Video Games Live - relacja z koncertu

Marcin Batylda
2009/11/20 19:15
0
0

Światło, dźwięk i gry wideo

Światło, dźwięk i gry wideoVideo Games Live - relacja z koncertu

Video Games Live zapowiadano jako serię koncertów, czy też raczej widowisk, na których muzyka ze znanych gier wideo wykonywana jest przez orkiestry symfoniczne przy dodatkowej oprawie światła i dźwięku. Na koncert Video Games Live w naszym kraju fani gier z Polski, nie wyłączając autora, ostrzyli więc sobie zęby od dłuższego czasu. Niestety, z zapowiedzianych trzech imprez w dniach 16, 17 i 18 listopada, mających odbyć się kolejno w Zabrzu, Łodzi i Warszawie, dwa pierwsze odwołano z „przyczyn technicznych”. Dzień przed koncertem na warszawskim Torwarze dało o sobie znać osłabienie przebytą grypą i niewiele brakowało, by piszący te słowa musiał obejść się smakiem, jednak uderzeniowa dawka farmaceutyków i herbaty z sokiem malinowym zdziałała cuda. Sam koncert rozpocząć się miał o godzinie 20.00, lecz organizatorzy zapowiedzieli „wydarzenia specjalne” od godziny 18.00. Grupy gości zgromadziły się na miejscu na długi czas przed rozpoczęciem, tłumów jednak nie było. Chwila stania w kolejce i oczekujących wpuszczono do hallu przed salą sportową. Tu jednak spotkało nas pierwsze, lekkie rozczarowanie. Zapowiadane atrakcje mające uprzyjemnić czas oczekującym wypadły bardzo blado. „Wydarzeniami specjalnymi” okazały się być dwa monitory LCD, na których wyświetlano trailery z Grand Theft Auto: Episodes of Liberty City i Borderlands, oblegane stanowisko z Guitar Hero oraz drugie z Need for Speed: Shift, niestety działającym niemal w trybie poklatkowym. Miłym dla oka widokiem były co prawda krążące wśród uczestników dwie hostessy przebrane za Mario i Luigiego, choć ich podobieństwo do wąsatych, włoskich hydraulików było raczej wątpliwe. Osoby chcące pokrzepić się kawą musiały odczekać swoje w kolejce jak po cukier za czasów władzy ludowej (dla młodszych czytelników: bardzo długiej). Dla zabicia czasu w ramach poszukiwania atrakcji, wraz z kilkoma osobami równie złaknionymi wrażeń, zdecydowaliśmy się na wjazd windą na wyższe piętra hali, jednak i tam nasz quest zakończył się niepowodzeniem. Pełen mieszanych uczuć postanowiłem udać się na salę koncertową i trzymać kciuki za dalszą część programu.

Część główna Zaczęło się dość spokojnie. W czasie gdy Polska Orkiestra Sinfonia Iuventus zajmowała miejsca, na telebimach wyświetlano kawałki LeetStreet Boys i The Go! Team, nawiązujące do tematyki gier komputerowych. Po krótkiej próbie instrumentów rozpoczęła się wreszcie pierwsza część występu. Od tego momentu chyba nikt z około dwóch tysięcy przybyłych na widowisko, spragnionych wrażeń fanów gier wideo, różnego wieku i płci, nie mógł narzekać.

Zaczęto od utworu składającego się z wielu prostych motywów muzycznych z klasyków w rodzaju Pong, Asteroids i Donkey Kong, ilustrowanego fragmentami z tych gier. Kiedy po takim wstępie publiczność była już przygotowana na „muzyczną podróż w czasie”, z głośników rozległ się głos Solid Snake’a, zapowiadający kawałki z Metal Gear Solid. Zmiany zarówno klimatu utworów, jak i czasu, w którym powstawały dane gry, sprawiały, że nie było raczej mowy o monotonii i trudno było przewidzieć, co usłyszy się za chwilę.

Druga część koncertu także trzymała bardzo wysoki poziom. Podczas niej zagrano między innymi utwory muzyczne ze Starcraft II, Warcraft III, Super Mario Bros i Halo, a także One Win Angel z Final Fantasy VII. Partie chóralne w wykonaniu Chóru Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej pod kierownictwem Ewy Mackiewicz wypadły rewelacyjnie, szczególnie przy kawałkach z gier studia Blizzard, ale nie od dziś wiadomo że podniosłe chóry bardzo dobrze współgrają z obrazem szarżujących na siebie Orków Hordy i żołnierzy Lordaeronu.

Sprawne show Przekazując relację z VGL, wspomnieć należy także o współtwórcy eventu, Tommym Tallarico, który prowadził całe show. To między innymi dzięki swobodzie, z jaką to robił, oraz zachętom i żartom, publiczność reagowała bardziej żywiołowo niż na klasycznym koncercie, klaszcząc i wiwatując, gdy tylko usłyszała znajome dźwięki kolejnego utworu lub zapowiedź następnej części występu.

GramTV przedstawia:

Urozmaiceniem były dwa konkursy odbywające się na scenie muzycznej. Pierwszym była gra w Space Invaders, w której gracz ubrany w specjalną koszulkę, poruszając się na boki, kierował ruchami statku na telebimie, a drugim finał wcześniejszego konkursu Guitar Hero. Obydwaj zawodnicy dali sobie doskonale radę. Naszemu zawodnikowi ze sklepu gram.pl zabrakło do zwycięstwa jedynie zestrzelenia dwóch obcych, a Piotr Maciążek, zwycięzca wcześniejszych eliminacji GH, wyciągnął naprawdę niezły wynik, grając przebój Aerosmith pt. Sweet Emotion .

Koncert Video Games Live okazał się naprawdę świetny. Jedynym zarzutem, jaki można mieć do głównej części, byłby może niedosyt – osobiście zabrakło mi muzyki z takich gier jak Diablo, Baldur’s Gate czy Mortal Combat. Jednak zrozumiałym jest, że wszystkiego nie dało się zamknąć w programie i trzeba było coś wybrać spośród szerokiego repertuaru, liczącego wedle słów Tallarico około 60 utworów.

Miłymi dodatkami, oprócz wspomnianych konkursów, były wplecione w muzyczne widowisko zabawne elementy. Podczas gdy orkiestra rozpoczęła utwór z Metal Gear Solid, na scenę wkroczył mężczyzna z repliką pistoletu maszynowego, odziany w czarny kombinezon i kominiarkę, wyglądem wyraźnie nawiązujący do sztampowych „bad guyów” z tej serii. Chwilę później pojawiło się sunące za nim kartonowe pudło z wyciętym wizjerem, co fani MGS powitali gromkimi brawami. Brawa przeszły w wiwaty i owacje, gdy przy zmianie muzyki, która w grze zwiastowała postawienie przeciwników w stan alarmu, nad głową chodzącego po scenie „wartownika” pojawił się kartonowy, czerwony wykrzyknik. Na koniec z kartonu wyszedł Tonny Tallarico, który po raz kolejny udowodnił, że potrafi żartować sam z siebie.

Było kilka małych niedociągnięć. Mimo pełnych szacunku słów prowadzącego, odnoszących się do historii naszego kraju w związku z obchodzonym w tym roku 70-leciem wybuchu II wojny światowej, nie było raczej wątpliwości, że wyświetlany na telebimach film towarzyszący muzyce z Medal of Honor nie został nakręcony na potrzeby warszawskiego koncertu. Odnosił się on w większej swej części do wydarzeń na Pacyfiku, co tłumaczyłby fakt, że poprzednie VGL odbywało się miesiąc temu w Japonii. Niektórzy z obecnych dyskutowali także po koncercie, czy część utworów nie była posiłkowana playbackiem (autor nie jest wystarczająco dobrym znawcą, by to rozpoznać). To wszystko jednak w najmniejszym stopniu nie zepsuło rewelacyjnej zabawy, jaką mieli wszyscy ci, którzy pojawili się tego wieczora w hali Torwar.

Podczas warszawskiego Video Games Live wykonano ogółem około dwudziestu utworów. Repertuar był bardzo szeroki: od prostych motywów muzycznych w rodzaju Donkey Kong czy Tetris, poprzez klasyki jak Super Mario i Castlevania, skończywszy na nowościach w rodzaju Halo czy muzyki z trailera do najnowszej części Starcraft. Zarówno ich aranżacja, jak i wykonanie (poza nielicznymi wyjątkami w rodzaju fragmentu Cwałowania Walkirii , którego wykonanie nie przypadło mi specjalnie do gustu) były naprawdę bardzo dobre. Widać było, że publiczność bawiła się świetnie, a samo wydarzenie pokazało, że fani gier komputerowych w Polsce są na tyle liczną grupą, że warto organizować podobne imprezy.

Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!