Nie przerabiam, nie kradnę, nie jestem traktowany poważnie?

Łukasz Wiśniewski
2010/01/19 16:00

Nie przerabiam - nie kradnę, czyli nowa akcja Microsoft Polska, wywołała w sieci sporą burzę. Co ciekawe, w tym zamieszaniu nie chodzi bynajmniej o jej sedno...

Nie przerabiam - nie kradnę, czyli nowa akcja Microsoft Polska, wywołała w sieci sporą burzę. Co ciekawe, w tym zamieszaniu nie chodzi bynajmniej o jej sedno...

Istnieją dwa rodzaje akcji przeciwko piractwu. Nazwijmy je roboczo policyjnymi i propagandowymi. Uważam te drugie za cenniejsze, bo nie od dziś wiadomo, że edukowanie sprawdza się lepiej od penalizowania. Właśnie takie rozsądniejsze podejście zastosował ostatnio polski oddział Microsoftu. Dokładnie tydzień temu ruszyła akcja „Nie przerabiam - nie kradnę”. Aby nadać jej odpowiedni impet, oparto się na czterech filarach. Przede wszystkim ruszyła oficjalna strona sieciowa. Na niej znalazły się zaś wypowiedzi dziennikarzy branżowych oraz konkursy. Czwartym elementem jest kampania prowadzona za pomocą Facebooka.

Ludzie, których znam i szanuję, wypowiedzieli się już głośno, dlaczego nie przerobili swojej konsoli Xbox 360. Chyba pora i na mnie. Dlaczego nie mam przerobionego X-pudła? Cóż... bo przestałem mieć ochotę na konsolę stworzoną przez Microsoft. Był taki czas, gdy recenzowałem gry na Xbox 360. Aktualnie w moim domu stoi czarna maszynka Sony. Bo widzicie, konsola służy mi nie tylko do pracy, ale i do zabawy. Jeśli zaś płacę za zabawę, to chciałbym być potraktowany w odpowiedni sposób. Niestety, najwyraźniej Microsoft uznał, że moje pieniądze nie są mu specjalnie potrzebne. Nie wykłócałem się. Zmieniłem dostawcę rozrywki.

Piractwo to plaga, której szczerze nie cierpię. Jako osoba, której zdarza się napisać tekst literacki, mam pozytywny stosunek do pojęcia prawa autorskie. W wypadku konsoli Xbox 360 piractwo wkracza też w dodatkowy wymiar – głupoty. Nie od dziś wiadomo, że maszynki do grania potrafią się zepsuć. Jeśli zapłaciliśmy za przerobienie konsoli, przyjdzie nam jeszcze wyłożyć nieco kasy za naprawy u jakiegoś Zdzicha z bazarku, który to Zdzich na dodatek może się okazać absolutnie niekompetentnym gościem. Autoryzowany serwis nam konsoli nie naprawi. Do tego bardzo ryzykujemy, bo gdy Microsoft się pokapuje, to usunie nam konto w Xbox Live... zaraz, zaraz... w czym? No właśnie: tu jest pies pogrzebany.Nie przerabiam, nie kradnę, nie jestem traktowany poważnie?

Jakby szczytną nie była, akcja „Nie przerabiam - nie kradnę” rozdrażniła jednak wiele osób. Właśnie osób, które od kilku lat czują się źle traktowane przez Microsoft. Właśnie użytkowników nieprzerobionych konsol Xbox 360. Ludzi, którzy nie mogą wykorzystać wielu funkcji zakupionych gier, bo do tego potrzebna jest usługa Xbox Live, która jest niedostępna w naszym kraju. Da się to obejść, jasne. Ludzie podają fałszywe dane zamieszkania (jakaś piekarnia na Jackowie albo ambasada RP w polskim przecież mieście Londynie). To jednak jest złamaniem umowy licencyjnej Microsoftu. Tak samo jak przerobienie konsoli. Niezadowoleni klienci powołali więc w zeszły czwartek własną akcję: „Nie sprzedaję wybrakowanego produktu - nie kradnę”. Ten ruch powstał oddolnie, spontanicznie. Jego kolebką był Facebook. Oparł się na tych samych czterech filarach, co akcja MS – stworzono stronę (skopiowaną z layoutu „Nie przerabiam - nie kradnę”), dorzucono liczne wypowiedzi w temacie i ogłoszono konkurs dla Microsoft Polska. Ruch rozwija się dynamicznie i całkowicie równolegle do akcji MS. Ba! Jeśli spojrzeć na Facebook, to bardzo wiele osób jest zapisanych jednocześnie w obu grupach. Z tą drobną różnicą, że w momencie gdy piszę te słowa, „Nie przerabiam - nie kradnę” wspiera 850 osób, zaś „Nie sprzedaję wybrakowanego produktu - nie kradnę” o 200 użytkowników więcej.

Czy jest o co kruszyć kopie? Cóż, gdy w 2006 roku oficjalnie pojawił się w Polsce Xbox 360, Jakub Mirski z Microsoft Polska zachwalał na łamach Onetu usługę Xbox Live. „To, co wyróżnia konsolę XBOX360 vs PS3 to przede wszystkim trochę inny rodzaj korzystania z konsoli, moim zdaniem nowocześniejszy. Myślę tutaj o roli, jaką pełni usługa XBOX Live, dająca możliwość tworzenia naturalnych „community” wśród graczy. Pomaga w tym np. profilowanie graczy posiadających konto XBOX Live”. Jednocześnie zostaliśmy poinformowani, że musimy być cierpliwi, bo na odpalenie usługi w Polsce przyjdzie nam trochę poczekać. Ogłaszam więc, że na dzień dzisiejszy owo „trochę” jest jednostką miary wynoszącą 39 miesięcy. I rośnie.

Koordynatorzy akcji „Nie przerabiam - nie kradnę” jak najbardziej wypowiedzieli się na ten temat na Facebooku. „Brak w Polsce Xbox Live jest problemem nas wszystkich: graczy (konieczność obchodzenia blokad, brak oficjalnego wsparcia technicznego), wydawców gier (oficjalny brak wsparcia dla trybów multi), a także samego Microsoftu (brak jednego z kluczowych elementów promocji marki). Wszystkie firmy, które podejmują decyzje o kolejnych inwestycjach w rynek robią to szacując potencjał danego kraju, czyli jak szybko taka inwestycja ma szanse się zwrócić i przynosić zyski. Te szacunki określa się w oparciu o liczbę gier, które legalnie trafiają do Polaków. Xbox Live to bardzo duża inwestycja i poziom piractwa na Xbox360 to niestety jeden z głównych powodów, który wpływa na brak oficjalnego wsparcia serwisu”.

Tak więc wróciliśmy na stare śmieci. Koniec mówienia, że to czasochłonne i wymagające rozbudowanej infrastruktury. Wszystkiemu znowu jest winne piractwo. Za mało osób kupuje u nas oryginalne gry, więc nie dostaniemy usługi, dopóki nasz rynek nie stanie się opłacalny. Czyli nie dostaniemy jej pewnie nigdy, bo po takim dictum jeszcze więcej osób przesiądzie się na konsolę Sony. I na ich gry wyda kasę, na dodatek mogąc normalnie zarejestrować się do usługi PlayStation Network, która jakimś cudem działa w naszym kraju. Pomimo piractwa... o przepraszam, PlayStation 3 nie da się przerobić...

GramTV przedstawia:

Jak zwykle też po tyłku za piratów obrywać mają uczciwi klienci. Dlaczego większość kampanii antypirackich wykonywana jest tak, by po łbie dostali wszyscy oprócz złodziei? Bo przecież pirat nie zapłacił za grę w sieci, a każda osoba kupująca grę działającą pod Xbox Live miała to doliczone do rachunku. Cóż, aby dostać to, za co zapłaciła, musi... złamać prawo! A skoro musi je złamać tu, to czemu i nie w innych przypadkach? Jak dla mnie taka praktyka jest „wychowawcza inaczej”. Warto też dodać, że wprowadzenie Xbox Live do Polski byłoby jedynie pierwszym krokiem. Tak się bowiem składa, że dotychczasowe konta z ich dorobkiem nie zostaną przerobione na nowe. Bo Microsoft nie pozwala na zmianę adresu zamieszkania w profilu nawet w wypadku, gdy przeprowadzimy się z jednego kraju do drugiego. A co dopiero przy zmianie nielegalnego konta na legalne. Kto wie? Może i jakąś karę przywalą „wychowawczo”? Przykładów przekonywania uczciwych ludzi, że są żałosnymi frajerami znajdziemy mnóstwo. DRM ograniczające ilość aktywacji gry na PC – znacie to, prawda? Bo kupiliście grę, zapłaciliście za nią. Pirat pobiera wersję bez tego zabezpieczenia. A teraz z innej beczki... Jaka istnieje szansa, by spot o tym, że piractwo jest złe, dołączony do oryginalnej płyty z filmem (nabytej za kilkadziesiąt złotych), obejrzał pirat? Cóż, chyba znikoma, on zasysa z sieci obraz bez reklam. Za to ja muszę ten przeklęty spot oglądać za każdym razem, gdy wkładam płytkę do odtwarzacza. A potem jeszcze dowiedzieć się, że polski aktor lubi wodę z pewnego uzdrowiska. Bo zapłaciłem. Gdybym ukradł, oglądałbym od razu film.

Jak to zwykle z ważnymi dla graczy tematami bywa, powstał już i filmik na bazie słynnego fragmentu Upadku. Pozostaje pytanie, czy zabierający głos w słusznej sprawie twórca miał prawo skorzystać z tego materiału źródłowego? Czy może odpowiednio "wychowany" ukradł fragment Upadku w słusznej sprawie?

Z opinii wielkich koncernów wyłania się obraz Polski jako jakiegoś straszliwego raju bandyckiego. Coś na kształt Kosowa do kwadratu. Jeśli to prawda, to może więc nadszedł czas, by jakoś zacząć zachęcać bandytów do powrotu na drogę prawa? Promować jakoś legalność, zamiast prowokować do – przykładowo ma się rozumieć – zakładania kont Xbox Live z fałszywymi danymi adresowymi? To na pewno zajmie wiele czasu, ale chyba warto? Bo na razie robi się wiele, by zniechęcić uczciwych ludzi, których ponoć jest tak mało... choć gdy widzę kolekcje oryginalnych gier użytkowników forum gram.pl, tracę wiarę w punkt widzenia korporacji. Podobnie czuję się, zachodząc do znajomych, u których półki uginają się od pięknych pudełkowych wydań. Chyba jednak uczciwych jest wystarczająco dużo, by przestać ich dręczyć i karać za wydawanie pieniędzy na oryginalne produkty.

Już niedługo kolejnych dziesięć krajów doczeka się swoich wersji Xbox Live Video Marketplace. Na tej liście nie ma oczywiście Polski, bo my nie mamy nawet podstawowej usługi. Nie martwmy się! Możemy za to spróbować wygrać mydełko w kształcie pada do Xboksa 360. Szkoda, że nie paczkę chusteczek z logo Xbox Live, byłyby, jak znalazł, na otarcie łez...

Inne ciekawe publikacje na temat obu akcji na łamach gram.pl:

Komentarze
49
Usunięty
Usunięty
25/01/2010 00:27

W tym wszystkim najbardziej zabawne jest to iz MS zaczyna masowo tracić klientele o której dobro stara się dbać walcząc z piractwem.O ironio:PA tak przy okazji cos wam opowiem.Miałem przyjemność posiadać 5 własnych egzemplarzy X360 w przeciągu 2 lat. Niestety taki stan rzeczy raczej nie był spowodowany moją bezgraniczna zamożnością lecz raczej wadliwością sprzedawanego sprzętu przez MS. 4x światełka ( ROD, E74) bbrrrrr, nawet na tzw. bez awaryjnym jasperze.Gdy już trafiłem na egzemplarz, z tego co wiem jak dotąd nawet sprawny ( chyba dlatego iż był w wersji limitowanej), postanowiłem sprzedać konsole na rzecz kochanej czarnuli ps3:).Powodów było parę: live, mało nowych tytułów i ogólny zastój.Gwoździem do trumny jednak byli moi znajomi, posiadacze także egzemplarzy X360 ale tzw. modyfikowanych.Na naszych spotkaniach najczęściej słyszałem ..,, stary ja cie nie kumam , kupujesz zawsze te najdroższe wersje i oryginalny na które ciurasz jak ja śmigam już w 5 nowość. Wiem ze zależny ci niby na gwarze ale popatrz, zawsze jak coś się zjebie i tak sa problemy. Do tego wywalasz 100 albo 200 na gry za które i tak możesz wyłapać bana na live i po gwarancji HEHE. Jak nie można grac po live na oryginałach czy nie lepiej kupić taniego arce-da przesmażyć napęd i śmigać za 5 i mieć na nich wyje... jak oni na nas.Ogarnij się stary!!!...."I wiecie co!! Ogarnąłem się i kupiłem SONY:) i jestem bardzo zadowolony.A MS mogę życzyć tylko to, by tez to zrobił , bo graczy takich jak ja jest coraz więcej.p.s Takie pytanie do MS:Jeśli tłumaczycie brak Live w naszym kraju łamaniem praw autorskich , to czy narzucenie zakazu sprzedażny X360 w naszym kraju nie można by tłumaczyć sprzedażą wadliwych produktów a co za tym idzie łamaniem praw konsumenta. A to też chyba podlega pod pewne kodeksy postępowania.

Usunięty
Usunięty
24/01/2010 00:57

Dobry, rozsądny tekst, brawo!(Choć filmik chyba niepotrzebny...)edit: Hm, widzę że strona tej "kontrakcji" zmieniła hasło na o wiele mniej chwytliwe...

Zekzt
Gramowicz
23/01/2010 20:35
Dnia 23.01.2010 o 18:25, natanadler napisał:

ciach A czy zagrasz sobie na offline po sieci z kumplami? Raczej nie.

Toż chyba zaznaczyłem że to metoda do grania w gierki offline jak np wspomniany batman.




Trwa Wczytywanie