Takashi Watanabe – "Ognistooka Shana" – recenzja serialu DVD (sezon 1, odcinki 1-6)

Trashka
2008/03/18 19:48

Klimatyczna, okrutna opowieść

Klimatyczna, okrutna opowieść

Klimatyczna, okrutna opowieść, Takashi Watanabe – "Ognistooka Shana" – recenzja serialu DVD (sezon 1, odcinki 1-6)

Shakugan no Shana, czyli Ognistooka Shana, to jeden z młodzieżowych tasiemców anime, gatunkowo mieszczący się gdzieś na styku fantasy i horroru. Powstał on na podstawie popularnego, gigantycznego cyklu książek autorstwa Yashichiro Takahashi (istnieje już 16 tomów, a praca nad powieściami wciąż trwa...). Biorąc pod uwagę rodzaj animacji (nie każdy lubi taki typ, daleki od relatywnie realistycznej kreski obecnej np. w animowanych filmach Mamoru Oshii), napuszoną notkę na okładce i jeszcze bardziej bombastyczne teksty, które zawiera informacyjna wkładka na temat bohaterów i istotnych dla historii terminów, można się nieźle zaniepokoić wizją kolejnej pulpy. Jednakże treść niniejszych sześciu odcinków mile zaskakuje. Okazuje się bowiem, iż mamy do czynienia z klimatyczną, ciekawą opowieścią, niosącą wyjątkowo okrutne przesłanie.

Warto dodać, że wspomniane okrucieństwo nie ma nic wspólnego z nadmiarem krwi i flaków, które bynajmniej nie wylewają się z ekranu na podłogę. Sam wydźwięk tej opowieści i fakt, że nawet ci „dobrzy” podchodzą do myślących i czujących istot w sposób kompletnie obojętny, przyprawia o zimny dreszcz na plecach.

Głównym bohaterem prezentowanej historii jest Yuuji Sakai, do niedawna zwyczajny, świeżo upieczony uczeń szkoły średniej, z obawą stawiający pierwsze kroki w nowym środowisku. Zarówno on, jak i widzowie szybko otrzymują mocne mentalne uderzenie. W szokujących okolicznościach chłopak dowiaduje się, że cała rzeczywistość nie wygląda tak, jak to sobie zawsze wyobrażał. Istnieją siły, które mogą pojawić się w każdym miejscu i czasie i zrobić dosłownie wszystko, a... nikt tego nawet nie zauważy. To Tomogara z sąsiedniego świata Guze, potrzebujący ludzkiej energii, i ich demoniczni słudzy Rinne, którzy energię tę zbierają. Jakby tego było mało, nasz bohater zostaje poinformowany o rzeczy jeszcze bardziej przerażającej. Otóż jest on... martwy.

Oryginalny Sakai postradał życie już jakiś czas temu, on zaś stanowi zaledwie krótkotrwałą, tymczasową kopią, tzw. Pochodnię – rozpaloną ogniem utkanym z resztek egzystencji pierwowzoru. Chłopiec zdobywa te wiadomości podczas spotkania z tytułową bohaterką. Dziewczyna również nie jest człowiekiem, lecz Flame Haze – Narzędziem Zagłady złączonym paktem z Władcą Guze o imieniu Alastor. Ten ostatni należy do istot, które strzegą równowagi i bronią naszego wymiaru przed spustoszeniem przez przybyszy z Guze, którzy miast zdrowego rozsądku wykazują egoizm i nadmierny apetyt. O Władcy owym nie można powiedzieć zbyt wiele, a już na pewno nie to, że milusi i dobrotliwy z niego pan.

Ponieważ Sakai okazuje się niezwykłą Pochodnią, los jego, Shany i Alastora zostaje połączony. Odtąd wspólnie czekają ich liczne, niezbyt sympatyczne, ale za to interesujące spotkania z osobnikami mającymi przeróżne plany wobec naszego świata lub wobec poszczególnych bohaterów opowieści.

Trzeba przyznać, że postacie, które staną na ich drodze, stworzono z tzw. „jajem”, i to bynajmniej nie zgniłym. Na uwagę zasługują zwłaszcza: nieco perwersyjny Tomogara Friagne, którego ukochana Marianne ma postać... szmacianej laleczki, znany z tego, iż skutecznie likwiduje Flame Haze; lubująca się w mocnych trunkach i przygodnych, frywolnych znajomościach Flame Haze zwana Margery Daw oraz tajemniczy Tomogara nazywany Przewoźnikiem Zmarłych. Wymienione persony stanowią zarazem najładniej narysowane postacie. Generalnie rzecz biorąc, sposób wizualizacji osób dorosłych drażni tu o wiele mniej aniżeli wielkookie buźki nastolatków.

Pierwsze sześć odcinków, czyli: Coś się kończy, coś się zaczyna, Światło płomienia, Pochodnia i Flame Haze, Pojedynek Flame Haze, Uczucia i Konfrontacja, opowiada o tym, jak Yuuji Sakai uczy się radzić sobie w „nowej” rzeczywistości, o tworzeniu się więzi pomiędzy nim a Shaną oraz o przemianach zachodzących w samej współpracowniczce Alastora, co to na potrzeby swej misji podszyła się pod Yukari Hirai – jedną z uczennic szkoły, do której uczęszcza nasz bohater. Twórca serialu wykłada widzom kosmologię i prawidła rządzące owym uniwersum. Jest to oczywiście niezbędne, szkoda jednak, że czynione w sposób tak łopatologiczny, iż odbiorcy mimowolnie zastanawiają się nad stanem umysłowym japońskich nastolatków, stanowiących główny target tegoż anime. Opowieść została spreparowana w myśl zasady „Dla każdego coś miłego”, dziewczęta otrzymują bowiem wątek romantyczny, a chłopcy dawkę erotyki, chociażby w postaci zastanawiająco (by nie rzec: idiotycznie) krótkich spódniczek narysowanych dziewczątek.

Oczywiście w Ognistookiej Shanie znajdziemy charakterystyczne dla pulpowych serii elementy, np. patos, okazjonalnie przerywany komediowymi scenkami, często o podtekście erotycznym (na niezbyt wyśrubowanym poziomie). Ponadto oglądamy sporo pojedynków, a nazewnictwo zaklęć, broni i artefaktów rozbraja kiczowatością. Lecz nie są to wady. Trudno uznać za wadę coś, co stanowi o poetyce długich serii dotyczących walki potężnych, kosmicznych sił, w których lubują się japońscy twórcy mangi i anime.

Dla polskich widzów mogą okazać się bardzo ciekawe scenki szkolne – widać z nich, iż nasze kultury nie różnią się aż tak bardzo, jak mogłoby się wydawać. Nastolatki wszędzie mają podobne problemy, żarty i słowne zagrywki... i marzą, by dokopać nauczycielom.

W ramach dodatków na płycie DVD otrzymujemy m. in. słownik ważnych terminów i sylwetki bohaterów (informacje te zdublowane są we wspomnianej wkładce, umieszczonej w pudełku), jak również zwiastuny innych filmów anime. Filmy możemy oglądać albo w wersji z lektorem, albo z napisami.

GramTV przedstawia:

Reasumując: serial jak na razie prezentuje niezły poziom, a nieco „cukierkowa” animacja paradoksalnie podkreśla nastrój grozy. Co będzie dalej, przekonamy się, oglądając następne odcinki.

Plusy: + pomysł na fabułę i postacie + klimat i specyficzne okrucieństwo + rodzaj animacji atrakcyjny dla części widzów + teksty i wykonanie piosenek + dość obszerne dodatki Minusy: - strasznie łopatologicznie wykładane prawidła tego uniwersum - rodzaj animacji niestrawny dla części widzów

Tytuł:Ognistooka Shana (Shakugan no Shana) Reżyseria: Takashi Watanabe Scenariusz:Noizi Ito i Yashichiro Takahashi Muzyka:Kō Ōtani Obsada:Satoshi Hino, Rie Kugimiya, Kenji Nojima, Takayuki Kondou, Hirofumi Nojima Produkcja:Japonia 2005 Dystrybucja:Vision Cena:29,99 zł

Komentarze
17
Lucas_the_Great
Redaktor
19/03/2008 22:43
Dnia 19.03.2008 o 09:54, Furusu napisał:

Tasiemiec ? 24-26 odcinków to standard krótkich serii anime. No są krótsze ale wtedy jest niedosyt (Tsukihime :P). Shakugan no Shana ma 2 sezony już, 2gi się konczy (22 odcinków już jest, buu T_T).

To, że dopiero u swego startu, nie znaczy, że nie tasiemiec ;)Biorąc pod uwagę oryginalne 16 (i przybywa) książek (no dobrze, książeczek), materiału jest... a i jak widać spokojnie pracują dalej nad Shaną.

Dnia 19.03.2008 o 09:54, Furusu napisał:

Szkoda, że takie drogie :P

Bez przesady, cena jest analogiczna jak typowego DVD z czterema odcinkami zwykłego serialu. Czyli całkowicie w normie.

Dnia 19.03.2008 o 09:54, Furusu napisał:

"- rodzaj animacji niestrawny dla części widzów" Znaczy zbyt ładnie animowany ?:P Zbyt dokładny ?:P

Ja tam doczytałem na początku recenzji wytłumaczenie autorki, a nie wymyślałem samemu ;) - kontrast w stosunku do "poważniejszej" wizualnie anime.

Dnia 19.03.2008 o 09:54, Furusu napisał:

"a nazewnictwo zaklęć, broni i artefaktów rozbraja kiczowatością."

Może to kwestia tłumaczenia, zresztą nawet znając japoński (co nie jest obowiązkowe dla recenzenta) należy się koncentrować na recenzowanym wydaniu, w tym wypadku naszym, polskim :)Przy okazji - do osób piszących, że przydałoby się więcej anime: klient nasz pan, po Waszej reakcji już wdrożyliśmy szersze plany związane z obecnością anime w naszym dziale filmowym :)

Usunięty
Usunięty
19/03/2008 15:17

Hyper jest programem na stacji prywatnej dlatego nawet jeśli by się ktoś chciał przyczepić to by nie mógł i tam słyszałem że było NGE,FMA, Wampire princess miu. Jednak chodzi mi o to że recenzja tych anime nie ukarze się tu zapewne(chyba że znowu mnie zaskoczą :P).Namaru: no weź mi powiedz że w NGE nie masz rasowych patologi. Shinji wiecznie pokrzywdzony przez los płaczek, który ma kompleksu z powodu ojca i matki. Asuka dziewczynka z przerostem ambicji, która całe życie poświęca udowadnianiu że jest najlepsza by się dowartościować i czuć się potrzebną powodowana samobójstwem jej matki.Rei....No właśnie a jeśli chodzi o FMA to wchodzi tam brutalność i jakoby profanowanie wartości chrześcijańskich.Tak przy okazji to są to 2 z 3 moich ulubionych animców :P

Usunięty
Usunięty
19/03/2008 13:00

Hmm... a tak na marginesie, lepsze od polskiego jest angielskie tłumaczenie tego anime. Cóż, polscy translatorzy zawsze coś skopią... Dlatego jeśli ktoś umie angielski na poziomie B2, może nawet B1, sugeruję obejrzeć tą wersję....i chciałbym zobaczyć tu recenzję anime, które nie ukazały się w Polsce lub były tylko np. na Canal+ (mam tu na myśli np. Wolf''s Rain) :D




Trwa Wczytywanie