Zaczął się rok prawdy dla Ubi. Z tej okazji zanurzamy się w odmęty kryzysowej sytuacji francuskiego wydawcy.
W 2020 roku wartość CD Projektu przebiła wycenę Ubisoftu, dzięki czemu polski deweloper stał się najwyżej wycenianym producentem gier wideo w Europie. Oburzenie wśród graczy było wówczas ogromne. Jakim cudem studio będące w przededniu premiery dopiero drugiego IP ma być warte więcej niż taki gigant jak Ubisoft, posiadającym minimum kilkanaście topowych marek z długimi tradycjami i milionami fanów? Oczywiście nie istnieje metoda wyceny przedsiębiorstw na podstawie liczby posiadanych własności intelektualnych. To dużo bardziej skomplikowany proces. Inwestorzy wtedy już jednak widzieli, że Ubisoft jest w trudnym położeniu. Ówczesna wycena była o połowę mniejsza niż historycznie maksimum z 2018 roku.
Dzisiaj CD Projekt jest wyceniany na połowę swojej szczytowej wartości, a to i tak ponad trzykrotnie więcej niż Ubisoft! Francuski wydawca od rekordu stracił 90% swojej wartości. Zaczynam tekst od podania tych wartości, aby każdy miał świadomość jak wielka jest skala tego problemu.
Spójrzmy na kolejne liczby, które dobrze obrazują sytuację Ubisoftu. Gdyby ktoś uznał, że półtora miliarda euro (obecna wycena) to atrakcyjna kwota za taką firmę, musi się liczyć z wzięciem na siebie również ogromnego długu w kwocie 2,7 mld dolarów. Dla porównania (już ostatni raz) CD Projekt zadłużenia praktycznie nie ma, ale za to posiada 1,4 mld złotych rezerw finansowych. Kolejnym problemem są pracownicy. Obecnie francuski wydawca zatrudnia 19 tysięcy osób. W ciągu ostatnich dwóch lat zatrudnienie zmniejszyło się o raptem 1,6 tysiąca osób. To teoretycznie mnóstwo ludzi, ale stanowią oni niewielki procent całego zespołu. Część odeszła sama, inni zostali zwolnieni, jak chociażby 300 pracowników pożegnanych po porażce XDefiant.
Paradoksalnie Ubisoft miał świetną poprzednią generację konsol. Era PS4/Xbox One to wiele hitów z serii Far Cry, The Division, Rainbow Six, Ghost Recon, Watch Dogs czy Assassin’s Creed. Francuski wydawca postawił na gry w otwartym świecie oraz produkcje game as a service. To okazało się strzałem w dziesiątkę, który wywindował giełdową wycenę do historycznie najwyższego poziomu. Przejdźmy jednak do 2021 rok. Wówczas na naszych łamach mogliście przeczytać o nowej strategii na kolejną generację. Ubisoft miał mocniej stawiać na gry-usługi oraz rynek mobilny. Mało kto jednak przypuszczał, że skończy się to katastrofą, w której obecnie znalazła się spółka. Kryzys, jak zwykle, ma wielu ojców.
GramTV przedstawia:
Ubisoft zmaga się z wieloma problemami. Na pewno należy wspomnieć o wielu rozczarowujących premierach. Star Wars Outlaws zajęło dopiero 47. miejsce na liście najchętniej kupowanych gier roku w Europie w 2024 roku, sprzedając mniej kopii niż rok młodsze Star Wars Jedi Survivors. Wcześniej jeszcze mocniej zawiódł Avatar, The Settlers: New Allies czy Far Cry 6. Skull & Bones powstawał z kolei tak długo, że od początku było wiadomo, że nie zarobi na siebie. Wielką katastrofą były też gry sieciowe, głównie XDefiant, Raiders Republic, Roller Champions czy Hyper Scape. Przeglądając portfolio z ostatnich kilku lat trudno wskazać chociaż jeden hit komercyjny i artystyczny. Do tego mnóstwo tytułów zalicza ogromne opóźnienia, jak Beyond Good & Evil 2, Prince of Persia: The Sands of Time Remake, a ostatnio także Assassin’s Creed Shadows. Na to wszystko nakłada się ogromny kryzys kreatywny. Gry Ubisoftu najczęściej są nijakie i wyprane z emocji.
Cała nadzieja w młodej asasynce
W tym momencie Ubisoft wisi na jednej grze - Assassin’s Creed Shadows. Od jej sukcesu zależą dalsze losy firmy. Nikt jednak nie łudzi się, że rozwiąże problemy strukturalne. Tych jest całe mnóstwo i zaczynają się od samych szczytów. Zarząd firmy podobno prowadzi dochodzenie mające na celu ustalenie przyczyn obecnej sytuacji w firmie i znalezienie rozwiązania. Problem w tym, że aż pięcioro członków zarządu to członkowie rodziny Guillemot, którzy sami sobie krzywdy nie zrobią. Jak donosi dobrze poinformowany Tom Henderson z Insider Gaming, według wielu pracowników spółki jej prezes prędzej pójdzie na dno niż przyzna się do błędnych decyzji. Może to potwierdzać fakt, że Ubisoft wciąż powiela te same schematy. Przykładowo niedawno ten sam dziennikarz donosił, że po pięciu latach produkcji wydawca cofnął do początkowego etapu prac Project U, sieciowy shooter PvE. Podobno do tej pory zainwestowano nawet 100 mln dolarów, a na premierę poczekamy minimum kilka lat.
We wrześniu zeszłego roku list otwarty do Ubisoftu wystosował słowacki fundusz AJ Investment, który posiada około 1% udziałów w spółce. Zwraca on uwagę na potrzebę wycofania przedsiębiorstwa z giełdy. Domaga się również cięć wydatków, a więc zwolnienia części pracowników oraz sprzedania niektórych studiów, aby zmniejszyć zadłużenie. Fundusz twierdzi też, że rodzina Guillemot obecnie mocniej skupia się na poprawie giełdowej wyceny niż tworzeniu jakościowych gier. Według niego wydawca powinien mocniej zaangażować się w główne IP jak Rainbow Six, Assassin’s Creed, Far Cry, Watch Dogs oraz Splinter Cell. Obrywa się również samemu prezesowi. AJ Investment twierdzi, że dobrym rozwiązaniem będzie zatrudnienie nowego CEO w miejsce Yves Guillemota.
Opcji na wyjście z kryzysu jest więcej. Ostatnio pojawiła się informacja o planowanym nowym podmiocie, do którego mają zostać przeniesione niektóre aktywa Ubisoftu. Na tym etapie trudno ocenić jakie może to mieć skutki. Na pewno w pomysł ma być zaangażowany Tencent, który mógłby w większym zakresie korzystać z tych IP. Potencjalnie więc możemy sobie wyobrazić, że Splinter Cell, Rayman czy Prince of Persia mogłyby być rozwijane przez zewnętrznych deweloperów na zasadzie licencjonowania własności intelektualnej. To byłaby szansa na drugie życie dla tych marek, a dla Ubisoftu na pozyskanie dodatkowych funduszy. Obecnie jednak temat jest dyskutowany i nic nie zostało przesądzone. Wszystko powinno nabrać tempa po premierze Assassin’s Creed Shadows. Gra ciągle jest przekładana, ale zakładam, że dla maksymalnego dopracowania produktu. Od jego sukcesu zależy zbyt wiele. Czy jednak jedna gra może wyciągnąć Ubisoft z dołka? Nie. Znaczenie gry jest zupełnie inne.
Redaktor z ponad dziesięcioletnim stażem na Gram.pl. Zajmuję się głównie recenzjami i publicystyką. Od kilkunastu lat moją specjalizacją jest polski gamedev.
Ubisoft jak wiele firm tej wielkości i z taką historią jest w tzw. "Epoce idiotów"
To 3 albo 4 faza rozwoju gdzie założyciele kontrolujący największy pakiet akcji są na etapie "skoro ja to założyłem i tyle lat prowadziłem to jestem nieomylny". To nieuchronnie prowadzi do zwalniania ludzi którzy mówią że kolorowo wcale nie jest i zatrudniania usluznych idiotów. Efekt jest jak każdy widzi, przestalem liczyć ile razy widziałem taką sytuację także na naszym podwórku, w dowolnej wielkości firmy.
Pytanie brzmi czy znajdzie się ktoś kto ich sprowadzi na ziemie/pogoni. Wg treści artykułu nie bardzo, więc najbardziej realny jest scenariusz z tencentem
wolff01
Gramowicz
24/01/2025 15:34
Pajonk78 napisał:
Z matematyki nigdy jakimś wybitnym orłem nie byłem ale do osła też było mi daleko, więc naliczyłem z tych dwóch zdań 4 nowe gry, a do tego 9 odgrzewanych kotletów, bo ciężko nową grą nazwać kolejną część jakiejś serii czy remake którejkolwiek z ich wcześniejszych gier. Litości...
Remake to technicznie wciąż nowa gra w sensie produktu... wymaga dedykowanego zespołu, nawet jeśli ich praca polega na odgrzaniu kotleta :}
Pajonk78
Gramowicz
24/01/2025 13:39
Cholibcia ja chyba jednak jestem za głupi... Najpierw czytam:
"19 tysięcy pracowników w Ubisoftcie obecnie pracuje nad ogromną liczbą nowych gier, które mają wyciągnąć firmę z kryzysu finansowego."
by zaraz w następnych zdaniach przeczytać:
"Do kilku nowych odsłon Assassin’s Creed należy dodać Far Cry 7, The Division 3 czy nowe Ghost Recon. Francuski wydawca mocno też stawia na remajki, między innymi Splinter Cell, Rayman, Prince of Persia: The Sands of Time, Assassin’s Creed czy Assassin’s Creed Black Flag. Do tego wspomniany wcześniej Project U, Project Sout (battle royal inspirowany Apex Legends), Project Maverick (extraction shooter w świecie Far Cry) czy Project Alterra (inspirowany Animal Crossing)."
Z matematyki nigdy jakimś wybitnym orłem nie byłem ale do osła też było mi daleko, więc naliczyłem z tych dwóch zdań 4 nowe gry, a do tego 9 odgrzewanych kotletów, bo ciężko nową grą nazwać kolejną część jakiejś serii czy remake którejkolwiek z ich wcześniejszych gier. Litości...