Toy Story w przebraniu - recenzja filmu Sekretne Życie Zwierzaków

Piotr Nowacki
2016/09/25 18:30
1
0

Rodzice minionków pokazują zwierzęcy świat.

Max wiedzie doskonałe życie. Katie znalazła go na ulicy, kiedy jeszcze był małym szczeniaczkiem. Od pierwszej chwili rozkwitła między nimi przyjaźń, stali się nierozłączni - za wyjątkiem tych strasznych chwil, kiedy Katie wychodziła do pracy i zostawiała Maksa samego w domu. Jednak idylla się skończyła, kiedy pewnego dnia w domu pojawił się Duke - nowy pies przywieziony ze schroniska. Max czuje, że jego nowy współlokator zagrozi przyjaźni łączącej go z Katie. Sytuacji nie poprawia fakt, że Duke, potężne psisko, wykorzystuje swoją fizyczną przewagę, by jak najwygodniej zadomowić się w nowym mieszkaniu. Oba psy zostają jednak wystawione na ciężką próbę, kiedy w wyniku nieszczęśliwego splotu zdarzeń zostają złapane przez rakarzy. Będą musieli nauczyć się współpracować ze sobą, bo w przeciwnym wypadku nigdy już nie wrócą do swojego dotychczasowego domu. Toy Story w przebraniu - recenzja filmu Sekretne Życie Zwierzaków

Tak przedstawia się fabuła Sekretnego życia zwierzakód domowych, nowego filmu studia Illumination Entertainment, najbardziej znanego z wypuszczenia na świat plagi minionków. Spostrzegawczy widzowie na pewno skądś kojarzą tę historię. Nie bez powodu - fabuła jest bliźniaczo podobna do pierwszego Toy Story. Wszystkie najważniejsze elementy się zgadzają: nasi codzienni towarzysze żyją własnym życiem, kiedy nie ma nas w domu, a ich rzeczywistość zostaje zachwiana przez pojawienie nowego przybysza. Jednak w obliczu zagrożenia udaje im się przymknąć oczy na dzielące ich różnice, a Potęga Przyjaźni™ pomaga wydostać się z opresji! Jestem świadom, że pewne zabiegi fabularne pojawiają się wielokrotnie w różnych dziełach, ale tutaj to graniczy z bezczelnością.

Na szczęście Sekretnemu życiu zwierzaków domowych udaje się ostatecznie wyróżnić na tle słynnego pierwowzoru dzięki przedstawieniu zwierząt. Podczas gdy w większości animacji o zwierzakach ludzie są zmarginalizowani lub zupełnie nieobecni, tutaj poświęcono sporo miejsca relacjom między zwierzakami i ludźmi. Podejrzewam, że większość widzów, którzy mają pod swoim dachem pupila uśmiechnie się ze zrozumieniem widząc zwierzęce kłótnie i bójki po pojawieniu w domu nowego towarzysza. Sam obecnie próbuję przekonać dwa króliki do zaprzyjaźnienia się, i ten temat znam aż zbyt dobrze.

Spodobał mi się również jeden z ważniejszych wątków pobocznych. Max i Duke uciekając przed rakarzami natykają się na królika Tuptusia i jego bandę. Tuptuś niegdyś był główną gwiazdą występów magicznych, kiedy jednak wyciąganie królika z kapelusza znudziło widzów, Tuptuś trafił na ulicę. Od tamtej chwili wszedł na śceżkę vendetty przeciwko gatunkowi ludzkiemu za nieszczęścia, które go spotkały. Szybko do niego przystąpiły inne zwierzaki odrzucone lub skrzywdzone przez ludzi. Dzięki tej postaci autorom udało się w ciekawy i nienachalny sposób upodmiotowić zwierzęta oraz pokazać, dlaczego ważne jest ich godne traktowanie.

Na uwagę zasługują również sceny, w których świat ukazany jest na przemian z perspektywy ludzkiej i zwierzęcej. Najpierw widzimy jak zwierzęta próbują zakomunikować ludziom swoje problemy, by po chwili z ludzkiego punktu widzenia usłyszeć w tym miejscu jedynie szczekanie, które zostaje zbagatelizowane lub błędnie zinterpretowane jako przejaw agresji. Tutaj również się odzywa moje doświadczenie opiekuna królików - zrozumienie ich enigmatycznego zachowania i mowy ciała wymaga sporo praktyki.

GramTV przedstawia:

Niestety, takich świetnych pomysłów nie wystarczyło na cały film. Sekretne życie zwierzaków domowych pełne jest zapychaczy, co chwila pojawia się szalona scena pościgu pełna slapstickowych gagów, które na początku autentycznie śmieszą, jednak z czasem zaczynają męczyć. Wnosząc z reakcji w kinie, dzieciaki bawiły się świetnie, ale mnie po pewnym czasie mnie znużyły. Niestety, na pełny metraż zabrakło treści. Najgorszym zapychaczem była scena, w której Max i Duke trafili do fabryki parówek, gdzie po chwili obżerania się zaczęli mieć mięsne halucynacje. Ten fragment pojawił się znikąd, nie miał żadnego uzasadnienia fabularnego i moim zdaniem odstawał na minus względem reszty filmu.

Można było spokojnie uniknąć takich scen. W filmie zdarzają się różne ponapoczynane wątki, które potem nie są kontynuowane. Kiedy Duke zaczął mówić o tym, jak bardzo nie chce wrócić do schroniska, sądziłem, że to do czegoś wiedzie. Przeliczyłem się - temat nie został potem w ogóle podjęty. Podobnie jest z bohaterami drugoplanowymi, których charakteryzacja wydaje się być niepełna. Z początku wydaje się, że sokół Tyberiusz, który przyłączył się do poszukiwań Maksa i Duke’a, spełni w filmie jakąś ważniejszą rolę. Przez większość czasu jednak snuje się za innymi bohaterami, a jego wątek osobisty nie zostaje w żaden sposób rozwinięty, pomimo tego, że pojawiały się sugestie, że Tyberiusz może skrywać jakąś intrygującą historię. Takich nieuporządkowanych i niedokończonych wątków jest zdecydowanie zbyt dużo.

Mimo wszystko, jest to film, który powinien dostarczyć wiele radości miłośnikom zwierząt (chociaż rozsądni akwaryści z pewnością nie będą szczęśliwi na widok rybki w szklanej kuli), widać, że Sekretne życie zwierzaków domowych tworzyli ludzie, którzy swoich podopiecznych dobrze znają i kochają. Dzieci również powinny się świetnie bawić. Jednak jeśli oczekujesz dobrej, angażującej fabuły - cóż, to nie jest film dla ciebie.

Z kolei miłośników minionków z pewnością zainteresuje fakt, że przed głównym seansem wyświetlany jest krótki metraż pod tytułem Mower Minions. W tym filmie żółtoskóre istoty udowadniają, że są w stanie zepsuć nawet tak prostą rzecz, jak koszenie trawnika. Nie jest to z pewnością ambitna animacja, ale nawet komuś, kto tak jak ja ma minionków powyżej uszu jest w stanie dostarczyć dużo bezpretensjonalnej zabawy.

Komentarze
1
fenr1r
Gramowicz
25/09/2016 22:23

Fabułą faktycznie kiepska. Kilka zabawnych momentów, ładna grafika i animacje, ale mimo to i tak przysypiałem. Dobrze, że miałem ze sobą turbocolę. :)