Tydzień z The Guild 2 - dzień drugi

Finnegan
2007/02/09 19:00

Ruszać się szybciej lenie! Tylko mi tu nie udawajcie, że jesteście zmęczeni! Musicie się wysilić jeśli chcecie dostać zapłatę, bo nie dam ani grosza za obijanie się po kątach!

Ruszać się szybciej lenie! Tylko mi tu nie udawajcie, że jesteście zmęczeni! Musicie się wysilić jeśli chcecie dostać zapłatę, bo nie dam ani grosza za obijanie się po kątach!

Tydzień z The Guild 2 - dzień drugi

Teraz, mój synu, kiedy ukończyłeś szkołę zastanawiamy się z ojcem do jakiego cię oddać terminu. A nie miałam takiego luksusu jak ty. Zaczynałam od zwykłej, małej kuźni, co to ją odziedziczyłam po moim ojcu a twoim dziadku. Harowaliśmy jak woły dzień i noc, żeby rozbudowywać zakład. A tu trzeba było jeszcze ciągle na pracowników uważać i pilnować ich roboty. Wystarczy, mój synu, że na chwilę wyjdziesz z warsztatu, a te obiboki zaraz przestają pracować. Początkowo robiliśmy tylko proste rzeczy. Zwykłe sztylety i narzędzia, ot ledwie zysk starczał na życie. Z czasem zaczęliśmy kuć coraz lepszą broń. Nasz zakład rozrósł się i przynosił naprawdę godziwe zyski. Dlatego, kiedy twój brat dorósł mogliśmy sobie pozwolić na postawienie drugiej kuźni. Ale zajęło nam całe lata, zanim wyszliśmy wreszcie na prostą. Mieliśmy w międzyczasie lepsze i gorsze miesiące i lata. Przez pół roku przymieraliśmy głodem po tym jak na wiosnę rozbudowaliśmy dom a latem obrabowali nas bandyci. Zabili najlepszego z moich pracowników i odebrali wielomiesięczny zapas materiałów i broń gotową na handel. Na szczęście teraz, kiedy strażą miejską dowodzi pan von Herz przestępcy nie mają już czego szuka w naszym miasteczku.

GramTV przedstawia:

Tobias, twój starszy brat nie chciał, tak jak jego rodzice, wykuwać prostych rzeczy dla prostych ludzi. Postanowił zająć się bardziej precyzyjną robotą. Kiedy zaczął prowadzić drugi warsztat, zakupił złoto, srebro i szlachetne kamienie i zaczął wyrabiać ozdoby i jakieś zbytkowne zabawki, które później bogatym mieszczanom sprzedawał. Zysku z tego to na początku wielkiego nie było, ale z upływem czasu i on wychodzi na swoje. Młody jest jeszcze i wydaje mu się, że wszystko już o tym interesie wie, ale popełnia błędy. Kiedyś przychodzę do niego i powiadam: synku, a czemu u ciebie w warsztacie nie widzę cebrów z wodą? Pamiętaj, że tutaj w kuźni o pożar wcale nie trudno. Wytracisz ludzi i dobytek. Poszłam zaraz z nim na targ, żeby dobre cebry zakupić. Coś mnie tknąć musiało, bo dwa dni później, jeden z jego obiboków ogień przez nieuwagę zaprószył. Ledwie ugasiliśmy warsztat, a by się wszystko spaliło, gdyby nie mądra rada i moja przezorność. Innym razem zamków w drzwiach nie założył i krat w okna nie wstawił z zapomnienia. Przypomniało mu się, kiedy złodzieja na gorącym uczynku złapał. Tak, tak, wiele się trzeba nauczyć i wiele błędów popełnić zanim się do wprawy w tym fachu dojdzie i dobytek bezpieczny będzie.

Widzisz teraz chłopcze, że wybór zawodu to najważniejsza sprawa w życiu każdego człowieka. To co wybierzesz na samym początku, będzie ci towarzyszyć zapewne do końca życia. Nie musisz robić tego samego co ja, nie musisz zostać kowalem. Tym się już twój starszy brat zajmuje więc tradycja w rodzie nie przepadnie. Jest jeszcze wiele innych pożytecznych zajęć, sam tylko zdecyduj co chciałbyś robić. Niedaleko naszego domu jest warsztat tkacki Eisenhornów. Od lat się przyjaźnimy i nigdy między nami nie było nijakiej zwady czy kłótni. Praca u nich nie tak ciężka jak w kuźni a zyski podobno przynosi duże. Skupują wełnę od handlarzy i wyrabiają z niej materiały i koce. Czasem szyją jakieś ubrania i sprzedają za całkiem wysoką cenę na rynku. Tylko z o wełnę niekiedy trudno, bo to wiadomo, nie zawsze na rynek trafi. Stary Eisenhorn wyrobił się z biegiem lat i jest wprawnym rzemieślnikiem. Potrafi uszyć nie tylko proste i wygodne ubrania, ale także ozdobne szaty godne patrycjuszowskiego domu. Ozdabia je kamieniami szlachetnymi, wyszywa złotymi i srebrnymi nićmi tworząc w ten sposób piękne barwne wzory, które przyciągają oko. Panny i kawalerowie ubierają się u niego bo to ponoć szczęście w poszukiwaniu małżonka przynosi.

Jeśli sądzisz, że taka delikatna praca nie dla ciebie to możesz także cieślą zostać i w drewnie pracować. Jest niedaleko od miasta tartak i warsztat ciesielski. Trzymają się z dala od miasta a blisko lasu. Taki układ odpowiada wszystkim mieszkańcom, bo w tartaku wiórów jest dużo i o pożar nietrudno. Pracownikom bliżej jest na wyręby chodzić a i materiałów nie trzeba daleko transportować. Pamiętać trzeba, że jak puszczasz wózek z całym urobkiem to nie wiadomo, czy go tam gdzieś zła przygoda nie spotka. O zbójów nie trudno, a tacy tylko czekają na bezbronnego przechodnia. Wielu jest takich co pracą gardząc na cudzą własność łakomym okiem spoglądają. Na drewno zawsze popyt będzie, bo ludzie domy budują albo naprawiają i będą naprawia. Nikt nie chce, żeby mu deszcz kapał na głowę, czy mróz w boki szczypał. Poza tym własny dom to najważniejsza rzecz w życiu. Bezpieczne schronienie na noc, kąt ciepły, jeśli ktoś jest chory i potrzebuje w spokoju do zdrowia przychodzić. Chcesz wiedzieć, czy u cieśli będziesz się tylko uczył rżnąć drewno i sposobić deski na budowę? Otóż nie. Widzisz ten krzyżyk? Dała mi go matka, kiedy dom opuszczałam i na naukę do szkoły szłam. Ładny, prawda? To także jest robota naszego cieśli, czy może raczej jego ojca, Mateusza Grunnberga. Widzisz jaki zdobny. Srebro i szlachetne kamienie na drewnianej podstawie. Ale oprócz prostych ozdób wiele też niezwykle praktycznych i przydatnych w gospodarstwie przedmiotów u niego powstaje – od prostych lasek dla ludzi starych i wędrowców po styliska toporów i pałki solidne. A broń się zawsze przyda na postrach łotrów i tych przeklętych Wissenbergów, co to tylko czekają, żeby człekowi warsztat z dymem puścić.

Tak więc synku, najlepiej jest z pracy rąk własnych żyć. Od ciebie zależy, czy twój majątek wzrośnie, ty sam decydujesz co i kiedy będziesz robił. Rozsądny jesteś, to i szybko się nauczysz, kiedy sprzedawać towary a kiedy kupować. Bo widzisz przecież, że na każdym straganie inna cena i trzeba sporo się nachodzić, żeby zrobić dobry interes. Twoja praca krzywdy nikomu nie przynosi a ludzie widząc, żeś pracowity i obrotny chętniej na urzędy cię będą wybierać i do wyższych funkcji powoływać. Z czasem tytułu się jakiegoś dorobisz, ba może nawet kiedyś burmistrzem zostaniesz. Twój start w dorosłe życie łatwiejszy będzie niż mój i ojca, bo my ci zawsze pomożemy i majątkiem naszym będziemy wspomagać. Tak nam pomagali nasi rodzice, chociaż gorzej się im powodziło, tak i ty kiedyś własne dzieci będziesz wspierał. Nasza rodzina rozwija się i interes kwitnie, przez co coraz ufniej w przyszłość spoglądamy.

Komentarze
21
Usunięty
Usunięty
06/03/2007 21:40

Ja gry nie kupię ale teksty spoko.

Usunięty
Usunięty
11/02/2007 20:46

Tydzień z Guild 2 jest napewno lepszy niż z Dark Mesiahem. A grę kupię.

BigM
Gramowicz
09/02/2007 23:47

Co z tego, że tekst ciekawy i zachęcający do gry, skoro sama gra jest dosyć przeciętna? Nawet w niemieckiej prasie, która zazwyczaj daje rodzimym produktom zawyżone oceny, The Guild otrzymało noty na poziomie 60%! Dlatego raczej nie kupię tej gry. Wolę (co prawda sporo się różniące, ale jednak w pewnych aspektach podobne) Anno 1701.




Trwa Wczytywanie