Rok 2009 w branży elektronicznej rozrywki - nowinki technologiczne

Rafał Dziduch
2010/01/05 17:00
9
0

Rzeczywistość poszerzona, EyePet i InviZimals

Rzeczywistość poszerzona, EyePet i InviZimals Rok 2009 w branży elektronicznej rozrywki - nowinki technologiczne

Wprawdzie kamerka, zwana Playstation Eye, znana i wykorzystywana jest już z powodzeniem od czasów „czarnulki”, ale jednak z pewnością w 2009 roku można, a nawet trzeba mówić o przełomie w jej zastosowaniu. A to za sprawą EyePeta, którego zaadoptowało już wielu graczy. O co chodzi? W skrócie o wirtualną hodowlę i opiekę nad zwierzaczkiem. To coś w stylu Tamagotchi, ale o wiele bardziej zaawansowane technologicznie. Fachowo nazywa się to „rzeczywistością poszerzoną”, który to termin idealnie oddaje sens urządzenia. Wyobraźcie sobie bowiem, że za sprawą kamerki na ekran telewizora przeniesione jest pomieszczenie, w którym się znajdujecie, a wirtualny zwierzak „zostaje wpuszczony” właśnie tam. Pomijając już kwestię zdziwienia, jakie w pierwszej chwili takie zwierzątko brykające po znanym nam terenie wywołuje, trzeba dodać, że za sprawą zmyślnego elementu, jakim jest niewielka elastyczna podkładka, możemy naszego EyePeta myć i pielęgnować, karmić go, bawić się z nim, a także grać z nim w różne gry wbudowane w program. EyePet to bez wątpienia początek i przykład dla wielu podobnych zjawisk, gier i zabaw, które nas czekają w 2010 roku, ale również wstęp do technologii, która może mieć szersze zastosowania. Wyobraźcie sobie chociażby przeniesienie do pamięci komputera prawdziwych, realistycznych miejsc, które następnie można by wykorzystywać w różnych celach dla wirtualnej zabawy. Albo bardziej poważne zastosowanie – w samochodach, gdzie np. na szybę będą rzutowane wirtualne elementy przydatne kierowcy. Możliwości jest co niemiara...

Podobnym „wirtualnym gadżetem”, jak można by napisać, stało się w minionym roku InviZimals na PSP. W tym przypadku dzięki kamerce Go!Cam możemy wykrywać, a następnie łapać śmieszne żyjątka, przypominające miniaturowe dinozaury, które zwą się właśnie inviZimals. Działanie gry opiera się na dość podobnej zasadzie, jak w przypadku EyePeta. W zestawie otrzymujemy również specjalny plastikowy przyrząd, którym należy posługiwać się przed okiem kamery. Z technologicznego punktu widzenia zabawa w InviZimals jest ciekawa pod jeszcze jednym względem. Stwory łapiemy po to, by je badać i każdego łapie się w nieco inny sposób (np. wykorzystując wirtualną wędkę, czy własny palec). Ale szybko okazuje się, że potwory mogą również walczyć. W tym wypadku w sterowaniu mogą pomóc tak niecodzienne zachowania w użytkowaniu konsoli przenośnej, jak dmuchanie na nią czy potrząsanie nią. Obie gry (InviZimals i EyePet) wykorzystują tzw. rzeczywistość poszerzoną. Czyli właśnie taką, w której na otaczający nas świat zostały nałożone wirtualne elementy dodatkowe. Warto oswoić się z tym terminem, bo wiele wskazuje na to, że w 2010 roku zabawa tego typu mocno się nam rozwinie. Projekt Natal

Te dwa słowa stały się już na tyle słynne, że choć ostatecznej implementacji urządzenia nie doczekaliśmy się w 2009 roku, można zaryzykować stwierdzenie, że miniony rok stał pod silnym znakiem „projektu Natal”. Co to takiego? To innowacyjny system kontroli gier, który powstaje w tajnych laboratoriach Microsoftu. Na czym polega jego innowacyjność? Na tym, że to system do kontroli gier całkowicie pozbawiony... kontrolera. Czy będziemy zatem mogli zapomnieć o padach, myszkach, gruchach, wiilotach, matach, kierownicach, mieczach świetlnych, gitarach i innych zabawkach? Nie przesądzajmy, ale wydaje się, że moment ten jest bliższy, niż jeszcze do niedawna się wydawało. Dlaczego? Otóż w przypadku Natala „kontrolerem” staje się gracz, a w zasadzie jego całe ciało. Po co zatem miałyby się nam plątać w rękach jeszcze jakieś dodatkowe „przeszkadzajki”? Aby spiąć całą technologiczną stronę przedsięwzięcia razem, Microsoft opracował specjalny system współpracujących kamer, które rozpoznają ruchy naszego ciała, a nawet mimikę twarzy. Do tego Projekt Natal obejmuje również innowacje w zakresie audio. System jest bowiem w stanie, poprzez zaawansowane mikrofony, rozpoznawać naszą mowę. W ten sposób wydawanie poleceń może następować nie tylko za sprawą ruchu, ale również głosu. I wiecie co? To wszystko zaklęte zostało w niewielkich rozmiarów skrzynce o długości ok. 23 cm, która ma być podłączana do konsoli. Znajdą się w niej kamera, przestrzenny czujnik ruchu oraz mikrofon. Urządzenie nie jest w najmniejszym stopniu uzależnione od natężenia światła, a specjalne matryce kamery pozwalają nawet rozpoznać użytkownika po... kształcie twarzy. Choć obecnie system jest jeszcze w fazie dopracowywania, wiadomo, że gdyby się upowszechnił, mielibyśmy do czynienia z prawdziwym przełomem. Jest bowiem oczywiste, że ciekawiej i bardziej intuicyjnie jest machać ręką, imitując ruchy miecza w jakiejś kolejnej produkcji z uniwersum Star Wars, niż po prostu kręcić gałkami pada... Na razie mówi się o tym, że na starcie Natal ma obsługiwać 14 gier (w sumie niewiele...), a koszt urządzenia wyniesie ok. 30-50 funtów (niemały, ale do przyjęcia...)

Store, Minis i zabawa z handheldami

Handheldy podbijają świat. W Polsce, jak zawsze, są jeszcze deczko z tyłu, za główną stawką, ale reszta świata doceniła w 2009 przenośne maszynki do gier. Dodatkowo ubiegły rok był niezwykle obfity jeśli chodzi o kontent, który można ściągać na przenośne cacka. Na tym polu prawdziwa rewolucja dokonała się za sprawą Apple i jego iPhone’a. Dość powiedzieć, że maszynka – pierwotnie bądź co bądź przeznaczona do telefonowania - niemal z dnia na dzień stała się poważnym graczem w świecie handheldów. I mimo że technologicznie gry na iPhone’a odbiegają od tych na DSi, a zwłaszcza PSP, to jednak rządzą. A dlaczego? Głównie za sprawą bardzo przystępnych cen oraz dużej biblioteki tytułów. Spora część produkcji jest zresztą dostępna za darmo, a większość oscyluje w cenie 0,99 – 4,99 $.

GramTV przedstawia:

Widząc ofensywę Apple, Sony postanowiło przypuścić kontratak. PS Store został odpowiednio zmodyfikowany i pojawiły się w nim Minisy. Co to takiego? Ano funkcjonujące na dokładnie takiej samej zasadzie gry na PSP. Również możemy je kupić (choć w tym wypadku ceny są znacznie wyższe niż podobnych produkcji na iPhone’a) i ściągnąć na naszą konsolkę. Żadnych płytek, dysków, pudełek, a zwłaszcza pośredników i wszystkich tych niepotrzebnych dodatków, które w wielu wypadkach znacznie podnoszą cenę. Cyfrowa dystrybucja oraz inwazja handheldów może się okazać czarnym koniem w grze o kieszenie klientów 2010. Zapamiętajcie nasze słowa. Alfa, atak z flanki. Grupa beta, umocnić pozycję.

Na zakończenie tego subiektywnego przeglądu nowych zjawisk i technologii, które dopadły nas w 2009 roku, coś dla strategów. Każdy domorosły generał wie, że rozkazy najlepiej wydawać... za pomocą głosu. To truizm, ale niezwykle w tym wypadku ważny. Oto bowiem za sprawą zeszłorocznej (w każdym razie w Polsce) premiery gry Tom Clancy's EndWar dokonała się jeszcze jedna mini-rewolucja. Gra miała zaimplementowany system rozpoznawania mowy Fonix. Wprawdzie wielbiciele sieciowych shooterów w stylu Counter Strike mogą powiedzieć, że za pomocą głosu z partnerami porozumiewają się od lat, ale jednak to co innego. W EndWar bowiem nie wymieniamy poglądów z innymi graczami, ale komunikujemy się z komputerem – ściśle rzecz biorąc, wydając polecenie swoim jednostkom. Na razie są to polecenia składające się ze ściśle określonych i precyzyjnych składowych, posiadające jednoznaczną składnię. Możemy dla przykładu powiedzieć – „jednostka alfa osłaniaj jednostkę bravo”, ale bardziej skomplikowane strategiczne plany już nie przejdą. Nad tym jednak nie ma co boleć, wszak to dopiero początek. Granie w EndWar pokazało, że choć na razie komunikacja z komputerem i rozpoznawanie komend głosowych bywają momentami ułomne (trzeba BARDZO WYRAŹNIE, STARANNIE I POWOLI MÓWIĆ), to jednak da się zrealizować. Co więcej, podczas procesu lokalizacji udało się dostosować system Fonix do naszej ojczystej mowy. Teraz czekamy na doszlifowanie tej technologii. Czy możemy się tego spodziewać przy okazji premiery EndWar 2, nad którym prace trwają? Zapewne tak.

Wypada zakończyć dynamicznie i z przytupem. Wprawdzie przed laty testowano technologię 3D, która pozwalała ujrzeć w grach głębię (choćby w leciwym Duke Nukem 3D), ale wygląda na to, że za sprawą Jamesa Camerona dojdzie do prawdziwego przełomu w tej dziedzinie. Mowa oczywiście o projekcie Avatar. Zapewne wielu z was widziało już film i nie może wyjść z podziwu, że tak wiarygodny, spektakularny i porywający efekt 3D udało się uzyskać na „zwykłych” kinowych ekranach. A co powiecie na gry w trójwymiarze? I to nie jakieś takie nieostre, rozmazane, od których po 10 minutach głowa boli. Otóż właśnie Avatar: The Game jest prekursorem w tej dziedzinie. Jeśli zainwestujecie w specjalny system Nvidii oraz dość jeszcze drogi panel z odświeżaniem 120 Hz, będziecie mogli w domowym zaciszu cieszyć się trzema wymiarami. Na razie to również technologia dla zamożnych, ale najważniejsze jest to, że już działa, już jest do kupienia i sprawdza się świetnie. Kto wie, może w 2010 roku doczekamy się recenzji jakiś gier 3D? A co potem? Potem to już chyba tylko holografia i wirtualne rzeczywistości jak w Star Trek, w których po prostu będziemy „przebywać”.

Komentarze
9
Usunięty
Usunięty
05/01/2010 22:59

zoltan_chiwayKomendy głosowe w RTS''ach to na prawdę świetny pomysł, w końcu będzie można się poczuć jak dowódca na wojnie, do tego zrobić to w technologii 3D i siąść przed dużym telewizorem. Jestem za :). To pozwoli też otworzyć ten gatunek na nowych fanów, dla których RTS''y są zbyt męczące.Jeśli Natal podzieli los WII, to będzie mu się powodzić całkiem nieźle :D

Vojtas
Gramowicz
05/01/2010 22:48
Dnia 05.01.2010 o 18:05, Paralax16 napisał:

Bo gry staja się czymś czym 30 lat temu nie były - a mianowicie nie chęcią odprężenia a czymś na wzór filmu/książki.

Są różne filmy i książki, ale pomijając ten wątek - gatunki gier mainstreamowych, które powinny mieć jakąś fabułę, obecnie mają jej coraz mniej. Co gorsza w wielu przypadkach historyjka jest tak denna, że równie dobrze mogłoby w ogóle jej nie być.

Dnia 05.01.2010 o 18:05, Paralax16 napisał:

Gra ma dawać przyjemność a nie stawać się czymś w rodzaju sportu.

Ogólna definicja gry rywalizację traktuje jako jeden z elementów składowych. Z człowiekiem czy komputerem - wszystko jedno. Abstrahując od definicji książkowych, gramy z różnych powodów - na forum jest nawet osobny temat: http://forum.gram.pl/forum_post.asp?tid=105&tpage=1Nie ma jednego słusznego powodu.

Usunięty
Usunięty
05/01/2010 22:23
Dnia 05.01.2010 o 19:12, zoltan_chiway napisał:

Komenty głosowe i project natal nie robią na mnie wrażenia. To pierwsze nie zastąpi moim zdaniem komputerowych RTSów, a Natal pewnie podzieli los Wii- masa badziewnych tytułów, a także nie mające wiele wspólnego z grami dobrze sprzedające się ''Natal sport'' ''Natal fit'' itp.

A grałeś w te "badziewne" Wii sports i Wii fit? Jeżeli nie to się nie wypowiadaj. Mnie właśnie te gry (oczywiście wykluczając Zeldy, Metroidy itd.) przekonały do kupna Wii zamiast PS3. W tych grach chodzi o fun i ruch co jest bardzo fajne.




Trwa Wczytywanie