Świąteczny poradnik - gry na Xboksa 360
Wyższa półka cenowa
Mass Effect (259,90 zł)
Mass Effect to erpeg przenoszący nas do 2183 roku i opowiadający prawdziwie epicką historię. Twórcą tego hitu jest BioWare - studio, które ma na swoim koncie tak znamienite produkcje, jak Baldur's Gate, Neverwinter Nights czy Star Wars: Knights of the Old Republic. Poza rozbudowaną i wciągającą opowieścią, Mass Effect oferuje fantastyczną atmosferę niezbadanej przestrzeni kosmicznej i silnik pełen najnowszych rozwiązań technicznych. Ponadto rozgrywka jest mocno nieliniowa - wiele naszych wyborów (choćby w rozwoju postaci czy prowadzonych dialogach) ma wpływ na dalszy przebieg zdarzeń, dzięki czemu Mass Effect można przechodzić kilka razy, bawiąc się równie dobrze.
Assassin's Creed (239,90 zł)
Assassin's Creed to połączenie gry akcji ze skradanką. Fabuła przenosi nas do Ziemi Świętej (m.in. do Jerozolimy i Damaszku), w czasy trzeciej wyprawy krzyżowej. Wcielając się w zabójcę o imieniu Altair, pomagamy załatwiać brudne sprawy chrześcijanom oraz mahometanom. Rozgrywka przywodzi na myśl najnowsze odsłony serii Prince of Persia. Pełne emocji pościgi i efektowne pojedynki to tutaj chleb powszedni. To wszystko rozgrywa się w ogromnym, zaprojektowanym z niebywałym pietyzmem świecie. Wisienką na torcie jest piękna, klimatyczna ścieżka dźwiękowa.
Call of Duty 4: Modern Warfare (259,90 zł)
Czas już na czwartą część popularnej serii wojennych gier akcji. Do tej pory uczestniczyliśmy w zmaganiach żołnierzy w trakcie drugiej wojny światowej. Tym razem przenosimy się w czasy przełomu XX i XXI wieku, by wziąć udział w konflikcie zbrojnym rozpętanym przez niejakiego Zakajewa, rosyjskiego nacjonalistę. Call of Duty 4 jest pełen tego, z czego znane są poprzednie odsłony - czyli akcji. Działanie z ukrycia, partyzanckie akcje, prowadzenie ostrzału z samolotu czy desant z helikoptera - to tylko niektóre z misji, jakie czekają nas podczas rozgrywki. Jeszcze więcej emocji czeka nas podczas zabawy w trybie multiplayer, gdzie wirtualna wojna zaczyna nabierać prawdziwych rumieńców.
Niższa półka cenowa
Halo 2 (69,90 zł)
Halo to wielki hit autorstwa Microsoftu. To było pewne, że przyjdzie nam zagrać w kontynuację. Halo 2 spełnia wszystkie pokładane w nim nadzieje. Mamy tutaj interaktywny świat, który można doszczętnie niszczyć. Dostępne są również nowe rodzaje broni (bohater zostanie obdarzony m.in. mieczem energetycznym) i pojazdów, które sprawiają, że zabawa jest jeszcze bardziej emocjonująca. No i mamy oczywiście tony akcji na najwyższym poziomie. Choć Halo 2 zawiera tryb dla pojedynczego gracza, to największe emocje wzbudza tryb multiplayer, serwując nam liczne, zróżnicowane opcje zabawy.
Dead Rising (119,90 zł)
Dead Rising to komediowe ujęcie tematu zombie. Czerpie przy tym pełnymi garściami z klasyki filmów i gier tego gatunku - takich jak Noc Żywych Trupów, czy Resident Evil. Jednakże komediowe ujęcie tematu nie powinno Was zmylić, ta gra ma całkiem ciekawy nieliniowy scenariusz. Wcielając się w fotoreportera, musimy przeżyć 72 godziny w wielkim amerykańskim centrum handlowym. Jednakże już tylko od nas zależy, czy przy tej okazji będziemy pomagać ludziom, rozwiązywać zagadkę epidemii czy też przesiedzimy ten czas w schowku na miotły. Sama gra jest niezwykle krwawa. Stajemy naprzeciwko hordy zombie, walcząc z nią wszystkim, co nam wpadnie w ręce. Dosłownie wszystkim. W skład arsenału wchodzą między innymi: kaktus, kosiarka do trawy i wielki pluszowy miś. Gra ta nadaje się zarówno do gry w pojedynkę, jak i na imprezy - gdyż samo jej oglądanie dostarcza wiele dobrej zabawy.
Forza Motorsport (69,90 zł)
Czas na ścigałkę na najwyższych obrotach. Forza Motorsport to symulacja pełną gębą, gdzie tuning spełnia bardzo istotną rolę, a samochody natychmiastowo i realistycznie reagują na poczynania gracza. W grze mamy do dyspozycji około dwustu modeli aż piętnastu producentów, wśród których znaleźli się między innymi Ferrari, Porsche, Mazda, Honda, Subaru, Chevrolet czy Dodge. Każde auto można dowolnie tuningować, zmieniając zarówno części zewnętrzne (spoilery, maski, zderzaki, koła itp.), jak i wewnętrzne (silnik czy hamulce). Warto dodać, że autorzy zaimplementowali bardzo realistyczny system uszkodzeń. Każda stłuczka i zderzenie pociągają za sobą zmiany w wyglądzie samochodu oraz modelu jazdy.
Zastanów się zanim kupisz
Kane & Lynch: Dead Men (249,90 zł)
Kane & Lynch to gra akcji autorstwa twórców tak znakomitych pozycji, jak Hitman: Krwawa Forsa czy Freedom Fighters. Niestety, najnowsza produkcja nie dorównuje jakością tym wcześniejszym. Opowieść o eks-najemniku i schizofreniku nie jest tak wciągająca, jak obiecywali twórcy, a nawet wręcz przeciwnie - nudzi i odpycha od telewizora. Ani fabuła, ani postacie nie są takie, jakie być powinny. Najgorsze jest jednak to, że fatalna jest sama walka, która - jakby na to nie spojrzeć - powinna być głównym atutem tej gry. Niestety, słabiutka sztuczna inteligencja przeciwników psuje cały zamierzony przez twórców efekt. Ponadto multiplayer, który mógł być motorem napędowym gry, zawodzi na całej linii, gdyż nie zawiera trybu kooperacji (co wydawałoby się naturalnym posunięciem).
BlackSite: Area 51 (229,90 zł)
Niezidentyfikowane obiekty z kosmosu i Strefa 51 to niezwykle chwytliwe tematy. Wykorzystują to autorzy książek, filmów i - oczywiście - gier wideo. BlackSite: Area 51 pozwala nam wcielić się w dowódcę oddziału, który trafia do położonej w Stanach Zjednoczonych Strefy 51, by stawić czoła najeźdźcom z innej planety. Choć kampania dla pojedynczego gracza jest długa i zapewnia sporo godzin rozgrywki, to już pod względem jakościowym nie jest tak różowo. Gra zawiera wiele mniejszych bądź większych błędów, które częściowo uniemożliwiają dobrą zabawę. Członkowie zespołu nie zawsze reagują na nasze polecenia tak, jak byśmy tego chcieli. Na domiar złego zawodzi rozgrywka wieloosobowa, ponieważ trudno znaleźć odpowiednią liczbę graczy chętnych do wspólnej zabawy.
Beowulf (239,90 zł)
Premierze każdego dobrze rozreklamowanego filmu towarzyszy premiera gry wideo osnutej na jego kanwie. Jednak produkcje te rzadko spełniają pokładane w nich nadzieje. Nie inaczej jest w przypadku Beowulfa. Ta gra jest pod każdym względem mizerna. Z każdą spędzoną przy niej minutą coraz trudniej jest zebrać się w garść i kontynuować „zabawę”. Mamy do czynienia z przeciętnym scenariuszem, jak również z kiepską jego realizacją. Tak ważne elementy, jak walka, zostały zaprojektowane po macoszemu i de facto denerwują, zamiast bawić.