Pozdrowienia z przyszłości, czyli recenzja Quantum Break

Paweł Pochowski
2016/04/01 09:01
0
0

Specjaliści od mocnych historii powracają z połączeniem gry akcji i serialu, serwując wielowątkową opowieść nie tylko o walce z czasem.

Pozdrowienia z przyszłości, czyli recenzja Quantum Break

Możliwość podróżowania w czasie to nie tylko zagadka, nad którą od dawna łamią głowy najlepsi fizycy i matematycy, ale także kultowy wprost temat dla wszelkiej maści tworów popkultury. Od filmów, przez książki, seriale, komiksy aż po gry. W większości występuje ten sam motyw - kombinowanie z czasem i podróże w przeszłość lub przyszłość powodują poważne konsekwencje, które trudno przewidzieć, a dobrymi chęciami można czasem jedynie wszystko koncertowo popsuć. Nie inaczej jest w Quantum Break, który opowiada dokładnie o tym samym, choć tym razem w formie hybrydy z serialem. I to serialem nie byle jakim, bo wykonanym na niezłym poziomie, świetnie zagranym, a do tego uwzględniającym wybory widza. Brzmi intrygująco?

Remedy Entertainment to mistrzowie narracyjnych gier akcji. Fińskie studio dało się poznać światu z genialnego Max Payne'a i niedopieszczonego przez rynek Alana Wake'a. Cechą szczególną każdej z tych gier była fabuła wraz z narracją, które górowały momentami nad elementami rozgrywki. Nie zdziwcie się więc, że z Quantum Break jest podobnie - twórcy zaserwowali w swojej grze świetnie opowiedzianą historię, a pomiędzy fantastycznymi fragmentami akcja zwalnia tempa paradoksalnie wtedy, gdy przychodzi nam strzelać i walczyć.

Zacznijmy więc od tej lepszej części. Głównym bohaterem Quantum Break jest Jack Joyce. Poznajemy go, gdy wraca z kilkuletniego pobytu w Azji z powodu wiadomości od przyjaciela. Jest nim Paul Serene, który przewodzi uniwersyteckiemu projektowi badawczemu i prosi o pilny przyjazd oraz pomoc. Okazuje się, że Paul wraz ze swoją grupą zajmował się tematem podróży w czasie. Nad tym zagadnieniem pracował wraz z bratem Jacka, Williamem. Niestety, coś poszło nie tak, całość zawisła na włosku i to właśnie stąd niewidziany od dawna przyjaciel prosi o przybycie. Jack wsiada w samolot i przylatuje do Riverport, a następnie w pośpiechu przybywa na uniwersytet, gdzie w wyniku pewnych wydarzeń nabiera zdolności manipulowania czasem. Całość historii poznajemy tak właściwie w formie wspomnień - Jack już po czasie opowiada o nich pewnej kobiecie, a gracz ma okazję krok po kroku poznać zawiłości scenariusza. W tle czai się ratowanie świata i najbliższych, co naturalnie okazuje się świetną okazją do ostrej rozwałki.

Ale czekajcie, bo to dopiero początek, a naprawdę ciekawie zrobi się za chwile. Remedy przez ostatnie lata wiele mówiło o tym, że Quantum Break to unikatowe połączenie serialu z grą, cechujące się innowacją w sposobie narracji i prezentowania wydarzeń. I faktycznie Quantum Break to hybryda z serialem zrealizowana z niezłym rozmachem i na wysokim poziomie, która mimo wszystko nie jest szczególnie rewolucyjna pod względem wykonania. Na dobrą sprawę można byłoby Quantum Break nazwać grą akcji z bardzo długimi przerywnikami filmowymi, gdyby nie jeden szkopuł. Pomiędzy etapami rozgrywki, a odcinkami "serialu" mamy możliwość zadecydowania o dalszym rozwoju akcji. Wybierając pomiędzy potencjalnymi wizjami przyszłości sprawiamy, że historia może wieść się naprawdę różnie. W zależności od dokonanych wyborów inni ludzie stają u naszego boku lub opowiadają się po przeciwnej stronie, a śledzenie tego wszystkiego jest naprawdę wciągające.

O ile podczas rozgrywki fabuła skupia się na postaci Jacka i historii widzianej jego oczami, o tyle dzięki serialowi poznajemy bliżej pozostałe postacie. I paradoksalnie to drugi z elementów nadaje całości smaku. Jack zostaje bowiem trochę takim niemym bohaterem, którego czas antenowy został ograniczony. Wcielamy się w niego podczas zabawy, ale to czas na rozgrywkę, nie monologi. Stąd też o głównym bohaterze wiemy mniej, w związku z czym mniej da się go lubić. Ale pozostali bohaterowie tworzą spektrum ciekawych i złożonych osobowości, napędzanych różnymi motywacjami i posiadającymi odmienne cele. Co więcej, ich nastawienie i natura zmienia się wraz z podejmowanymi decyzjami, niektórzy mogą dać się poznać z lepszej lub gorszej strony. Ja osobiście miałem okazję polubić główny czarny charakter, który w moich oczach wypadł bardzo wiarygodnie. Sporo świetnie zilustrowanego tła odkryć można podczas rozgrywki - zbierając rozsiane po świecie dokumenty, przekazy radiowe, nagrania wideo czy odsłuchując pamiętniki niektórych postaci. Czasem zabiera to sporo czasu, ale pozwala zrozumieć wydarzenia na ekranie w sposób, który mógłby umknąć ograniczając śledzenie akcji jedynie do przerywników i etapów rozgrywki.

To może być problem, gdy macie ochotę akurat pograć, rozsiadacie się wygodnie z padem na kolanach i kawą/piwem pod ręką, a po paru minutach zabawy okazuje się, że dokończyliście akurat dany akt i czas na odcinek show. Quantum Break teoretycznie nie zmusza do oglądania, ale bez wiedzy na temat wydarzeń z danego odcinka tracicie wątek, historia staje się mniej zrozumiała, a niektóre sytuacje są wprost niezrozumiałe. Dla przykładu jeden z aktów kończy się, gdy Jack jest zakuty w kajdanki i prowadzony do pokoju na dość nieprzyjemną rozmowę. W tym miejscu następuje koniec grywalnej części i przychodzi czas na serial. Jeśli go pominiecie, na początku kolejnego aktu Jack jest już uwolniony - jak do tego doszło? Tego dowiecie się tylko śledząc show. Tu zresztą pojawia się jeszcze jedna kwestia - poszczególne odcinki oglądamy w formie streamów, Quantum Break oferuje możliwość ich pobrania, ale nie można tego zrobić pojedynczo, a jedynie w zestawie ważącym przeszło 70GB. Auć.

GramTV przedstawia:

Kontynuując wątek serialu - w rolę głównego bohatera wciela się Shawn Robert Ashmore, który wielokrotnie gościł już na srebrnym i szklanym ekranie, chociażby w serii X-Men. W obsadzie znajdziemy kilka znanych nazwisk, jak chociażby Dominic Monaghan, Aidan Gillen czy Lance Reddick, którego możecie kojarzyć z genialnej roli w świetnym Prawie Ulicy, a i tu spisał się naprawdę po profesorsku. Podobnie jak i mniej znani aktorzy pokroju Patricka Heusingera, Courtney Hope czy Mimi Michaels. Niezła gra aktorska ze świetnie zrealizowanym scenariuszem potrzebuje już tylko odpowiedniej realizacji, także i tego elementu w serialowej części Quantum Break nie zabrakło. Nie jest to może topowa klasa, ale całość ogląda się bardzo dobrze i przyjemnie, tym bardziej, że nie brakuje efektownych scen walki czy destrukcji otoczenia.

Przez większą jednak część spędzonego z Quantum Break czasu pad nie leży bezczynnie obok, a staje się głównym narzędziem akcji. I to jest ta część, w której produkcja wypada lekko słabiej. Dzięki perturbacji z czasem Jack nabywa cenne umiejętności, które w większości znamy z innych gier. Tarcza ochronna, unik czy dodatkowy zmysł informujący o położeniu ciekawych przedmiotów i przeciwników to w sumie niewiele nowego, ciekawiej robi się, gdy zaczynamy biegać podczas spowolnienia czasu czy rzucać czasowymi bańkami, które zatrzymują w środku jego upływ. Całość łączy się w niezły mix w głównej mierze skupiający się na walce i strzelaninach, trochę mniej na eksploracji i pokonywaniu przeszkód. Przy czym Quantum Break to gra akcji, a nie rasowa strzelanina ani action-adventure, strzelanie jest więc poprawne, zagadki do rozwiązania proste, znajdźki niezbyt ukryte, a elementy zręcznościowe raczej ograniczone. Jack nie wspina się jak asasyn, nie jest też zawodowym strzelcem. Jego ruchy są raczej ograniczone, etapy przechodzimy podążając jedną ścieżką, a dostajemy się tylko tam, gdzie możemy. Jeżeli twórcy zaplanowali inaczej, niewysoka przeszkoda może stanowić barykadę nie do przejścia. Podczas strzelanin natomiast główny bohater do zasłon przykleja się automatycznie, co okazuje się średnio wygodne - szczególnie, że Jack opuszcza bezpieczne miejsce bez uprzedzenia po prostu wstając i to najczęściej wtedy, gdy nie powinien.

Dla równowagi przyznam, że strzelanie to tylko połowa starć, równie ważne okazuje się efektywne używanie zdolności i to przy tym aspekcie starcia nabierają rumieńców. Podana w taki sposób rozgrywka jest przyjemna - Jack uczy się i rośnie w siłę stopniowo. System rozwoju postaci nie jest zbyt rozbudowany, ale z czasem coraz więcej wyciskamy z każdej z umiejętności, co przekłada się na płynniejszą i skuteczniejszą walkę. Ogólny poziom trudności nie jest wysoki, ale na pochwałę zasługują starcia, bo SI choć stosuje prostą taktykę, to potrafi skutecznie nacierać i naciskać, dzięki czemu często robi się gorąco. Pod koniec jest to nawet problematyczne, zaczynamy trafiać na coraz liczniejsze grupy przeciwników, bo Remedy zaserwowało klasyczną dla gier akcji końcówkę pod tytułem "a teraz się graczu pomęczysz". Finałowy pojedynek to zaledwie jeden z trzech momentów, gdy Quantum Break zaczynało mnie irytować, nie jest to więc zły wynik.

Podobnie ma się sprawa z projektami poziomów - zwiedzamy ciekawe lokacje, czasem efektywnie rozpadające się na naszych oczach, chwilami lekko schematyczne. Tu zresztą pojawia się kwestia wyglądu gry, a to element, który w Quantum Break zasłużył na solidną piątkę z plusem. Wszelkie dywagacje o zaniżonej rozdzielczości w tym przypadku nie mają sensu, dopóki nie przekonacie się na własne oczy, jak ładna jest to produkcja. Remedy po raz kolejny udowadnia, że w ich przypadku liczą się nie tylko liczby, ale i cała reszta. I to właśnie ta cała reszta ma tutaj ogromne znacznie. Rozdzielczość wydaje się obniżona, ale gra ogólnie wygląda świetnie. Od animacji poruszania się postaci, przez genialne odwzorowane twarze prawdziwych aktorów i ich realistyczną mimikę, po rzeczywiście zachowujące się ubrania na ciele głównego bohatera, świetną grę światła i cienia wspartą przez renderowanie oparte na fizyce i sterylną, raczej chłodną paletę barw, która jednak sprawia świetne wrażenie w połączeniu z perfekcyjnymi efektami specjalnymi. Ok, może wybuchy nie są najładniejsze, ale wszystkie wizualizacje umiejętności Jacka czy psującego się czasu to jest coś, na co patrzy się naprawdę z uśmiechem. A momenty, w których biegniemy w stronę przeciwnika w zwolnionym tempie, następnie "teleportujemy się" kilka metrów do przodu i jednemu z wrogów posyłamy serię z karabinu, a drugiego załatwiamy soczystym gongiem z zaskoczenia wyglądają tak smacznie, że praktycznie się nie nudzą.

Przygoda z Quantum Break dobiega końca po 10-12 godzinach, ale tylko wtedy, gdy będziecie grać powoli i zaglądać w każdy dokument zbytnio się nie śpiesząc. Pewnie wynik ten dałoby się skrócić o połowę, ale zwyczajnie nie ma to sensu, poza tym gra ma potencjał do minimum dwukrotnego przejścia, dzięki czemu możemy poznać historię z innych stron, poznając jej alternatywne wersje. Quantum Break świetnie się ogląda i nieźle w niego gra, musicie mieć jednak ochotę na każdy z tych elementów. Podejrzewam, że nie jest to najlepszy wybór, jeśli szukacie stricte gry akcji, ale już konsumowanie jej w całości z serialem, z naciskiem na uważne śledzenie fabuły w grze sprawdza się bardzo dobrze. Historia prezentowana na ekranie jest wciągająca i wielowątkowa, nakreślona szczegółowo, z bogatym tłem i dobrze napisanymi i zagranymi postaciami, dodajmy do tego niezłą część typowo rozgrywkową - przekłada się to na kilka wieczorów dobrej i wciągającej zabawy, a to chyba w tym wszystkim najważniejsze. Jeśli macie ochotę na małe manipulacje z czasem powinniście być usatysfakcjonowani. Czuć w tym wszystkim trochę Alana Wake, ale przede wszystkim w pozytywnym znaczeniu, a Quantum Break to prawdopodobnie najlepsza gra, jaką dotychczas stworzyło Remedy. Oby tak dalej.

8,5
Niezła gra akcji i dobry serial w jednym, ale przede wszystkim wciągająca opowieść
Plusy
  • scenariusz serwuje świetną historię i trzyma w napięciu
  • dobrze wykonany serial z możliwością decydowania o przebiegu wydarzeń na ekranie i różnymi ich konsekwencjami
  • bardzo dobrze wygląda i brzmi
  • efektowne pojedynki i przyjemna walka z użyciem umiejętności specjalnych
  • ładnie zaprojektowane lokacje
Minusy
  • odcinki można pobrać tylko w jednej, wielkiej paczce
  • rozgrywka wypada trochę słabiej niż serial
  • trzeba konsumować w zestawie, osobno wypada gorzej
Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!