Tydzień z The Guild 2 - dzień siódmy

Finnegan
2007/02/14 19:00

Witajcie panie! Dawno was u nas nie było, prawda? W szeroki świat po nauki mówicie, wyjechaliście? A teraz interes własny chcielibyście założyć? Nie mogliście lepiej trafić! Dziwicie się pewnie, jak że to się stało, że nasz Heidenberg rozrósł się tak bardzo? Tedy posłuchajcie a wszystko wam opowiem, tylko kufelek postawcie, bo mi okrutnie w gardle zaschło.

Witajcie panie! Dawno was u nas nie było, prawda? W szeroki świat po nauki mówicie, wyjechaliście? A teraz interes własny chcielibyście założyć? Nie mogliście lepiej trafić! Dziwicie się pewnie, jak że to się stało, że nasz Heidenberg rozrósł się tak bardzo? Tedy posłuchajcie a wszystko wam opowiem, tylko kufelek postawcie, bo mi okrutnie w gardle zaschło.

Jak powiadacie, opuściliście miasto, kiedy jeszcze tak naprawdę miastem nie było, ledwie wioską wśród pól i lasów. Drogi błotniste wiodły w cztery strony świata. Na Augsburg, na Zurich, w góry do kopalń i wzdłuż rzeki, hen, za las. Przy drodze stały domy, które wtedy bardziej jeszcze przypominały chaty wiejskie niż dzisiejsze kamienice. Tak, tak, dzisiaj miasto wygląda już zupełnie inaczej. Tylko rynek pozostał właściwie niezmieniony. Targ jest gdzie był, chociaż teraz to ludne miejsce a nie taki senny bazar jak kiedyś.Tydzień z The Guild 2 - dzień siódmy

Miasto rozrastało się wraz z tym jak w kiesach jego mieszkańców przybywało pieniędzy. Każdy tutaj trudził się w pocie czoła i rozwijał swój zakład. Czym się kto nie zajmował, każdy starał się jak mógł najbardziej, żeby jego interes zyski przynosił. Tutejsi kowale, cieśle i tkacze pracowali bez wytchnienia i wysyłali pełne towaru wózki na rynek, aby sprzedać to co zrobili i kupić niezbędne materiały. Kiedy kto już rozbudował swój warsztat i mógł pozwolić sobie na przyjęcie więcej czeladników, zabierał się za własną chałupę. Każdy z mieszczan zapragnął teraz mieszkać ładnie i wygodnie. Jak grzyby po deszczu murowane domy powyrastały, zupełnie jak te w Augsburgu. Wszyscy bowiem patrzyli na tamtejsze kamienice Hildenbrandtów, von Kasselów, Ferlaagenów czy Bibermanów i zazdrość brała, że tak się wynoszą ponad innych. Pojawiały się też nowe budynki: piekarnia, druga karczma po tamtej stronie miasta i kilka nowych kamienic, jeszcze większych i jeszcze bardziej zdobnych niż te, które sobie poprzedni mieszkańcy pobudowali. Rodziny takie jak von Herz, Sudenheim czy Hulderman nie chciały być gorsze od możnych rodów z Augsburga i na domy złota nie szczędzili.

GramTV przedstawia:

Miejsce do budowy było, bo w międzyczasie pożar jeden wybuchł, jak się u nas kupce powadzili między sobą. Musi być tak, że jeden wysłał swych pachołków, coby podpalili warsztat konkurenta i jak ogień poszedł, to hej... Straż gasiła co sił, wodę ze studni nosili, ale i tak spaliło się chyba z dziesięć domów. Jednak szybkośmy to odbudowali i na tym miejscu stanęły nowe budynki, a także warsztaty: kramy sukienników i złotników, tak że ludziska niektórzy mówią, że to nawet i dobrze się stało.

Nasz mały rynek stał się zbyt mały dla tak wielu towarów, jakie się tu zaczęły pojawiać. Zaczęto wysyłać całe transporty do sąsiednich miast, gdzie zawsze znajdą się chętni na dobrej jakości tkaniny i ozdoby, nie mówiąc już o żywności, której zawsze jest mało. No i wtedy pojawiły się kłopoty ze zbójami. Dopóki wiezie się na wozie worki zboża, deski czy skóry wołowe, nie trzeba się raczej martwić o bandytów. Jednak, kiedy towarem są szaty kosztowne, srebro z kopalni czy broń przednią wtedy pokusa łatwego zysku wielu dopada. Nikt sobie z tą plagą nie mógł poradzić, nawet pan Tretenbaum, który wtedy tytuł starosty trzymał i naszą strażą dowodził. Toteż obrotni mieszkańcy zatrudnili własnych zbrojnych, żeby domostw pilnowali i z wozami dla ochrony do Augsburga chodzili. Niektórzy, co bardziej zbójców się obawiający postanowili się im opłacać i za spokojność swoją i swojego dobytku haracz płacić, ale na krótką metę tylko efekty to dawało.

Postanowiono tedy zwiększyć ilość strażników i przywileje ich dowódcy. Zebrała się rada i uchwalili, że trzeba wystąpić do miłościwie nam panującego Cesarza i nowe przywileje dla miasta poprosić. Nie czekali długo, kiedy przyszła wieść, że przywileje takowe wydano i Heidenberg stał się wówczas poważnym miastem. Duma się od razu w ludziach odezwała. Uznano, że budynek Rady Miejskiej jest za mały i przegłosowano jego rozbudowę. Skoro miasto stało się większe to i jego serce powinno być bardziej okazałe. Postawiono tedy ratusz, że hej! Mówiono nawet, że w Augsburgu takiego nie mają, ale to akurat łgarstwo, bo jam ratusz w Augsburgu widział i tamten niestety większy jest. Wraz z nowym statusem przybyło także stanowisk, jakie mogli objąć szanowani obywatele. Ależ się wtedy rozpolitykowało nasze kupieckie towarzystwo... Każdy miał swojego kandydata i przekonywał innych o jego pierwszeństwie do stanowiska, jakie miał w przyszłości piastować. Na sesjach rady miejskiej zbierali się wszyscy zainteresowani, a było ich niemało, tak że miejsc zabrakło i trzeba było ław dostawiać. No i nuże wybierać: kto zostanie wybrany na mistrza gildii, na starszego nad oprawcami, inkwizytora, kanclerza. Jak zawsze w takich sytuacjach, byli tutaj zwycięzcy i przegrani. Ci drudzy wszelkich starań zwykle dokładają, by wygryźć tych pierwszych z nowo objętych stanowisk. Pieniądze wydają na wnioski, łapówki i sprawy sądowe.

I tak to już jest, że co pewien czas któryś z urzędników miejskich żegna się z urzędem, a na jego miejsce wybiera się nowego. Zwłaszcza walka o stanowisko kasztelana stała się niezwykle zażarta. Rywalizowali o nie panowie Tretenbaum i von Herz, którzy, jak wieść niesie serdecznie się znienawidzili od tego czasu. Podobno dochodziło między nimi do dość ostrych dyskusji. Wyzywali się publicznie parę razy a nawet do pojedynku doszło. I tak to wyglądało. W jednym miesiącu rada miejska powoływała jednego z nich na urząd, w następnym ten drugi składał wniosek o usunięcie z niego rywala. I tak to się ciągnęło, aż staremu Tretenbaumowi zmarło się pięć lat temu, ot tak, z wieku podeszłego.

Od tego czasu von Herz sprawnie zarządza strażą a i jego właśni ludzie porządku pilnują. Dzięki nim w mieście zrobiło się bezpieczniej i spokojniej. Towary mogły już swobodnie płynąć do Augsburga bez obaw o zdrowie i życie pracowników. To pomogło nam sprawnie z nim konkurować. To prawda, że mają tam uniwersytet, który jest obiektem zazdrości wielu naszych mieszczan, ale u nas z czasem także powstanie uczelnia. Byle tylko rajcy zdecydowali się w końcu wystąpić z prośbą o nowe przywileje. Księża postawili nową katedrę i już wkrótce msze może w niej odprawiać nowy biskup Haidenbergu. Będziem my jeszcze z góry na mieszkańców Augsburga patrzeć. Miasto mamy równie piękne i bogate a u nas jeszcze rzemieślnicy zdolniejsi i wszyscy się o nasze wyroby dopraszają. Zresztą, jak wszyscy wiedzą, kupcy augsburscy to lenie, psie syny i oszuści... Jak Bóg da, to może ich zaraza wydusi, albo pożar miasta mieć będą. Ech, dobrze by było... Tedy panie nie zwlekajcie. Jeśli osiąść chcecie, to tylko tutaj. Pieniądze, jeśli jakie macie to wyłóżcie, i zakład własny postawcie a wnet się wam zwróci po dziesięciokroć. Jeśli żony szukacie, to u nas tez dziewczęta piękne a i majętne są. I wam mogą bogactwo i zaszczyty przypaść w udziale, a kto wie, może to wasz syn w przyszłości burmistrzem u nas zostanie?

Komentarze
15
Usunięty
Usunięty
15/10/2007 00:24

No i se kupiłem to cacko no i się uchachałem jak nigdy.To powinno być reklamowne jako pecetowy Monthy Python.Najbardziej podobało mi się walenie po mordzie patrycjuszki ale najlepsze jest że to ona sprawiła łomot "mojemu" bohaterowi i.......było wiele radości.Druga sprawa - na opakowaniu od gry jest info że to symulator życia w średniowieczu.O bogowie mam nadzieję że inne symulatory wyglądają lepiej.Napadu śmiechu dostałem jak uległa zmianie pora roku........a oni dalej pszenicę kosili.........no cud , miód.Acha bym zapomniał naprawdę ekstra parkuje pod chawirą wóz z wołem te manewry trzeba zobaczyć!Ogólnie gra bez sensu.Ale...........grafika rzekomo archaiczna?Mnie oczarowała jak zobaczyłem zimą miasteczko, padał śnieg a na niebie gwiazdki świeciły i to ciepłe światło z okien budynków dla tego jednego momentu , było warto.No i po ryju patrycjuszkę choć kobitka twarde ma uderzenie cha cha cha.

Usunięty
Usunięty
11/03/2007 15:09

mam inny problem - nie wiem czy to bug czy czegoś nie doczytałem ale gdy moje córki (3) dorosły nagle przestałem mieć możliwość wchodzenia do własnego domu ! (?)

Usunięty
Usunięty
07/03/2007 09:31

Tekst spoko.




Trwa Wczytywanie