Paul Auster – "Lulu na moście" – recenzja filmu DVD

Trashka
2008/03/23 13:11
3
0

Opowieść z pogranicza jawy i snu

Opowieść z pogranicza jawy i snu

Opowieść z pogranicza jawy i snu, Paul Auster – "Lulu na moście" – recenzja filmu DVD

Paul Auster, reżyser i scenarzysta filmu Lulu na moście (1998), to przede wszystkim uznany pisarz (autor książek Szklane miasto, Duchy, Zamknięty pokój oraz scenariuszy do filmów Wayne’a Wanga - Dym i Brooklyn Boogie). Rzeczony obraz stanowi jego reżyserski debiut. Powiedzmy sobie od razu, iż utwór to niejednoznaczny i o specyficznej atmosferze, który nie każdemu przypadnie do gustu. Jednych oniryczno-magiczny klimat i wieloznaczność niemal każdego szczegółu zauroczy, innych znuży brak konkretnych odpowiedzi na pytania, które zrodzą się w trakcie seansu. Na pewno jednak mamy tu do czynienia z intrygującym scenariuszem, mogącym przyprawić o palpitację serca lub dziką radość niejednego psychoanalityka.

Cała rzecz rozpoczyna się w momencie, gdy jazzowy saksofonista Izzy Maurer (Harvey Keitel) zostaje ranny. Traf chciał, iż akurat w trakcie jego występu wybuchła strzelanina. Otrzymuje postrzał w płuco, co jak nietrudno się domyślić, oznacza dlań zawodową śmierć. Dla Izzy’ego nie ma większej tragedii, gdyż jak mówi, oddech to muzyka, a muzyka to życie. Jego była żona (Gina Gershon) stara się go postawić na nogi z nader mizernym skutkiem. Sens życia przywraca mu dopiero niecodzienne, przerażające doświadczenie. Muzyk natyka się bowiem na zwłoki mężczyzny, po czym, wiedziony dziwacznym impulsem, zabiera neseser martwego. Zawartość jest równie dziwna – zwykły kamień w eleganckim pudełeczku i kartka z numerem telefonu.

Ów „zwykły kamień” okazuje się jednak posiadać właściwości, na które najlepszym określeniem zdaje się być słowo „magiczne”. Numer zaś należy do Celii Burns (Mira Sorvino) – początkującej, raczej pechowej, aktorki, dorabiającej sobie kelnerowaniem w restauracji. Dziewczyna jest zafascynowana muzyką Izzy’ego, dlatego odbierając jego telefon, zgadza się na spotkanie. Za sprawą tajemniczego kamienia między tą dwójką samotnych, wyalienowanych ludzi w błyskawicznym, nienaturalnym tempie rodzi się gorące, totalnie dominujące psychikę uczucie. Następnie wybranka saksofonisty zdobywa rolę Lulu w nowej ekranizacji Puszki Pandory Vedekinda. Kiedy Celia szykuje się do wyjazdu, Izzy wręcza jej kamień. Niedługo potem zjawia się poszukujący go doktor antropologii, Van Horn (Willem Dafoe), a wizyta nie należy do miłych... To, co naprawdę dziwne i przerażające, dopiero się rozpoczyna.

Ktoś mógłby rzec, iż zdradziliśmy większą część fabuły... Otóż nie, to zaledwie czubek góry lodowej. Ponadto istota owego filmu zawiera się w wieloznacznych dialogach pomiędzy bohaterami, wspomnianymi już pytaniami, na które brak twardej, realistycznej odpowiedzi, i faktem, że trzeba uważnie śledzić pojawiające się nazwy i przedmioty, a znajdzie się sporo smaczków. Warto zwrócić uwagę na dwuznaczność postaci, na ich niepokojący charakter. Wszystko to stanowi tyleż zaletę, co wadę, gdyż można poczuć się przytłoczonym/przytłoczoną koniecznością rzeczonej obserwacji i wyłapywania klimatycznych drobiazgów, którymi chciał nas zaczarować twórca filmu.

Oglądając Lulu na moście, nie mamy pewności, czy opowiadana historia rozgrywa się w świecie realnym, a jeśli nie, w czyjej głowie powstaje – Izzy’ego, który przed wypadkiem widział Celię na zdjęciu, czy Celii, która lubiła słuchać płyty Izzy’ego. Najbardziej „twardym” elementem filmu okazuje się ów most. Zarazem most odwołuje się do metafory znajdowania się na pograniczu jawy i snu, życia i śmierci oraz pozostawiania za sobą pewnego etapu. Rzeczywistość „wewnątrzpsychiczna”, halucynacyjne stany oraz ścieżki prawdopodobieństwa to zabieg obecny w wielu filmach, zarówno nakręconych wcześniej, jak i później (choćby różne utwory Lyncha albo genialny Donnie Darco). Recenzowany tytuł częściowo wpisuje się w ten trend, mówiąc przy tym głównie o samotności i poszukiwaniu samego siebie oraz rozważając temat, czy możemy przewartościować swoje życie i na ile nad nim panujemy.

Największą zaletą filmu jest jego obsada. Reżyserowi udało się zgromadzić iście gwiazdorską ekipę, która znakomicie wywiązała się ze swego zadania. Oprócz odtwórców głównych ról, Sorvino i Keitela, szczególnie fascynuje jak zwykle fantastyczny, nieco demoniczny Willem Dafoe i niepokojąca Vanessa Redgrave (wcielająca się w reżyserkę Puszki Pandory). Ciekawostkę stanowi fakt, iż początkowo rola doktora Van Horna przeznaczona była dla Salmana Rushdiego (zaprzyjaźnionego z Paulem Austerem), jednakże na skutek wydanej nań fatwy musiano zrezygnować z tego pomysłu.

Do walorów Lulu na moście należą też mroczne zdjęcia i podkreślająca nastrój tajemniczości, grozy i niepewności ścieżka dźwiękowa.

Reasumując: interesujący obraz, zapadający w pamięć. Film powinien przypaść do gustu koneserom „rzeczy ulotnych i dziwnych”, natomiast jego zagadkowość może zniechęcić rzeczników „twardego stąpania po ziemi”, żądających przejrzystych historii, nad którymi nie ma potrzeby się głowić. Zdecydowanie dla wykształciuchów.

Plusy: + gwiazdorska obsada + zagadkowy scenariusz (zaleta dla części widzów) + oniryczna atmosfera + mroczne zdjęcia + oddająca klimat ścieżka dźwiękowa Minusy: - zagadkowy scenariusz (wada dla części widzów) - nieco „senny” rozwój akcji - dodatki (dostajemy tylko sylwetki aktorów i twórców w formie zwięzłych notek i reklamówki innych DVD)

GramTV przedstawia:

Tytuł: Lulu na moście Reżyseria: Paul Auster Scenariusz: Paul Auster Zdjęcia: Alik Sakharov Muzyka: John Lurie Obsada: Harvey Keitel, Mira Sorvino, Willem Dafoe, Gina Gershon, Vanessa Redgrave Produkcja: USA 1998 Dystrybucja: Vision Cena: ?

Komentarze
3
Usunięty
Usunięty
23/03/2008 17:46

Właśnie jakoś skojarzyłem, że już to kiedyś oglądałem.Wtedy mnie trochę znudził, ale ja byłem wtedy na takie trudne kino baaardzo za mały. ;P

Usunięty
Usunięty
23/03/2008 13:43

świetny film. widziałem go dawno temu, jest okazja by sobie go odświeżyć.. ja również go polecam

Usunięty
Usunięty
23/03/2008 13:35

Musze powiedzec, ze filmy recenzowane na gram.pl zazwyczaj sa calkiem niezle (nie ogladam wszytkich ale widzialem kilka.) I wydaje mi sie, ze ten film rowniez jest warty chociazby ogladniecia na dvd w domowym zaciszu.




Trwa Wczytywanie