Karta graficzna po koparce - czy warto kupić?

Paweł Rudy
2021/07/20 15:30
1
0

Karty graficzne po koparkach kryptowalut to śliski temat, który wymaga paru słów wyjaśnienia. Wchodzimy bowiem w odcienie szarości sprzętu komputerowego.

Szarość komponentów PC kojarzy mi się z biznesowymi wołami roboczymi, skonstruowanymi z myślą o łatwym serwisowaniu i długiej, nieprzerwanej służbie.

Karty graficzne po koparkach kryptowalut nie są tak łatwe do zidentyfikowania po wyglądzie, bo kopanie nie odciska na nich wizualnego piętna, a one same pochodzą często ze sklepowych półek, a nie korporacyjnych kontraktów.

Do wyłapania jest więc jedynie sposób akumulacji kurzu, choć większość osób przeważnie pozbywa się go już na etapie robienia zdjęć do ogłoszenia.

Tak zakrojona rzeczywistość, w której praktycznie każdy akcelerator z rynku wtórnego zdatny do kopania to potencjalna mina, nie wygląda za ciekawie, szczególnie że spadek cen kart graficznych znacznie spowolnił.

Karta graficzna po koparce – fakty, mity i faktury

Faktem jest, że nowe karty graficzne są objęte gwarancjami. Okres ochronny może trwać od 90 dni przy modelach dedykowanych kopaniu do nawet pięciu lat dla modeli konsumenckich, choć standardem jest 36 miesięcy.

W trakcie biegu gwarancji wszelkie awarie sprzętu są problemem gwaranta, włącznie z tymi, wynikającymi z ciągłego użycia przy kopaniu kryptowalut.

Dlaczego tak twierdzę? Bo niezależnie od regulaminów i przepisów, ludzie zawsze będą próbowali wysłać kartę na naprawę, co samo w sobie jest problemem.

Karta graficzna po koparce – fakty, mity i faktury, Karta graficzna po koparce - czy warto kupić?

Druga sprawa jest taka, że do jednoznacznego stwierdzenia, czy dana karta graficzna służyła do kopania kryptowalut, potrzebna jest diagnostyka i biegły.

Dopiero te dwa elementy są w stanie wyeksponować stopień zużycia połączeń lutowanych i oszacować ich sposób pracy tak, aby przekonać sędziego.

W związku z tym dopóki do niej nie dojdzie, wszelkie próby zarzucania klientowi takiego działania są bezpodstawne.

Wystarczy nie wspominać o kryptowalutach oraz kopaniu w zgłoszeniu gwarancyjnym i istnieje duża szansa, że naprawa będzie rozpatrzona pozytywnie, jeżeli nie ma towarzyszących uszkodzeń mechanicznych.

Na tym etapie wszystko wygląda dobrze, a zakup karty graficznej po koparce wydaje się mieć sens, o ile korzystna cena idzie w parze z gwarancją.

Ponad 20 miesięcy ochrony wydaje się przyzwoitym okresem czasu, jednak aby mieć do niej prawo, należy spełnić parę formalnych wymagań.

Pierwszym z nich jest posiadanie dowodu zakupu. Najlepszy jest paragon na osobę prywatną, bo ten działa zawsze i daje pełną ochronę konsumencką.

Przy fakturze na jednoosobową działalność gospodarczą, prowadzoną przez osobę fizyczną, obowiązuje od stycznia tego roku w pewnym wymiarze prawo konsumenckie.

Legislator ograniczył spektrum towarów tak chronionych do „sprzedaży niemającej charakteru zawodowego”, a więc takiej, która nie jest zbieżna z kodami PKD działalności gospodarczej.

To oznacza, że przykładowa jednoosobowa działalność gospodarcza budowlana otrzyma prawa konsumenckie przy zakupie klawiatury komputerowej, ale już nie betoniarki.

GramTV przedstawia:

Przy zakupie karty graficznej po koparce możesz śmiało poprosić o skan faktury i na jego podstawie sprawdzić firmę, na którą ta została wystawiona.

Jeżeli w jej spektrum działania nie ma kodów PKD, które są kojarzone z kartami graficznymi w bezpośredni sposób, przysługiwać powinny prawa konsumenta.

Początek roku zmienił też sposób, w jaki sprzedawcy odpowiadają za cechy towaru.

Teraz są odpowiedzialni na równi z producentem, co dołożyło im trochę obowiązków.

W przypadku reklamacji to oni muszą ją rozpatrzyć, a potem wystąpić do swojego sprzedawcy z roszczeniem regresowym, w którym ten będzie proszony o wyrównanie kosztów, poniesionych przy procesie gwarancyjnym.

Taka gimnastyka wydaje się być uciążliwa, więc na pewno wielu sprzedawców będzie szukało sposobów na wykręcenie się z ewentualnej naprawy.

Jednym z nich może być wskazanie na pierwszego właściciela jako jedyną osobę, uprawioną do gwarancji i rękojmi.

Jest jednak trochę inaczej, bo w rzeczywistości przedmiotem zainteresowania gwaranta jest czas, a nie osoba.

Prawa do gwarancji są przekazywane wraz z przedmiotem w sposób dorozumiany.

Z rękojmią sytuacja jest trudniejsza, bo orzecznictwo na temat przekazywania jej jest tak kontrowersyjne, że uniemożliwia pewne posługiwanie się nią, szczególnie przy śliskich sprawach.

Pomijam fakt, że w przypadku kart graficznych po koparkach będziemy przede wszystkim liczyć na okres gwarancyjny, bo ten w większości przypadków będzie dłuższy.

Jeżeli jednak zdarzy się, że w okresie obowiązującej rękojmi ktoś nie uzna Ci roszczenia gwarancyjnego, warto się jej czepić nawet w jej skomplikowanej sytuacji, bo nie ma się niczego do stracenia.

Użycie prawa do rękojmi nie wyklucza tego do gwarancji i vice versa, jak nie drzwiami, to oknem.

Kupiłbym kartę graficzną po koparce na gwarancji

Może wydam się dziwakiem, ale w odróżnieniu od większości znanych mi osób kupiłbym kartę graficzną po koparce, o ile miałbym pewność co do jej gwarancji i cena byłaby atrakcyjna.

Rynek kart graficznych w 2021 jest nadal trudny, a skłonność do ryzyka wśród konsumentów w takich warunkach kwitnie.

To ryzyko można ograniczyć, jednak nigdy nie wykluczy się tego, że na tej drodze można wtopić spore pieniądze.

Ostateczny werdykt musi płynąć dla Ciebie od Ciebie. Myślę, że informacje w tym materiale pomogą Ci podjąć Twoją decyzję.

Komentarze
1
MisioKGB
Gramowicz
20/07/2021 17:29

Jest coraz lepiej, ceny spadają choć trochę wyhamowały. Namawiam kumpla na konsole, ale twardo czeka na dalsze obniżki PC zbyt w nim silne. Wcale się nie dziwie, uwielbiam swojego PCta, ale nie chciałem wydawać dwa razy tyle na GPU niż jak kosztowała w dniu premiery. Przeczytałem artykuł, ale moim zdaniem nie warto kupować po koparce nawet jak sprzęt na gwarancji. Dlaczego? Bo jak się wysyła GPU na gwarancję to co zabrzmi bardzo prozaicznie, trzeba grzecznie poczekać, aż kartę naprawią, a wtedy pozostaje albo konsola, albo telefon, albo o zgrozo (żartuję) wyjść na dwór.