Mauser – Jest to spowodowane przede wszystkim specyfiką gry. Utwór był pisany na potrzeby gry, stąd jego inność. Uważam, ze tak właśnie powinny wyglądać piosenki, które znajdują się w grach. Tak na prawdę nie powinny być trudne, zaprzątać umysłu tym, co znajduje się w utworze, bo gracz nie powinien skupiać się na nim, tylko na grze. I stąd nasz wybór, żeby ten kawałek, Wiedźmina tak wyglądał. Takie było zamierzenie od samego początku.
AnKa – W jednym z wywiadów wasz wokalista skarżył się, że media w Polsce was ignorują. Czy liczycie, że dzięki temu utworowi do Wiedźmina to się zmieni?
M. – Liczymy na to, przede wszystkim. Jest to dla nas duża promocja. Samo pojawienie się takiej gry na rynku to jest wielkie wydarzenie, a dla nas jako autorów muzyki do trailera to głównie promocja. Mama nadzieję, że dlatego, iż zrobiliśmy ten teledysk i będzie on promował Wiedźmina cała ta sytuacja ulegnie zmianie. Na pewno nie oczekujemy, że będziemy lecieć codziennie w telewizji publicznej, w Pytaniach na śniadanie, a nasze teledyski będą tam od rana do wieczora. Było by fajnie, ale tu nie o to chodzi, jesteśmy realistami i wiemy, że tak nie będzie. Myślę jednak, że to zainteresowanie mediów trochę się zwiększy właśnie dzięki tej grze. Bo promujemy konkretny produkt, który się ukaże w potężnym nakładzie. Jego sukces na pewno będzie naszym sukcesem, w pewnym sensie, ponieważ im więcej ludzi zainteresuje się grą, tym więcej będzie miało szansę usłyszenia naszej muzyki. To było fajne wyzwanie.
H. – Skoro nakręciliście już muzykę do gry, czy myśleliście, że moglibyście podołać motion picture – muzyce ilustracyjnej do gry, czy filmu?
M. – Tak, na pewno dalibyśmy radę to zrobić. Wymagałoby to pewnie większego zaangażowania od całego zespołu i przede wszystkim czasu. To już jest większa forma, niż zrobienie jednego utworu muzycznego. Musielibyśmy zastopować z graniem koncertów i skupić się tylko na robieniu tego typu form muzycznych. Na pewno byłoby to ciekawe doświadczenie, ale spokojnie dalibyśmy radę. Jesteśmy na tyle doświadczonymi muzykami… To jeszcze zależy od tego, jaki by to miał być typ gry. Jeśli miałby to być Wiedźmin to byłoby ciężko. Z tego co wiem podkład muzyczny jest tam typowo filmowy i taki powinien być. My wykonujemy zupełnie inny rodzaj muzyki, który pasuje raczej do trailera, ale czy w grze typu Wiedźmin miałaby miejsce, tego nie wiem. Myślę, że raczej nie. Moglibyśmy raczej zrobić zajawki niż całkowicie opracować podkład muzyczny od początku do końca.
H. – A jakbyście sobie wyobrażali taką muzykę? Jakbyście dostali do zrobienia taką muzykę…
M. – Gdyby to miała być gra, o której dzisiaj mówimy, to raczej nie zrobiłbym tego inaczej niż tak, jak ją zrobiono. Uważam, że klimat oddany przez muzykę jest właściwy. Myślę, że również poszedłbym w tym kierunku. Na pewno nie zrobiłbym podkładu muzycznego w całej grze takiego jak kawałek do trailera. To ma mieć zupełnie inny przekaz. Trailer jest krótki, ten kawałek jest dosyć ostry, bo ma być tak samo ostry, jak ten trailer. Jest chyba właściwie zrobiony i powiem szczerze, że robiąc muzykę do całej gry można by pójść w innym kierunku i w innym klimacie.
A. – Wspominałeś, że wasz zespół znalazł się na liście zespołów satanistycznych. Czy uważacie się za zespół satanistyczny?
M. – Takie małe sprostowanie. Tak naprawdę my, jako zespół Vader nie jesteśmy na tej liście. Uznano, że nie jesteśmy zespołem, który przekazuje treści satanistyczne ludziom. Są tam Trubadurzy, są inne polskie zespoły, ale nie Vader. No powiem, że dla mnie jest to duże zaskoczenie, bo ja liczyłem, że my właśnie będziemy na tej liście (śmiech). Zawiodłem się. Tak naprawdę to jest głupota jednego człowieka. Nie powinniśmy nawet tego komentować, bo robiąc to sami nakręcamy tę całą otoczkę, którą ten człowiek stworzył wokół siebie. Nie wiem, czy to jest osoba, która wszystko wie i może się wypowiadać na temat tego kto jest dobry a kto zły. Chyba nie. Tym bardziej, jeśli jest katolikiem. Bo jeżeli on się kreuje na człowieka, który wie wszystko i może osądzać innych to jest to kompletna bzdura. H. – A czy uważacie się za zespół satanistyczny?
M. – Czy ja wiem? Uważamy się, przede wszystkim za zespół muzyczny. To jest dla nas ważne. Zespół satanistyczny– mówiąc szczerze to trochę dziecinnie brzmi. Nie to jest najważniejsze, czy my się uważamy za zespół satanistyczny, bo jesteśmy zespołem muzycznym i tworzymy muzykę. Ponieważ ocieramy się o treści, powiedzmy, satanistyczne, to ktoś może uznać, że tacy jesteśmy. Jeżeli ktoś uznaje, że tak jest, to proszę bardzo. To tylko jego subiektywna opinia. A dla nas najważniejsze jest to, że jesteśmy zespołem muzycznym i tworzymy muzykę i tylko o takich rzeczach będziemy rozmawiać.
H. - Teledysk, jak rozumiem, widzieliście?
M. – Nawet uczestniczyliśmy w produkcji tego teledysku. (śmiech)
H. – Czy się wam podobał, tak obiektywnie?
M. – Tak. Myślę, że to jest fajna produkcja, dobrze zrobiona. Może i można byłoby parę rzeczy zrobić troszeczkę inaczej. Mieliśmy w sumie 24 godziny na zrobienie zdjęć. Jeżeli byśmy, powiedzmy, poświęcili więcej czasu na same zdjęcia to ten klip mógłby być inny, nie wiem, czy lepszy, czy gorszy. W każdym razie nie o to chodzi, że moglibyśmy poświęcić więcej czasu, bo w samym teledysku znajduje się dużo ujęć i screenów z gry. Ten teledysk ma promować grę, a nie nas jako zespół, tak naprawdę. My się również promujemy w tym momencie, ale to zostało zrobione na potrzeby Wiedźmina i takie było założenie. To, że my tam jesteśmy, jest fajne, bo mogliśmy to zrobić. To że promujemy naszą nazwę dla nas jest bardzo ważne, ale promujemy też przy okazji grę. Daruś?
Daray – No, mnie się ciężko wypowiadać, wszystko już powiedziałeś.
A. – A gdzie kręciliście ten klip?
D. – Na zamku w Bolkowie. Cały proces nagrywania… Musieliśmy czekać aż do wieczora. Już nie mówię o tym, że były burze, deszcze. Zaczynaliśmy nagrywanie, i zaraz musieliśmy przerywać, sprzęt się też pozalewał. Pamiętam, że na ten teledysk przyjechałem z nowiutkimi bębnami, które ledwo przyszły z Anglii i od razu pojechały na teledysk. Wystawiłem je a tam było błoto, deszcz, byłem troszkę przerażony tym wszystkim, że się zniszczą podczas tego teledysku.
M. – I krew się zagotowała?
D – I krew się zagotowała.
H. – Przetrwały? D. – Przetrwały. Zdjęcia mieliśmy do samego rana, także potem, pamiętam, że było bardzo zimno. Ratowały nas wszelkie płomienie i wybuchy, jakie były. Było ciężko, ale opłacało się, bo naprawdę efekt finalny był dobry.
A. – A sceny z sokołem? Słyszałam już, że sokół był niesforny i dawał się we znaki. Czy wam też, czy tylko wokaliście?
M. – Sceny z sokołem kręcił tylko Peter. Bo takie było założenie, że sokół startuje z jakiegoś miejsca i siada Peterowi na ramię i przez jakiś moment tam siedzi. No i z tym było trochę problemów, ponieważ te zdjęcia były kręcone naprawdę późno i ci ludzie, którzy przynieśli sokoła musieli z nim stać przez wiele godzin. Ten ptak bardzo się denerwował i był zmęczony. I dlatego było to trudne, bo w momencie, kiedy on wskakiwał Peterowi na ramię przeraźliwie piszczał i machał skrzydłami. Ciężko było to nakręcić, ale po wielu próbach, w końcu się udało. No i przede wszystkim Peter mówił o jego pazurach, które wbijały mu się w ramię. Bał się, żeby sokół go nie poranił. To jest sprawa naturalna ten ptak jest drapieżnikiem i trzeba było na niego uważać. Scena się powiodła. Udało się skręcić te właściwe ujęcia, które znajdują się na klipie. To jest tylko chwila w klipie, ale kręcenie tego trwało bardzo długo.
H. – A kto wymyślił formę teledysku?
M. – Scenariusz wymyśliła ta ekipa, która nakręciła teledysk. H. - Wy nie braliście udziału w tym procesie?
M. – Nie. My przedstawiliśmy wizję tego wszystkiego, a oni napisali scenariusz. Oni się zajmują na co dzień takimi rzeczami. Żeby w ogóle napisać scenariusz, trzeba mieć o tym jakiekolwiek pojęcie. Nikt z nas nigdy nie pisał tego typu rzeczy. Woleliśmy, żeby zajęli się tym ludzie, którzy są związani z tematem i potrafią to robić. Nie chcieliśmy, żeby to wyszło nieprofesjonalnie. Dlatego to oni pisali scenariusz a nie my, ale to zostało przez nas zaakceptowane. Znaliśmy plan dużo wcześniej i po przeczytaniu, jeśli coś nam się nie podobało, mówiliśmy o tym i dawaliśmy do zrozumienia, żeby coś było inaczej.
A. – Kto był pomysłodawcą samej piosenki? Kto napisał słowa?
M. – Tę piosenkę skomponował Peter. To było w momencie, kiedy nagrywaliśmy płytę jubileuszową. To w tym czasie dostaliśmy propozycję od firmy, żebyśmy zrobili piosenkę do Wiedźmina. I w tym momencie zaczęły się prace, czyli Peter usiadł i zaczął pisać utwór. Kiedy mi powiedział o tej propozycji, właśnie nagrywałem solówki w studio i trochę rozmawialiśmy, jak mógłby wyglądać ten utwór. I też się zastanawiałem w jakim kierunku Peter pójdzie, żeby to wszystko fajnie wyglądało i pasowało do gry. Nie martwiłem się o to, że on sobie z tym nie poradzi, albo zrobi to jakoś nieodpowiednio do tej gry, ponieważ on sam jest zapalonym graczem. Kiedyś bardziej, teraz może mniej. I ma pojęcie o tym jaka muzyka powinna się znajdować w grach. Także nie było z tym żadnego problemu.
H. – Czy ta piosenka pojawi się na jakiejś waszej płycie?
M. – Tego nie wiem w tej chwili. Możliwe, że na jakiejś składance, może na singlu, nie wiem. Na razie utwór promuje grę i w ten sposób jest udostępniany. Jest na stronie internetowej zespołu Vader czyli www.vader.pl i stamtąd można go ściągnąć, można go zobaczyć na youtube, bo mamy tam swój kanał i jest tam dostępny cały teledysk. Na pewno teledysk znajduje się na naszym dvd, tym co teraz wyszło, jako bonus. Będzie go można dostać wraz z grą. Oprócz tego wyszła jeszcze taka składanka utworów inspirowanych grą. Są tu wszystkie te zespoły, które nagrywały muzykę i Vader jest jednym z nich.
A. – Mówiłeś, że wszyscy, z wyjątkiem Darka, czytaliście książkę Sapkowskiego. Czy jesteście miłośnikami literatury fantasy?
M. – Największym miłośnikiem, może nie fantasy, ale fantastyki jest nasz basista (Novy przyp. red.). To jest człowiek, który na co dzień non stop czyta pismo „Fantastyka”. Od początku do końca.
D. – Zbiera archiwalne numery.
M. – Tak właśnie. Jest totalnym maniakiem…
D. – I Gwiezdnych Wojen.
M. - Tak. I Gwiezdnych Wojen. On bardziej porusza się w temacie fantastyki, raczej nie fantasy, bo to troszeczkę inny gatunek. Mi bardziej leży fantasy niż fantastyka. Przede wszystkim lubię gry fantasy. Z czytaniem jest u mnie ostatnio dosyć słabo. Szczerze mówiąc mało czytam głównie przez komputery, Internet i zespół. Ponieważ dużo gramy i jeździmy a nie lubię czytać w podróży. Lubię ciszę i spokój i wtedy mogę sobie coś poczytać. Ale generalnie gatunek fantasy lubię. A Darek nie lubi. Darek gra dobrze na perkusji i tym się głównie zajmuje. (śmiech)
H. – Jak to jest, że Vader jest dużo bardziej popularny na zachodzie niż w Polsce.
M. – To nie jest dokładnie tak, że my jesteśmy bardziej popularni tam niż tutaj, bo w Polsce też bardzo wiele osób przychodzi na koncerty. Mniej więcej w takiej samej ilości jak przychodzą tam, w innych częściach Europy, w Stanach, czy w Japonii. Najbardziej fanatycznie jesteśmy przyjmowani tutaj, bo jesteśmy stąd, jesteśmy Polakami i ludzie bardzo się z nami identyfikują. To samo można powiedzieć o Polonii, która przychodzi na koncerty za granicą. To się zdarza nieczęsto, bo my nie gramy ani w klubach polonijnych, nasze agencje koncertowe to nie są agencje polonijne. W Stanach, w tych większych miastach jak Chicago, Nowy Jork, gdzie są skupiska Polonii, przychodzi zastraszająca ilość osób i bardzo fanie nas przyjmują. Oni, przede wszystkim, czekają na kogokolwiek z Polski, jaki zespół z Polski by nie przyjechał to oni i tak przychodzą. Bo ja wiem, może Darek coś powie. D. – Jeśli chodzi o popularność, to mało kapel z polski jeździ na zachód, szczególnie popowe zespoły, piosenkarki, czy piosenkarze.
M. – No nie, nasz pop, tak na prawdę to tam prawie w ogóle nie istnieje.
D. – A jeśli jeżdżą to właściwie tylko do takich skupisk polonijnych
M. – Tylko i wyłącznie.
D. – Więc może o to chodzi. My natomiast regularnie jeździmy i gramy na zachodzie. Więc dlatego się sądzi, że jesteśmy tam bardziej popularni niż w Polsce. Ale mnie się wydaje, że tak samo. Generalnie częściej jeżdżą i grają na zachodzie nasze zespoły metalowe niż gwiazdy pop.
H. – Tak, ale chodzi też o to, że jak się wchodzi do sklepu w Londynie, Paryżu jest cała półka grupy Vader. Kiedy wchodzi się do polskich sklepów z muzyką, to żeby skompletować waszą płytotekę trzeba się naprawdę nachodzić.
M. – Jeśli chodzi o dyskografię, to tak, z tym jest na pewno trudniej. Ponieważ głównymi firmami, które nas wydają są firmy nie polskie. Firmy, które wydają nas tutaj w kraju, na przykład Metal Mind wypuszczają płyty tylko na rynku polskim. Jeżeli kończymy nową płytę i wydaje ją, jak na przykład Regain, na całym świecie, to Polska jest ewenementem, jedynym krajem, gdzie mamy inną firmę. No i jeszcze Japonia. Tam też mamy inną firmę, tamtejszą, która nas wydaje. I to pewnie dlatego właśnie tam się tak dobrze sprzedają (śmiech). To też nie jest do końca tak, że tutaj tych płyt nie można dostać. Bo to są takie mity powielane przez dziennikarzy. Mówiliśmy o tym lata temu. A sytuacja jednak uległa zmianie, jest zupełnie inaczej niż było. W Polsce, jeśli chodzi o zespoły metalowe, jesteśmy bardzo mocno wypromowani. Nie możemy narzekać na brak zainteresowania ze strony mediów i słabą promocję. Gramy tu regularnie, co roku dużą trasę, mniej więcej 15 do 20 koncertów i ja uważam, że to jest dużo. Nie możemy pozwolić sobie na większą ilości koncertów w naszym kraju, ponieważ grafik roczny strasznie by nam się powiększył. My i tak dajemy ponad sto koncertów rocznie i ciężko byłoby grać więcej w Polsce.
D. – Może to jest związane też z tym, że wiadomo, iż w Polsce ogólnie sprzedaje się mało płyt. Wszyscy są biedni, i to jest pewnie z tym związane. Sklepy nie zamawiają aż tyle płyt Vadera, albo zamawiają tylko te najnowsze pozycje, z obawy o to, że starsze się nie sprzedadzą.
A. – Jedna z uczestniczek czatu pytała czy masz dziewczynę. Czy to jest tak, że popularność sprawia, iż obcy ludzie wchodzą w wasze prywatne życie? Czy jeszcze nie jest tak źle i nie ma się czym martwić?
M. – Pewnie, że tak bywa. Ja miałem wiele takich dosyć niekomfortowych sytuacji, gdzie perfidni ludzie wtryniali się w moje życie. Ale jakoś sobie z tym poradziłem. Takie pytania „czy mam dziewczynę?”. No mam. Może młode dziewczyny interesują się tym czy mam czy nie mam dziewczyny. One na nas trochę inaczej patrzą. Ja wiem, jak młodzi ludzie potrafią wyidealizować sobie swojego idola, w jaki sposób potrafią na niego patrzeć i myśleć o nim. Także jest to sprawa zupełnie normalna i wiem, że takie rzeczy mają miejsce. Zwykle odpowiadam normalnie, że mam dziewczynę. Mam z nią dziecko, jesteśmy szczęśliwi i wszystko spoko. To dość ważne informacje i zaspokajają ludzką ciekawość. Jeśli ktoś pyta czy mam, to odpowiadam, że mam. A. – Ale jest taki moment w którym ktoś przekracza granicę i dalej już nie odpowiadasz?
M. – No tak, oczywiście, bo nie muszę o tym mówić. To jest moja prywatna sprawa. O swoich prywatnych sprawach nie zamierzam mówić i nie muszę się z niczego tłumaczyć.
D. – Ja na szczęście nie miałem jakichś nieprzyjemnych doświadczeń, jeśli chodzi o popularność. No wiadomo to nie jest taka sama popularność jak jakiejś gwiazdy popu. A to co mnie spotkało to raczej sytuacje dość pozytywne. Nigdy nie miałem z tym problemu. Zawsze to były jakieś fajne przeżycia.
H. – Mówi się, że metal jest muzyką niszową, z drugiej strony, patrząc po świecie, to nie do końca prawda. Ot choćby taki zespół jak Rammstein w Niemczech, może inna muzyka niż wasza, ale też ciężka. A jednak został wypromowany przez miasto Berlin, którego konkurs wygrał. Teraz można powiedzieć, że jest jednym z głównych towarów eksportowych Niemiec, przynajmniej, jeśli chodzi o rozrywkę. Myślicie, że również w Polsce to się zmieni?
M. – Ja bym bardzo chciał, żeby to się zmieniło. Powiem szczerze, że liczę na to w przyszłości. Chciałbym, żebyśmy dołączymy do tej czołówki europejskiej, w końcu mentalnie dogonimy resztę Unii Europejskiej. Ale z drugiej strony rozumiem dlaczego u nas w tym momencie tak nie jest. Jednak komunizm odcisnął potworne piętno na naszym narodzie i my musimy teraz dochodzić do tego, co oni mieli od dawna. U nich jest tak a u nas inaczej, bo my dopiero teraz mamy szansę rozwoju. Chociaż z drugiej strony, nie wiem, czy nasza polska mentalność pozwoli na to, żeby to zmienić. Może mentalnie jesteśmy tak daleko od innych narodów europejskich, że to się nie zmieni. Ale chciałbym, żeby ludzie zaczęli doceniać to, że mają w swoim kraju zespoły, które są doceniane za granicą. A tam przychodzą na koncerty, słuchają, kupują płyty, doceniają zespoły właśnie z Polski i to jest ważne. Niestety zwykle, kiedy wysyła się polskie zespoły na konkursy, albo próbują one robić karierę za granicą, to się nie udaje. Na zachodzie przebijają się głównie nasze zespoły metalowe i jazzowe. No i oczywiście muzyka klasyczna, tutaj też się mamy czym chwalić.
H. – Na przykład Chopin.
M. – Przede wszystkim żyjący kompozytorzy, jak Penderecki. Nie można o nim zapomnieć.
A. - Czy sądzicie, że wymiana pokoleniowa w jakiś sposób załatwi sprawę? Mentalność ludzi jednak się zmienia, bo można wyjeżdżać za granicę, ludzie widzą, jak tam jest. Czy to się, według was, w końcu zmieni?
M. – Tak jak mówiłem już, musi się zmienić pokolenie, musi nastąpić wymiana pokoleniowa, żeby cała sytuacja się odwróciła i zmieniła. Ale tak do końca nie jestem przekonany, czy my, Polacy mamy to coś w sobie. Mamy takie przysłowie „Cudze chwalicie swego nie znacie” i niestety to się sprawdza w praktyce. To się nie wzięło z znikąd, może tacy już jesteśmy. Musimy robić swoje i będziemy robić swoje.
H. – Dziękujemy wam bardzo.