Chiński kapitał zalewa gamedev. Dokąd zaprowadzi nas ekspansja Tencentu?

Mateusz Mucharzewski
2021/03/07 20:00
3
1

Gigant z Państwa Środka kupuje kolejne studia. Jak może wyglądać branża z taką ilością chińskiego kapitału?

Chiński kapitał zalewa gamedev. Dokąd zaprowadzi nas ekspansja Tencentu?

Rynek przejęć w branży gier ma się świetnie. Nie powinno to być zaskoczeniem dla stałych czytelników gram.pl. O tym, że ruch w interesie mocno wzrósł pisałem wielokrotnie w ciągu ostatnich około dwóch lat (na przykład tutaj czy tutaj). Dzisiaj sytuacja jest dużo bardziej klarowna. Widzimy, że na rynku jest trzech najbardziej aktywnych. Pierwszy to Microsoft, który zaczął masowe przejmowania studiów i ma na koncie największą transakcję (ZeniMax Media). Dalej jest Embracer Group, który kupuje hurtowo – małe jak i duże studia. Na koniec zostaje chiński Tencent. Najbardziej tajemniczy gracz na rynku. Nie pomaga też pochodzenie tego giganta, które na pewno nie wzbudza zaufania. Wiemy, że spółki z Państwa Środka są mocno powiązane z lokalną władzą i często swoimi decyzjami mogą realizować jej politykę. Prawdopodobnie nigdzie na świecie relacje na linii biznes-rząd nie są tak silne. Jeśli więc jedna z największych spółek z branży kreatywnej czy nowych technologii tak mocno inwestuje w USA, Kanadzie czy Unii Europejskiej, wielu może to się wydawać podejrzane.

Czym jest Tencent i czy należy się go bać? Czy kolejne przejęcia, o których słyszymy co jakiś czas mogą zmienić obraz branży gier wideo? Zacznijmy może od początku, a więc określenia czym w ogóle jest ta spółka. Tencent to holding działający w modelu charakterystycznym dla azjatyckich gigantów, czyli inwestujący w wiele różnych, nie zawsze zbliżonych do siebie branż. Przykładowo Samsung to nie tylko telewizory czy smartfony, ale również AGD czy nawet budowa kontenerowców. Sony z kolei w latach świetności, oprócz elektroniczki, miało biznes finansowy czy chemiczny. Nie powinno więc dziwić to, że Tencent działa w wielu branżach takich jak gry wideo, muzyka, e-commerce, technologie czy systemy płatności. Gigant z Shenzhen może się pochwalić wieloma sukcesami na tym polu, przede wszystkim WeChat, jedną z najpopularniejszych aplikacji na świecie.

GramTV przedstawia:

O wielkości Tencentu najlepiej świadczą liczby. W trzecim kwartale 2020 roku grupa zaliczyła 18,9 mld $ przychodu, co przyniosło zysk na poziomie 5,88 mld $. Dla porównania Activision-Blizzard miało w całym 2019 roku „tylko” 6,49 mld $ przychodu. Tencent kwartalnie generuje więc trzy razy więcej gotówki niż największy amerykański wydawca gier w ciągu całego roku. Bohater tego tekstu to oczywiście nie tylko gamedev, ale to właśnie ta część biznesu przynosi największe pieniądze i wzrosty. Ogromne udziały w wynikach mają gry mobilne. Oprócz dobrze nam znanych PUBG Mobile (na smartfonach zdecydowanie popularniejszy niż Fortnite) czy Clash of Clans jest jeszcze Honor of Kings, które w Chinach cieszy się gigantyczną popularnością. Nic więc dziwnego, że Tencent chce inwestować w ten sektor, bardziej niż w jakikolwiek inny. Ma też do tego ogromne środki pieniężne.

Chińskie spółki mają jedną zasadniczą przewagę nad amerykańskimi i europejskimi. Jest nią własny kraj. Ze względu na uwarunkowania prawne i kulturowe lokalne firmy mają niemalże monopol na rynek zbytu w postaci liczącego 1,4 mld ludzi społeczeństwa, w dodatku szybko bogacącego się. Z tego też powodu w Chinach nie kupuje się na Amazonie tylko na Alibabie czy korzysta z WeChat zamiast WhatsApp (chociaż akurat aplikacja Tencentu ma znacznie szerszy zakres funkcjonalności). Takich przykładów można znaleźć znacznie więcej. Z drugiej strony ta sytuacja to problem. Chińskie firmy mają często kłopot z ekspansją w USA czy Europie. Przeszkadza silna konkurencja, odmienna kultura czy nawet uprzedzenia związane z pochodzeniem (patrz częste oskarżenia o szpiegostwo pod adresem Huawei). Chińczycy mają jednak mocarstwowe ambicje, a więc nie zrażają się i inwestują niemalże w każdym obszarze, wydając na to ogromne pieniądze. Oczywiście nie zawsze przynosi to pożądane skutki. Wielką porażką okazały się na przykład projekty budowania wielkiej piłki nożnej w Państwie Środka. Mimo wydania setek milionów dolarów na znanych trenerów i piłkarzy z Europy barierą okazała się specyficzna mentalność i wychowanie Chińczyków, które przeszkadzało w takim sporcie. Nikogo to jednak nie zraża, jedynie powoduje zmianę strategii.

Komentarze
3
adamar1974
Gramowicz
08/03/2021 09:08

Dla mnie gry japońskie czy chińskie (wiem jest różnica) są tak obce kulturowo że przestałem w nie grać. Męczą mnie i są często niezrozumiałe.

FromSky
Gramowicz
07/03/2021 22:17

Wszystkie duże firmy w Chinach muszą być zależne od partii komunistycznej inaczej ich działalność się kończy tak samo jak wolność właścicieli. Tak więc Tencent może być teoretycznie konkurentem z NetEase ale oboma kieruje jedna ręka - niewidzialna ale bynajmniej nie wolnego rynku ;)

wolff01
Gramowicz
07/03/2021 20:20

Z tym Blizzardem to tak nie do końca. Wystarczy sama świadomość chińskiego kapitału ażeby już wypowiadać się o nich podejrzanie "ciepło". Chodzi też o potencjał chińskiego rynku graczy. Chiny są drażliwe, wystarczy jedno słowo za dużo i palisz sobie mosty. A mnie interesuje "jakość" (lub jej brak) gier Blizzarda i wolałbym żeby skupili się na tym a nie podlizywaniu się chińskim udziałowcom.

Więc fakt że maja na papierze 5% nie odzwierciedla ich potencjalnego wpływu na Acti-Blizzard.




Trwa Wczytywanie