Bez prądu: Ingenious - recenzja

Marsh& Konkubina Co.
2008/04/06 15:33
5
0

Trening szarych komórek

Trening szarych komórek

Trening szarych komórek, Bez prądu: Ingenious - recenzja

Tym, którzy interesują się grami planszowymi, nazwisko Reiner Knizia powinno coś mówić. Jeśli jesteście jeszcze "zieloni w te klocki", to podpowiemy – jest to jeden z bardziej znanych i nagradzanych twórców gier logicznych. W Polsce znany jest za sprawą Zaginionych Miast, Władcy Pierścieni: Konfrontacji, Przez Pustynię oraz Eufratu i Tygrysu. Mimo tego, że niektóre jego produkcje mają jakieś "tło fabularne", odnosi się wrażenie, że dodane jest tylko "na doczepkę". Świetna mechanika, zasady proste, aczkolwiek wymagające nie lada wysiłku umysłowego, to cechy charakterystyczne gier Knizii.

Ale o co chodzi?! Ingenious należy do kategorii abstrakcyjnych gier logicznych. Nie uświadczymy tutaj żadnej fabuły, zwycięży ten, kto najlepiej wykorzysta swoje szare komórki. Oczywiście, niewielki czynnik losowy może popsuć nawet najbardziej genialne plany. Z drugiej strony taka lekka nieprzewidywalność dodaje smaczku tej grze.

Najgorsze jest to, że zasady, mimo iż są bardzo proste, trudno wytłumaczyć własnymi słowami. Najlepiej, by każdy z graczy przed przystąpieniem do gry przeczytał instrukcję. Na szczęście jest krótka – mniej więcej dwie strony formatu A4. Po takiej lekturze każdy bez problemu będzie mógł spokojnie dać się pochłonąć rozgrywce.

W grze występuje sześć symboli/kolorów. Naszym zadaniem jest zdobywać jak najwięcej punktów w każdym z nich. Tutaj nie możemy sobie pozwolić na jakiekolwiek zaniedbania. Najsłabszy symbol, czyli ten, w którym zebraliśmy najmniej punktów, określa nasze miejsce na podium. Osoba, która praktycznie zgromadziła we wszystkich kolorach po 17 punktów, a np. w żółtym ma ich tylko 10, przegra z graczem mającym w każdym symbolu po 11. Zatem opłaca się je rozwijać równomiernie, by żaden nie pozostał z tyłu. Innymi słowy, najsłabszy kolor jest wynikiem naszej gry. Być może brzmi to troszkę niezrozumiale, ale przykład podany w instrukcji rozwiewa wszelkie wątpliwości.

Jak to działa? Sama rozgrywka nie należy do skomplikowanych. Niestety, by w pełni zrozumieć sposób liczenia punktów za dołożone żetony, należy przeczytać dokładnie instrukcję, gdyż doświadczenie mówi, że nie da się tego bezproblemowo wyjaśnić.

Podczas naszej tury dysponujemy sześcioma żetonami. Przypominają one troszkę kostki domina, z tą różnicą, że są to dwa sześciokąty połączone ze sobą. Poza tym nie mają oznaczeń liczbowych, jedynie naniesione na nie kolorowe symbole. Analogicznie jak w dominie, tak i tutaj ukrywamy przed przeciwnikami nasze żetony. Służy do tego specjalny stojaczek, gdzie spokojnie można je sobie ułożyć. Dzięki takiemu rozwiązaniu nie musimy ściskać klocków w dłoniach, tylko spokojnie wykładamy na podstawkę, ufając w uczciwość współgraczy, że nie "zapuszczą nam żurawia", by podejrzeć, jakimi kamieniami dysponujemy. Tura składa się z trzech etapów – dołożenia żetonu na planszę, podliczenia punktów za ruch i dolosowania nowego klocka z woreczka.

Elementy układane na planszy dopasowuje się do już tam leżących i za to dostaje odpowiednią liczbę punktów. Tutaj musimy wykazać się spostrzegawczością i nie lada nagłówkować, by maksymalnie wykorzystać sytuację na planszy, ale także nie ułatwić zadania innym graczom. Z każdym ruchem na planszy robi się mniej miejsca, nasi przeciwnicy rzucają nam ciągle kłody pod nogi, a nasz mózg pracuje na najwyższych obrotach. Czujna obserwacja tabeli wyników naszych partnerów w grze jest kluczem do zwycięstwa. Blokowanie możliwości dokładania przez nich klocków do kolorów, w których mają najmniej punktów, może zapewnić nam zwycięstwo. Oczywiście my także musimy pilnować, by któryś z symboli zbytnio nie pozostawał w tyle. Jeśli uda nam się zdobyć w jednym z kolorów 18 punktów, możemy krzyknąć "Jestem genialny!" i dołożyć następny klocek. Kiedy uda nam się uzyskać maksymalne wartości we wszystkich kolorach, wygrywamy grę. Niestety, zdarza się to bardzo rzadko. Po dołożeniu żetonu na planszę uzupełniamy ich liczbę, dobierając ich tyle, by w każdym momencie mieć ich na swoim stojaczku sześć. Gdy nie posiadamy klocków w kolorze, w jakim mamy najmniej punktów, możemy zamiast zwykłego dociągania wymienić je. Wtedy pokazujemy nasze klocki przeciwnikom i dociągamy z woreczka nowe sześć. Kiedy już nikt nie jest w stanie dołożyć niczego na planszę, gra kończy się i podliczane są wyniki.

A za co ja właściwie płacę?

Fantasy Flight Games przyzwyczaiło nas do wysokiej jakości swoich produktów. Grube kartonowe pudło, plansza i liczniki punktów wykonane są naprawdę porządnie. Na tych, którzy lubują się w kolorowych, bogato ilustrowanych elementach, czeka małe rozczarowanie. Praktycznie wszystko jest czarno –białe. Oczywiście plastikowe kamienie mają kolorowe nadrukowane symbole, a drewniane klocki służące do liczenia punktów są pomalowane. Oznaczenia są na tyle wyraźne, że nie będzie kłopotów przy rozróżnianiu ich nawet przy słabszym świetle. Na szczęście FFG uniknęło przerostu formy nad treścią i oddało w nasze ręce bardzo dobry produkt.

GramTV przedstawia:

Jedyne zastrzeżenia, jakie mamy, dotyczą plastikowych podstawek. Gdy ustawimy na nich nasze żetony, dość łatwo je przewrócić, zaczepiając np. rękawem podczas gry. Wystarczyło zrobić je szersze w podstawie, by uniknąć tego typu wypadków.

Dużo ich trzeba?

Ingenious reklamowany jest jako gra dla od 1 do 4 osób. Trzeba przyznać, że świetnie się gra zarówno przy dwóch osobach, jak i maksymalnej ich liczbie. Jest to na tyle dobre, iż nie musimy specjalnie szukać dodatkowych partnerów, by czerpać maksymalną przyjemność z rozgrywki. Zwiększając liczbę graczy, powiększamy także obszar gry – zaznaczony na planszy jasnym i ciemniejszym odcieniem szarego. Przy czterech osobach wykorzystuje się wszystkie pola.

W instrukcji zaproponowano także wariant gry czteroosobowej drużynowej. Gracze dobierają się w pary i razem pracują na wspólny wynik. Jeśli okaże się, że nie mamy z kim zagrać, możemy poćwiczyć nasze szare komórki samemu. Specjalnie dopasowane zasady pozwolą nam nacieszyć się rozrywką umysłową w pojedynkę. Może nie daje to takiej frajdy, jak gra z żywymi przeciwnikami, ale stanowi świetny trening przed takimi rozgrywkami.

To co, kupować?

Jeśli lubicie gry logiczne, Ingenious Was nie zawiedzie. Proste i ciekawe zasady oraz dość szybka rozgrywka powodują, że rzadko kończy się na rozegraniu jednej partii. Dla niektórych minusem może być fakt, iż mamy tutaj do czynienia z losowością. Niezbyt dobry układ klocków i przeciwnicy utrudniający nam żywot mogą troszkę zniechęcić. Z drugiej strony każda rozgrywka jest inna. W zależności od tego, co mamy na ręku, musimy obrać odpowiednią strategię. Nawet gdy układ klocków na planszy nie sprzyja nam w danej chwili, może się okazać, że jeden dobrany w późniejszym okresie zmieni naszą sytuację o 180 stopni.

Niektórych może odstraszyć także cena – około 130 zł. Z drugiej strony dostajemy naprawdę porządnie wykonaną i świetną grę, no i możliwość wykrzyczenia przy naszych znajomych bez skrępowania słów, które dla nas są oczywiste – "Jestem genialny!!!".

Komentarze
5
Usunięty
Usunięty
06/04/2008 20:07

Hm. Pierwszy raz się z tym spotykam. Zachęcająco opisane nawet, ale ja tego jeszcze w życiu w żadnym sklepie nie widziałem.

Usunięty
Usunięty
06/04/2008 18:16

Wszystkim zainteresowanym opisywaną grą, polecam zapoznanie się z wersją komputerową, którą można znaleźć np. tutaj: http://www.reflexive.com/ReinerKniziasIngenious.htmlOczywiście nic nie zastąpi grania ze znajomymi... ale zanim wydasz 130 zł... masz godzinę za darmo (i ew. dłużej za 20$), a na dodatek program sam liczy punkty ;-)Gorąco Polecam!(i czekam na dalsze opisy gier planszowych)

Usunięty
Usunięty
06/04/2008 17:44

Ja też nigdy w to nie grałem pierwszy raz o tym słyszę




Trwa Wczytywanie