Tydzień z The Guild 2 - dzień pierwszy

Finnegan
2007/02/08 19:00

No i nadszedł rok pański 1400, i nie idzie ku lepszemu. Patrz no pan, panie von Herz, co to się porobiło...

No i nadszedł rok pański 1400, i nie idzie ku lepszemu. Patrz no pan, panie von Herz, co to się porobiło...Tydzień z The Guild 2 - dzień pierwszy

Nie chcą już prostaczkowie na wsi żywota prowadzić spokojnego, jako to Bóg przykazał im od narodzenia, tylko do miasta każdy uciec chce. Pytasz pan, Panie Bracie, gdzie szukać tego przyczyn, a ja odpowiadam – w lenistwie. Wydaje im się, że tam fortuna każdemu sprzyja, a złoto z bruku miejskiego wyrasta. Ale im z tego bieda tylko na głowę spada, bo ci, co tam mieszkają, mają głowę na karku i ocwanić się chłopkom nie dają. Rzadko któremu udaje się majątek zbić i dojść do jakiejś pozycji. Większość z nich ponoć z głodu i chorób wszelakich umiera. A bo to w takim mieście głód, smród i ubóstwo, nieliczni tylko pławią się w luksusach. Patrycjusze, bo tak się zwać każą, mieszczanami są z dziada pradziada i podobno tworzą tam całe rody z tradycjami. Oni to w radach miejskich zasiadają, w sądach, z rzadka kogoś obcego do urzędów dopuszczając. Pod nimi jest pospólstwo, czyli ci wszyscy, co z pracy rąk swoich żyją, a mają w mieście przeróżne warsztaty, trudnią się handlem i rzemiosłem. Najniżej Pan Bóg w swej mądrości postawił plebs. Ta miejska hołota nierządem i najbardziej hańbiącą pracą się zajmuje. Ale jak wieść niesie, nawet oni mogą z czasem dorobić się i do szlachetniejszych dołączyć.

Tak czy siak, wkraczając w miejskie mury, większość chłopów właśnie tę grupę zasila. Przynosząc ze sobą nędzne grosze, w mieście i tak czeka ich praca, czasem znacznie cięższa i bardziej niebezpieczna niż na wsi. Zapytujesz teraz, panie von Herz, czemuż to takie tłumy do miasta się sprowadzają, skoro tam tyle niewygód i niebezpieczeństw czyha. Już mówię. Bo wiele fortun w miastach wyrosło, wiele karier tam ma swoje korzenie, niejedna znaczna osobistość zaczynała jako zwykły rzemieślnik, kupiec, klecha, czy, ba, nawet pospolity rzezimieszek grasujący na ulicach.

Miasta przyciągają do siebie kolorowymi straganami, na których kowale, tkacze, stolarze, a nawet płatnerze i zbrojmistrze wystawiają do sprzedaży swoje wyroby. Kupując w mieście, masz pewność, że towar jest w najlepszym gatunku. Dba o to gildia, która w trosce o swoją renomę dopuszcza do pracy tylko prawdziwych mistrzów w sztuce. Możesz tu dostać, czego tylko dusza zapragnie. Głodni znajdą najprzedniejsze jadło, spragnieni zroszą gardła doskonałymi napitkami. Poszukujący bardziej wysublimowanych smaków tylko w mieście odnajdą najbardziej choćby egzotyczne towary. Jeśli masz pieniądze, kupcy sprowadzą dla ciebie nawet zamorskie przyprawy, wina, czy inne przysmaki. Gdy nie szukasz strawy dla ciała, tylko pożywki dla ducha, skieruj swoje kroki do miasta. Uczeni w piśmie duchowni budują tu swoje kościoły, katedry, a miejscy alchemicy i domorośli magowie w zaciszu swoich tajemniczych pracowni szukają odpowiedzi na pytania, jakie niesie nauka. Medyk, aptekarz czy zielarz pomoże ci, kiedy poniesiesz uszczerbek na zdrowiu. Ksiądz albo astrolog naprostuje twoje ścieżki, jeśli twój duch zbłądził. Ale nie daj się zwieść, ten dobrobyt ściąga tutaj także męty i szumowiny. Rozmaitej maści zbóje, złodzieje, zwykli żebracy, sprytni przemytnicy i bezlitośni mordercy gotowi za parę miedziaków odebrać ci życie. Oni także mają tu swoje schronienia. Po traktach rabusie grasują, wymuszają okup na podróżnych, a nieraz to nawet na całe kupieckie karawany napadają, obstawę wycinają w pień i porywają dobytek do swoich ukrytych siedzib. Po miejskich uliczkach żebracy i złodziejaszkowie chodzą, naciągając lub okradając naiwnych i nieuważnych przechodniów. Mordercy czają się nocami i na spóźnionych mieszczan ręce podnoszą, odbierając życie wraz z sakiewką. Takich to „przyjemności” można też w mieście zaznać.

Rozmawiałem kiedyś z pewnym kupcem, którego rodzina od pokoleń zajmowała się handlem winem. Pytam go uprzejmie, jak się jemu widzi mieszkanie w mieście. A on na to, że przywykł i do wszystkich wygód, które daje miasto, i do wszystkich niebezpieczeństw, jakie tutaj może przynieść życie. Wtedy ja, zdziwiony, zapytuję go, jakie to niebezpieczeństwa mogą spotkać w mieście tak szanowanego obywatela. A on mówi mi na to, oglądając się co chwila przez ramię, że nie boi się pospolitych przestępców, tylko konkurencji, gotowej za wszelką cenę się go pozbyć. Nie żeby w mieście brakowało zbójców, ale dlatego, że od nich zawsze można krzywdy zaznać. Wszyscy o tym wiedzą i dlatego po ciemnych zaułkach nie chodzą. A kiedy cię już spotka zła przygoda, to nawet od łotra możesz życie kupić za pieniądze albo zwykłej litości prosić. To czasem więcej, niż może sąsiad od sąsiada oczekiwać. Najgorsi są tacy, którzy światu uczciwą twarz pokazują, a są niczym wilki w owczych skórach. Bo podobnież nie przebierają w środkach, próbując wyrugować jeden drugiego. Każą swoim sługom napadać na czyjeś stragany i warsztaty. Zdarzają się podpalenia, od których nie tylko cały dom idzie z dymem, ale też rodzina cała żegna się z tym padołem. Nieraz i pół miasta się spali przez jeden zatarg kupiecki. A jak tylko któremuś uda się do urzędu jakiegoś dojść, to zaraz wywyższa się i pozostali tylko szukają, jak by go tutaj ukrócić. Jak nie mogą legalnie załatwić sprawy, to przekupstwa się imają, a nawet i od szantażu nie stronią.Powiedziałbyś, szanowane mieszczańskie rodziny, a walczą ze sobą niczym zbójcy o łupy. Niejeden znaczniejszy ród ma na rękach krew swoich konkurentów. Zwykły kupiec, handlujący w małym sklepiku, potrafi bezlitośnie pozbywać się swojego sąsiada, rzucając na niego nieprawdziwe oskarżenie, przepłacając sędziów i strażników.

Mieszczanie, panie von Herz, gotowi są na wszystko, jeśli w tym widzą swoją korzyść. Kupcom w głowach się poprzewracało i podobnie jak szlachta w pojedynkach rozstrzygają swoje racje, a jak komuś odwagi nie staje, to najemnego zbira na swego wroga wynajmuje. Czasem rody zawierają ze sobą przymierze przeciw komuś wymierzone, cementując sojusz małżeństwem, w czym rodziny panujące naśladują. Podobno dlatego właśnie wiążą swoje domy przez pokrewieństwo i powinowactwo - żeby się od zdrady uchronić. Ale bywa też, że aby drugiemu zaszkodzić, córkę mu zbałamucą albo syna na zatracenie wydadzą. Ludzie są, panie, zupełnie do wilków podobni. Czy to na wsi, czy w mieście, wiecznie szarpią się i kąsają w walce o lepszy byt.

GramTV przedstawia:

Takoż, ponieważ czas mi do domu, a pora wieczorna, uważnie będę się rozglądał na boki, a na owe miejskie wilki to puginał mam przy pasie, a i na zbrojnego pieniędzy nie skąpię. Takie to niestety czasy nadeszły... No, zobaczymy, jak to dalej będzie. Ostańcie tedy w zdrowiu i do zobaczenia, panie von Herz.

Komentarze
32
Usunięty
Usunięty
06/03/2007 21:34

Chyba fajna gra ale nie kupuję bo to nie dla mnie.

Usunięty
Usunięty
22/02/2007 18:23

Heh... Ludzie i tak stwierdzą, że na pewno da się jeszcze zrobić jakąś nową, fajną postać w TES''ie... ;)

Usunięty
Usunięty
22/02/2007 18:23

Heh... Ludzie i tak stwierdzą, że na pewno da się jeszcze zrobić jakąś nową, fajną postać w TES''ie... ;)




Trwa Wczytywanie