
Połamane ręce oraz kończyny, powybijane zęby, porozwalane nosy oraz pozdzierane kolana – każdy prawdziwy fan skateboardingu zna to doskonale z autopsji. Nie ma chyba osoby jeżdżącej na deskorolce, która by choć raz nie załapała przez to kontuzji, albo nie zaliczyła wywrotki. A jednak ogromna część tej grupy wraca do sportu, zaciska mocniej zęby i nadal trenuje triki… Bo bądź co bądź, sport to iście zacny i ma swoje miejsce nawet w annałach historii gier – mowa oczywiście o Tony Hawk’s Pro Skater. Tym z lekka przydługawym wstępem chcemy Wam powiedzieć, że mieliśmy okazję testować Skate, który jest pierwszym porządnym konkurentem dla wspomnianej serii, a nawet ma spore szanse zostać nowym królem deskorolkowej symulacji.
Najlepsze w całej produkcji jest innowacyjne sterowanie. To, co stworzyli „elektronicy”, jest naprawdę godne podziwu. Proste, a jednocześnie na maksa skuteczne, grywalne i cholernie efektowne. Otóż za pomocą lewego analogu sterujemy ogólnym torem jazdy skejta, a prawy odpowiada za robienie ollie. Wystarczy pochylić drążek w dół, po czym pociągnąć energicznie w górę, byśmy wraz z deskorolka wyskoczyli w powietrze. Do tego, gdy jesteśmy już nad ziemią, ruchy tej samej gałki kierują obrotami deski, i to właśnie one decydują czy wykręcimy kickflip czy 360 varial impossible – wystarczy naśladować ruchy, które robi osoba wykonująca naprawdę dany trik, by zrobić go w grze. Do tego nie ma jakiegoś przycisku odpowiadającego za grindowanie, gdyż byłoby to zbyt proste. Jeżeli chcemy wykonać tę ewolucję, trzeba jechać w stronę poręczy/murku, wskoczyć na nią oraz następnie - gdy zaczniemy już na niej robić grind - kierować prawą gałką ruchami deski. Nie ma tutaj danej kombinacji klawiszy, by wykonać frontside noseslide, jeżeli chcemy wykonać tę ewolucję, musimy ją po prostu sami zrobić. Ta sama zasada tyczy się grabów. Podczas wyskoku przyciski R i L 1 kontrolują odpowiednio prawą oraz lewą rękę, a R i L 2 prawą oraz lewą nogę. Sprawia to, że rozgrywka jest sporo trudniejsza, ale także o wiele bardziej realistyczna i satysfakcjonująca.
Następną cechą, która zwróciła naszą uwagę, była fizyka. Okazało się, że za przeniesienie ruchów poszczególnych części ciała skatera podczas wykonywania triku do gry odpowiadali specjaliści z NASA! I - uwierzcie nam - oni znają się na tym, co robią... i doskonale widać to przy podziwianiu ruchów deskorolkarzy, które wyglądają jak z rzeczywistości wzięte. Bo faktycznie takie są. A właśnie – a propos podziwiania - to na kolejne wyrazy uznania zasługuje zarówno grafika (tutaj właśnie było co podziwiać) jak i dźwięk, które sprawiają, że gra wydaje się być jeszcze bliższa symulacji. Charakterystycznego smaku rozgrywce nadaje także ciekawie umieszczona kamera, która skupia się przede wszystkim na dolnych partiach ciała skejta wraz z deskorolką, a wszystko to oczywiście po to by łatwiej byłoby ją kontrolować – i nie zgadniecie: to także się sprawdza.
By było jeszcze ciekawiej, twórcy zaimplementowali w swojej produkcji ciekawy system powtórki, którego szerokie opcje pozwalają zrobić zdjęcie/krótki filmik, prezentujące skejta podczas ewolucji i umieszczenie go w Internecie, by inni mogli podziwiać nasze dzieło. A wszystko to z pasji, jak wyraził się Pan prowadzący prezentację. I to naprawdę widać, fascynacja skateboardingiem widoczna jest tu gołym okiem. Można nawet rzec, iż gra dla deskorolkarzy robiona przez jednych z nich. Zresztą nie musicie wierzyć nam na słowo. Jeżeli już nie jest, to jakoś niedługo powinno zostać w Xbox Live udostępnione demko tejże produkcji. I jedynie pecetowców szkoda, że ominie ich TAKA atrakcja…