak to bywa na tego typu konferencjach, uczestnicy (w tym i ja) chętnie obejrzeliby i wysłuchali prelekcji odbywających się w tym samym czasie w różnych salach, niestety nie znamy jeszcze sposobu na klonowanie... Na szczęście organizatorzy wyszli naprzeciw potrzebom i starali się nagrać każdy wykład. Obiecali, iż w najbliższym czasie (wpierw muszą zgrać i obrobić materiał z ponad 50 kaset) będziemy mogli wszystko obejrzeć na YouTube. Szczerze mówiąc, nie mogę się doczekać momentu publikacji, bo sam opuściłem kilka z wykładów w których bardzo chciałem wziąć udział. Same prelekcje były bardzo zróżnicowane tematycznie, można śmiało założyć, że każda gałąź game development miała swoje pięć minut.

Mnie, jako typowego gracza i hobbystę, raczej zachęcały do wzięcia udziału takie prelekcje, które mówiły nie bezpośrednio o technicznej stronie tworzenia gier, ale bardziej o rzeczach związanych z historią gier, platform i procesem developerskim w ogólnym zarysie. Zachwycony więc byłem prelekcjami ludzi związanych z Demosceną, na których zobaczyłem i dowiedziałem się o naprawdę wielu rzeczach. Przykładowo do wczoraj nie wiedziałem, że ojciec Atari ST urodził się w Łodzi i po przeprowadzce do Stanów, gdzie w 1955 roku zmienił nazwisko na Jack Tramiel, założył firmę Commodore Business Machines International... Nie byłem też świadom że stworzenie scenowego dema wymaga jedynie 256 bajtów kodu a to co otrzymujemy na ekranie zapiera dech w piersiach.

Można by pokrótce opisywać każdą z prelekcji, ale niestety na czytanie musielibyście poświęcić zbyt dużo waszego czasu. Chciałbym jeszcze wspomnieć o świetnie przeprowadzonej prelekcji online. Pan Piotr Walczyszyn przeprowadził zajmujący wykład na temat platformy Adobe AIR nie będąc fizycznie w Gdańsku. Dzięki współdzieleniu ekranu i komunikacji głosowej, wszyscy uczestnicy mogli wysłuchać i zobaczyć wiele nowinek, ciekawostek i możliwości zastosowania Adobe AIR na potrzeby gier internetowych i aplikacji pisanych we Flash lub Flex.

GramTV przedstawia:

Drugim dobrze wspominanym przez uczestników punktem programu było spotkanie z pisarzem Marcinem Przybyłkiem, twórcą serii Gamedec, który - opóźniony przez grunwaldzkie korki - na całe szczęście dostał się do auli i mógł podzielić się z uczestnikami swoimi przemyśleniami na temat środowiska graczy, twórców i samych gier. Uważam, że warto jeszcze wspomnieć o polskiej produkcji MMO, która znalazła swoje miejsce na tegorocznym ZTG mam na myśli Ether Fields, którego to twórcy - Kamil Nowakowski, Mateusz Wiśniewski oraz Stanisław Skulimowski - dzielili się z nami swoimi planami, rozwiązaniami i przemyśleniami na temat całego procesu powstawania gry. Jako, że na światowym rynku nie ma w tej chwili żadnej gry MMO do jakiej chciałbym usiąść mam nadzieję, że panowie jak najszybciej udostępnią grywalną betę i będę mógł rozkoszować się polską produkcją. Polskich twórców reprezentowali także Marcin "Zielony" Korniluk, Koło Naukowe Twórców Gier "Polygon" z Politechniki Warszawskiej, wykładowcy z Uniwersytetu Jagielońskiego oraz osoba z ugruntowaną pozycją wśród polskiego środowiska GameDev - Michal Marcinkowski, twórca znanej i lubianej gry Soldat.

Z niecodziennych, spontanicznych konkursów jeden spodobał mi się wyjątkowo, mianowicie gra w japońca czyli Tekkyuuman. Za przejście całej gry w ciągu godziny (całą grę można skończyć w 7 minut) ufundowano nagrodę w wysokości 40 zł, jednak ze względu na niechęć do kolejnego opóźnienia, zdecydowano się na skrócenie tego czasu do 35 minut i podniesienia stawki do 60 zł (plus innych upominków). Cóż... nagroda pozostała u fundatora.

Oczywiście impreza nie odbyła się bez zgrzytów - pierwszego dnia organizatorzy napotkali nie lada problem, mianowicie aula, którą władze uczelni postanowiły oddać na potrzeby ZTG, okazała się być remontowaną, a dziekan wydziału Matematyki, Fizyki i Informatyki nie był skłonny do oddania innego miejsca z przeznaczeniem na prelekcje. Zbawieniem okazały się być Panie z biblioteki i sekretariatu, ochrona, personel uczelni, dzięki nim i za ich namową dziekan wydziału Historii bez żadnych problemów oddał na potrzeby zjazdu sale wykładową. Mimo, iż ten poważny kryzys został sprawnie zażegnany, “Fano” czyli head-org, musiał borykać się z innymi ludzkimi czynnikami, rzucającymi mu kłody pod nogi. Okazuje się, że ludzie zaproszeni na ZTG, mający prowadzić prelekcje i wykłady, odwoływali je na kilka godzin wcześniej lub w ogóle nie dawali znaku, że nie pojawią się choćby w pobliżu zjazdu. Nie chciałbym zbyt ostro krytykować tych ludzi, jednak takie zachowanie uważam za co najmniej nieodpowiednie. Jak już wcześniej wspominałem, dziury programowe wynikłe z braku współpracy prelegentów łatali uczestnicy, ochotniczo zgłaszając się do prowadzenia zajęć.

Sama idea Zjazdu Twórców Gier już okrzepła i zaczyna zapuszczać korzenie, miejsce spotkania odmiennych od siebie ludzi, wyjątkowych i niepowtarzalnych (jak mówią organizatorzy czasem nawet wrogich sobie lub zwaśnionych na punkcie platform, oprogramowania wykorzystywanego do pracy czy też zwykłej konkurencyjności) spotkało się, w przyjacielskiej atmosferze dyskutowało i spędzało ze sobą czas wymieniając poglądy lub doświadczenia. To jest największy sukces tego Zjazdu - integracja i pogodzenie różnych środowisk twórczych - grafików, Demosceny, Programistów - mówią “Fano” i “gnysek”, organizatorzy. Ja się z nimi zgadzam, zgadzają się też inni uczestnicy Zjazdu. A zapytani o to co dał im ZTG chyba wszyscy zgodnie odpowiadają, że dobrze jest się spotkać na żywo, odejść od monitorów i klawiatur, nawiązać nowe znajomości i posłuchać o rozwiązaniach czasem prostych ale takich, na które nie udało nam się wpaść osobiście. Nawiązane tutaj znajomości będzie można rozwijać dalej w sieci, z ludźmi, których widziało się na żywo o wiele łatwiej się rozmawia, a forum internetowe, obiecane przez organizację, zgromadzi uczestników, pomoże i usprawni tę komunikację.

Z zasłyszanych plotek mogę wam zdradzić, że ZTG w przyszłym roku znów się odbędzie, mam szczerą nadzieję, że w podobnej atmosferze, większym składzie z większa możliwością manewrowania przestrzenią prelekcyjną i z mniej płynną agendą. Gdzie? Organizatorzy nie chcą jeszcze zdradzać konkretów, ale mówi się o Krakowie, Lublinie lub ponownie Gdańsku.

Z mojej strony, życze chłopakom sukcesów organizacyjnych, wsparcia polskich firm zaangażowanych w GameDev, wykładniczego wzrostu ilości uczestników i prelegentów oraz zawsze dobrej atmosfery Zlotu.

Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!