Facet na jeden numerek

Znakomita pod względem scenariusza, a do tego zagrana z lekkością, werwą i polotem, romantyczna komedia rodem z Kanady. Charlie Logan (Dane Cook) jest popularnym i cenionym dentystą, za którym kobiety wręcz się uganiają. Problem w tym, że od szkolnych czasów Logan żyje z piętnem klątwy, rzuconej nań przez koleżankę z klasy, której nie chciał pokazać swego przyrodzenia podczas pasjonującej gry w butelkę. Klątwa owa jest prosta, acz dla naszego bohatera nad wyraz bolesna. Otóż każda kobieta, która wyląduje w łóżku przystojnego doktora, ma stuprocentową gwarancję, że jej kolejny partner będzie tym jedynym, wyśnionym, wymarzonym... Już wiecie, dlaczego do gabinetu doktora ustawiają się kolejki pań w różnym wieku i o różnej aparycji? Choć początkowo Charlie nie był skłonny uwierzyć w sprawczą moc klątwy z dzieciństwa, kiedy za mąż wychodzi jego długoletnia dziewczyna, gotów jest stawić przekleństwu czoła. To jednak wcale nie będzie łatwe...
Jest w otoczeniu doktorka co najmniej jedna osoba, która uważa klątwę za dar niebios. To jego przyjaciel Stu (Dan Fogler), chirurg plastyczny, który słynie chociażby z tego, że potrafi zrobić swej pacjentce trzecią pierś... Udaje mu się przekonać Logana, że zamiast rozpaczać z powodu straty, powinien raczej rzucić się w wir nieskrępowanego i niezobowiązującego seksu, aby cieszyć się tym, o czym przecież marzy każdy facet. Przez chwilę nawet Charlie jest skłonny przyznać przyjacielowi rację, ale kiedy jego gabinet zaczynają odwiedzać panie mniej urodziwe, a bardziej korpulentne, taka forma spędzania wolnego czasu zaczyna nieco mu ciążyć. Zresztą, w międzyczasie lekarz spotyka na swej drodze niejaką Cam Wexler (Jessica Alba), która w pobliskim parku wodnym opiekuje się, wraz z nieco pokręconym bratem Joe (Lonny Ross), stadkiem sympatycznych pingwinów. Charlie chciałby za wszelką cenę zdobyć Cam, ale na drodze do tego staje wspomniana klątwa, która prędzej czy później grozi przecież katastrofą.
Ze wszystkich sił stara się zatem unikać seksu, co z kolei urodziwa przecież dziewczyna uznawać zaczyna za rzecz dziwną i nad wyraz frapującą. Co ciekawe, można powiedzieć, że trafił swój na swego, bowiem Cam ma też pewną dziwną przypadłość. Otóż bezustannie niemal o coś się przewraca, rozbija sobie nos, coś sobie łamie, drze sukienkę – krótko mówiąc jest chodzącym pechowcem. W stosunkach z innymi ludźmi jest nieporadna, co najmniej tak bardzo, jak pingwiny, którymi się opiekuje i mocno ją to zawstydza.
Film pełen jest humoru w wielu odmianach i barwach. Już sama sytuacja wyjściowa jest dość szalona i zabawna, zatem z ciekawością obserwujemy, w jaki sposób bohaterowie wybrną ze swoistego pata, którego zgotowali im scenarzyści. Charlie ewidentnie chce się zakochać, ale boi się zaangażować, by nie stracić Cam. Dziewczyna jest pod wrażeniem dentysty, ale zaczyna dziwić ją jego dziwne momentami zachowanie. Nie brakuje w Facecie pełnym uroku komicznych dialogów – zwłaszcza na linii Charlie – Stu, choć nie tylko. Pełno będzie również slapstickowych scen, zwłaszcza w wykonaniu Jessiki Alby, która, o dziwo, radzi sobie z tego typu wyzwaniami znakomicie! Alba udowadnia tym filmem, że jest nie tylko ładną buzią, którą warto obsadzać w rolach zniewalających kotek-ślicznotek (choć też), ale że potrafi z powodzeniem udźwignąć komediowy ciężar całej opowieści. Realizatorzy sypią też jak z rękawa dowcipami o stosunkach damsko-męskich, ale nie są to na szczęście żarty w złym guście. Zresztą, choć film nie stroni od dość frywolnie pokazywanej golizny, w dość atrakcyjnym wydaniu zresztą, to nie ma tendencji do serwowania kloacznego humoru, który w tego typu komediach rodem z Hollywood jest często na porządku dziennym.
Wydanie DVD Faceta pełnego uroku ma jeszcze jedną zaletę. Otóż na płycie, poza filmem, znalazły się całkiem udane, a przy tym momentami również zabawne materiały dodatkowe. Bardzo przyjemnie słucha się komentarzy twórców, którzy informują nas o ciekawostkach, jakie miały miejsce w czasie realizacji filmu. Interesujące są również reportaże z planu, potraktowane nieco z przymrużeniem oka. Najzabawniejsze jednak są gagi. Na ich przykładzie widać dokładnie, że porzekadło o tym, iż komedia będzie udana wyłącznie wtedy, gdy na planie będzie poważnie, nie ma zastosowania przynajmniej w tym jednym przypadku. Tercet Alba, Cook i Fogler robił sobie na planie – wybaczcie, inaczej tego nie da się ująć - jaja jak berety, a ostateczny kształt filmu jakoś na tym nie ucierpiał.
Jakby wymienionych dodatków było komuś jeszcze mało, to niechaj dorzuci garść scen niewykorzystanych, które uzupełniają niejako filmową rzeczywistość. O żelaznym zestawie w stylu: dostęp do wybranych scen, różne wersje audio czy zwiastuny nie ma w zasadzie co wspominać, ale pozwolimy to sobie uczynić z kronikarskiego obowiązku. W sumie Facet pełen uroku to bardzo zabawna komedia. Blisko półtorej godziny mija jak kilka minut i w żadnym wypadku nie jest to czas stracony. Niezłe dialogi, fajnie wymyślone gagi i dorównujące całości udane aktorstwo sprawiają, że uśmiech nie schodzi z twarzy nawet największych ponuraków.
Plusy:
+ zabawny scenariusz/
+ slapstickowe wyczyny Alby
+ generalnie Alba ;)
+ fajne dodatki
Minusy:
- ma parę dłużyzn, ale niezbyt wiele
Tytuł: Facet pełen uroku
Reżyser: Mark Helfrich
Scenariusz: Josh Stolberg
Zdjęcia: Anthony B. Richmond
Muzyka: Aaron Zigman
Obsada: Dane Cook, Jessica Alba, Cody Klop, Caroline Ford, Troy Gentile, Michael Teigen, Steve Bacic, Victoria Bidewell, Dan Fogler, Michelle Harrison
Produkcja: Kanada, USA, 2007
Dystrybucja: Imperial
Cena: 54 zł
Strona WWW: tutaj