Na zachodzie bez zmian
Dobrą polską tradycją jest ponarzekać sobie na mijający rok i wyrazić podszytą wątpliwościami nadzieję, że przyszły okaże się lepszy od poprzedniego. Jednak prawdę powiedziawszy - nie ma takiego powodu. O ile kryzys solidnie przetoczył się po projektach pecetowych, to konsole wyszły z niego w miarę obronną ręką. Niespecjalnie obcięto fundusze, a jeżeli z czegoś decydowano się zrezygnować (lub opóźnić), to były to raczej wersje gier na blaszaki. Tak więc nie był to rok zły, choć, hołdując tradycji, należy również dodać, że nie był szczególnie udany. Pokazało się trochę rzeczy dobrych, trochę złych, a większość po prostu przeciętnych. Trzeba jednak przyznać, że kilka pozycji było szczególnie udanych, i to na nich właśnie skoncentrujemy się, podsumowując mijający rok.
Wielka Wojna Konsolowa
Zapewne nikogo nie zdziwi wiadomość, że Wielka Wojna Konsolowa wciąż trwa i nic nie wskazuje, aby miała się rychło zakończyć. Na zachodzie bez zmian. Należy jednak przyznać, że tegorocznym zwycięzcą jest bezapelacyjnie PS3. Nie wynika to jednak z odtwarzacza Blu-Ray ani niesamowitych osiągów sprzętowych tej maszyny, czy też innych opcji, które tak lubią wychwalać jej fanboye. Wygląda na to, że w końcu programiści zrozumieli wreszcie jak należy pisać gry na PS3 i wzięli się na poważnie do roboty. Tymczasem twórcy czysto Xboksowi jakby zapadli w sen i niewiele naprawdę ciekawych pozycji pokazało się wyłącznie na tej maszynie. Zresztą, nie ma co owijać w bawełnę, o tym, jak jest pod tym względem kiepsko, może świadczyć to, że najlepsze gry, jakie ukazały się na konsoli Microsoftu, pojawiły się również na innych platformach.

Zacznijmy zatem od tegorocznego zwycięzcy. Trzeba powiedzieć, że jest w czym wybierać, bowiem rok 2009 przyniósł wiele oczekiwanych sukcesów oraz kilka niespodzianek. Pierwszym naprawdę mocnym tytułem, który w tym roku pojawił się na konsoli Sony, był inFamous - gra, na którą przed premierą mało kto zwracał uwagę, a która okazała się bardzo pozytywnym zaskoczeniem. Wszyscy wówczas wyczekiwali na Prototype, a tymczasem okazało się, że w starciu superbohaterów Cole zwyciężył z Aleksem jeszcze w przedbiegach.

Z kolei na Killzone 2 wszyscy czekaliśmy w napięciu. Po porażce poprzedniej części nikt tak do końca już nie wierzył w zapowiedzi twórców, dotyczące niesamowitych wrażeń audiowizualnych i świetnego gameplayu. Jednak każdy kolejny zwiastun rozbudzał nadzieję, a pierwsze recenzje rozwiały wszystkie wątpliwości. Niebawem każdy miłośnik strzelanek albo grał w Killzone 2, albo pluł sobie w brodę, że nie ma PS3. Trzeba przyznać, że jest to gra warta grzechu - szybka, dynamiczna i pięknie zrobiona. Przy niej po prostu nie można się nudzić.

Nikt jednak nie miał wątpliwości co do powodzenia Uncharted 2: Among Thieves; po sukcesie pierwszej części wszyscy fani przygody aż drżeli z niecierpliwości, czekając na premierę. I nie zawiedli się. Najnowsze przygody Nathana Drake’a są jeszcze ciekawsze niż poprzednie. Znów można było zwiedzić wiele egzotycznych miejsc, spotkać ciekawych ludzi i... zabić ich. Wszystko to oczywiście w pogoni za kolejnym legendarnym skarbem. Bez dwóch zdań Nathan jest na świetnej drodze do zdetronizowania wiecznie młodej królowej archeologów, Lary Croft. Przynajmniej na konsoli Sony.
Największe jednak zaskoczenie spotkało nas pod sam koniec roku, kiedy to ukazał się Demon’s Soul. To prawda, że ta gra, będąca skrzyżowaniem akcji z RPG, zapowiadała się całkiem ciekawie, ale nikt nie przewidział, że będzie aż tak dobra. Niby nic specjalnego, ot, kolejny przeklęty bohater przeżyna się przez hordy przeciwników, od czasu do czasu zmieniając uzbrojenie, jednak wszystko jest tu tak dopracowane, że od gry wręcz nie można się oderwać.

Jak już wspominaliśmy, ten rok dla posiadaczy Xboksów 360 nie należał do najlepszych. Nie chodzi o to, że zupełnie nie było w co grać, ale zasługujących na uwagę exclusive’ów było tyle co kot napłakał. Bez wątpienia 2009 można nazwać rokiem Halo. Dostaliśmy w swoje ręce aż dwie różne produkcje z tego cyklu. Pierwszą z nich była wydana na początku roku Halo Wars, a następną Halo 3 ODST. Trzeba przyznać, że zaczęło się nieźle, może nie rewelacyjnie, ale naprawdę dobrze. Halo Wars okazało się być porządnie zrobionym RTSem, dobrze dopasowanym do sterowania padem, ładnym i z nie najgorszą fabułą. Może nie zwaliło z nóg, ale dostarczył kilkanaście godzin solidnej rozrywki. Niestety, Halo 3 ODST nie dotrzymało kroku swym poprzednikom, może nie była to kompletna porażka, ale na pewno nieco rozczarowała. Co prawda wprowadzono tam kilka nowych mechanizmów rozgrywki i dodano całkiem udany tryb kooperacji, ale ewidentnie czegoś zabrakło no i graficznie zdaje się wyglądać gorzej niż samo Halo 3. Tak więc flagowa seria Microsoft co najwyżej rozbudziła apetyty graczy, ale na pewno ich nie nasyciła.

Dużo lepiej sprawdziła się najnowsza odsłona Forza Motorsport. Wniosła do serii kilka ciekawych nowinek i generalnie powiew świeżości. Mamy tu bowiem nie tylko nowe trasy i samochody, ale również kilka nowych trybów wyścigów, takich jak uphill i downhill czy też pościg. Co więcej – teraz, ścigając się z kolegą, można dołączyć jeszcze dwóch sterowanych przez komputer kierowców, co dodaje smaczku każdemu wyścigowi. Generalnie wszystko zrobiono tu w myśl zasady: Więcej! Lepiej! Szybciej! Zdecydowanie jest to pozycja, bez której żaden fan wyścigów nie może się obyć.

Jednak poza exclusive’ami pojawiło się również kilka tytułów, które pokazały się na więcej niż jedną platformę. Spośród nich należy wymienić w pierwszej kolejności Assassin's Creed 2, Call of Duty: Modern Warfare 2, Resident Evil 5, FIFA 10, Borderlands, Batman: Arkham Asylum
oraz oczywiście Dragon Age Origins. Zwłaszcza ten pierwszy okazał się prawdziwym przebojem. Usunięto w nim właściwie wszystkie wady części pierwszej i dodano kilka opcji, które sprawiły, że nie można się od niego oderwać. Mamy tu przede wszystkim duży nacisk postawiony na ciekawą fabułę, możliwość kupowania nowego uzbrojenia, gadżetów i strojów, a przede wszystkim bardzo dużo świetnej i wciągającej akcji.
Klasa sama w sobie
Tak jak PlayStation 3 i Xbox 360 pogrążone są w ciągłej rywalizacji, tak Wii znalazło dla siebie swoją własną niszę, w której jest zupełnie niezagrożone. Unikalne sterowanie zaskarbiło jej sobie wielu klientów, którzy przedkładają ten rodzaj zabawy nad graficzne wodotryski, których możemy doświadczyć na innych konsolach. Choć do tej pory dominowały na niej głównie wszelkiego rodzaju gry sportowe, imprezowe oraz platformówki, ostatnio zaczęły pojawiać się na niej również inne ciekawe gry.

Jedną z bardziej godnych uwagi jest na pewno Dead Space Extraction, będąca prequelem znakomitego horroru, który ukazał się na innych platformach jesienią 2008 roku. Jest to survival shooter, którego akcja dzieje się w górniczej kolonii na odległej planecie, na której to odnaleziono tajemniczy artefakt zwany Reliktem. Niebawem okazuje się, że jego wpływ na ludzi jest co najmniej zgubny, a my musimy za wszelką cenę wydostać się z opanowanej przez potwory planety. Oprócz fabuły i klimatu gra ta ma jeszcze jedną podstawową zaletę. Otóż strzela się w niej, celując trzymanym w dłoni Wiimotem, co dodatkowo uatrakcyjnia rozgrywkę i dodaje sporo emocji.
To co mieści się w dłoni
Bez wątpienia osobną kategorię konsol stanowią zdobywające u nas coraz większą popularność konsole handheld, czyli Nintendo Dual Screen oraz PSP. Również i na nich sporo się ostatnio działo i gracze nie mogli narzekać na nudę. Na DS po raz kolejny króluje seria Mario tym razem z Mario and Luigi: Browsers Inside Story, a na PSP laury zbiera Dissidia: Final Fantasy, będąca dość udanym połączeniem bijatyki i RPG.
Jednak stanowczo na największą uwagę zasługuje gra dostępna na obie platformy Grand Theft Auto: Chinatown Wars. Jest to ni mniej, ni więcej, tylko GTA w dwóch wymiarach. Tym razem wcielamy się w Huanga Lee, członka Triad, którego szef został zamordowany. Udajemy się więc do Liberty City by go pomścić. Na miejscu zostaje uwiązany w konflikt pomiędzy różnymi rodzinami chińskiej mafii, z którego to konfliktu musi wyjść zwycięsko dzięki swemu sprytowi oraz umiejętnościom walki. Mamy tu zatem wszystko to, co możemy znaleźć w „normalnych” GTA, tylko w dwóch wymiarach. Prawdziwa perełka, dla wszystkich fanów gatunku.
Podsumowując zatem miniony rok 2009, trzeba przyznać, że nie był on najgorszym z możliwych, choć również ciężko go nazwać najlepszym. Zabrakło trochę naprawdę rewolucyjnych tytułów, o których można by powiedzieć, że wniosły coś nowego do świata gier komputerowych, jednak wydano również kilka pozycji stanowczo wartych grzechu. Teraz jednak czas już patrzyć jasno w przyszłość i mieć nadzieję, że 2010 rok będzie o wiele lepszy i dane nam będzie zagrać w naprawdę niesamowite gry. Czego i sobie i Wam życzymy.