Doki Stilwater, 22:43

- Johnny, mój bratanek! Jak dobrze cię widzieć po tych kliku latach! Mam nadzieję, że cię za bardzo nie jechali w tym więzieniu. Używałeś mydła w płynie tak jak ci radziłem? Hahaha!
- Ha-ha-ha... Wujek Gary. Jak zwykle naćpany i bełkoczący jakieś brednie. Nic się nie zmieniłeś stary dziadzie – rzekł John, po czym uściskał swojego druha. – Ale zaraz, zaraz. Co to, kurwa, ma być? Co to za szopka z tymi fajerwerkami?
- To na twoją cześć gówniarzu! Wróciłeś z pierdla, więc musiałem cię jakoś godnie przywitać. Bo widzisz – nachylił się nad uchem Johna i zaczął szeptać ze złowrogim uśmiechem - w Stilwater się nieco zmieniło podczas twojej nieobecności... Zresztą chodźmy do mojego Lexusa, przejedziemy się i pogadamy sobie o kilku sprawach...
- "Lexusa" powiadasz? Tak więc teraz nazywasz tego starego rzęcha?
- A się zdziwisz, hahaha! – Gary parsknął śmiechem, po czym wyjął kluczyki od pachnącej nowością czarnej limuzyny i dał je bratankowi.
Okolice apartamentu Gary’ego, 01:04
- Muszę przyznać, że nieźle toto się prowadzi. Komu tym razem oszczędziłeś wydatków na paliwo? Jakiemuś radnemu? A może samemu burmistrzowi? – spytał z ironią młodzian.
- Oj, nieładnie posądzać wujka o kradzież, nieładnie. Muszę ci coś wyznać. Po tym, jak trafiłeś do kicia było nam bez ciebie ciężko. Ale rozkręciliśmy z chłopakami mały interes. Wiesz; trawka, piksy, jakaś feta... Jest popyt na to w Stilwater. Ostatnio jak przyszła dostawa to 20kg czystej amfy w tydzień poszło. Na szczęście zostało jeszcze trochę, usypać ci ścieżkę?
- Może innym razem.
- To ja sobie usypię, haha. – Gary ułożył sobie porządną porcję, po czym za jednym pociągnięciem wciągnął wszystko przez studolarówkę – Ach, od razu lepiej, hahaha!
- Powiedz lepiej z czym masz problem, bo bez powodu nie chwaliłbyś się tym swoim nowym "interesem".
- Ano, problem jest. Po twoim zatrzymaniu nasza ekipa nieco straciła szacunku w mieście i nie cieszy się takim poważaniem jak kiedyś. Poza tym, inne gangi ciągle depczą nam po piętach i trzeba coś z tym zrobić. Chcę byś do nas wrócił i pomógł nam zbudować na nowo nasze prawdziwe imperium w Stilwater!
- Tego mogłem się spodziewać...
- Słuchaj Młody. Musimy stopniowo zdobywać większy respekt i przejmować kontrolę nad miastem. Dostaniesz dostęp do wszelkiego sprzętu i broni jaka będzie ci potrzebna. Co więcej, możesz teraz liczyć na to, ze nie będziesz działał sam. Będziesz mógł kogoś ze sobą zabrać, żebyście działali w kooperacji. Ale najpierw to wypadałoby iść do stylisty, żeby dał ci jakieś nowe wdzianka, bo w więzieniu kompletnie nie znają się na modzie patrząc na ciebie, haha.
- Dobra, dobra. Wchodzę w to. W końcu czego się nie robimy dla rodziny, co nie wujaszku?
- Tak jak myślałem, nic się nie zmieniłeś. W najbliższym czasie wprowadzę cię nieco w naszą taktykę działania. Ale najpierw chodźmy do mnie, odpoczniesz nieco po ciężkiej podróży. Dziewczynki już czekają na ciebie... Hahaha!