Zack Snyder -

Trashka
2007/03/21 19:54

Morze krwi i patosu

Morze krwi i patosu, Zack Snyder -

Ekranizacje komiksów często bywają nieudane. W sumie nic w tym dziwnego - komiks i film to dwa różne media, tak naprawdę operujące odmiennymi środkami wyrazu. Dlatego, co przejdzie w komiksie (a nawet wzbudzi zachwyt), w filmie może wyjść wręcz idiotycznie - dowód stanowią choćby oba nieszczęsne Spidermany albo stary Dick Tracy (1990). Istnieją trzy drogi wyjścia, aby tego uniknąć: wytworzyć surrealistyczny lub oniryczny świat, w którym nic nie dziwi (produkcje Tima Burtona czy V jak Vendetta (2005)), maksymalnie zbliżyć się do realizmu, rezygnując z większości typowych dla komiksu udziwnień (Batman - początek (2005)), i wreszcie... ożywić komiks.

Jedną z pierwszych takich prób podjęto w filmowej adaptacji historii, której bohaterem jest niejaki Cień (Cień (1994)), lecz prawdziwym przełomem okazała się Immortal - Kobieta pułapka (2004). W przypadku tego obrazu trudno pozbyć się wrażenia, że w rzeczywistości oglądamy kadry komiksu, jakby żywcem przeniesione na taśmę filmową dzięki grafice komputerowej. Kolejnym sukcesem było Sin City (2005) na podstawie dzieła Franka Millera. Wprawdzie twórcy użyli innej techniki - wszystko odtwarzają aktorzy - jednak świat przedstawiony wiernie oddaje poetykę obrazkowej opowieści, co podkreślają doskonale przeniesiona kolorystyka i hyperrealistyczne przerysowania. Nic dziwnego, że ponownie podążono tą samą drogą, idealnie odmalowując (zarówno kompozycją, jak i barwą) wybrane kadry z komiksowego oryginału w filmie 300 - produkcji wyczekiwanej nie tylko przez fanów Millera.

Utwór ów momentami sprawia wrażenie raczej ruchomych millerowskich obrazków aniżeli filmu w klasycznym tego słowa znaczeniu. Reżyser Zack Snyder - znany polskim widzom ze Świtu żywych trupów (2004) - niemal wiernie przeniósł na wielki ekran treść graficznej opowieści o słynnej bitwie w wąwozie Termopile (480 r. p. n. e.), gdzie trzystu Spartan pod wodzą króla Leonidasa stawiło czoło gigantycznej armii Persów. Niemal, gdyż wraz z Frankiem Millerem, który zawsze trzyma rękę na pulsie i pilnie dogląda adaptacji swych prac (w przypadku niniejszego projektu przyjął na siebie rolę producenta wykonawczego) postanowili wzbogacić tę historię o dodatkowe wątki. W zasadzie oryginał przedstawiał jedynie wizję autora dotyczącą samej bitwy, natomiast obraz kinowy zawiera również motyw Sparty - wydarzeń rozgrywających się pod nieobecność króla. Twórcy silnie wyeksponowali rolę, niemal nieobecnej w pierwowzorze, królowej Gorgo - silnej i mądrej małżonki Leonidasa.

Bardzo wyraźnie wyczuwa się, że i Frank Miller, i Zack Snyder zostali niezwykle poruszeni wizją trzystu straceńców, wychowanych w kulturze, gdzie cnotami są: fizyczna doskonałość, odwaga ocierająca się o szaleństwo i honor, który wyklucza bodaj możliwość rezygnacji z walki bądź uznania porażki. Ich licentia poetica zakłada wydarzenia, które raczej nie miały miejsca - na przykład według historyków perscy posłowie jednak wrócili do króla królów Kserksesa, prawdopodobnie było tylko trzystu wojowników, gdyż byli zbyt pewni siebie i nie wzięli pod uwagę zdrady (słowa wyroczni i inne wydarzenia w Sparcie to imaginacja autora). Jak również wskazuje ona na dość specyficzny ogląd spartańskiej cywilizacji.

Snyder zdaje się gloryfikować wychowanie zwane agoge, prezentując postawę Spartan jako metaforę obrony wolności i demokracji przed tyranią, tymczasem wspomniane wychowanie czyniło z nich trybiki w ogromnej militarnej machinie systemu o cechach totalitarnych. Każdy obywatel po ukończeniu siódmego roku życia był poddany tyranii państwa, choć oczywiście uważał się za wolnego człowieka. Miller i Snyder koncentrują się na chłopcach, lecz w rzeczywistości dotyczyło to obu płci, z tym że dziewczynki nie podlegały koszarowaniu - za to również przechodziły wojskowe przeszkolenie i do momentu zamążpójścia spędzały wiele czasu w specjalnych oddziałach. Ponadto zdumiewa sposób przedstawienia eforów jako jakichś diabolicznych pseudo-kapłanów, zdegenerowanych lubieżnych starców, całymi latami kryjących się na niedostępnej górze. Tymczasem to byli po prostu urzędnicy, wybierani przez Zgromadzenie Ludowe na okres jednego roku, którzy mieli kontrolować poczynania króla, ale tak naprawdę on także miał na nich wpływ... Jednakże to ciekawostki historyczne, a trzeba przyznać, że komiks Franka Millera, a co za tym idzie, również film 300, bynajmniej nie miał na celu edukować z historii, tylko zaprezentować pewną artystyczną wizję. Trzeba też zaznaczyć, że w komiksie nacisk położony został na "prawo" i "tradycję", zaś "demokrację zostawmy Ateńczykom". Inaczej niż w filmie.

Wizja Zacka Snydera odwołuje się do swoistej "dzikości serca" widzów. Żyjemy w czasach, kiedy na co dzień jest względnie bezpiecznie, a wielkie czyny mieszkają w legendach. Zarazem jednak jesteśmy świadkami coraz to nowych zagrożeń dla ideałów demokracji, zatem pojawiają się chwile, gdy rośnie w nas duch walki i łapczywie rzuca się na pożywkę. 300 jest taką pożywką - niezbyt mądrą, ale nie taka miała być. To wspaniały wizualno-emocjonalny fajerwerk, zalewający morzem patosu i krwi... ale za to w słusznej sprawie. Oto bowiem widzimy perskie hordy i dzielnych wojowników, którzy w końcu jednoczą wszystkich Greków. Wypisz wymaluj gnany pejczem, dziki, wschodni fanatyzm kontra cała cywilizacja Zachodu, która nie będzie klękać przed barbarzyńskimi niewolnikami. W jakiś sposób czujemy pokrewieństwo z szalonymi Spartanami. I dlatego właśnie 300 tak miło się ogląda.

Niestety, należy cieszyć oczy i grzać serce, odkładając mózg na półkę. Chodzi nie tylko o wspomniane wcześniej ciekawostki historyczne. Kiedy zdamy sobie sprawę, że oglądamy de facto wybitne jednostki, które wznoszą co chwila patetyczne okrzyki na cześć wolności, demokracji i walki z tyranią, natomiast pochodzą one przecież z kultury, która tłamsiła indywidualizm obywateli i nadmierne przywiązanie do demokracji, jako zachowania szkodliwe dla państwa... To coś przestaje pasować. Ponadto trudno oprzeć się wrażeniu, że Spartanie mają ucieleśniać marzenie Amerykanów o sobie samych, ratujących świat przed zalewem muzułmańskich hord, i amerykański idealizm. W rezultacie poszczególne kwestie i okrzyki "za wolność" mogą zacząć śmieszyć. A to z kolei zepsuje apetyczne widowisko.

A strona wizualna filmu jest bezsprzecznie znakomita. Zrezygnowano z normalnej kolorystyki na rzecz tej z kart komiksu - wszystko spowija rdzawa mgła, a może raczej drobinki piasku wypełniające przestrzeń. Natomiast czerwień krwi i żołnierskich płaszczy oraz złoto monet i ozdób zostały dodatkowo nasycone. Budzi to oczywiste skojarzenia co do krwi wdeptywanej w piach i blichtru oferowanego za cenę wolności i honoru, zatem jak widać, same barwy grają już na emocjach. Bardzo dobre zdjęcia Larry'ego Fonga stanowią prawdziwą ucztę dla oczu - dynamiczne sceny walk, umiejętnie pokazywane są a to w czasie rzeczywistym, a to w zwolnionym tempie. Niesamowite są także wszelakie deformacje, tak uwielbiane przez Millera. Wilk, z którym mierzy się młodziutki Leonidas, czy chore monstra w armii króla królów Kserksesa i odrażający, ociekający wyuzdaniem splendor jego dworu przydają wręcz zapierającego dech klimatu.

Co ciekawe, w filmie tym właściwie nie zauważa się muzyki. Ścieżka dźwiękowa w wykonaniu Tylera Batesa pełni rolę stricte służebną, jako taka nie wpada w ucho. Trudno więc docenić jej walory jako coś samo w sobie, jednakże z całą pewnością dobrze współgra z akcją i natężeniem emocjonalnym poszczególnych scen.

Na emocje widzów wpływa też gra aktorska. Powiedzmy sobie szczerze: ciut łatwiej odegrać coś, co z założenia miało być przerysowaniem i przeepatowaniem, lecz samo to, że aktorzy wyraźnie wczuli się w rolę, zafascynowani swymi bohaterami, ogromnie podnosi jakość widowiska. Na uwagę zasługują właściwie wszystkie główne postacie. Leonidas (Gerard Butler) powala na kolana charyzmą, a Gorgo (Lena Headey) budzi szczery podziw i szacunek. To archetyp kobiety wyemancypowanej, twardej i gotowej na wszystko, by zwyciężyć. Dominic West w roli zakłamanego oportunisty Therona, który sprzeniewierzył się spartańskim ideałom, jest zaprawdę godny pogardy - aktor spełnił swoje zadanie koncertowo. Wojownicy towarzyszący Leonidasowi - czyli gawędziarz Dilios (David Wenhan znany z roli Faramira), kapitan (Vincent Regan) i jego syn Astinos (debiutant Tom Wisdom) oraz wesoły, złośliwy Stelios (Michael Fassbender), marzący, by zginąć, jak na obywatela Sparty przystało - to wspaniałe przykłady pobudzającej wyobraźnię ekspresji.

Największe wrażenie sprawiają jednak kreacje nieszczęsnego, kalekiego Efialtesa (Andrew Thiernan), który pragnie zasłużyć na miano Spartanina (czy wręcz Spartiaty - pełnoprawnego obywatela), oraz Kserksesa - prawdziwego wcielenia megalomanii, pychy i deprawacji, co genialnie wyszło w wykonaniu Brazylijczyka Rodrigo Santoro. Ten ostatni - częściowo dzięki melodyjnemu, głębokiemu głosowi, groźnemu, lecz zarazem uwodzicielskiemu, a częściowo przez swą androgyniczną urodę - może co poniektórym miłośnikom Warhammera skojarzyć się z wariacją na temat Slanesha. Miłośnikom serialu StarGate zaś z Goa'uld w wersji dla dorosłych.

Podsumowując: wspaniałe, powalające na kolana widowisko. Jednakże napawając się stroną wizualną, nie należy myśleć, gdyż to wiele zepsuje. Trzeba traktować to jak chwytającą za serce baśń lub oszałamiający epos, a nie źródło wiedzy o Sparcie czy bitwie w wąwozie Termopile.

GramTV przedstawia:

Plusy: + oszałamiający klimat + udane sterowanie emocjami widzów + znakomite zdjęcia i kolorystyka + wczucie się aktorów Minusy: - ogłuszenie widzów nadmiarem patetycznych okrzyków w stylu "za wolność"

Tytuł: 300 (300) Reżyser: Zack Snyder Scenariusz: Michael Gordon, Kurt Johnstad, Zack Snyder Zdjęcia: Larry Fong Muzyka: Tyler Bates Obsada: Gerard Butler, Lena Headey, Dominic West, David Wenham, Vincent Regan, Andrew Pleavin, Michael Fassbender, Tom Wisdom, Andrew Tiernan, Rodrigo Santoro Produkcja: USA 2007 Dystrybucja: Warner Strona WWW: http://300themovie.warnerbros.com/

Komentarze
40
Usunięty
Usunięty
02/01/2008 23:27

Film jest boski, mam na DVD i oglądam chyba co miesiąc. Sama akcja że aż miło oglądać te latające kończyny :D

Usunięty
Usunięty
24/03/2007 19:46

Byłem wczoraj na premierze tego filmu. Uważam, że ta recenzja jest bardzo dobra i wystarczająco krytyczny, przy czym również niektóre eksponuje walory produkcji. Film ma po prostu fantastyczne zdjęcia, a do tego bardzo dobre kreacje postaci. O filmie można byłoby jeszcze trochę napisać ale w sumie wiele z moich wniosków zawiera recenzja. Ograniczę się zatem tylko do podsumowania. Film warto obejrzeć gdyż jest bardzo dobrą adaptacją komiksu w przeciwieństwie do takich filmów jak Spiderman.

Usunięty
Usunięty
23/03/2007 20:23

Dobra nie ma bata, muszę pójść do kina na ten film! Widziałęm zwiastun i widzę, że film jest dobry a nawet bardzo dobry. "Sin City" to jeden z najlepszych filmów jakie widziełem, więc "300" na pewno mnie nie zawiedzie. Już tylko kilka dni dzieli mnie od niedzieli a zarazem wielkiej, zapierającej dech w piersiach przygody! ;)




Trwa Wczytywanie